Upiec kiełbasę ? W deszczu ? Na Błatniej ?
: 2021-07-25, 17:01
Pochwalony …
Miała być Wróżna i Tuł, które ostatnio zostały odwołane z mojego powodu …
Ale z powodu dużego zagrożenia deszczem i burzą wybrałem inną trasę, na Błatnią szlakiem Chat Drwali.
Trasa: Trasa z Jaworze Nałęże do Cisowa
Trasa 11,5 km • 4:19 godz.
https://mapy.cz/s/honufogado
I tak oto lądujemy na parkingu w Jaworzu Nałężu, zaraz za kaplicą zaczyna się szlak zielony którym zamierzaliśmy iść w stronę szczytu.
Pogoda raczej kiepska z zapowiedzią na gorszą, ale padać i ewentualne burze miały się pojawić dopiero po południu, więc idziemy na luzaku, po drodze zaglądamy do pozostałości chat drwali, właściwie to tylko piwnice się ostały, ale te piwnice wystarczą żeby rozbudzić odrobinę ciekawości i wyobraźni
Indianie się tu zadomowili
Męska część ekipy wchodziła w otchłań piwnic
Ze strzałkami był problem, bo można nimi kręcić i ktoś to zrobił i to nie raz
Po drodze szlak zielony łączy się ze szlakiem niebieskim (szklanym) czemu szklanym, nie wiem nie sprawdzałem i rozdzielają się na podejściu na przełęcz pod Przykrą.
Meldujemy się na szczycie Błatniej z lekkimi obawami o pogodę, bo spadły na mnie pierwsze mokre krople, a to chyba źle
No ale, plan na śniadanie jest jeden, rozpalić ogień i upiec kiełbasę i fajnie by było gdyby nie musiało się to odbyć w deszczu
O 10.30 ogień płonie i jest spora szansa że zdążymy zjeść na sucho Udało się, ale chwilę po konsumpcji krople deszczu zaczęły nieubłagalnie na nas spadać , więc szybkie pakowanie i do lasu.
Dać dzieciom noże i bawią się jak szalone
Borówek cała masa, zbieraczy również
Zapora nadal trzyma wodę w ryzach
I się piecze
Nasi też coś zebrali, najwięcej do brzuszków
W tym wszystkim pomyliłem się i skręciliśmy za wcześnie i nie poszliśmy tam gdzie mieliśmy zamiar, ale bez spiny jakoś damy radę, w sumie ostatecznie źle nie wyszło bo zobaczyliśmy kolejne ruiny, a w nich spał sonie nietoperz, trochę ciężko było złapać ostrość w całkowitych ciemnościach, ale jakoś się udało
Niestety po wyjściu z piwnicy rozpadało się na dobre i tak już lało do końca wycieczki, momentami nawet mocno.
I tak nam mijała końcówka wycieczki w pełnym deszczu, poubierani w przeciw deszczówki, mimo wszystko przemoczeni dotarliśmy w końcu na parking gdzie nastąpiło foto grupowe bez dzieciaków, bo te już siedziały porozbierane w aucie
Mieliśmy tragarzy, ale z biedą się załadowaliśmy
Wbiliśmy mu na kwadrat, to krzywo się patrzył
Wszyscy wyszli o własnych siłach
No i się rozpadało na dobre
ZHP owijało namioty folią
Nie ma jak robić sobie zdjęcie w pięknej ulewie
I taka to była wycieczka
Miała być Wróżna i Tuł, które ostatnio zostały odwołane z mojego powodu …
Ale z powodu dużego zagrożenia deszczem i burzą wybrałem inną trasę, na Błatnią szlakiem Chat Drwali.
Trasa: Trasa z Jaworze Nałęże do Cisowa
Trasa 11,5 km • 4:19 godz.
https://mapy.cz/s/honufogado
I tak oto lądujemy na parkingu w Jaworzu Nałężu, zaraz za kaplicą zaczyna się szlak zielony którym zamierzaliśmy iść w stronę szczytu.
Pogoda raczej kiepska z zapowiedzią na gorszą, ale padać i ewentualne burze miały się pojawić dopiero po południu, więc idziemy na luzaku, po drodze zaglądamy do pozostałości chat drwali, właściwie to tylko piwnice się ostały, ale te piwnice wystarczą żeby rozbudzić odrobinę ciekawości i wyobraźni
Indianie się tu zadomowili
Męska część ekipy wchodziła w otchłań piwnic
Ze strzałkami był problem, bo można nimi kręcić i ktoś to zrobił i to nie raz
Po drodze szlak zielony łączy się ze szlakiem niebieskim (szklanym) czemu szklanym, nie wiem nie sprawdzałem i rozdzielają się na podejściu na przełęcz pod Przykrą.
Meldujemy się na szczycie Błatniej z lekkimi obawami o pogodę, bo spadły na mnie pierwsze mokre krople, a to chyba źle
No ale, plan na śniadanie jest jeden, rozpalić ogień i upiec kiełbasę i fajnie by było gdyby nie musiało się to odbyć w deszczu
O 10.30 ogień płonie i jest spora szansa że zdążymy zjeść na sucho Udało się, ale chwilę po konsumpcji krople deszczu zaczęły nieubłagalnie na nas spadać , więc szybkie pakowanie i do lasu.
Dać dzieciom noże i bawią się jak szalone
Borówek cała masa, zbieraczy również
Zapora nadal trzyma wodę w ryzach
I się piecze
Nasi też coś zebrali, najwięcej do brzuszków
W tym wszystkim pomyliłem się i skręciliśmy za wcześnie i nie poszliśmy tam gdzie mieliśmy zamiar, ale bez spiny jakoś damy radę, w sumie ostatecznie źle nie wyszło bo zobaczyliśmy kolejne ruiny, a w nich spał sonie nietoperz, trochę ciężko było złapać ostrość w całkowitych ciemnościach, ale jakoś się udało
Niestety po wyjściu z piwnicy rozpadało się na dobre i tak już lało do końca wycieczki, momentami nawet mocno.
I tak nam mijała końcówka wycieczki w pełnym deszczu, poubierani w przeciw deszczówki, mimo wszystko przemoczeni dotarliśmy w końcu na parking gdzie nastąpiło foto grupowe bez dzieciaków, bo te już siedziały porozbierane w aucie
Mieliśmy tragarzy, ale z biedą się załadowaliśmy
Wbiliśmy mu na kwadrat, to krzywo się patrzył
Wszyscy wyszli o własnych siłach
No i się rozpadało na dobre
ZHP owijało namioty folią
Nie ma jak robić sobie zdjęcie w pięknej ulewie
I taka to była wycieczka