Wietrzna Praszywka i Bendoszka.
: 2020-11-26, 21:13
Powitać.
Idąc ostatnio z Przegibka, chciałem wstąpić na Bendoszke, lecz żona ma osobista Izabela przywołała mnie do porządku i kazała iść dalej zielonym szlakiem ... 😔
I właśnie w tedy obiecałem sobie że tam wrócę. Jak obiecałem, tak zrobiłem 😁
Zimny poranek wita mnie ostrymi jak brzytwa kolorami wschodu, będzie dobrze ... Jebnięcie trwa, po drodze zatrzymuje się ze trzy razy żeby zdjecie zrobić, raczej tak nie robię, ale tym razem było inaczej 😁
Po próbie zwerbowania towarzysza, nie udanej próbie, idę sam.
Wiem tyle że będzie wietrznie i zimno, to w zasadzie tyle ...
Zostawiam auto zaraz przed skrętem niebieskiego szlaku w prawo, pierwsze podejście najgorsze i najdłuższe, takie podejście żeby Cię wkurwić na dzień dobry, polecam 🤣 Dochodzę na Praszywke Wielką, za mną dochodzi trzy osobowa ekipa, która szybko się zmywa i znowu zostaje sam, nie na długo, bo chwilę później kolejna trójka przyłapuje mnie na robieniu selfi 😉
Podchodzą i zagadują : - część, gdzie my jesteśmy, co to za góra?
Mówię im gdzie są, pomagam ustalić trasę i jakie mają opcje ... Idą na całość i twardo postanawiają zrobić tą samą pętlę co ja
Po krótkiej chwili doganiam ich i idziemy razem aż do bazy namiotowej, tam żegnam się z chłopakami z Radomia, życzę im powodzenia i się rozchodzimy, ja trafiam pod bacówke żeby napić się ciepłej kawy, a oni idą dalej w stronę Schroniska na Przegibka.
Całe szczęście że bacówka była otwarta, bo okrutnie zaczęło wiać, więc ja też zwiałem do środka. Wnętrze całkiem przyjemne, nawet jakiś cienki śpiwór wisiał, więc full zestaw do spania, łącznie z łóżkiem.
Kawa nie chce się robić, bo gaz mam zwykły i ledwo się pali, ale w końcu się udaje i ciepły napój ląduje w brzuszku 😁
Zamykam za sobą drzwi i ruszam w stronę Małej Praszywki, na rozstaju dróg skręcam w lewo na malutką górkę, malutką ale naprawdę ładną i wartą każdego metra żeby na nią wejść 😁
Szalejący wiatr skutecznie zniechęca do dłuższego przebywania na jej wierzchołku, więc zmykam szybko z powrotem na rozstaje i kieruje się dalej niebieskim szlakiem w stronę Bendoszki.
Drugie podejście, równie miłe co pierwsze wyprowadza mnie na dużą polanę bezpośrednio pod szczytem.
Kilka osób robi sobie foty pod krzyżem, mało interesująca propozycja widząc co jest przede mną, a tam słowackie rarytasy pchają się w obiektyw 😁
Nacieszyłem się widokami, to z czystym sumieniem mogę iść coś zjeść do schroniska. Kwaśnica, to kwaśna woda z kilkoma ziemniakami i odrobiną Kapusty, raczej marna, ale za to frytki pierwsza klasa 😉
Przy schronisku lekki młyn, ujadające na siebie nawzajem psy i ich właściciele, niestety nie każdy piesek i nie każdy właściciel, to Witek i Tobi, no cóż ...
Zjadam i ruszam dalej, zielonym szlakiem idę zupełnie sam od początku aż do samego końca, niestety asfaltowego końca, który troszkę się ciągnął, jak to asfalt w drodze powrotnej 😉
Wycieczkę zaliczam do udanych i bardzo sympatycznych, jest godna polecenia, jako i mnie polecili, bóg zapłać dobry człowieku 😉
I taka to była wycieczka.
Idąc ostatnio z Przegibka, chciałem wstąpić na Bendoszke, lecz żona ma osobista Izabela przywołała mnie do porządku i kazała iść dalej zielonym szlakiem ... 😔
I właśnie w tedy obiecałem sobie że tam wrócę. Jak obiecałem, tak zrobiłem 😁
Zimny poranek wita mnie ostrymi jak brzytwa kolorami wschodu, będzie dobrze ... Jebnięcie trwa, po drodze zatrzymuje się ze trzy razy żeby zdjecie zrobić, raczej tak nie robię, ale tym razem było inaczej 😁
Po próbie zwerbowania towarzysza, nie udanej próbie, idę sam.
Wiem tyle że będzie wietrznie i zimno, to w zasadzie tyle ...
Zostawiam auto zaraz przed skrętem niebieskiego szlaku w prawo, pierwsze podejście najgorsze i najdłuższe, takie podejście żeby Cię wkurwić na dzień dobry, polecam 🤣 Dochodzę na Praszywke Wielką, za mną dochodzi trzy osobowa ekipa, która szybko się zmywa i znowu zostaje sam, nie na długo, bo chwilę później kolejna trójka przyłapuje mnie na robieniu selfi 😉
Podchodzą i zagadują : - część, gdzie my jesteśmy, co to za góra?
Mówię im gdzie są, pomagam ustalić trasę i jakie mają opcje ... Idą na całość i twardo postanawiają zrobić tą samą pętlę co ja
Po krótkiej chwili doganiam ich i idziemy razem aż do bazy namiotowej, tam żegnam się z chłopakami z Radomia, życzę im powodzenia i się rozchodzimy, ja trafiam pod bacówke żeby napić się ciepłej kawy, a oni idą dalej w stronę Schroniska na Przegibka.
Całe szczęście że bacówka była otwarta, bo okrutnie zaczęło wiać, więc ja też zwiałem do środka. Wnętrze całkiem przyjemne, nawet jakiś cienki śpiwór wisiał, więc full zestaw do spania, łącznie z łóżkiem.
Kawa nie chce się robić, bo gaz mam zwykły i ledwo się pali, ale w końcu się udaje i ciepły napój ląduje w brzuszku 😁
Zamykam za sobą drzwi i ruszam w stronę Małej Praszywki, na rozstaju dróg skręcam w lewo na malutką górkę, malutką ale naprawdę ładną i wartą każdego metra żeby na nią wejść 😁
Szalejący wiatr skutecznie zniechęca do dłuższego przebywania na jej wierzchołku, więc zmykam szybko z powrotem na rozstaje i kieruje się dalej niebieskim szlakiem w stronę Bendoszki.
Drugie podejście, równie miłe co pierwsze wyprowadza mnie na dużą polanę bezpośrednio pod szczytem.
Kilka osób robi sobie foty pod krzyżem, mało interesująca propozycja widząc co jest przede mną, a tam słowackie rarytasy pchają się w obiektyw 😁
Nacieszyłem się widokami, to z czystym sumieniem mogę iść coś zjeść do schroniska. Kwaśnica, to kwaśna woda z kilkoma ziemniakami i odrobiną Kapusty, raczej marna, ale za to frytki pierwsza klasa 😉
Przy schronisku lekki młyn, ujadające na siebie nawzajem psy i ich właściciele, niestety nie każdy piesek i nie każdy właściciel, to Witek i Tobi, no cóż ...
Zjadam i ruszam dalej, zielonym szlakiem idę zupełnie sam od początku aż do samego końca, niestety asfaltowego końca, który troszkę się ciągnął, jak to asfalt w drodze powrotnej 😉
Wycieczkę zaliczam do udanych i bardzo sympatycznych, jest godna polecenia, jako i mnie polecili, bóg zapłać dobry człowieku 😉
I taka to była wycieczka.