Strona 1 z 10

Różne takie (górskie) historie

: 2018-10-17, 22:50
autor: Wiolcia
Rozpoczynam wątek zbiorczy z różnych wyjazdów, z których relacje pewnie nie powstaną albo nie będzie sensu tworzyć dla nich osobnego wątku. Dużo niestety po drodze umyka i czasem szkoda, że nie ma się czasu, by do pewnych wycieczek wrócić. Niech tu przynajmniej pozostanie jakiś ślad.

Skoro wszyscy bombardują jesienią, na początek kilka ujęć z poprzedniego weekendu. Droga dojazdowa gdzieś dalej, po drodze feeria beskidzkich jesiennych barw, a na koniec Pieniny.

Na Zakopiance korek, zawracamy więc i wybieramy drogę przez Mszanę. Przed Zabrzeżą rzut oka na Koziarz.

Obrazek

Potem skalista Baszta w Tylmanowej.

Obrazek

Skręcamy w stronę Pienin.

Obrazek

Wszędzie słońce, a my wjeżdżamy w mgłę. Na szczęście krótkotrwałą.

Obrazek

Potem jest już lepiej.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dalej Haligowskie skały. Aż strach się nie zatrzymać na moment.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Przy kawie mamy towarzystwo.

Obrazek

Obrazek

: 2018-10-18, 06:58
autor: laynn
No w tym roku to grzech nie jechać jesienią w góry.
Trzy korony zdobyłem pierwszy raz właśnie w taką pogodę. Pamiętam, że żałowałem, że nie mam aparatu...

: 2018-10-18, 14:40
autor: Majka
laynn pisze:No w tym roku to grzech nie jechać jesienią w góry.
Trzy korony zdobyłem pierwszy raz właśnie w taką pogodę. Pamiętam, że żałowałem, że nie mam aparatu...


Ja na pierwszym roku studiów na zaliczenie z turystyki w połowie października przy okrutnie pięknej pogodzie miałam trzydniowy wyjazd do Szczawnicy. Pamiętam,że szliśmy wtedy od Trzech Koron przez Zamek Pieniński po Sokolą Perć. O aparacie nikt nawet nie pomyślał.I wtedy to zakochałam się w Pieninach, bo w Szczawnicy nieco wcześniej ( ze względu na pewnego Ryśka-syna flisaka) :lol

: 2018-10-18, 20:09
autor: Wiolcia
laynn pisze:No w tym roku to grzech nie jechać jesienią w góry.
Trzy korony zdobyłem pierwszy raz właśnie w taką pogodę. Pamiętam, że żałowałem, że nie mam aparatu...

Chyba raz do tej pory byłam w Pieninach jesienią, na Sokolicy. Lata temu i przy nieszczególnej pogodzie. Więc tym razem przynajmniej z dołu mogłam sobie Trzy Korony pooglądać.

Majka pisze:Ja na pierwszym roku studiów na zaliczenie z turystyki

A ja myślałam, że Ty po polonistyce jesteś... No chyba że to fajna polonistyka była ;).

: 2018-10-18, 20:25
autor: Majka
Wiolcia, najpierw kończyłam pedagogikę opiekuńczo-wychowawczą i tam były takie przedmioty jak turystyka, metodyka ZHP, ekonomia polityczna-wszystko na pierwszym roku. Turystykę wspominam sympatycznie, wykładowcę też, choć był z Kłaja. Polonistyka to mój drugi kierunek. Tak, że trochę sobie postudiowałam. :lol

: 2018-10-18, 23:43
autor: dakOta
Majka pisze:wspominam sympatycznie [...]choć był z Kłaja


A jaki to ma związek?

: 2018-10-19, 12:43
autor: Iva
laynn pisze:No w tym roku to grzech nie jechać jesienią w góry.

W takim razie ja grzeszę...
Dobrze, że chociaż las mam blisko ;)

: 2018-10-19, 13:15
autor: laynn
Iva pisze:W takim razie ja grzeszę

Czasem warto ;)
A widzisz, ja zaś las w tym roku odpuściłem, zresztą mija ciężki miesiąc, czasu wolnego prawie nie mam...

: 2018-10-19, 13:56
autor: Majka
dakOta pisze:
Majka pisze:wspominam sympatycznie [...]choć był z Kłaja


A jaki to ma związek?


Jak to jaki?To nie pamiętasz kawałów o Wąchocku , Kłaju i Rzykach? :lol Krążyły po całym kraju w latach 80-tych, nawet wydanie książkowe miałam. :lol

: 2018-10-19, 18:26
autor: Piotrek
A toś mnie zaskoczyła. O Wąchocku i Rzykach (a nawet wariatkowie w Międzybrodzie, Bulowicach i Rybniku) tak ale Kłaja? :o-o

To musi być zajebiste miejsce :D

: 2018-10-20, 13:07
autor: dakOta
No właśnie, też Wąchock pamiętam, ale Kłaj? A poza tym mam przyjaciół w Kłąju - to i dodatkowe zdziwko było.

: 2018-10-20, 13:15
autor: Wiolcia
Ja tylko Wąchock kojarzę. Ani Kłaju, ani Rzyk (to te koło Andrychowa?).

: 2018-10-20, 13:25
autor: Majka
Tak -Rzyki koło Andrychowa i Kłaj oczywiście ten, niedaleko którego teraz mieszkam. Z Kłaja się nabijali od lat 70-tych z tego powodu ,że ówcześnie panujące tam władze robiły z niego wręcz miasteczko, a wiochą był. Myślę,że mieszkańcy okolicznych miejscowości zwyczajnie zazdrościli.

: 2019-12-29, 19:31
autor: Wiolcia
Wiadomo było, że pogody nie będzie. Prognozy w tym względzie były bezlitosne. Ale bardzo chciało mi się już pojechać w góry, tym bardziej, że wreszcie nasypało trochę śniegu, którego nie miałam jeszcze okazji uświadczyć w górach tej zimy. Trzeba było też zdążyć przed kolejnym ociepleniem, które ponoć już od jutra.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W ten oto sposób padło na Klimczok. Raz, że blisko, dwa, że szlak krótki, trzy, że dawno na nim nie byłam.
Startujemy z Bystrej, czerwonym szlakiem przez Magurę. Jest szaro, ale tę szarość niekiedy rozświetla ukryte gdzieś słońce. Nawet skrawki (no, skraweczki) niebieskiego gdzieś tam się pojawiają, ale i bez tego jest super. Na dole śniegu mało, a drzewa obsypane są śniegiem, który silniejszy podmuch łatwo zmiecie. Im wyżej, tym śniegu więcej i choiny oblepione są już zmarzniętym śniegiem dokumentnie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Szlak, wbrew obawom, jest przedeptany. Gdzieś za ruinami schroniska (które oczywiście przegapiam w tym śniegu), robimy przerwę taktyczną. Przygotowania do kawy zaburza nam pojawienie się dwóch białych puchatych psów. Ewidentnie liczą na coś smakowitego. Co śmieszniejsze, przy zejściu sytuacja się powtarza. Tym razem pijemy herbatę i jak na zawołanie - pojawiają się te same psy!

Przy schronisku mglisto, ale i tak wyłazimy na szczyt. Wyciąg nie działa, ciekawe, kiedy narciarze się pojawią? Oglądamy ogródek w pobliżu szczytu (mam mieszane uczucia co do tego miejsca), dziwię się, że chatki już nie ma (kiedyś była), na zamieszczonej gdzieś tam fotografii podziwiam widok na Tatry (w realu się nie da) i złazimy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W schronisku tłumy! Wiem, że to popularne tereny (latem się tu nie pcham), ale nie sądziłam, że zimą, przy średniej pogodzie, może być tak tłoczno. Zasuwamy więc na dół niebieskim szlakiem i nawet coś po drodze się nam odsłania. Coś, czyli Szyndzielnia ze schroniskiem i wieżą widokową obok. Na moment tylko.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W czasie zejścia trochę podjeżdżamy, ale bezkolizyjnie i bezurazowo udaje się zejść do samochodu. Było świetnie. Wiatr nie wiał, drzewa były oblepione jak należy, więc zimę mogę uznać za zaliczoną.
/29.12.2019/

: 2019-12-29, 19:37
autor: sokół
No właśnie, widoków brakło, ale te oblepione drzewa tworzą specyficzny klimat. I ten zapach... wilgotnego śniegu. Ech...

Lepiej iść na Klimczok niż się snuć po mieszkaniu!