Strona 1 z 1

Krótka historia ewakuacji

: 2018-02-11, 13:35
autor: kefir
W sobotę ok południa ruszamy żółtym szlakiem z Koszarawy przez Zapadliska na Lasek (Łosek). Dobrze, że nie ustawiliśmy budzika i nie zrywali na wschód bo pogoda jest mocno nijaka – lekko poniżej zera i niskie chmury trzymające smog nad całą okolicą. Zaraz na początku wycieczki wita nas pierwszy problem – brak mostu nad rzeką. Poziom wody wysoki, kamienie zalane, generalnie kiepsko. Chodzimy po okolicy ale nie ma dogodnego miejsca żeby przekroczyć Koszarawę. Wygrzebuję spod lodu dechę, która kiedyś była elementem mostu i buduję prowizorkę (ciekawe ile sezonów wytrzyma).

Obrazek
Most na rzece Kwai chowa się w cień

Niestety warunki śniegowe są takie, że większość drogi Norberta musimy nieść, a z nosidła już zrezygnowaliśmy. Przechodzimy Zapadliska, łączymy się z żółtym szlakiem kuflowym i po około półtorej godzinie słyszymy odgłosy ogniska przy chatce.

Obrazek
Najlepsza droga prowadzi przez największe zaspy

Obrazek
Chatka Elektryków

Plan był taki, że zatrzymamy się w Chatce Elektryków, zjemy wałówkę, zdobędziemy Łosek i wrócimy jakimś szlakiem Chatkowym. Niestety plan legł gruzach po wizycie w chatce, towarzystwo od wejścia zaczepne, tłumy nawalonych ludzi, znaczna część bardziej przypomina żuli spod sklepu, a nie turystów, czy studentów, którzy na ogół urzędują w takich miejscach. Pierwszy raz byłem w miejscu gdzie po przekroczeniu progu, postanowiłem, ze lepiej jest wyjść. Od samego oddychania można było się upić oparami i aż dziw, że nie trafiliśmy na awanturę, bo impreza mocno wymknęła się spod kontroli. Jakaś kobieta próbuje uspokoić towarzystwo, mówi, że od kilku dni nie mogą wyrzucić jakiegoś natręta, kumple z którymi był mają to gdzieś i sączą piwa, jakiś inny typ włącza się w każdą zaczepną dyskusję… na wielu imprezach byłym i wiele widziałem, ale czegoś takiego – nigdy. Wychodzimy i schodzimy niebieskim szlakiem chatkowym, który po 25 minutach wyprowadza nas pod sklepem w Koszarawie. Po drodze mija nas jeszcze delikwent z chatki którego po naszej wizycie w końcu wyrzucili, a był w takim stanie nieważkości, że nie przejmował się kompletnością swojego ubioru i gubił po drodze kurtkę i pelerynę przeciwdeszczową. Paradoksalnie chatka ma bardzo pozytywne opinie i z tego co słyszeliśmy to tak wygląda standardowo. Albo jestem stary, albo tu jest jakiś inny klimat imprezowania. Z dzieckiem odradzam, ale ciekawy jestem jakie inni mają wrażenia po wizycie tutaj.

Obrazek
Widoki przy zejściu

: 2018-02-11, 14:38
autor: sokół
Ech, za długa ta wycieczka to nie była.... Ale most wymiata, faktycznie!

: 2018-02-11, 15:27
autor: ceper
Pewnie byli tam miejscowi. Nie byłem, ale na słowo chatka, schronisko czy bacówka mam jednoznaczne skojarzenia - unikać. :usmi

: 2018-02-11, 17:33
autor: vidraru
Ech, mieliśmy podobną sytuację niedawno. przy obłożeniu chatki 110 osób w jeden wieczór, gdzie nie było miejsca żeby usiąść gdziekolwiek poza pustą kuchnią, w której nic się nie działo, zostaliśmy dosłownie wyrzuceni z kuchni, włącznie z zabieraniem krzeseł spod tyłków, bo w kuchni się nie siedzi, możemy sobie iść na pole (było na minusie). Potem zaczęły się krzyki i wulgaryzmy od "ekipy rządzącej". Mariuszowi było tylko "przykro", nie zrobił nic. Do pokoju nie dało się wejść, bo tarasowali go najebani ludzie (wszyscy zresztą byli na ostatnich nogach już o 19-tej, też agresywni i nie trzymający łap przy sobie). Wycofywaliśmy się późnym wieczorem z Lasku i powrót na stopa do domu. Moja noga tam już nie postanie i mówię to z pełną świadomoscią. To nie miejscowi. To "ekipa chatkowa". Dziękuję.

: 2018-02-11, 17:38
autor: darkheush
vidraru pisze:zostaliśmy dosłownie wyrzuceni z kuchni, włącznie z zabieraniem krzeseł spod tyłków, bo w kuchni się nie siedzi, możemy sobie iść na pole (było na minusie). Potem zaczęły się krzyki i wulgaryzmy od "ekipy rządzącej"

Zacytuję - "Stary chatkowy by was wypierdolił na gnojnik."
vidraru pisze:Mariuszowi było tylko "przykro"

Kolejny cytat - "No przykro mi. Tak wyszło." I to nie chodzi tylko o to, że znamy się od lat.
vidraru pisze:Moja noga tam już nie postanie

Moja również. A szkoda, bo i Mariusza i miejsce najzwyczajniej lubiłem.

: 2018-02-11, 18:35
autor: Piotrek
Z tego co mówicie wszyscy wynika, że to teraz taka tania imprezownia się zrobiła-nocleg za parę groszy, nie trzeba się martwić jak się coś rozpierdzieli czy zarzga (bo to nie Gołębiewski), można się nawalić, a i że sie w górach było też można potem opowiadać :D

: 2018-02-11, 18:47
autor: vidraru
Zawsze tam tak było, ale rządzi teraz nie chatkowy a ekipa dawnego Lasku, od Lecha, myślą, że im wszystko wolno i są chamscy do granic. Tak się nie zachowują normalnie ludzie na chatkach wobec innych. Szkoda Mariusza, bo się dobrze znaliśmy.

: 2018-02-11, 22:38
autor: kefir
To kiedy się tam zrobiła taka zapaść kulturalna?

: 2018-02-11, 23:11
autor: vidraru
Taka zapaść kulturalna jest zawsze wtedy, kiedy przyjeżdża ta właśnie przekleta ekipa, "Lesiowa". Bylismy w zeszłym roku całą bandą na Andrzejki i była fajna impreza. Niestety teraz chatkowy, stwierdzam z przykrością, nie panuje nad chatką i wiecej go tam nie ma niż jest. Lepiej wybrać inny kierunek.

: 2018-02-12, 07:52
autor: Piotrek
Cóż, opinia idzie w świat. Pani Czesia co na Malediwy jeździ pewnie się tym nie przejmie, bo górskich for nie czytuje a i miejsce nie pod jej wymagania :D ale już górołazi swoje wnioski wyciągną.

: 2018-02-12, 14:58
autor: telefon 110
vidraru pisze:Do pokoju nie dało się wejść, bo tarasowali go najebani ludzie


To już nie lepiej przeczekać gdzieś obok w jamie śnieżnej ? :o-o

Chyba że to było lato. :|

: 2018-02-18, 21:27
autor: Pudelek
"Ekipa lesiowa" już za Leszka potrafiła dopiec, to było typowe TWA w znakomitych kontaktach z gospodarzem. Pamiętam wielokrotnie jak ś.p. dawny gospodarz jechał po gościach jak psach za jakieś pierdoły (nie można pić w kuchni, nie trzaskać drzwiami, nie prowadzić głupich rozmów itp.), ale "swoich" nie ruszał. To m.in. dlatego przestałem tam jeździć.

Na Sylwestra było tylko kilka osób z TWA, więc nie rządzili całością i było spoko. Nie wszyscy ze stałych bywalców są upierdliwi, ale kilku rzeczywiście tak. Na pewno przed potencjalnym wyjazdem zasięgnę wywiadu kto się tam też wybiera...