Na granicy, Wróżna i Ostry z Tułem w tle
: 2021-04-24, 20:41
Dobry wieczór.
Trasa z Przyroda nie zna granic do Główna
Trasa 12,9 km • 4:46 godz.
https://mapy.cz/s/kezajovoze
W dobie pogody delikatnie mówiąc nieciekawej w wyższych partiach, postanowiłem trzymać się nisko i blisko domu
W pracy ciężko, sił brak, nerwy poszarpane jak stara flaga na wietrze, siedzenie w domu dobija jeszcze bardziej …
Trochę słońca daje jeszcze nadzieję, że będzie lepiej …
Ruszam jakoś po 7.00, po drodze robię przystanek na podziwianie widoków, a jakieś 30 minut później parkuję pod kościołem w Lesznej Górnej.
Ruszam między domami wzbudzając jakąś dziwną sensację wśród mieszkańców, którzy zaglądają przez okna kiedy przechodzę, słyszałem nawet komentarz przez otwarte okno, ''że ktoś robi zdjęcia, ciekawe po co ?''
Robię ukłon w stronę Laynna, bo to chyba jego pomysł z tymi lustrami ?
Chwilę później byłem już poza zasięgiem tubylczych oczu za to w pięknych okolicznościach przyrody, w powietrzu Jakieś drapieżne krąży, na ziemi sarny co rusz wyłaniają się na jakiejś polanie, niektóre nawet latają
Idzie się dobrze, błoto na razie niewielkie, wokół coraz bardziej soczysta zieleń wielkich polan, czysta przyjemność chodzenia.
Cały czas trzymam się słupków granicznych i jak po sznurku docieram do krzyża pod Wróżną.
Gramolę się na górę gdzie czeka mnie lekkie zaskoczenie, trzeba się przeciskać przez naprawdę ciasne przejście pod krzakami pełne błota i blokujących gałęzi, ale to tylko kawałek, dalej jest znowu miło i przyjemnie
Latające sarny, ciasne dziwne przejścia, płoty między którymi prowadzi szlak, czy coś jeszcze mnie zaskoczy tego dnia ? Aaaa chciała mnie zaskoczyć taka jedna, ale byłem czujny i nie dałem się, to żmija jedna
Przez kolejną polanę podchodzę lekko, po lewej stronie martwy las rzuca mi się w oczy, sporo "trupów" stoi i straszy.
Na rozwidleniu skręcam w lewo i podchodzę na Ostry, tam robię sobie przerwę na kanapki i herbatę.
Ruszam dalej trzymając się cały czas słupków granicznych, kolejny raz jestem zaskoczony, tragicznie stromym i błotnistym zejściem
Szybko jednak teren zaczyna się normalizować i fajnym długim zejściem ciągnie się aż do kolejnej niespodzianki, a mianowicie zalanego przejście, trzeba było obchodzić
Po chwili wychodzę na dobrze znane mi już tereny i pewnym krokiem ruszam w stronę Tuł, który sobie dopuściłem bo z daleka było widać, że w jego okolicy kręciła się jakaś grupka z dzieciakami, a że byłem tam ostatnio, to tym bardziej odpuściłem
Tuł pięknie się prezentował z daleka, cała okolica zielenieje z każdym dniem, nad Czantorią jakiś szaleniec ze spadochronem krążył jak drapieżnik z rana, pięknie !
Pod samym szczytem też było ciekawie i sympatycznie, do czasu kiedy tak jak przy ostatniej wizycie, kiedy szedłem ofocić kamieniołom rozładowała mi się bateria i to ta druga bateria
Myślę sobie "o'żesz ku..a ja pie..ole, znoooowu ! Ale nic to, mam nowy fajny telefon który robi zajebiste zdjęcia, na pewno lepsze niż ja aparatem, ale to telefon a nie aparat
Więc na sam koniec przechodzę w lewo przez polanę pod Tułem mijam zabudowania i lecę wprost na zbocza kamieniołomu.
Końcówka trasy to już spacer asfaltem aż do samego parkingu pod kościołem.
I taka to była wycieczka.
Trasa z Przyroda nie zna granic do Główna
Trasa 12,9 km • 4:46 godz.
https://mapy.cz/s/kezajovoze
W dobie pogody delikatnie mówiąc nieciekawej w wyższych partiach, postanowiłem trzymać się nisko i blisko domu
W pracy ciężko, sił brak, nerwy poszarpane jak stara flaga na wietrze, siedzenie w domu dobija jeszcze bardziej …
Trochę słońca daje jeszcze nadzieję, że będzie lepiej …
Ruszam jakoś po 7.00, po drodze robię przystanek na podziwianie widoków, a jakieś 30 minut później parkuję pod kościołem w Lesznej Górnej.
Ruszam między domami wzbudzając jakąś dziwną sensację wśród mieszkańców, którzy zaglądają przez okna kiedy przechodzę, słyszałem nawet komentarz przez otwarte okno, ''że ktoś robi zdjęcia, ciekawe po co ?''
Robię ukłon w stronę Laynna, bo to chyba jego pomysł z tymi lustrami ?
Chwilę później byłem już poza zasięgiem tubylczych oczu za to w pięknych okolicznościach przyrody, w powietrzu Jakieś drapieżne krąży, na ziemi sarny co rusz wyłaniają się na jakiejś polanie, niektóre nawet latają
Idzie się dobrze, błoto na razie niewielkie, wokół coraz bardziej soczysta zieleń wielkich polan, czysta przyjemność chodzenia.
Cały czas trzymam się słupków granicznych i jak po sznurku docieram do krzyża pod Wróżną.
Gramolę się na górę gdzie czeka mnie lekkie zaskoczenie, trzeba się przeciskać przez naprawdę ciasne przejście pod krzakami pełne błota i blokujących gałęzi, ale to tylko kawałek, dalej jest znowu miło i przyjemnie
Latające sarny, ciasne dziwne przejścia, płoty między którymi prowadzi szlak, czy coś jeszcze mnie zaskoczy tego dnia ? Aaaa chciała mnie zaskoczyć taka jedna, ale byłem czujny i nie dałem się, to żmija jedna
Przez kolejną polanę podchodzę lekko, po lewej stronie martwy las rzuca mi się w oczy, sporo "trupów" stoi i straszy.
Na rozwidleniu skręcam w lewo i podchodzę na Ostry, tam robię sobie przerwę na kanapki i herbatę.
Ruszam dalej trzymając się cały czas słupków granicznych, kolejny raz jestem zaskoczony, tragicznie stromym i błotnistym zejściem
Szybko jednak teren zaczyna się normalizować i fajnym długim zejściem ciągnie się aż do kolejnej niespodzianki, a mianowicie zalanego przejście, trzeba było obchodzić
Po chwili wychodzę na dobrze znane mi już tereny i pewnym krokiem ruszam w stronę Tuł, który sobie dopuściłem bo z daleka było widać, że w jego okolicy kręciła się jakaś grupka z dzieciakami, a że byłem tam ostatnio, to tym bardziej odpuściłem
Tuł pięknie się prezentował z daleka, cała okolica zielenieje z każdym dniem, nad Czantorią jakiś szaleniec ze spadochronem krążył jak drapieżnik z rana, pięknie !
Pod samym szczytem też było ciekawie i sympatycznie, do czasu kiedy tak jak przy ostatniej wizycie, kiedy szedłem ofocić kamieniołom rozładowała mi się bateria i to ta druga bateria
Myślę sobie "o'żesz ku..a ja pie..ole, znoooowu ! Ale nic to, mam nowy fajny telefon który robi zajebiste zdjęcia, na pewno lepsze niż ja aparatem, ale to telefon a nie aparat
Więc na sam koniec przechodzę w lewo przez polanę pod Tułem mijam zabudowania i lecę wprost na zbocza kamieniołomu.
Końcówka trasy to już spacer asfaltem aż do samego parkingu pod kościołem.
I taka to była wycieczka.