Z cyklu Ja tu JESZCZE NIE byłem czyli 17 III 2021 Leskowiec
: 2021-03-22, 17:11
Na Leskowiec wybierałem się już od dawna i wreszcie dokonało się.Wbrew pesymistom tudzież jeszcze gorszym prognozom pogodowym wybrałem się na Groń J,P II wreszcie.W Bielsku pierwszy poślizg czasowy, firma Janiso o której jeszcze wspomnę nagrabiła sobie u mnie.W końcu z Andrychowa docieram komunikacją miejską na przystanek Rzyki-Jagódki .
Po drodze widać atrybuty szlaku prowadzącego na Leskowiec.
Wkrótce skręcam na łagodniejszy szlak Białych Serduszek.
Tam spotykam pierwszych turystów z którymi spotkam się jeszcze.
Wkrótce docieram do schroniska gdzie zagrzewany gorącą kawą oglądam to co chwilami widać i nie widać.
Idąc na szczyt spotykam ponownie znaną parę turystów którzy łącznie depczą na 6 łap.
Leskowiec wita mnie piękną pogodą, pogodą która niedługo da mi popalić.
I tyle by było z pozytywów , schodząc ze szczytu nad przełęczą Beskidek łapie mnie taka śniezyca że na 5 metrów nic nie widać.Chowam się we wnęce jaką utworzyły gałęzie świerków gdzie spędzam ok kwadransa.Do Rzyki Praciaki schodzę żółtym szlakiem który prowadzi mnie obok ośrodka narciarskiego Czarny Groń.
Na tamtejszym przystanku dogania mnie następna snieżyca,tęsknym wzrokiem zaglądam na zamkniętą karczmę i wypatruję autobusu linii 7.
Mocno zziębnięty i spóźniony docieram do Andrychowa gdzie firma Janiso znowu plącze moje plany.Mimo że jest chyba jedynym transportem międzymiastowym w tym rejonie próżno wypatrywać tabliczek rozkładu jazdy, gdy znajduję jedną z nich tambylec ze smiechem powiadamia mnie że rozkład nieaktualny od dawna.W rezultacie jestem w domu o 2,5 h później, ale nie ma czego żałować.Wrócę tam jeszcze gdy będzie cieplej,dodam tylko że na krokusy jeszcze za wczesnie.
Po drodze widać atrybuty szlaku prowadzącego na Leskowiec.
Wkrótce skręcam na łagodniejszy szlak Białych Serduszek.
Tam spotykam pierwszych turystów z którymi spotkam się jeszcze.
Wkrótce docieram do schroniska gdzie zagrzewany gorącą kawą oglądam to co chwilami widać i nie widać.
Idąc na szczyt spotykam ponownie znaną parę turystów którzy łącznie depczą na 6 łap.
Leskowiec wita mnie piękną pogodą, pogodą która niedługo da mi popalić.
I tyle by było z pozytywów , schodząc ze szczytu nad przełęczą Beskidek łapie mnie taka śniezyca że na 5 metrów nic nie widać.Chowam się we wnęce jaką utworzyły gałęzie świerków gdzie spędzam ok kwadransa.Do Rzyki Praciaki schodzę żółtym szlakiem który prowadzi mnie obok ośrodka narciarskiego Czarny Groń.
Na tamtejszym przystanku dogania mnie następna snieżyca,tęsknym wzrokiem zaglądam na zamkniętą karczmę i wypatruję autobusu linii 7.
Mocno zziębnięty i spóźniony docieram do Andrychowa gdzie firma Janiso znowu plącze moje plany.Mimo że jest chyba jedynym transportem międzymiastowym w tym rejonie próżno wypatrywać tabliczek rozkładu jazdy, gdy znajduję jedną z nich tambylec ze smiechem powiadamia mnie że rozkład nieaktualny od dawna.W rezultacie jestem w domu o 2,5 h później, ale nie ma czego żałować.Wrócę tam jeszcze gdy będzie cieplej,dodam tylko że na krokusy jeszcze za wczesnie.