W baśniowej krainie - Babia Góra
: 2020-03-19, 16:24
Szlak Krowiarki - Babia Góra - Markowe Szczawiny jest niezwykle popularny. Na Królową Beskidów, jak się często określa Babią Górę jako najwyższy szczyt polskich Beskidów, podążają tym szlakiem tysiące osób robiąc tysiące zdjęć o każdej porze dnia i roku, które potem prezentowane są w licznie w internecie. Czy można w tej sytuacji jeszcze kogoś zaciekawić kolejną relacją z Babiej Góry? Spróbuję wspiąć się na wyżyny swoich fotograficznych umiejętności i podjąć wyzwanie.
Jak pisałem, trasa klasyczna, pora zimowa. Zima 2019/2020 nie obfitowała w mnogość śniegu w górach, na początku marca śnieg zniknął z niższych partii Beskidów, dopiero tak od 800-900 metrów pojawiała się zimowa aura. W związku z powyższym, aby zaznać rasowego zimowego klimatu, należało się udać sporo wyżej. Na Pilsku byłem w styczniu, no to w takim razie pozostawała właśnie Babia Góra, która słynie w pięknych zimowych scenerii (jeszcze odwodzie miałem Rysiankę, na której zimą jeszcze nie byłem). Na Przełęcz Krowiarki przyjechałem przed szóstą rano, było już jasno. Był poniedziałek, na parkingu stało kilka aut. Kiedy byłem ostatnio na Babiej Górze w zimowy weekend, to górny parking był pełen aut zaparkowanych przez osoby, które poszły na słynny babiogórski wschód słońca.
Droga i parking na Krowiarki były odśnieżone, ale już przy wejściu na szlaki zima była na całego. Założyłem raczki i ruszyłem czerwonym szlakiem w górę. Chwilę później słońce zaczęło wschodzić i przebijać się przez drzewa.
start wycieczki na Przełęczy Krowiarki
wschód słońca
Wraz z wschodzącym słońcem zaczęło się robić coraz cieplej. Zacząłem się zastanawiać, czy przypadkiem nie ubrałem się zbyt ciepło (choć oczywiście „na cebulkę" - bielizna termoaktywna, polar i cienka kurtka puchowa, na nogach dodatkowo legginsy narciarskie). Potem okazało się, że jednak nie, ale na razie marcowe słońce zaczęło mocno przygrzewać.
Podejście na Sokolicę jest krótkie, ale dość strome i stanowi połowę wysokości podejścia na Babią Górę. Na Sokolicy niemiłosiernie wiało, ale był już zimowo-szronowy klimat. Niżej, w górach położonych wokół Zawoi, zima odeszła w niepamięć - bielał jedynie sztucznie naśnieżany stok na Mosornym Groniu.
Babia Góra z Sokolicy
Mosorny Groń
Zimowa aura: śnieg, mróz i wiatr potrafią wyczarować fantastyczne formy rozmaitych wytworów śnieżnych. Między innymi dla takich form warto się wybrać w góry zimą.
Dalsza część czerwonego szlaku po minięciu Sokolicy to już był przyjemny spacerek. Wszedłem w baśniową krainę zimy, oszronionej kosówki, abstrakcyjnych faktur wywianego śniegu i mgieł snujących się w dolinach. Pisałem już to w jednym ze swoich wcześniejszych zimowych wpisów, że wędrując po zasypanych śniegiem górach mam wrażenie przeniesienia na inną planetę - tak odmienny dla mnie jest zimowy pejzaż w odróżnieniu od innych pór roku.
platforma widokowa na Sokolicy
ścieżka do krainy zimy
śnieżne "kwiaty"
Przed wierzchołkiem Kępy pojawiły się pierwsze widoki na Orawę, pasmo Policy i wychylające się powoli zza zbocza Babiej Góry Tatry. Było jeszcze wcześnie rano, słońce było nisko zawieszone na horyzoncie, a Orawa była spowita "morzem mgieł". Prawdziwa uczta dla oczu.
Orawa
droga na Kępę
zimowe "morze mgieł"
W Tatrach kotłowały się chmury przeplatając się cudownie pomiędzy wierzchołkami. Zastanawiałem się, czy nie kształtuje się tam wał fenowy będący pierwszym etapem wiatru halnego, ale jednak to nie był fen.
Po drodze na Babią Górę przechodzi się przez dwa wierzchołki grani: Kępę i Gówniak (Wołowe Skałki). Nie są to jakieś wybitne wypiętrzenia na grani, więc są oznaczone tabliczkami, jakby ktoś nie wiedział.
widok z Kępy na pasmo Policy
zbliżenie na Policę
Kontynuowałem wędrówkę przez tę baśniową krainę z potocznie mówiąc „rozdziawioną gębą". Widoki były nieziemskie. Często w odniesieniu do takich zimowych pejzaży i drzew obsypanych śniegiem pojawia się określenie znane „Narnia", pochodzące z cyklu powieści C.S.Lewisa właśnie o Narni, sfilmowanych na początku XXI wieku (kto czytał, albo oglądał, ten wie). Myślę, że w tym przypadku to określenie jest jak najbardziej adekwatne, choć na tej wysokości to raczej kosodrzewina niż las.
Gówniak i Babia Góra - widok z Kępy
Wiatr unosił w powietrze płatki śniegu.
Szlak wiódł pomiędzy wierzchołkami przysypanej śniegiem kosodrzewiny.
Nad Orawą zaległo "morze mgieł" unoszących się nad sztucznym Jeziorem Orawskim. W Tatrach między wierzchołkami kłębiły się chmury.
na pierwszym planie Giewont i Czerwone Wierchy, na horyzoncie Krywań
morze mgieł zalewające Orawę
zimowa roślinność babiogórska
obsypane śniegiem "chochoły" to był częsty widok na szlaku
śnieżna panorama
"chochoły", mgły i Tatry
zimowy szlak na Babią Górę
coraz bliżej szczytu
wywiane wiatrem abstrakcje
wierzchołek Gówniaka
Z wierzchołka Gówniaka już blisko na Babią Górę. Co mnie zaciekawiło, to fakt, że na wszystkich (dokładnie wszystkich!) słupach informacyjnych umieszczonych na mijanych wierzchołkach oprócz nazwy szczytu i jego wysokości była tablica "zakaz śmiecenia"! Naprawdę tak nisko upadła turystyka górska, że takie napisy trzeba umieszczać na szlaku? Poniżej taka tablica umieszczona na Kępie.
Pod koniec wędrówki na szczyt nad Babią Górą, Orawą i Tatrami zaczęły się kłębić chmury. Klimat zrobił się „baśniowy inaczej", bardziej groźny i tajemniczy. Wydawać by się mogło, że pogoda się trwale psuje nad Babią, co zresztą nie powinno dziwić, bo to góra kapryśna i złośliwa. Faktem jest, że nad znajdującymi się na północ niższymi szczytami Beskidów pogoda była stabilna.
Na grani mocno wiało, chmury przesuwały w szybkim tempie, krajobraz zmieniał się jak w kalejdoskopie. Dwa poniższe zdjęcia są wykonane w bardzo krótkim odstępie czasu.
W takiej prawdziwie wysokogórskiej scenerii dotarłem na wierzchołek Babiej Góry.
Na Babiej Górze spotkałem dwóch młodych chłopaków, którzy szli wcześniej niż ja - z Zawoi. Jako że antyselfikowy jestem, poprosiłem ich o obowiązkową babiogórską pamiątkową fotografię "z grzybkiem".
I takim to mocnym akcentem zakańczam pierwszą część relacji z Babiej Góry, ciąg dalszy nastąpi.