Jasieniowa, Zadni Gaj i Mała Czantoria
: 2021-08-10, 17:00
Dzień dobry.
Początek od stawu do Jasieniowej jest trochę inny, szliśmy beż szlaku, ale nie da się połączyć na ma Mapy.cz
Trasa: https://en.mapy.cz/s/humuhobejo
Jakoś nie potrafiłem wybrać, ani jakoś obrobić zdjęć, ciągle coś poprawiałem ...
Po kiepskim tygodniu w końcu można było wyruszyć na szlak i to z córką
Okolice ogólnie mówiąc trochę znałem, ale chciałem poznać lepiej …
Zaczynamy w centrum Goleszowa, gdzie zostawiamy auto i ruszamy w stronę akwenu wodnego zwanego Ton ! Nad stawem bez zmian, woda jest, kaczki pływają, ryby również …
Po nocnej ulewie spodziewałem się jakiegoś błota na szlaku i tu pogoda mnie nie zawiodła, ale nie przewidziałem jednego, że ścieżki będą zarośnięte aż tak, ponad 20 lat tam jeżdżę i takich chaszczy na ścieżce do stawu jeszcze nie było Więc nie dość że bagno to jeszcze byliśmy cali mokrzy. Musiałem też zmienić lekko trasę, mieliśmy iść przez wąwóz wprost do stawu, ale przez chaszcze po pachy odpuściliśmy.
Dochodząc do stawu mówię Lei że pewnie będzie woda w stawie bo ostatnimi czasy lało solidnie kilka razy, a tu ku mojemu zdziwieniu wody brak, no może coś tam było ale nie wiele, więc przechodzimy przez staw na krechę, nie musimy obchodzić.
Kierujemy się na Jasieniową, bagno coraz większe trawa coraz wyższa i jakby bardziej mokra
Mijamy Jasieniową i lecimy w stronę kamieniołomu pod Tułem, po drodze mijamy kilka może kilkanaście wielkich betonowych kwadratów, idą chyba w jednej linii i wydaje mi się że to podstawy pod słupy które pewnie miały tamtędy iść, albo kiedyś szły
Tak czy inaczej cali usmarowani w błocie dochodzimy do drogi asfaltowej łączącej kilka wsi w tym Cisownicę w której się znajdowaliśmy.
Goleszów centrum
mokre chaszcze
w stawie wody nima
nad paśnikiem Jasieniowa
Przecinamy drogę i wchodzimy na długą prostą do kamieniołomu, który omijamy szybko, bo ruch tam jak w ulu, tir za tirem.
Wchodzimy na zielony szlak i lecimy nim przez Zadni Gaj, obok chaty ludożerców, którzy akurat siedzieli na ławeczce przed domem, syf o dziwo mniejszy niż zwykle i chyba nie byli głodni, nawet psa przytrzymali żebyśmy przeszli
Na pastwiskach krowy, dużo krów, żarły trawę i produkowały dwutlenek węgla ;P
Krętą drogą docieramy do skrzyżowania pod Małą Czantorią i robimy kolejną przerwę przy hasioku, pożyczamy sobie stare plastikowe krzesła i delektujemy się przez chwilę widokami.
Przed nami najgorszy odcinek, podejście na Małą Czantorię.
zbliżamy się do ludożerców
Trzyniec zasuwa pełną parą
Jakoś się wdrapaliśmy na górę i bez postoju poszliśmy od razu pod starą owczarnię, żeby tam na spokojnie sobie odpocząć.
Na szczycie widzimy spadochroniarza który czeka na wiatr, podchodzę i zagaduje czy będzie próbował lecieć, bo miałbym zarąmbiste zdjęcie jak startuje i leci, ale w powietrzu susza, ani gram wiatru i mówi że nic z tego nie będzie
Rozczarowani ruszamy dalej w stronę Ustronia, kawałek bez szlaku, ale później wchodzimy na szlak żółty i nim już grzecznie schodzimy prosto do Ustronia.
Patrzę na rozkład, widzę że autobus zaraz ma jechać, to uznaję że nigdzie się nie ruszamy tylko czekamy na busa i tak czekaliśmy w słońcu przez godzinę, w międzyczasie dołączyło do nas z 15 innych osób i każdy czekał na busa o innej godzinie
Jak już w końcu przyjechał, to okazało się że przez roboty w Wiśle opóźnienie jest nawet 1,5 godziny I jak tu jeździć do pracy na czas !?
Szczęśliwie docieramy z powrotem do Goleszowa, skąd jedziemy od razu po mój paszport Covidowy i do domku Wycieczka wbrew pozorom trochę nas wymęczyła.
czekałem jak hiena
był sklepik a w nim tylko lody i piwo !
I taka to była wycieczka.
Początek od stawu do Jasieniowej jest trochę inny, szliśmy beż szlaku, ale nie da się połączyć na ma Mapy.cz
Trasa: https://en.mapy.cz/s/humuhobejo
Jakoś nie potrafiłem wybrać, ani jakoś obrobić zdjęć, ciągle coś poprawiałem ...
Po kiepskim tygodniu w końcu można było wyruszyć na szlak i to z córką
Okolice ogólnie mówiąc trochę znałem, ale chciałem poznać lepiej …
Zaczynamy w centrum Goleszowa, gdzie zostawiamy auto i ruszamy w stronę akwenu wodnego zwanego Ton ! Nad stawem bez zmian, woda jest, kaczki pływają, ryby również …
Po nocnej ulewie spodziewałem się jakiegoś błota na szlaku i tu pogoda mnie nie zawiodła, ale nie przewidziałem jednego, że ścieżki będą zarośnięte aż tak, ponad 20 lat tam jeżdżę i takich chaszczy na ścieżce do stawu jeszcze nie było Więc nie dość że bagno to jeszcze byliśmy cali mokrzy. Musiałem też zmienić lekko trasę, mieliśmy iść przez wąwóz wprost do stawu, ale przez chaszcze po pachy odpuściliśmy.
Dochodząc do stawu mówię Lei że pewnie będzie woda w stawie bo ostatnimi czasy lało solidnie kilka razy, a tu ku mojemu zdziwieniu wody brak, no może coś tam było ale nie wiele, więc przechodzimy przez staw na krechę, nie musimy obchodzić.
Kierujemy się na Jasieniową, bagno coraz większe trawa coraz wyższa i jakby bardziej mokra
Mijamy Jasieniową i lecimy w stronę kamieniołomu pod Tułem, po drodze mijamy kilka może kilkanaście wielkich betonowych kwadratów, idą chyba w jednej linii i wydaje mi się że to podstawy pod słupy które pewnie miały tamtędy iść, albo kiedyś szły
Tak czy inaczej cali usmarowani w błocie dochodzimy do drogi asfaltowej łączącej kilka wsi w tym Cisownicę w której się znajdowaliśmy.
Goleszów centrum
mokre chaszcze
w stawie wody nima
nad paśnikiem Jasieniowa
Przecinamy drogę i wchodzimy na długą prostą do kamieniołomu, który omijamy szybko, bo ruch tam jak w ulu, tir za tirem.
Wchodzimy na zielony szlak i lecimy nim przez Zadni Gaj, obok chaty ludożerców, którzy akurat siedzieli na ławeczce przed domem, syf o dziwo mniejszy niż zwykle i chyba nie byli głodni, nawet psa przytrzymali żebyśmy przeszli
Na pastwiskach krowy, dużo krów, żarły trawę i produkowały dwutlenek węgla ;P
Krętą drogą docieramy do skrzyżowania pod Małą Czantorią i robimy kolejną przerwę przy hasioku, pożyczamy sobie stare plastikowe krzesła i delektujemy się przez chwilę widokami.
Przed nami najgorszy odcinek, podejście na Małą Czantorię.
zbliżamy się do ludożerców
Trzyniec zasuwa pełną parą
Jakoś się wdrapaliśmy na górę i bez postoju poszliśmy od razu pod starą owczarnię, żeby tam na spokojnie sobie odpocząć.
Na szczycie widzimy spadochroniarza który czeka na wiatr, podchodzę i zagaduje czy będzie próbował lecieć, bo miałbym zarąmbiste zdjęcie jak startuje i leci, ale w powietrzu susza, ani gram wiatru i mówi że nic z tego nie będzie
Rozczarowani ruszamy dalej w stronę Ustronia, kawałek bez szlaku, ale później wchodzimy na szlak żółty i nim już grzecznie schodzimy prosto do Ustronia.
Patrzę na rozkład, widzę że autobus zaraz ma jechać, to uznaję że nigdzie się nie ruszamy tylko czekamy na busa i tak czekaliśmy w słońcu przez godzinę, w międzyczasie dołączyło do nas z 15 innych osób i każdy czekał na busa o innej godzinie
Jak już w końcu przyjechał, to okazało się że przez roboty w Wiśle opóźnienie jest nawet 1,5 godziny I jak tu jeździć do pracy na czas !?
Szczęśliwie docieramy z powrotem do Goleszowa, skąd jedziemy od razu po mój paszport Covidowy i do domku Wycieczka wbrew pozorom trochę nas wymęczyła.
czekałem jak hiena
był sklepik a w nim tylko lody i piwo !
I taka to była wycieczka.