Malinowskie
: 2019-10-24, 16:44
Dzień dobry.
Październik jest miesiącem dla zrównoważonych, poważnych turystów potrafiących wykorzystać sytuację pogodową. W bliższej i dalszej okolicy. Rzuciwszy oczyma na prognozy pogody ( oraz po prostu za okno ) stwierdziliśmy – 15 października zaprasza. W składzie osobowym – Chrumhak i ja udaliśmy się do Zimnika. A bo bus z dworca w Żywcu tam jeździ.
Trasa wycieczki do pewnego momentu była „klasyczna” – Kościelec, Malinowska Skała. Tego dnia została rozszerzona o Malinowską Jaskinię.
Pogoda od rana była wspaniała , co przeniosło się na ilość luda na trasie – do Malinowskiej Skały spotkaliśmy … 8 osób Nic to – potem były tłumy.
Jak widać pokonaliśmy straszliwe trudności na szlaku.
Po opuszczeniu Kościelca przedarliśmy się przez dżunglę do szlaku idącego z Zimnika w okolice Malinowskiej Skały. Piękny to szlak. W okresie średniowiecza rosły tam nawet drzewa.
Trafiliśmy na miłą sesję zdjęciową w wykonaniu młodych dziewczyn. Turystyka ma sens.
Po zdobyciu dwóch straszliwych szczytów przyszedł czas na zdobycie straszliwej jaskini. Malinowskiej z nazwy. Z podejścia do niej są bardzo ładne widoki na okolicę.
Odbicie ze szlaku jest widoczne. Przy jaskini przywitaliśmy się z młodymi turystkami, pogadaliśmy, zostawiliśmy plecaki, założyliśmy świeczki na łby, aparaty na klaty i zeszliśmy przy pomocy elementów metalowych na powitalny korytarz jaskini. Było fajnie, rześko, deszczowo i ciekawie.
Spędziliśmy tam około 20 minut. Po wyjściu świat dalej był piękny. Co do wejścia do jaskini to przy nim występuje tablica informacyjna i ławeczka konwersacyjna.
W drodze powrotnej ponownie odwiedziliśmy Malinowską Skałę i żółtym szlakiem zeszliśmy do Zimnika.
Podsumowując – Beskid Śląski nawet pod powierzchnią jest piękny.
Październik jest miesiącem dla zrównoważonych, poważnych turystów potrafiących wykorzystać sytuację pogodową. W bliższej i dalszej okolicy. Rzuciwszy oczyma na prognozy pogody ( oraz po prostu za okno ) stwierdziliśmy – 15 października zaprasza. W składzie osobowym – Chrumhak i ja udaliśmy się do Zimnika. A bo bus z dworca w Żywcu tam jeździ.
Trasa wycieczki do pewnego momentu była „klasyczna” – Kościelec, Malinowska Skała. Tego dnia została rozszerzona o Malinowską Jaskinię.
Pogoda od rana była wspaniała , co przeniosło się na ilość luda na trasie – do Malinowskiej Skały spotkaliśmy … 8 osób Nic to – potem były tłumy.
Jak widać pokonaliśmy straszliwe trudności na szlaku.
Po opuszczeniu Kościelca przedarliśmy się przez dżunglę do szlaku idącego z Zimnika w okolice Malinowskiej Skały. Piękny to szlak. W okresie średniowiecza rosły tam nawet drzewa.
Trafiliśmy na miłą sesję zdjęciową w wykonaniu młodych dziewczyn. Turystyka ma sens.
Po zdobyciu dwóch straszliwych szczytów przyszedł czas na zdobycie straszliwej jaskini. Malinowskiej z nazwy. Z podejścia do niej są bardzo ładne widoki na okolicę.
Odbicie ze szlaku jest widoczne. Przy jaskini przywitaliśmy się z młodymi turystkami, pogadaliśmy, zostawiliśmy plecaki, założyliśmy świeczki na łby, aparaty na klaty i zeszliśmy przy pomocy elementów metalowych na powitalny korytarz jaskini. Było fajnie, rześko, deszczowo i ciekawie.
Spędziliśmy tam około 20 minut. Po wyjściu świat dalej był piękny. Co do wejścia do jaskini to przy nim występuje tablica informacyjna i ławeczka konwersacyjna.
W drodze powrotnej ponownie odwiedziliśmy Malinowską Skałę i żółtym szlakiem zeszliśmy do Zimnika.
Podsumowując – Beskid Śląski nawet pod powierzchnią jest piękny.