W krainie szeleszczących liści ...
: 2021-06-09, 16:32
Beskid Mały, kto nie był niech żałuję, kto nie był niech czym prędzej idzie ... Poszedłem 🙂
W poniedziałek koło południa, fartem dostaje wolny wtorek, skoro jest dzień wolny i pogoda jako taka, to ... 😉
Ale żeby było coś nowego i może coś bez szlaku?
Wilkowice godzina 7.50, ruszam czarnym szlakiem w stronę Wietrznej Dziury, to dla mnie dziewicze przejście tego szlaku i Smoczej Jamy też nie widziałem, czyli spełniam zamierzony plan 🙂
Wchodzę w las, słychać szum wody I szelest ... no właśnie skąd ten szelest ? Zaglądam, szukam i nic nie widzę 😕
Wchodzę coraz głębiej w las, wyżłobionymi tunelami mijam skały i polany w ciągłym towarzystwie szelestu ...
Dopiero po jakieś czasie orientuję się że szelest robią myszki, które ledwo da się zauważyć, bo czmychają między liśćmi niezauważone, psotniki małe 🙂
Myszy, których musi być masakrycznie dużo w tym lesie towarzyszą mi przez cały dzień, czasem lekko strasząc 😉
Wybór czarnego szlaku na początek był dobrym pomysłem, podchodzi łagodnie na samą górę.
Mijam polany, które ukrywają się w niewielkich odległościach od szlaku i co jakiś czas przyciągają chęcią obejrzenia widoków, kilka razy się skusiłem 😉
Ludzie listów już nie piszą
Ładnie zapozowała
Miejscówka zacna
W końcu dotarłem do Dziury, bo inaczej nie da się tego nazwać, jaskinia Smocza Jama, z zewnątrz mała dziura i tyle 😛
Ruszam w stronę schroniska i już z daleka słyszę jakiś niepokojący dźwięk, harmider ...?
Kawałek dalej już wszystko jasne, duża grupa bądź dwie mniejsze grupy urzędowały w schronisku na Magurce. Hmmm, a miało być tak miło i przyjemnie 🙁
Zamawiam frytki i znikam gdzieś w odmętach polany niedaleko paleniska, próbując w spokoju się zrelaksować.
W międzyczasie dochodzi kolejna grupka z przewodnikiem i rozbijają się przy palenisku, więc zawijam majdan i idę w stronę szlaku zielonego, również dziewiczego dla mnie. Ale szlakiem nie idę długo, bo w pewnym momencie odbijam w lewo i leśną drogą kontynuuję swoją wędrówkę, z leśnej drogi skręcam w leśną ścieżkę, wąską ścieżkę, a właściwie jak się dalej okazuje trasę rowerową, Ci którzy nią jeżdżą to jacyś wariaci, hardcor!
Przyroda zeżre wszystko !
Robi się coraz stromiej, kolano czasem zaboli dając znak żebym był ostrożny, mijam potok przy którym się zatrzymuje i robię foty na długim czasie, miałem czas to się bawiłem 😉
Szukałem miejsca do przerwy w moczenie nóg, bo na to też był dzisiaj plan, ale ciężko było takie znaleźć w lesie, więc szedłem dalej.
Prawie przy samym dojściu do asfaltu mało nie dostałem zawału, kiedy z prawej strony jak z procy wystrzelił zaskroniec, pierwszy raz widziałem jak szybko może poruszać się wąż
Na skraju lasu, gdzie zaczyna się asfaltówka kemping przygotowuje się do sezonu, który lada dzień się zacznie.
Zaraz pod kempingiem jest mała zapora na którą się wdrapuję z zamiarem moczenia nóżek, ale ta menda skutecznie wybija mi ten pomysł z głowy, nurkując i uciekając!
Gorący dzień się trafił, a nogi dalej wody nie widziały 😉 więc szybko dochodzę do samochodu, sprawdzam gdzie poniżej można podjechać żeby zamoczyć nogi i wychodzi że trzeba jechać pod kościół 🙂
5 minut później już moczę stopy w zimnej wodzie.
trochę skałek ...
Ta menda !
To był przyjemny moment
Mapka z przejścia :
https://en.mapy.cz/s/pupufonopu
I taka to była wycieczka
W poniedziałek koło południa, fartem dostaje wolny wtorek, skoro jest dzień wolny i pogoda jako taka, to ... 😉
Ale żeby było coś nowego i może coś bez szlaku?
Wilkowice godzina 7.50, ruszam czarnym szlakiem w stronę Wietrznej Dziury, to dla mnie dziewicze przejście tego szlaku i Smoczej Jamy też nie widziałem, czyli spełniam zamierzony plan 🙂
Wchodzę w las, słychać szum wody I szelest ... no właśnie skąd ten szelest ? Zaglądam, szukam i nic nie widzę 😕
Wchodzę coraz głębiej w las, wyżłobionymi tunelami mijam skały i polany w ciągłym towarzystwie szelestu ...
Dopiero po jakieś czasie orientuję się że szelest robią myszki, które ledwo da się zauważyć, bo czmychają między liśćmi niezauważone, psotniki małe 🙂
Myszy, których musi być masakrycznie dużo w tym lesie towarzyszą mi przez cały dzień, czasem lekko strasząc 😉
Wybór czarnego szlaku na początek był dobrym pomysłem, podchodzi łagodnie na samą górę.
Mijam polany, które ukrywają się w niewielkich odległościach od szlaku i co jakiś czas przyciągają chęcią obejrzenia widoków, kilka razy się skusiłem 😉
Ludzie listów już nie piszą
Ładnie zapozowała
Miejscówka zacna
W końcu dotarłem do Dziury, bo inaczej nie da się tego nazwać, jaskinia Smocza Jama, z zewnątrz mała dziura i tyle 😛
Ruszam w stronę schroniska i już z daleka słyszę jakiś niepokojący dźwięk, harmider ...?
Kawałek dalej już wszystko jasne, duża grupa bądź dwie mniejsze grupy urzędowały w schronisku na Magurce. Hmmm, a miało być tak miło i przyjemnie 🙁
Zamawiam frytki i znikam gdzieś w odmętach polany niedaleko paleniska, próbując w spokoju się zrelaksować.
W międzyczasie dochodzi kolejna grupka z przewodnikiem i rozbijają się przy palenisku, więc zawijam majdan i idę w stronę szlaku zielonego, również dziewiczego dla mnie. Ale szlakiem nie idę długo, bo w pewnym momencie odbijam w lewo i leśną drogą kontynuuję swoją wędrówkę, z leśnej drogi skręcam w leśną ścieżkę, wąską ścieżkę, a właściwie jak się dalej okazuje trasę rowerową, Ci którzy nią jeżdżą to jacyś wariaci, hardcor!
Przyroda zeżre wszystko !
Robi się coraz stromiej, kolano czasem zaboli dając znak żebym był ostrożny, mijam potok przy którym się zatrzymuje i robię foty na długim czasie, miałem czas to się bawiłem 😉
Szukałem miejsca do przerwy w moczenie nóg, bo na to też był dzisiaj plan, ale ciężko było takie znaleźć w lesie, więc szedłem dalej.
Prawie przy samym dojściu do asfaltu mało nie dostałem zawału, kiedy z prawej strony jak z procy wystrzelił zaskroniec, pierwszy raz widziałem jak szybko może poruszać się wąż
Na skraju lasu, gdzie zaczyna się asfaltówka kemping przygotowuje się do sezonu, który lada dzień się zacznie.
Zaraz pod kempingiem jest mała zapora na którą się wdrapuję z zamiarem moczenia nóżek, ale ta menda skutecznie wybija mi ten pomysł z głowy, nurkując i uciekając!
Gorący dzień się trafił, a nogi dalej wody nie widziały 😉 więc szybko dochodzę do samochodu, sprawdzam gdzie poniżej można podjechać żeby zamoczyć nogi i wychodzi że trzeba jechać pod kościół 🙂
5 minut później już moczę stopy w zimnej wodzie.
trochę skałek ...
Ta menda !
To był przyjemny moment
Mapka z przejścia :
https://en.mapy.cz/s/pupufonopu
I taka to była wycieczka