W sobotę syn rzekł idziemy nad rzekę szukać robaczków . To poszliśmy na chwile (wróciliśmy za 3.5h) wzdłuż Janoszki przy żółtym szlaku na Baranią Górę .
Było więc wędrowanie po asfaltowym odcinku tegoż szlaku
Było co nie co chwil spędzonych nad rzeką
I oczywiście cel spaceru ... robaczki , bacznie wypatrywane przed pomysłodawce spaceru . Jak tylko jakiegoś dojrzał wołał ... tatuś rób mu zdjęcie !
Tempo mieliśmy iście ślimacze (z winy robaczków) , bo raptem 5 km w 3.5 h
Do tego pod koniec jak przyszła ulewa (lało się jak z pod prysznica) to tak nam dolało iż nawet skrawka suchego ubrania nie było :) A padało raptem 5 minut
Syn to tylko skwitował fajnie było , to był prysznic ... już nie musi się kąpać :)
I to było na tyle sobotnich przygód
Więcej zdjęć sobotnich ---> Nad Janoszką w Kamesznicy
W niedziele pierwszymi słowami syna po przebudzeniu było "Mamo , tatuś idziemy w góry! Ja chce iść w góry " Gdy dziecko ma taką prośbę to nawet nie ma co się zastanawiać tylko rychło spełniać taką prośbę !
Szybko sprawdziliśmy pogodę , ma padać trochę dopiero po 15.00 idziemy więc na Hale Boraczą i Polane Cukiernice . Trasę trzeba było dostosować do możliwości pomysłodawcy niedzielnego wypadu w góry :) Toż ma on pewne ograniczenia ...
Wpierw szybkie późne śniadanie , szybkie pakowanie manatków i ruszyliśmy w kierunku Żabnicy Skałki
Na Skałce standardowo w niedziele przy w miarę dobrej pogodzie miejsca brak by zaparkować przy sklepie .
Lecz dla mnie to żaden problem toż wiem o parkingu ok.300 m dalej na ul.Płone (przy mostku na ul.Leśną) gdzie zawsze jest sporo miejsca wolnego . Nawet wtedy gdy tu pod sklepem jest ścisk jak w puszce sardynek :)
Żonę z synkiem zostawiłem pod sklepem ,a sam podjechałem zaparkować w tamto miejsce . Tam raptem tylko 3 auta + moje ... gdy pod sklepem na parkingu miejsc brak (nawet na zakazie sporo aut stało) . Po czym czarnym szlakiem podreptałem do nich czekających przy sklepie .
W Żabniczance wody mało ...
Dotarłem pod sklep mogliśmy więc ruszyć w kierunku pierwszego celu ...
Ludzi jak mrówek , aut jak na głównej drodze co rusz trzeba było uciekać na bok ... bo spore natężenie samochodów było .
Z reguły to młodzi leniwi kierowcy , którym się nie chciało iść na nogach . Na Hale na chwile podjeżdżali , parę zdjęć pstryknęli lub jakiś filmik nakręcili i zbierali się rychło w drogę powrotną . To nie bajki , wiem co widzieliśmy ... niestety .
Na nic zdaję się zakaz wjazdu jak i tak pewne leniwe grono ma w je w 4 literach .
Pomysłodawca oczywiście na czele naszego 3 osobowego peletonu
Kościół Rzymskokatolicki pw. NMP Nieustającej Pomocy tuż przy czarnym szlaku ... standardowo zamknięty gdy nie ma mszy .
Co to za wyprawa bez robaczków ... muszą być gdy z synem idziemy !
Jak to miejsce zobaczyliśmy ... pierwsza myśl dlaczego nie wzięliśmy kiełbasy ... cóż następnym razem weźmiemy .
Droga na Wojtatówke , lecz tamtędy dzisiaj nie idziemy ... kiedyś tamtędy wędrowaliśmy na Hale Boraczą . Nie tym razem .
Daliśmy pomysłodawcy wyprawy wolą wole w wyborze dalszej trasy . Idziemy tutaj dalej szlakiem , czy aż pod szczyt Hali ... asfaltujemy na nogach. Wybrał asfalt . Trzeba było się z tym pogodzić i dreptać za nim :)
Pomysłodawca ze swą lornetką podziwiał ...
... widoki i ...
... po wielokroć przeróżne robaczki
Tutaj było osuwisko , dzisiaj mamy płytowisko
Hala Boracza to bardzo popularne miejsce na górski spacer z wózkiem dziecięcym . Dzisiejszego dnia widzieliśmy ich sporo ...
Syn był szczęśliwy móc chodzić sobie po górach . W końcu całą drogę dał radę na własnych nogach przejść ... cóż był tak przejęty iż idzie z "niebieskimi kijkami mocy" :) i tak bardzo zajęty obserwowaniem widoków i robaczków przez swą zabawkową lornetkę ... iż nawet nie zauważył jak wszedł na Hale ...
Fotka rodzinna musi być ... jak zwykle
Przy schronisku jeszcze więcej ludzi , tłumy jakich nigdy jeszcze tam nie widziałem .
Kolejka do baru aż na dwór . Równało się to ponad godzinką stania + ew. czekaniu na ew. zamówienie . To też sobie odpuściliśmy tą "przyjemność"
Swój prowiant mieliśmy , więc na uczucie głodu nie musieliśmy narzekać :)
Przyjazne niewidomym ... lecz ci co widzą co raz częściej na nie narzekają ...
Rychło spod schroniska przegnał mnie smród wydobywający się z tamtejszego szamba ... aż dziw iż takiej ilości osób tam biwakującym on nie przeszkadzał ... może jacyś smrodliwi fetyszyści lub ten typ co jedzie na wieś w góry i myśli iż tak ma "pachnieć" w takim miejscu .
Spakowałem manatki i ruszyliśmy w kierunku Polany Cukiernica ...
Na Polane Cukiernicy mało kto dociera z tych , którzy doszli na Halę Boraczą . To też jest tam zgoła odmienny klimat czyli cisza , spokój i ludzi raptem kilku ...
Tam szło siedzieć bez końca ... do tego widoki w tym miejscu są sporo lepsze od tych widzianych z Hali Boraczej .
W drogę powrotną udaliśmy się niemal identyczną trasą . Z małym wyjątkiem , gdzie pewien odcinek pokonaliśmy zupełnie dziką ścieżką :)
Na hali łowiec garstka ...
Ostatnie spojrzenie na ... Cukiernice
Żegnamy się z halą ...
Kawałek dalej można kupić sobie łoscypki ...
Miejscowe ...
Znów na asfalcie ...
Na wspomnianym dzikim skrócie ...
Przy kościele szykowali się do mszy ...
Jeszcze trochę i meta ...
Przy naszym parkingu ...
Na parkingu zrobiło się tłoczno ... normalnie rekord 7 aut stało . Gdy tym czasem na tym przy sklepie nadal wolnych miejsc nie było .
Trasa w pełni dobrana pod 4 letniego pomysłodawce wymarszu w góry ...
Liczyliśmy się z tym iż w pewnym momencie powie dosyć i chce wracać .
Zaskoczył nas maksymalnie i przeszedł cały odcinek zaplanowany
... lecz jak tylko wszedł do auta to zasnął :)
Gdy już się obudził po 20 min był jak mały akumulatorek ponownie naładowany energią :)
Pogoda dopisała , choć się chmurzyło to raptem tylko kilka kropel deszczu spadło i tyle . Temperatura idealna do tego ... nie za zimno nie za ciepło
Więcej zdjęć z niedzieli --->Mamo , tato ja chce w góry ... Hala Boracza i Polana Cukiernica
Niedzielna ... Hala Boracza i Polana Cukiernica
-
- Posty: 338
- Rejestracja: 2019-05-12, 19:59
Niedzielna ... Hala Boracza i Polana Cukiernica
Ostatnio zmieniony 2019-08-23, 14:34 przez FasolaNaSzlaku, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 338
- Rejestracja: 2019-05-12, 19:59
-
- Posty: 338
- Rejestracja: 2019-05-12, 19:59
laynn pisze:Mnie córa kazała fale fotografować ;)
Widzę, że każdy ma swoje przybory do noszenia, co w przypadku pociech, w końcu kończy się noszeniem ich przez rodziców :)
Byś ty widział co ja muszę za jego graty w plecaku nosić czasami :haha
Noszę , bo doszedłem do wniosku iż jak znów dam mu plecak to i tak za chwile będę musiał go nosić ja :) Poza tym mój jest pojemniejszy i więcej jego rzeczy wejdzie ;)
Grunt by chciało mu się jak najdłużej szwendać z tatą po górach . A jak tylko w jakimś stopniu są te "graty" dla niego motywujące to mogę je nosić bez marudzenia :)
-
- Posty: 338
- Rejestracja: 2019-05-12, 19:59
-
- Posty: 338
- Rejestracja: 2019-05-12, 19:59
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 62 gości