Jak się wkurzyłem pod Luboniem
Jak się wkurzyłem pod Luboniem
W pewien listopadowy dzień biorę urlop i jadę na Luboń Wielki i po drodze na wschód słońca na Polanie Surówki. Lubię tę trasę niebieskim szlakiem z Naprawy, wg mnie jest to najciekawszy szlak na ten szczyt, właśnie z uwagi na piękne widoki po drodze z Surówek.
Parkuję auto w Naprawie i po około godzinie marszu jestem już na Surówkach. Nad Luboniem powoli wstaje słońce, warunki wydają się być fajne, niestety wieje bardzo mocny wiatr. Rozkładam statyw i wykonuję pierwsze zdjęcie. Cholera, poruszone – statyw drga na wietrze. Pierwsza myśl, trzeba go obciążyć plecakiem, ale ta myśl pojawia się sekundy za późno, bo w międzyczasie statyw wraz z aparatem ląduje na ziemi zdmuchnięty podmuchami wiatru. Niestety, efektem upadku jest uszkodzenie mocowania obiektywu, które po prostu pęka od uderzenia, dodatkowo nie wiadomo, co tam słychać wewnątrz obiektywu, może się okazać, że wymaga poważnej naprawy albo wyrzucenia do kosza / sprzedania na części. Nie sprawdzę tego na miejscu, dopiero w Krakowie w serwisie.
Plany foto szlag trafił. Zostaje mi tylko fotografowanie tym długim zoomem, do którego wzdycha Sokół (Nikkor 70-300mm). Opanowuję emocje, patrzę na oświetlone porannym światłem Tatry i spędzam miły poranek na Surówkach, choć wiatr bardzo mocno dokucza. Żeby zrobić zdjęcie całego pasma Tatr, składam panoramę ze zdjęć z długiego zooma.
Problem polega na tym, że trochę wkurzam na tę awarię obiektywu i pewnie duże wydatki do poniesienia na serwis lub zakup nowego. Odechciewa mi się wycieczki na Luboń.
Tu można sobie zadać fundamentalne pytanie: czy warto chodzić w góry bez sprzętu foto? Akurat dziś mam z tym problem, ale Luboń jest blisko od Krakowa i mogę tam przyjechać jeszcze wiele razy, więc mnie „nie ciśnie” na dojście na wierzchołek.
Wracam do Naprawy. Jako że czasu mam dużo, idę jeszcze na polany znajdujące się nad „Zakopianką” koło przysiółka Mały Luboń. Nadal strasznie wieje, co widać na poniższym zdjęciu. Jest już późna jesień, większość liści już opadła, ale gdzieniegdzie jeszcze one się żółcą na drzewach. Pod Tatrami unosi się fotogeniczna mgiełka, widać też fragmenty nowych odcinków drogi ekspresowej S7.
Po drodze jeszcze łapią mnie „paparazzi” na radarze w Gaju, chociaż ustawienie radarów znam na „Zakopiance” na pamięć, tu jednak nastąpiła chwila nieuwagi (może przez wkurw) i 100 zł poszło na ratowanie dziury budżetowej.
Okazało się, że poza złamaniem bagnetu mocującego obiektyw w body (plastikowa konstrukcja, jak to w tańszych seriach), którego wymiana kosztowała mnie 100 zł obyło się bez innych strat. Obiektyw pracuje prawidłowo, całe szczęście.
Parkuję auto w Naprawie i po około godzinie marszu jestem już na Surówkach. Nad Luboniem powoli wstaje słońce, warunki wydają się być fajne, niestety wieje bardzo mocny wiatr. Rozkładam statyw i wykonuję pierwsze zdjęcie. Cholera, poruszone – statyw drga na wietrze. Pierwsza myśl, trzeba go obciążyć plecakiem, ale ta myśl pojawia się sekundy za późno, bo w międzyczasie statyw wraz z aparatem ląduje na ziemi zdmuchnięty podmuchami wiatru. Niestety, efektem upadku jest uszkodzenie mocowania obiektywu, które po prostu pęka od uderzenia, dodatkowo nie wiadomo, co tam słychać wewnątrz obiektywu, może się okazać, że wymaga poważnej naprawy albo wyrzucenia do kosza / sprzedania na części. Nie sprawdzę tego na miejscu, dopiero w Krakowie w serwisie.
Plany foto szlag trafił. Zostaje mi tylko fotografowanie tym długim zoomem, do którego wzdycha Sokół (Nikkor 70-300mm). Opanowuję emocje, patrzę na oświetlone porannym światłem Tatry i spędzam miły poranek na Surówkach, choć wiatr bardzo mocno dokucza. Żeby zrobić zdjęcie całego pasma Tatr, składam panoramę ze zdjęć z długiego zooma.
Problem polega na tym, że trochę wkurzam na tę awarię obiektywu i pewnie duże wydatki do poniesienia na serwis lub zakup nowego. Odechciewa mi się wycieczki na Luboń.
Tu można sobie zadać fundamentalne pytanie: czy warto chodzić w góry bez sprzętu foto? Akurat dziś mam z tym problem, ale Luboń jest blisko od Krakowa i mogę tam przyjechać jeszcze wiele razy, więc mnie „nie ciśnie” na dojście na wierzchołek.
Wracam do Naprawy. Jako że czasu mam dużo, idę jeszcze na polany znajdujące się nad „Zakopianką” koło przysiółka Mały Luboń. Nadal strasznie wieje, co widać na poniższym zdjęciu. Jest już późna jesień, większość liści już opadła, ale gdzieniegdzie jeszcze one się żółcą na drzewach. Pod Tatrami unosi się fotogeniczna mgiełka, widać też fragmenty nowych odcinków drogi ekspresowej S7.
Po drodze jeszcze łapią mnie „paparazzi” na radarze w Gaju, chociaż ustawienie radarów znam na „Zakopiance” na pamięć, tu jednak nastąpiła chwila nieuwagi (może przez wkurw) i 100 zł poszło na ratowanie dziury budżetowej.
Okazało się, że poza złamaniem bagnetu mocującego obiektyw w body (plastikowa konstrukcja, jak to w tańszych seriach), którego wymiana kosztowała mnie 100 zł obyło się bez innych strat. Obiektyw pracuje prawidłowo, całe szczęście.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
- sprocket73
- Posty: 5934
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Kiedyś w Sulowskich na tygodniowym wyjeździe padła mi migawka w 1 dniu. Cierpiałem bardzo.
A co do mandatów, jak łapię to przeważnie w górach
A co do mandatów, jak łapię to przeważnie w górach
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Wychodziłeś niebieskim spod Zakopianki? Nie ma tam teraz jakichś utrudnień w związku z budową? Ciekawe, jak wygląda cały szlak z Jordanowa. Jest asfalt, ale w drugiej części może i jakieś widoki? Może Marek nim szedł...
Zdjęcia ze wschodu bardzo przyjemne. Czy paparazzi zwracali się do Ciebie uprzejmym "Panie kierowco"?
Zdjęcia ze wschodu bardzo przyjemne. Czy paparazzi zwracali się do Ciebie uprzejmym "Panie kierowco"?
Pechowy wyjazd ale poruszyłeś ciekawy temat - czy człowiekowi jeszcze się chce iść w góry gdy nie będzie mógł robić zdjęć?. Co prawda miałeś jeszcze możliwość ale jak widać frajda już nie ta.
I chyba tak to właśnie jest, że w większości chodzimy ale większą frajdę daje robienie w górach zdjęć (jakichkolwiek, bez względy na sprzęt czy umiejętności)niż samo po nich chodzenie.
I chyba tak to właśnie jest, że w większości chodzimy ale większą frajdę daje robienie w górach zdjęć (jakichkolwiek, bez względy na sprzęt czy umiejętności)niż samo po nich chodzenie.
Wiolcia pisze:Wychodziłeś niebieskim spod Zakopianki? Nie ma tam teraz jakichś utrudnień w związku z budową? Ciekawe, jak wygląda cały szlak z Jordanowa. Jest asfalt, ale w drugiej części może i jakieś widoki? Może Marek nim szedł...
Zdjęcia ze wschodu bardzo przyjemne. Czy paparazzi zwracali się do Ciebie uprzejmym "Panie kierowco"?
Nie ma tam żadnych utrudnień, na tym odcinku nowa S7 prowadzi tunelem, można bez problemu zaparkować auto na parkingu przy dwóch knajpach na zakręcie.
Paparazzi nic do mnie nie mówili, tylko puścili błysk promienia i tyle, bo to byli tacy paparazzi:
Szlaku z Jordanowa nie przechodziłem, wydaje mi się, że nie ma tam nic ciekawego, za to w tym rejonie jest inne miejsce z potencjałem, które znajduje się na drodze łączącej Zakopiankę z przysiółkiem Brzeźniówka (ciut na północ od niebieskiego szlaku):
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Piotrek pisze:Pechowy wyjazd ale poruszyłeś ciekawy temat - czy człowiekowi jeszcze się chce iść w góry gdy nie będzie mógł robić zdjęć?. Co prawda miałeś jeszcze możliwość ale jak widać frajda już nie ta.
I chyba tak to właśnie jest, że w większości chodzimy ale większą frajdę daje robienie w górach zdjęć (jakichkolwiek, bez względy na sprzęt czy umiejętności)niż samo po nich chodzenie.
To fakt, chodzenie po górach, nie było by takie fajne gdybym nie mógł robić zdjęć, a w zasadzie to chyba już nałóg
Adrian pisze:To fakt, chodzenie po górach, nie było by takie fajne gdybym nie mógł robić zdjęć, a w zasadzie to chyba już nałóg
Dlatego właśnie poruszyłem ten wątek.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Piotrek pisze:Pechowy wyjazd ale poruszyłeś ciekawy temat - czy człowiekowi jeszcze się chce iść w góry gdy nie będzie mógł robić zdjęć?. Co prawda miałeś jeszcze możliwość ale jak widać frajda już nie ta.
I chyba tak to właśnie jest, że w większości chodzimy ale większą frajdę daje robienie w górach zdjęć (jakichkolwiek, bez względy na sprzęt czy umiejętności)niż samo po nich chodzenie.
Zapewne jestem w mniejszości ale dla mnie aparat w górach nie jest czymś koniecznym. Zdjęcia na jakoichkolwiek wyjazdach robię sporadycznie i w niewielkich ilościach (pomijam wyjazdy pseudosłużbowe), więc dla mnie wyjście w góry bez sprzętu foto jest normą. I znakomicie się z tym czuję.
Kiedyś na wycieczkach bardzo mało zdjęć robiłem, teraz staram się do tego bardziej zmuszać, żeby chociaż mieć co potem wspominać, albo zarzucić w relacji. Lubię żyć chwilą i zapominam często, żeby to utrwalić. Nie mam normalnego aparatu, tylko tyle co w telefonie.
Czasem aż się dziwię, że ktoś na jakiś krótkich jednodniowych wycieczkach, potrafi tyle fotek narobić
Czasem aż się dziwię, że ktoś na jakiś krótkich jednodniowych wycieczkach, potrafi tyle fotek narobić
Świat gór! Aby go nazwać swoim, trzeba zainwestować znacznie więcej niż krótkotrwałą radość oczu. I może dlatego właśnie człowiek naprawdę kochający góry chce znosić trudy, wyrzeczenia i niebezpieczeństwa na ich skalnych szlakach
Coldman pisze:Kiedyś na wycieczkach bardzo mało zdjęć robiłem, teraz staram się do tego bardziej zmuszać, żeby chociaż mieć co potem wspominać, albo zarzucić w relacji. Lubię żyć chwilą i zapominam często, żeby to utrwalić. Nie mam normalnego aparatu, tylko tyle co w telefonie.
Czasem aż się dziwię, że ktoś na jakiś krótkich jednodniowych wycieczkach, potrafi tyle fotek narobić
Bo ci co robią dużo zdjęć, to są poje.ani
Nie przejmuj się, też zaczynałem z telefonem, pierwsze zdjęcia które mam do dzisiaj są zrobione Black Berry z jakimś chłamowym aparatem, później cyfrówka i w końcu lustro jeszcze ci się może odmienić z czasem ...
gar pisze:Zapewne jestem w mniejszości ale dla mnie aparat w górach nie jest czymś koniecznym.
Jesteś. Chyba jeszcze jednego osobnika w tym temacie kojarzę - Prezes.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Wiolcia pisze: Ciekawe, jak wygląda cały szlak z Jordanowa. Jest asfalt, ale w drugiej części może i jakieś widoki? Może Marek nim szedł...
Szedłem tam lata temu.Około 5 km. idzie się asfaltem końcówka przez pola z widokiem na pasmo Policy i Babią oraz trochę Makowskiego.Teraz przy budowie zakopianki to tam pewnie plac budowy i trzeba kluczyć.Szlak bardzo rzadko wykorzystywany,z Jordanowa dobra komunikacja busami więc można ten fragment sobie odpuścić bo szkoda czasu na dryndanie asfaltem .
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 106 gości