Taka zamiana, Gorce za Tatry ...
: 2021-02-21, 12:06
Sie macie ludzie!
Wyjazd że będzie, to było pewne przynajmniej od tygodnia, ale tego gdzie wylądujemy się nie spodziewałem, bo właściwie do ostatniej chwili miały być Tatry, a konkretniej Trzydniowiański.
Pogoda jaka była, to wszyscy widzieli, zrobiła się lawinowa 3 i jakoś tak niepewnie, media społecznościowe donosiły o warunkach panujących w Tatrach, niekorzystnych warunkach ...
Seba pisze że zmiana planów! Jednak jedziemy w Gorce, na Turbacz. Hmmm, no to jedziemy na Turbacz! Byłem tam tylko raz w lecie, podczas trzydniowego rodzinnego tripu z namiotem i do tej pory miło wspominamy tą wizytę.
To że Gorce były dobrym wyborem, przekonałem się już po wyjściu z lasu na pierwszą polankę, skąd ukazał się przepiękny widok na "morze" balonów latających nad Tatrami, a same Tatry przez cały dzień skrupulatnie ukrywały się za mgłami i chmurami, więc Gorce były zdecydowanie dobrym wyborem i do tego bezpiecznym 😁
Ruszyliśmy zielonym szlakiem z Nowego Targu (Kowaniec) w stronę Turbacza, początek trochę się nam nie udał, ale czujny Góral z siekierą, nakierował nas na dobre tory 😉
Wokół nas piękna zima z promieniami słońca i dużą ilością śniegu, trudno się opanować przed użyciem aparatu.
Ten szlak to istne osiedle domków wypoczynkowych, które są rozsiane po obu stronach szlaku, tworząc fajny górski klimat chat zasypanych śniegiem.
Tempo raczej mocno spacerowe, przy takich warunkach to nawet wskazane, żeby się nacieszyć widokami i naładować promieniami słonecznymi 😄
Pod i w schronisku masa ludzi, ale nie jest tak źle żeby zrezygnować z zakupu jakiejś ciepłej przekąski i tak jak Buba okupowaliśmy hasiok, robiąc sobie z niego "nasz" mały bufet 😉
[/URL
Po odpoczynku ruszamy w stronę Hali Długiej, gdzie robimy kolejny odpoczynek, połączony z mini sesją foto 😉 Wygrzewaliśmy się w słońcu, piliśmy herbatę i cieszyliśmy się chwilą ...
Wracamy trochę zmienionym wariantem, bo odbijamy na szlak żółty, który prowadzi przez Miejski Wierch i Piwusówke, do miejsca w którym zaczynaliśmy naszą trasę.
I tak Renia, Seba i ja zakończyliśmy ten słoneczny zimowy dzień.
Rano w drodze udało się ustrzelić wschód
A wracając udało się jeszcze złapać zachód słońca 😁
I taka to była wycieczka.
Wyjazd że będzie, to było pewne przynajmniej od tygodnia, ale tego gdzie wylądujemy się nie spodziewałem, bo właściwie do ostatniej chwili miały być Tatry, a konkretniej Trzydniowiański.
Pogoda jaka była, to wszyscy widzieli, zrobiła się lawinowa 3 i jakoś tak niepewnie, media społecznościowe donosiły o warunkach panujących w Tatrach, niekorzystnych warunkach ...
Seba pisze że zmiana planów! Jednak jedziemy w Gorce, na Turbacz. Hmmm, no to jedziemy na Turbacz! Byłem tam tylko raz w lecie, podczas trzydniowego rodzinnego tripu z namiotem i do tej pory miło wspominamy tą wizytę.
To że Gorce były dobrym wyborem, przekonałem się już po wyjściu z lasu na pierwszą polankę, skąd ukazał się przepiękny widok na "morze" balonów latających nad Tatrami, a same Tatry przez cały dzień skrupulatnie ukrywały się za mgłami i chmurami, więc Gorce były zdecydowanie dobrym wyborem i do tego bezpiecznym 😁
Ruszyliśmy zielonym szlakiem z Nowego Targu (Kowaniec) w stronę Turbacza, początek trochę się nam nie udał, ale czujny Góral z siekierą, nakierował nas na dobre tory 😉
Wokół nas piękna zima z promieniami słońca i dużą ilością śniegu, trudno się opanować przed użyciem aparatu.
Ten szlak to istne osiedle domków wypoczynkowych, które są rozsiane po obu stronach szlaku, tworząc fajny górski klimat chat zasypanych śniegiem.
Tempo raczej mocno spacerowe, przy takich warunkach to nawet wskazane, żeby się nacieszyć widokami i naładować promieniami słonecznymi 😄
Pod i w schronisku masa ludzi, ale nie jest tak źle żeby zrezygnować z zakupu jakiejś ciepłej przekąski i tak jak Buba okupowaliśmy hasiok, robiąc sobie z niego "nasz" mały bufet 😉
[/URL
Po odpoczynku ruszamy w stronę Hali Długiej, gdzie robimy kolejny odpoczynek, połączony z mini sesją foto 😉 Wygrzewaliśmy się w słońcu, piliśmy herbatę i cieszyliśmy się chwilą ...
Wracamy trochę zmienionym wariantem, bo odbijamy na szlak żółty, który prowadzi przez Miejski Wierch i Piwusówke, do miejsca w którym zaczynaliśmy naszą trasę.
I tak Renia, Seba i ja zakończyliśmy ten słoneczny zimowy dzień.
Rano w drodze udało się ustrzelić wschód
A wracając udało się jeszcze złapać zachód słońca 😁
I taka to była wycieczka.