Z cyklu JA TU BYŁEM czyli 28 IX 2021 r Hatka na Samym Szcz
: 2021-10-02, 13:46
Do Ani i Rafała wybrałem się już od dawna,ostatni raz tam bylismy idąc od Staszka na Gibasach.Wszesniej też bylismy grupą z forum Beskidu Małego kiedy to w skutek błędu logistycznego spotkalismy się tam , a mieliśmy być w Chacie pod Potrójną. Andrychów wita mnie niezbyt przyjaźnie.
Do Praciaków dotarłem bez problemu, problemem było odnaleźć chatkowy szlak słoneczkowy,po krótkich poszukiwaniach machnąłem ręką i polazłem bezszlakowo pod wyciągiem krzesełkowym na Czarnym Groniu.Podejście strome lecz krótkie,forsowałem już kiedyś z Darkiem.
Pogoda się sprawiła na medal, resztki mgły znikały błyskawicznie.
Za stacją końcową wkraczam na czerowony szlak do chatki pod Potrójną.Znajduję po drodze nieznany gatunek grzyba.Okratka już widywałem ale ten gatunek grzyba jeszcze nie.
Pod Potrójną byłem pierwszy raz, dlatego specjalnie tam skręciłem.
Do Ani i Rafała to już tylko rzut beretem.
Ania poznaje mnie , tym bardziej że zapowiedziałem się z krótką wizyta na kawie.Rafał nie za bardzo, ale nie dziwię się. To już prawie 10 lat mija.
Kawa i pogawędka szybko mija, widok z werandy całkowicie zasłaniają drzewa, które to są już na obcej działce i gospodarze nie mogą z właścicielami dojść do porozumienia.
.
W chatce są zmiany od ostatniej wizyty.
Oto i szczyt Potrójnej, jesień widać na każdym kroku.
Do Jawornicy docieram zgodnie z znakowskazowym rozkładem jazdy cyli po ok, 1 h.
Od Jawornicy do Targoszowa szlak jest krótki, tyle że stromy.Kto był wie o czym mówię.Wychodząc z lasu obserwuję wojskowy helikopter nad Targanicą.
I tu się kończy ta przyjemna strona wycieczki, na początek bus do Andrychowa jest 10 min, spóźniony.To jeszcze nic złego, w Andrychowie mam zapas 20 minut.Bielsko oferuje mi pociąg z opóźnieniem 30 minut co powoduje że jestem ponad godzinę później w domu.A na stacji Katowice-Piotrowice mamy nieoczekiwanego gościa, młody lis krąży po peronach w poszukiwaniu jadła, starsza pani mówi nam że ludzie go tu dokarmiają i dlatego tu krązy, niestety nie jest skory do pozwania, a szkoda.I to by było na tyle.
Do Praciaków dotarłem bez problemu, problemem było odnaleźć chatkowy szlak słoneczkowy,po krótkich poszukiwaniach machnąłem ręką i polazłem bezszlakowo pod wyciągiem krzesełkowym na Czarnym Groniu.Podejście strome lecz krótkie,forsowałem już kiedyś z Darkiem.
Pogoda się sprawiła na medal, resztki mgły znikały błyskawicznie.
Za stacją końcową wkraczam na czerowony szlak do chatki pod Potrójną.Znajduję po drodze nieznany gatunek grzyba.Okratka już widywałem ale ten gatunek grzyba jeszcze nie.
Pod Potrójną byłem pierwszy raz, dlatego specjalnie tam skręciłem.
Do Ani i Rafała to już tylko rzut beretem.
Ania poznaje mnie , tym bardziej że zapowiedziałem się z krótką wizyta na kawie.Rafał nie za bardzo, ale nie dziwię się. To już prawie 10 lat mija.
Kawa i pogawędka szybko mija, widok z werandy całkowicie zasłaniają drzewa, które to są już na obcej działce i gospodarze nie mogą z właścicielami dojść do porozumienia.
.
W chatce są zmiany od ostatniej wizyty.
Oto i szczyt Potrójnej, jesień widać na każdym kroku.
Do Jawornicy docieram zgodnie z znakowskazowym rozkładem jazdy cyli po ok, 1 h.
Od Jawornicy do Targoszowa szlak jest krótki, tyle że stromy.Kto był wie o czym mówię.Wychodząc z lasu obserwuję wojskowy helikopter nad Targanicą.
I tu się kończy ta przyjemna strona wycieczki, na początek bus do Andrychowa jest 10 min, spóźniony.To jeszcze nic złego, w Andrychowie mam zapas 20 minut.Bielsko oferuje mi pociąg z opóźnieniem 30 minut co powoduje że jestem ponad godzinę później w domu.A na stacji Katowice-Piotrowice mamy nieoczekiwanego gościa, młody lis krąży po peronach w poszukiwaniu jadła, starsza pani mówi nam że ludzie go tu dokarmiają i dlatego tu krązy, niestety nie jest skory do pozwania, a szkoda.I to by było na tyle.