Cztery nielegale po czeskiej stronie, z Buką ;)
: 2021-10-16, 21:33
Dobry wieczór.
Trasa: https://en.mapy.cz/s/godebelebo
Zacznijmy od początku, cztery nielegale to :
1. Ropiczka
2. Lipi
3. Czupel
4. Prasziwa
A Buka to moja towarzyszka, którą podarowała mi moja Żona w trosce o moje zdrowie psychiczne, żebym miał się do kogo odezwać, jak tak sam chodzę po tych kopcach
Tak więc, ja i Buka ruszyliśmy ku nowej przygodzie ! Stęskniłem się za Czechami więc poraz kolejny na celownik wziąłem pasmo Morawsko - Śląskiego.
Zaczynamy z Ligotki Kameralnej, mijamy kościół Bożego Serca i dalej żółtym aż do Goduli chaty Ondrasz, gdzie chciałem sprawdzić miejsce do startów Lotniarzy i zjeść tam śniadanie
Dookoła piękna jesień która już prawie cała wybuchła, prawie Trochę mgieł i dymu z kominów, Trzyniec - na niego zawsze można liczyć w tej kwestii …
Widok z pierwszego punktu startów całkiem milutki, a będzie jeszcze jeden
Zjadłem, wypiłem i ruszyłem dalej w drogę, ciężko iść gdy co krok coś interesującego przykuwa wzrok …
Moja towarzyszka !
Tak czy siak w końcu doszedłem do Ropiczki (918m) pierwszy pozaszlakowy szczyt, niiiic cieeeekaaaaweeeego, nie ma nic co by mówiło że to jakiś szczyt.
Najpierw jednak docieram do chaty, która się troszkę rozbudowała i to całkiem fajnie, bufet, sala ogrzewana kominkiem, ładnie
Z rozpędu wlatuję na drugi szczyt - Lipi (902m), podejście całkiem fajne kolorowe i zarośnięte, tutaj przynajmniej ktoś przybił drewnianą tabliczkę z nazwą i jest miejsce na ognisko ale również mało interesujący.
Schodzę bezpośrednio do chaty na Kotarzu, ludzi sporo, psów też sporo, kóz też całkiem sporo, bo aż trzy siadam przy ławach żeby napić się kawy, w drugiej ławce siedzi starszy pan (Czech), zaczynamy coś gadać, od słowa do słowa, no i wyszło szydło z worka - Jehowy mnie dopadł kulturalnie się zwijam w dalszą drogę
Następny jest Czupel, chyba najbrzydszy z całej czwórki, błotnisty i ponury. Oznakowany jest biało-czerwonym słupkiem i sporą kupką kamieni
I tak jak poprzednio, ledwo zlatuję z jednego, a już podchodzę pod drugi, ale ten jest piękny, ładniusi taki z trawami i kupką kamieni, a na jednym z nich nazwa i wysokość - Prasziwa (843m), czwarty i ostatni w stawce, ale najładniejszy
Jak już się nacieszyłem szczytem, ruszyłem w końcu coś zjeść …
W chacie Prasziwa słychać gwar, ale czosnkową kupuję błyskawicznie, zjadam też błyskawicznie, bo już mnie nosi żeby iść w stronę kościoła św. Antoniego, a przede wszystkim do tego co jest za nim, czyli drugie miejsce startowe dla lotniarzy.
Kościół był otwarty, było można zajrzeć do środka, więc błyskawicznie robię zdjęcie i lecę podziwiać widoki
Było pięknie ! Jak już się opamiętałem to ruszyłem w drogę powrotną, również żółtym i również do Ligotki Kameralnej.
Jesień spowodowała że wycieczka która miała być krótka, ostatecznie zajęła 8 godzin.
I taka to była wycieczka.
Trasa: https://en.mapy.cz/s/godebelebo
Zacznijmy od początku, cztery nielegale to :
1. Ropiczka
2. Lipi
3. Czupel
4. Prasziwa
A Buka to moja towarzyszka, którą podarowała mi moja Żona w trosce o moje zdrowie psychiczne, żebym miał się do kogo odezwać, jak tak sam chodzę po tych kopcach
Tak więc, ja i Buka ruszyliśmy ku nowej przygodzie ! Stęskniłem się za Czechami więc poraz kolejny na celownik wziąłem pasmo Morawsko - Śląskiego.
Zaczynamy z Ligotki Kameralnej, mijamy kościół Bożego Serca i dalej żółtym aż do Goduli chaty Ondrasz, gdzie chciałem sprawdzić miejsce do startów Lotniarzy i zjeść tam śniadanie
Dookoła piękna jesień która już prawie cała wybuchła, prawie Trochę mgieł i dymu z kominów, Trzyniec - na niego zawsze można liczyć w tej kwestii …
Widok z pierwszego punktu startów całkiem milutki, a będzie jeszcze jeden
Zjadłem, wypiłem i ruszyłem dalej w drogę, ciężko iść gdy co krok coś interesującego przykuwa wzrok …
Moja towarzyszka !
Tak czy siak w końcu doszedłem do Ropiczki (918m) pierwszy pozaszlakowy szczyt, niiiic cieeeekaaaaweeeego, nie ma nic co by mówiło że to jakiś szczyt.
Najpierw jednak docieram do chaty, która się troszkę rozbudowała i to całkiem fajnie, bufet, sala ogrzewana kominkiem, ładnie
Z rozpędu wlatuję na drugi szczyt - Lipi (902m), podejście całkiem fajne kolorowe i zarośnięte, tutaj przynajmniej ktoś przybił drewnianą tabliczkę z nazwą i jest miejsce na ognisko ale również mało interesujący.
Schodzę bezpośrednio do chaty na Kotarzu, ludzi sporo, psów też sporo, kóz też całkiem sporo, bo aż trzy siadam przy ławach żeby napić się kawy, w drugiej ławce siedzi starszy pan (Czech), zaczynamy coś gadać, od słowa do słowa, no i wyszło szydło z worka - Jehowy mnie dopadł kulturalnie się zwijam w dalszą drogę
Następny jest Czupel, chyba najbrzydszy z całej czwórki, błotnisty i ponury. Oznakowany jest biało-czerwonym słupkiem i sporą kupką kamieni
I tak jak poprzednio, ledwo zlatuję z jednego, a już podchodzę pod drugi, ale ten jest piękny, ładniusi taki z trawami i kupką kamieni, a na jednym z nich nazwa i wysokość - Prasziwa (843m), czwarty i ostatni w stawce, ale najładniejszy
Jak już się nacieszyłem szczytem, ruszyłem w końcu coś zjeść …
W chacie Prasziwa słychać gwar, ale czosnkową kupuję błyskawicznie, zjadam też błyskawicznie, bo już mnie nosi żeby iść w stronę kościoła św. Antoniego, a przede wszystkim do tego co jest za nim, czyli drugie miejsce startowe dla lotniarzy.
Kościół był otwarty, było można zajrzeć do środka, więc błyskawicznie robię zdjęcie i lecę podziwiać widoki
Było pięknie ! Jak już się opamiętałem to ruszyłem w drogę powrotną, również żółtym i również do Ligotki Kameralnej.
Jesień spowodowała że wycieczka która miała być krótka, ostatecznie zajęła 8 godzin.
I taka to była wycieczka.