Beskidzka zbiorówka
Beskidzka zbiorówka
Jakoś ostatnio relacji z wypadów nie robię-ale też literackiego talentu Neski, Buby czy Pudelka nie mam, lekkości pióra Dobromiła również więc ... niech będzie przegląd ogólny tego co udeptałem w styczniu.
Zanim jednak zacznie się styczeń warto wspomnieć o końcówce grudnia, bo wypad był niezwykle widokowy. Pogoda słoneczna z lekkim mrozem, dobra widoczność, trasa spacerowa czyli w sam raz coś dla zużytych już kości
A było to wyjście z Rycerki na Wielką Raczę.
Na szczycie wiało jak diabli, z platformy poleciał termos i o mało co aparat którym próbowałem zrobic sobie z samowyzwalacza zdjęcia. Tzn selfi, jak to się teraz mówi.
Jedyny osobnik jakiego w tym dniu spotkałem.
Kolejne błąkanie się wypadło już w styczniu i miało miejsce podczas tych cudownych mrozów. Co odczułem wyjątkowo nietypowo, bo...w nogach. Wcześniej czegoś takiego nie doznałem, owszem, przymarzło się czasami nawet przy większych mrozach ale nigdy aż tak, żebym nie mógł palcami w butach ruszać . Nie trwało to długo, bo się "rozchodziłem" jednak sam fakt było dość interesujący.
A miało to miejsce w okolicach lubianych przeze mnie - Polany Gibasy i Czarnych Działów. Tu zazwyczaj łażę pozaszlakowo ciorając się po lasach jak popadnie , a szlakiem jedynie na niewielkich odcinkach.
Podczas tego wyjścia znalazłem potencjalne miejsce, w którym być może będą wychodnie, a których nie zmam. To jednak w dogodniejszym terminie, jak będzie więcej czasu
Później poleciałem z rodzinką na 5 dni do Rzymu. Pięknie było. Klimaty antyczno-miejskie, temperatura z 15 st., cytryny na krzewach.
Góry oglądałem lecz kroku w nich nie postawiłem.
A po powrocie ze słonecznej Italii (u nich ponoć była całkiem porządna zima ) znów pojawiłem się B.Małym. Tym razem na zachód do Przełęczy Kocierskiej-w rejonie Beskidu i Kocierza. Dzień to był dość nieciekawy, ponieważ po drodze wstąpiłem na rozlewisko nad Kocierzanką popatrzeć co porabiają bobry na potoku i ...załamał się pode mną lód Na szczęście pod lodem był mix wody z mułem, więc przemokłem tylko częściowo. Uratowały mnie też trochę ochraniacze, choć przez dziurawe buciory i tak coś się zdążyło wlać
Ogólnie było tak sobie. Pogoda jakaś nijaka, widoczność miałka, światło jakieś wszędobylskie a jakby go nie było.
Pewniej niedzieli córa była uwiązana popołudniowym występem do którego się musiała przygotować (tańcuje sobie w Zespole Pieśni i Tańca, hej ), więc ze Stasiem zrobiliśmy sobie męski wypad. Ów wypad polegał na wyjściu z Bystrej do schroniska, uwaleniu w nim trochę kasy i zjeździe do Bystrej na dupolocie . Zjazd był długi i bardzo przyjemny, poza chwilowymi przestojami (za płasko) sunęliśmy w dół cały czas. Trochę szkoda, że nie dało się za bardzo poszaleć i musiałem nieco spowalniać, bo czasem ludzie się pojawiali, po bokach drzewa (co na zakrętach może mieć istotne znaczenie ) ale było fajnie.
Na szybkie zjazdy mamy w pobliżu domu odpowiednią górkę. W zasadzie to zbocza Skrzycznego tuż nad Ostrym, gdzie jest odpowiednio stroma i długa trasa. Oj, tam się dzieje, prędkosci nieziemskie, podrzuty, bóle tyłka. Tyle, że tam nie ma drzew, więc można dać czadu:-)
Atrakcja regionu-smog.
Ustawka
Trafiły się też dni jaskiniowe.
Jaskinia Malinowska, w mglisty i mało przyjemny dzionek.
Kumpela idzie ku przeznaczeniu. W zeszłym roku nie weszła do dziury, tym razem nastawiona bojowo.
I czas na rozdziewiczenie.
Dała radę
A tu już dziura mniejszego kalibru-Jaskinia w Boraczej. Za to dzień był piękny, spacerowym krokiem dotarliśmy na Halę Boraczą chłonąc piękne widoki, a sama jaskinia była tylko mało znaczącym w tych okolicznościach dodatkiem.
Część pozaszlakowa, do jaskini, nie była już taka kolorowa. Czasami dało się iść niczym Legolas z Władcy Pierścieni po wierzchniej warstwie śniegu, jednak większość odcinka to było cioranie w śniegu głębokim
Jest i dziura.
Dziki z dziury wyłazi
Zanim jednak zacznie się styczeń warto wspomnieć o końcówce grudnia, bo wypad był niezwykle widokowy. Pogoda słoneczna z lekkim mrozem, dobra widoczność, trasa spacerowa czyli w sam raz coś dla zużytych już kości
A było to wyjście z Rycerki na Wielką Raczę.
Na szczycie wiało jak diabli, z platformy poleciał termos i o mało co aparat którym próbowałem zrobic sobie z samowyzwalacza zdjęcia. Tzn selfi, jak to się teraz mówi.
Jedyny osobnik jakiego w tym dniu spotkałem.
Kolejne błąkanie się wypadło już w styczniu i miało miejsce podczas tych cudownych mrozów. Co odczułem wyjątkowo nietypowo, bo...w nogach. Wcześniej czegoś takiego nie doznałem, owszem, przymarzło się czasami nawet przy większych mrozach ale nigdy aż tak, żebym nie mógł palcami w butach ruszać . Nie trwało to długo, bo się "rozchodziłem" jednak sam fakt było dość interesujący.
A miało to miejsce w okolicach lubianych przeze mnie - Polany Gibasy i Czarnych Działów. Tu zazwyczaj łażę pozaszlakowo ciorając się po lasach jak popadnie , a szlakiem jedynie na niewielkich odcinkach.
Podczas tego wyjścia znalazłem potencjalne miejsce, w którym być może będą wychodnie, a których nie zmam. To jednak w dogodniejszym terminie, jak będzie więcej czasu
Później poleciałem z rodzinką na 5 dni do Rzymu. Pięknie było. Klimaty antyczno-miejskie, temperatura z 15 st., cytryny na krzewach.
Góry oglądałem lecz kroku w nich nie postawiłem.
A po powrocie ze słonecznej Italii (u nich ponoć była całkiem porządna zima ) znów pojawiłem się B.Małym. Tym razem na zachód do Przełęczy Kocierskiej-w rejonie Beskidu i Kocierza. Dzień to był dość nieciekawy, ponieważ po drodze wstąpiłem na rozlewisko nad Kocierzanką popatrzeć co porabiają bobry na potoku i ...załamał się pode mną lód Na szczęście pod lodem był mix wody z mułem, więc przemokłem tylko częściowo. Uratowały mnie też trochę ochraniacze, choć przez dziurawe buciory i tak coś się zdążyło wlać
Ogólnie było tak sobie. Pogoda jakaś nijaka, widoczność miałka, światło jakieś wszędobylskie a jakby go nie było.
Pewniej niedzieli córa była uwiązana popołudniowym występem do którego się musiała przygotować (tańcuje sobie w Zespole Pieśni i Tańca, hej ), więc ze Stasiem zrobiliśmy sobie męski wypad. Ów wypad polegał na wyjściu z Bystrej do schroniska, uwaleniu w nim trochę kasy i zjeździe do Bystrej na dupolocie . Zjazd był długi i bardzo przyjemny, poza chwilowymi przestojami (za płasko) sunęliśmy w dół cały czas. Trochę szkoda, że nie dało się za bardzo poszaleć i musiałem nieco spowalniać, bo czasem ludzie się pojawiali, po bokach drzewa (co na zakrętach może mieć istotne znaczenie ) ale było fajnie.
Na szybkie zjazdy mamy w pobliżu domu odpowiednią górkę. W zasadzie to zbocza Skrzycznego tuż nad Ostrym, gdzie jest odpowiednio stroma i długa trasa. Oj, tam się dzieje, prędkosci nieziemskie, podrzuty, bóle tyłka. Tyle, że tam nie ma drzew, więc można dać czadu:-)
Atrakcja regionu-smog.
Ustawka
Trafiły się też dni jaskiniowe.
Jaskinia Malinowska, w mglisty i mało przyjemny dzionek.
Kumpela idzie ku przeznaczeniu. W zeszłym roku nie weszła do dziury, tym razem nastawiona bojowo.
I czas na rozdziewiczenie.
Dała radę
A tu już dziura mniejszego kalibru-Jaskinia w Boraczej. Za to dzień był piękny, spacerowym krokiem dotarliśmy na Halę Boraczą chłonąc piękne widoki, a sama jaskinia była tylko mało znaczącym w tych okolicznościach dodatkiem.
Część pozaszlakowa, do jaskini, nie była już taka kolorowa. Czasami dało się iść niczym Legolas z Władcy Pierścieni po wierzchniej warstwie śniegu, jednak większość odcinka to było cioranie w śniegu głębokim
Jest i dziura.
Dziki z dziury wyłazi
Ostatnio zmieniony 2017-02-12, 20:49 przez Piotrek, łącznie zmieniany 3 razy.
I tak minął styczeń, na spokojnych górskich spacerkach. Żal trochę, że nie trafiłem na żadne nowe skały ale przyjdzie wiosna to i wychodnie nowe się znajdą, w B.Śląskim zawsze coś wpadnie na człowieka
Zdjęcia wszystkie, gdyby ktoś miał nadmiar czasu i nie wiedział co z nim zrobić, na stronie zuziawdrodze.blogspot.com
Zdjęcia wszystkie, gdyby ktoś miał nadmiar czasu i nie wiedział co z nim zrobić, na stronie zuziawdrodze.blogspot.com
Piotrek pisze: Tzn selfi, jak to się teraz mówi.
Jesteś za stary na selfi.
darkheush pisze:Kpisz czy o drogę pytasz???
vidraru pisze:czego, przepraszam lekkości?
darkheush pisze:Czasami nie wystarczy doktorat z Monty Pythona, aby ogarnąć zakręty zwojów mózgowych Złoniemiła
W ramach zmian poczytam książki Paulo Coelho i stanę się mistykiem.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Piotrze, życzę Ci comiesięcznych męczarni poza domem jak w styczniu.
Ja spędziłem cały styczeń na posterunku ku chwale ojczyzny (kasiorka mnie już nie bawi).
Należy zapomnieć o sztuce (teatr, opera) i pobyć kilka dni pośród miejscowych(opcjonalnie wybrać się na zlot), aby wszelkie niuanse i niedomówienia zrozumieć w mig. Wszystko staje się takie proste i miejscowe...
Artystą nigdy nie byłem, ale jego poziom osiąga się szybko po właściwej dawce w szyję, w żyłę lub w oparach "absurdu".
Ja spędziłem cały styczeń na posterunku ku chwale ojczyzny (kasiorka mnie już nie bawi).
Wydawałoby się, że potrzebny doktorat z filozofii, głębokie refleksje nad życiem czy przemyślenia nad świadomością człowieka.darkheush pisze:Czasami nie wystarczy doktorat z Monty Pythona, aby ogarnąć zakręty zwojów mózgowych Złoniemiła
Należy zapomnieć o sztuce (teatr, opera) i pobyć kilka dni pośród miejscowych(opcjonalnie wybrać się na zlot), aby wszelkie niuanse i niedomówienia zrozumieć w mig. Wszystko staje się takie proste i miejscowe...
Artystą nigdy nie byłem, ale jego poziom osiąga się szybko po właściwej dawce w szyję, w żyłę lub w oparach "absurdu".
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
i o mało co aparat którym próbowałem zrobic sobie z samowyzwalacza zdjęcia. Tzn selfi, jak to się teraz mówi.
Tez tak zawsze myslalam ze selfi to jest jak robisz zdjecie sobie samemu bez pomocy innych osob wiec aparat na pienku z samowyzwalaczem jak najbardziej sie łapie. A kiedys w jakiejs chatce cala ekipa zgromadzona mnie zakrzyczala ze opowiadam glupoty i wogole nie wiem o czym mowie bo selfi to musi byc z reki i to jest zupelnie inna sprawa a ja sie nie znam i nie rozumiem "glebi sytuacji"
Ostatnio zmieniony 2017-02-06, 09:23 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Piotrek, no co tu napisać. Fajnie się masz, że tak blisko wszędzie, można wyskoczyć na parę godzin w ulubione miejsca. Mrożonych pająków nie było w jaskiniach?
Nie no, możesz se kija kupić do selfie.
Ewentualnie, jako że Ty zawsze niekonwencjonanie podchodzisz do tematu, możesz użyć gałęzi.
buba pisze:selfi to musi byc z reki
Nie no, możesz se kija kupić do selfie.
Ewentualnie, jako że Ty zawsze niekonwencjonanie podchodzisz do tematu, możesz użyć gałęzi.
sokół pisze:Ewentualnie, jako że Ty zawsze niekonwencjonanie podchodzisz do tematu, możesz użyć gałęzi.
Widzialam zarabiste gdzies ze wschodu z łopaty do gnoju Nie moge go teraz cos znalezc ale klimat byl
sokół pisze:Nie no, możesz se kija kupić do selfie.
Nawet juz sobie kupilam bo przedluzenie reki to fajna sprawa- mialam plan robic zdjecia nad i pod ogrodzeniami - ale nie zdaje toto egzaminu, aparat sie trzesie i zdjecia wychodza poruszone
Ostatnio zmieniony 2017-02-06, 20:56 przez buba, łącznie zmieniany 3 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
ceper pisze:Ja spędziłem cały styczeń na posterunku ku chwale ojczyzny
No w końcu wróciłeś na łono forumowe. Śmiało można powiedzieć, że wszystko wraca do normy
buba pisze:bo selfi to musi byc z reki i to jest zupelnie inna sprawa a ja sie nie znam i nie rozumiem "glebi sytuacji"
Buba, to jest dla mnie hit sezonu
Głębia sytuacji, głębia ujęcia, mistyka...selfi. Kto wie, może faktycznie tego rodzaju artyzm ma drugie dno
Z kijami do selfi to miałem ciekawą sytuację. W Rzymie na każdym kroku wciskali ludziom ten sprzęt, no nie szło się odpędzić od murzynów (bo to ono dominowali w tym handlu ). 5 euro za sztuke, czy to dużo/mało nie wiem, nie znam cen. Jeden tak sie przypierdzielił, że nie szło się go pozbyć. Niby odszedł ale za chwile znów dogonił i nawijał i w końcu spuścił do 4 euro. 20 kilka zł to nie dużo, więc nie w tym rzecz, tylko na h...j mi ten kij poza tym jak kupie jeden, to będzie dla jednego dzieciaka, więc żeby drugi nie marudził trzeba dwa. No i w końcu murzyn wygrał, sprzedał 2 kije ... za 6 euro
w Boraczej było kilka ale mało zmrożone, nie chrupały w zębachsokół pisze:Mrożonych pająków nie było w jaskiniach?
O kurwa ... Piotrze ... jesteś za stary na selfi .... Jesteś nawet za stary na głupie pisanie o selfi ....
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 19 gości