Urlop na Żądanie, czyli w krainie hal i mgieł ...
: 2021-10-10, 13:35
Cześć i czołem
Pogoda i urlop na żądanie, jak yin i yang …
U mnie w pracy urlop na żądanie jest przestępstwem, chyba że jest się pijakiem ! Na szczęście ja nie jestem, za to jestem chory na góry
Więc popełniłem przestępstwo i wziąłem Go …
Trasa: https://en.mapy.cz/s/dakegavane
Piątek rano, odwożę żonę do pracy i ruszam do Złatnej.
Auto zostawiam przy mostku, zaraz przy szlaku i ruszam prosto na szlak, wydawało mi się że nie szedłem jeszcze tym niebieskim, jednak szedłem kiedyś, skleroza
Poranek rześki, taki zmuszający do tego żeby zagęścić ruchy, więc zagęszczałem aż do momentu kiedy słońce i dym wybiły mnie z rytmu.
Jak już wyszedłem na wolną przestrzeń i słoneczko przygrzało, następuje nieuniknione, czyli rozbieranie się z nadmiernej ilości ubrań. Przepakowanie i ruszam dalej w jesienne barwy, głowa lata w lewo i prawo, a pod nogami wróg się czai ! Żmija, Czarna żmija.
Do tej pory pełzaki które spotykałem na swojej drodze, to były małe glisty, ale ta czarna bestia była inna, wielka i agresywna ! Stoczyłem z nią niesamowitą walkę, którą oczywiście wygrałem i kiedy wróg uciekał cały we łzach zrobiłem mu zdjęcie A tak poważnie to była naprawdę duża żmija, pierwszy raz taką widziałem.
Widoki jesienne im wyżej tym lepsze i nie przeszkadza że leśnicy skatowali, rozje**li i zalali błotem szlak na długim odcinku, nie przeszkadza bo widoki łagodzą nerwy
Wychodzę na przestrzeń, czyli jestem już blisko schroniska, będzie można w końcu coś zjeść i odpocząć. Blisko czasem znaczy tak daleko, kiedy po drodze jest tyle fajnego, to krótki odcinek może się strasznie wydłużyć, gdyby nie fakt że byłem głodny, to poleżałbym sobie na Hali lipowskiej, może innym razem …
Ostatnia prosta, słychać głośną muzykę, trochę nie w stylu Lipowskiej, ale kiedy podchodzę bliżej wszystko jest już jasne. Trwa remont schroniska i robotnicy słuchają radia, stąd ta głośna muzyka
Zamawiam Kwaśnicę i cieszyńskie piwo 0.0 % o nazwie UFO, smak mango Chwilę rozmawiam z panią właścicielką, która nie jest zachwycona remontem, a na pewno nie w takiej formie jaką zamierza zrobić PTTK.
Zjadam pyszną zupę, wypijam lekko kwaskowe piwo i ruszam dalej
Ledwo doszedłem do skraju Hali i jeb! Nadejszła mgła, a przecież przyszedłem specjalnie dla tych hal, a one kolejny raz chcą się przede mną schować !? I w pierwszym momencie byłem lekko zły i zawiedziony, że nie tak miało być ale trzeba brać co się akurat ma, to szedłem i brałem, a że apatyt rośnie w miarę jedzenia to żarłem bez opamiętania, aż w końcu doszedłem do tego leśnego przesmyku … Zamurowało mnie
Moje szczęście że akurat przechodziła tamtędy ta para, wykorzystałem ich, za ich zgodą oczywiście kawałek dalej było jeszcze lepiej I stałem tam jak głupi i gapiłem się konsek mgły i słońca wszyscy sobie poszli, a ja dalej stałem …
Kiedy przeszedłem przez przesmyk pełen mgły i słońca, wszystko prysnęło jak w bajkach i świat wrócił do naturalnych barw, pełnych słońca i kolorów.
Wchodzę na Halę Redykalną, słońce grzeje mocno, za plecami mgła próbuje ciągle pokazać pazury, ale nie daje rady
Tutaj jest pora na mały leżing.
Ruszam dalej, mijam grupkę na koniach z telefonami w rękach, też podziwiają widoki tylko z innej perspektywy Ja też podziwiam, ale musze iść dalej.
Kolejny raz przekonuję się że można mieszkać w pięknych miejscach, wyobraźcie sobie poranki i wieczory na werandzie takiego domku … byłoby cudnie
Przechodzę krętą drużką między zabudowaniami, kolejny raz staczam walkę, tym razem z psami, jedne szczekają i nic poza tym, ale były też bardziej bojowe i atakujące !
Spotkałem też "Malucha" polnego, który czaił się na mnie wśród traw, tak jak jego strażnik, malutki i szczekający
To był dzień pełen pięknych jesiennych widoków, zwrotów akcji i walki z dzikimi zwierzętami, to wszystko możecie przeżyć osobiście, wystarczy wziąć urlop na żądanie !
I taka to była wycieczka.
Pogoda i urlop na żądanie, jak yin i yang …
U mnie w pracy urlop na żądanie jest przestępstwem, chyba że jest się pijakiem ! Na szczęście ja nie jestem, za to jestem chory na góry
Więc popełniłem przestępstwo i wziąłem Go …
Trasa: https://en.mapy.cz/s/dakegavane
Piątek rano, odwożę żonę do pracy i ruszam do Złatnej.
Auto zostawiam przy mostku, zaraz przy szlaku i ruszam prosto na szlak, wydawało mi się że nie szedłem jeszcze tym niebieskim, jednak szedłem kiedyś, skleroza
Poranek rześki, taki zmuszający do tego żeby zagęścić ruchy, więc zagęszczałem aż do momentu kiedy słońce i dym wybiły mnie z rytmu.
Jak już wyszedłem na wolną przestrzeń i słoneczko przygrzało, następuje nieuniknione, czyli rozbieranie się z nadmiernej ilości ubrań. Przepakowanie i ruszam dalej w jesienne barwy, głowa lata w lewo i prawo, a pod nogami wróg się czai ! Żmija, Czarna żmija.
Do tej pory pełzaki które spotykałem na swojej drodze, to były małe glisty, ale ta czarna bestia była inna, wielka i agresywna ! Stoczyłem z nią niesamowitą walkę, którą oczywiście wygrałem i kiedy wróg uciekał cały we łzach zrobiłem mu zdjęcie A tak poważnie to była naprawdę duża żmija, pierwszy raz taką widziałem.
Widoki jesienne im wyżej tym lepsze i nie przeszkadza że leśnicy skatowali, rozje**li i zalali błotem szlak na długim odcinku, nie przeszkadza bo widoki łagodzą nerwy
Wychodzę na przestrzeń, czyli jestem już blisko schroniska, będzie można w końcu coś zjeść i odpocząć. Blisko czasem znaczy tak daleko, kiedy po drodze jest tyle fajnego, to krótki odcinek może się strasznie wydłużyć, gdyby nie fakt że byłem głodny, to poleżałbym sobie na Hali lipowskiej, może innym razem …
Ostatnia prosta, słychać głośną muzykę, trochę nie w stylu Lipowskiej, ale kiedy podchodzę bliżej wszystko jest już jasne. Trwa remont schroniska i robotnicy słuchają radia, stąd ta głośna muzyka
Zamawiam Kwaśnicę i cieszyńskie piwo 0.0 % o nazwie UFO, smak mango Chwilę rozmawiam z panią właścicielką, która nie jest zachwycona remontem, a na pewno nie w takiej formie jaką zamierza zrobić PTTK.
Zjadam pyszną zupę, wypijam lekko kwaskowe piwo i ruszam dalej
Ledwo doszedłem do skraju Hali i jeb! Nadejszła mgła, a przecież przyszedłem specjalnie dla tych hal, a one kolejny raz chcą się przede mną schować !? I w pierwszym momencie byłem lekko zły i zawiedziony, że nie tak miało być ale trzeba brać co się akurat ma, to szedłem i brałem, a że apatyt rośnie w miarę jedzenia to żarłem bez opamiętania, aż w końcu doszedłem do tego leśnego przesmyku … Zamurowało mnie
Moje szczęście że akurat przechodziła tamtędy ta para, wykorzystałem ich, za ich zgodą oczywiście kawałek dalej było jeszcze lepiej I stałem tam jak głupi i gapiłem się konsek mgły i słońca wszyscy sobie poszli, a ja dalej stałem …
Kiedy przeszedłem przez przesmyk pełen mgły i słońca, wszystko prysnęło jak w bajkach i świat wrócił do naturalnych barw, pełnych słońca i kolorów.
Wchodzę na Halę Redykalną, słońce grzeje mocno, za plecami mgła próbuje ciągle pokazać pazury, ale nie daje rady
Tutaj jest pora na mały leżing.
Ruszam dalej, mijam grupkę na koniach z telefonami w rękach, też podziwiają widoki tylko z innej perspektywy Ja też podziwiam, ale musze iść dalej.
Kolejny raz przekonuję się że można mieszkać w pięknych miejscach, wyobraźcie sobie poranki i wieczory na werandzie takiego domku … byłoby cudnie
Przechodzę krętą drużką między zabudowaniami, kolejny raz staczam walkę, tym razem z psami, jedne szczekają i nic poza tym, ale były też bardziej bojowe i atakujące !
Spotkałem też "Malucha" polnego, który czaił się na mnie wśród traw, tak jak jego strażnik, malutki i szczekający
To był dzień pełen pięknych jesiennych widoków, zwrotów akcji i walki z dzikimi zwierzętami, to wszystko możecie przeżyć osobiście, wystarczy wziąć urlop na żądanie !
I taka to była wycieczka.