Bieszczady na gibko - Połonina Caryńska i Dział

Relacje z Beskidów od bieszczadzkich połonin po Beskid Śląsko-Morawski.
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8473
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Bieszczady na gibko - Połonina Caryńska i Dział

Postautor: Pudelek » 2016-09-08, 20:18

Na początku września już od dziesięciu lat spotykam się ze znajomymi z forum austro-węgierskiego w Sanoku. Tym razem po raz pierwszy musiałem tam jechać z Górnego Śląska transportem zbiorowym, zatem postanowiłem skorzystać z okazji i wyskoczyć od razu w jakieś góry. Początkowo chodził mi po głowie Beskid Niski, ale ostatecznie stanęło na Bieszczadach. Co prawda w tym roku już nie planowałem tam się zjawiać, ale... życie płata file ;)

1 września zamiast na mszę rozpoczynającą rok szkolny świtem stawiam się w Katowicach, skąd biały autobus wiezie mnie aż do Ustrzyk Dolnych. Jesteśmy spóźnieni, więc odpada mi pierwsza planowana przesiadka, jednak wychodzi mi to na plus, gdyż dzięki temu mogłem zrobić zakupy.

Autobus miejscowy wlecze się straszliwie i chyba połowę trasy ciągnie na jedynce, a mimo to wychodzę kilka minut przed czasem w Bereżkach. Sam, cała reszta pasażerów jedzie na Ustrzyki Dolne.
Obrazek

Pogoda jest piękna - dokładnie taka jak zapowiadali. Końcówka lata naprawdę się udaje w tym roku!
Obrazek

Cofam się kilkaset metrów do węzła szlaków. Jest budka Parku Narodowego obwieszona podobnie jak cała okolica groźnymi kartkami, że każdy musi nabić bilet, jeśli chce wejść na połoninę. Na szczęście budka jest zamknięta, więc spokojnie idę dalej. Pole namiotowe wypasione - miejsca na ognisko, normalne toalety z prysznicami. Aha, toalety dla "zwykłych" turystów są dalej, nie powinni korzystać z tych dla namiotowców, ale ignoruję ten zakaz jak i nakaz, aby przez pole przechodzić wyłącznie jego górną częścią ;)
Obrazek

Jest kwadrans po 15-tej gdy wchodzę na żółty szlak. Niby późno, ale liczyłem się z taką sytuacją. Trasa prowadzi głównie przez las, czasem przekraczam jakiś potoczek, raz jest widok w kierunku Tarnicy. Szału widokowego nie ma.
Obrazek
Obrazek

Po trzech kwadransach dochodzę do przełęczy Przysłup Caryński. Stąd mam pierwszy widok w kierunku połoniny.
Obrazek

Kawałek niżej jest schronisko Koliba. Teoretycznie studenckie, ale przypomina bardziej pensjonat.
Obrazek

W środku czysto, że można jeść z podłogi. Ceny noclegów dochodzą do ponad 40 złotych. Aha, studencko... Politechnika Warszawska faktycznie miała tu kiedyś chatkę studencką, ale zamarzyła im się klasa wyższa, więc postawili nową. Jedyny akcent "studenckości" to brak sprzedawanego alkoholu. "Wiadomo, Warszawa" - jak już słyszałem w Beskidzie Niskim.

Zamawiam pomidorową, którą dostaję na plastikowym talerzu. Po kilku łyżkach zaczyna boleć mnie brzuch. Fajnie!

Plusem jest panorama powyżej schroniska na Bukowe Berdo, Krzemień i lekko schowaną Tarnicę.
Obrazek

Jeśli ktoś chce tu dojechać samochodem, to też nie ma problemu - przy szutrowej drodze stoi ich cały rząd. Studencko jak cholera...

Sprawdzałem przed wyjazdem że zachód słońca mam o godzinie 19.15. A więc kupa czasu, bo nie ma nawet 17-tej. W pewnym momencie zdaję sobie jednak sprawę, że w górach słońce może zachodzić wcześniej, bo są... góry! Według mapy na szczyt Caryńskiej jest od schroniska 1:30, drogowskazy wskazują 1:45! Kretyn jestem, mogę nawet nie obejrzeć zachodu!

Idę więc pospiesznie przed siebie - najpierw dość długo przez las. Na przecince widać połoninę ze znakiem. Hmm, wcale nie aż tak daleko.
Obrazek

Słońce jednak zaczyna potwierdzać moje obawy - jest coraz bliżej zielonej kopuły. Klnę pod nosem przemierzając oświetlone jeszcze polany na których pełno jagód.
Obrazek

W końcu zaczynam piąć się w górę. Im wyżej tym ładniej z tyłu, choć coraz większe połacie zajmuje cień.
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Wychodzę z lasu i zaskoczony stwierdzam, że jestem pod ostatnim podejściem na połoninę. Kurczę, juuż?
Obrazek

Jest ono ostre (jak każde), ale wysiłek wynagradzają widoczki po bokach:
- na zachód
Obrazek

- i w kierunku Tarnicy.
Obrazek

Staję co chwilę aby złapać oddech, ale panorama tylna jest doskonałym pretekstem ;)
Obrazek

Jeszcze trochę wysiłku i dochodzę na jeden z niższych szczytów Połoniny Caryńskiej o wysokości 1234 (w sumie na mapach jest inna liczba niż w terenie).
Obrazek

Od Koliby zajęło mi to godzinę, czyli znacznie pobiłem podawane czasy. Nie podejrzewam się o jakieś nadzwyczajne zdolności, więc chyba są one dla kogoś kto idzie po kolanach...

Słońce jeszcze oczywiście wysoko, więc do zachodu rzeczywiście mam kupę czasu :)
Obrazek
Obrazek

Jestem tu sam. Kilka osób spotkałem idąc do schroniska, w Kolibie kolejnych kilka, natomiast z połoniny schodziła tylko jedna rodzinka. Po chwili siedzenia przy słupku minęła mnie jakaś parka i kierowała się do Ustrzyk Dolnych a potem znowu nastała cisza.

Fotografuję głównie okolice Tarnicy i Bukowego, bo są dobrze oświetlone.
Obrazek
Obrazek

Po odpoczynku ruszam dalej połoniną. Ludzi w zasięgu wzroku brak.
Obrazek

Rawki, droga do bacówki i Dział.
Obrazek

Z racji zbliżającego się zachodu znów najładniejsze kolory są za mną.
Obrazek

Mijam odbicie na przełęcz Wyżnańską.
Obrazek

Tu już raz byłem - w listopadzie z Eco. Wtedy miałem taką pogodę.
Obrazek

Można więc powiedzieć, iż jestem w tym miejscu po raz pierwszy ;) Postanawiam podreptać jeszcze kawałek dalej na najwyższy wierzchołek - Kruhly Wierch (1297).
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Spotykam tam trzy cudzoziemki, które właśnie zaczynają schodzić do Brzegów Górnych.
Obrazek
Obrazek

Zostaje ze mną facet ze smartfonem.
- Co, też na zdjęcia? - pyta.
- No, może coś będzie z tego zachodu - odpowiadam i są to nasze ostatnie słowa, bo potem każdy siada w swoim kącie szczytu i robi swoje ;)

Im niżej słońce tym kolory robią się bardziej soczyste.
Obrazek
Obrazek

Do zachodzenia za górami mam nadal trochę czasu, więc siadam sobie i dumam w kierunku Działu.
Obrazek

Razem ze mną duma Karolek, który - jak to świnia - zawsze wozi się w cudzej kieszeni :D
Obrazek

W tak pięknych okolicznościach przyrody żal byłoby czegoś nie łyknąć, więc wyciągam sobie napój kupiony w Ustrzykach - niby piwo z prawdziwym sokiem. Smakuje dziwnie, ale dość smaczne no i cytryna dobrze pasuje do nastroju ;)
Obrazek

Zaczyna się spektakl...
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Ciekawe ile ludzi jest teraz na Wetlińskiej i Chatce Puchatka?
Obrazek

Bo ja zostaję kompletnie sam, gdyż facet od smartfonu zniknął... nie słyszałem jak odchodził, nigdzie go nie było widać, po prostu rozpłynął się w powietrzu.

Tylko ja, wiatr i pohukiwania jeleni w całej okolicy.
Obrazek

Słońce najpierw chowało się za wąskim pasmem chmur na horyzoncie.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Gdy było go jeszcze trochę widać zarzuciłem plecak i ruszyłem w kierunku odbicia do przełęczy Wyżniańskiej; dobrze by było przejść jak najdłuższy odcinek coś widząc.
Obrazek

I ostatnie kawałki tarczy już przy skrzyżowaniu szlaków.
Obrazek

Pięknie :) Ciężko to porównywać ze wschodem znad Chatki Puchatka w listopadzie, ale niewątpliwie warto było tu wejść. Teraz trzeba jeszcze zejść.
Obrazek

Spojrzenie w kierunku Ustrzyk gdzie widać światła masztu przy placówce SG.
Obrazek

O ile na szczycie było trochę chłodno, to poniżej grani zrobił się ukrop. Cisza także się spotęgowała, gdyż nie było wiatru, zarazem wraz z zapadającym zmrokiem nasilały się okrzyki jeleni.

Końcówka połoniny...
Obrazek

...i resztki światła na zachodzie.
Obrazek

Większość trasy w dół zszedłem bez czołówki, dopiero w którymś z lasków ją założyłem. Ludzie narzekają na schody i drewniane barierki w Bieszczadach, ale bardzo ułatwiły one sprawne poruszanie się po zmierzchu.

Na przełęczy było już niemal kompletnie ciemno. Został mi kwadrans do bacówki pod Małą Rawką. Po drodze przyszła mi do głowy myśl, aby może wstać o dzikiej godzinie i wejść na Rawki na świt...

...ale już pierwsze chwile w bacówce wybiły mi to z głowy ;) Schronisko to bardzo sympatyczne, obsługa jeszcze nie zachowuje się jakby pracowała tam za karę (są zniżki dla nocujących!), spotkałem ekipę z autobusu do Ustrzyk no i wreszcie rozpalono ognisko. Były śpiewy i napitki, tak więc budzik z czystym sumieniem ustawiłem na 8 rano ;)
Obrazek
Awatar użytkownika
taki1gość
Posty: 10
Rejestracja: 2016-08-24, 19:07
Lokalizacja: Niepołomice

Postautor: taki1gość » 2016-09-09, 18:20

zazdraszczam PRZEOKROPNIE !!
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8473
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2016-09-10, 11:45

to PRZEdobrze :P
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
tango
Posty: 44
Rejestracja: 2016-03-01, 17:26

Postautor: tango » 2016-09-10, 20:11

Piękne zdjęcia!!!
Naprawdę bardzo piękne, właściwie artystyczne zdjęcia!!!
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 10966
Rejestracja: 2013-07-06, 21:45
Lokalizacja: Żywiec-Sienna
Kontakt:

Postautor: Piotrek » 2016-09-10, 21:29

Pamiętam Kolibę jeszcze za starego wyglądu. Może i wizualnie było inaczej ale z tego co piszesz to prócz liftingu wiele się nie zmieniło. Kolesie samochodami podjeżdżali, styl miejsko-cwaniacki panował, ogólnie mocno irytujące towarzystwo. Ne wiem, może akurat tak trafiłem ale cóż, pierwsze wrażenie najważniejsze, jak to mówią :-)
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8473
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2016-09-11, 15:28

tango pisze:Piękne zdjęcia!!!

bo podrasowane :lol wzorem niektórych osób "poprawiłem" je nieco bardziej niż zwykle programem - efekt jest ładny, ale mam poczucie oszustwa ;)

Piotrek pisze:Kolesie samochodami podjeżdżali, styl miejsko-cwaniacki panował, ogólnie mocno irytujące towarzystwo.

może jednak hasło które już słyszałem wielokrotnie - "wiadomo, Warszawa"? :) Jakoś gdzie ostatnio jestem w obiekcie prowadzonym przez ludzi z tego miasta - i niektórzy znajomi też - to bywa dziwnie ;)
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8473
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2016-09-12, 23:46

Piątkowy poranek jest tak samo słoneczny jak wieczór. W bacówce zjadam wczorajszą kromkę i zapijam herbatą z cytryną. Smaczna :)
Obrazek

Około 9-tej ruszam na szlak często opisywany jako jeden z najostrzejszych w Bieszczadach - na Małą Rawkę. Ściana płaczu i tym podobne. Początkowo jednak idzie się po płaskim z widokami na Połoninę Caryńską.
Obrazek
Obrazek

Znikam w lesie. Powoli zwiększa się nachylenie, trochę sapię i pocę się.
Obrazek

Kiedy mijam zakręt i pojawiają się schodki stwierdzam dzięki mapie, że mam już za sobą połowę trasy. A wkrótce las zaczyna rzednąć i z powrotem widzę za sobą Caryńską.
Obrazek
Obrazek

Na Małej Rawce jestem po niecałych trzech kwadransach. Szybko i bez bólu - jest faktycznie strome podejście, ale niezbyt długie. Poza nim to raczej standard. W sumie się zawiodłem ;) Za gorsze uważam chociażby wdrapywanie się z Wyżniańskiej na Caryńską.

Przy słupku szczytowym kilka osób - musiały chyba przyjść z Ustrzyk, bo w bacówce nie nocowali. Wielka Rawka widoczna na wyciągnięcie ręki.
Obrazek
Obrazek

Tam mnie jeszcze nie było. Początkowo planowałem ją zaliczyć i zejść do Kremenarosa, ale eksperci zasugerowali drogę przez Dział. I to był dobry pomysł.
Obrazek

Turyści wokół mnie smrodzą cygaretami, więc daruję sobie dłuższy postój i po kilku minutach wchodzę na zielony. Idzie się przyjemnie - szlak prowadzi prawie cały czas lekko z góry, są liczne polanki (znowu masa jagód!), na lewo mam pasmo graniczne ze Słowacją, na prawo zaś ciągle Caryńską.
Obrazek
Obrazek

Rawki zostają z tyłu.
Obrazek

Specyficzna sytuacja - dyrekcja PN ostrzega turystów przed... zabezpieczeniami szlaku.
Obrazek

To gdzie te łańcuchy??

Na kolejnych polanach w miejsce Caryńskiej pojawia się połonina Wetlińska.
Obrazek

Chatka Puchatka jak na dłoni. Zastanawiam się ile tam wtedy musiało być ludzi? Bardzo dużo czy masakrycznie dużo?
Obrazek

Tymczasem u mnie na razie pustawo. Minąłem za szczytem kilka osób, lecz od dłuższego czasu idę sam.

Dochodzę do deszczochronu i postanawiam tutaj uskutecznić zaległy popas.
Obrazek

Niemieckie piwo konsumuję z widokiem na okolice Czerteża :)
Obrazek

Przez 40 minut przy wiacie nadal nie pojawił się żaden człowiek. Dopiero gdy się zebrałem to od strony Wetliny przyszło dwóch facetów. Zrobiłem im zdjęcia i pomaszerowałem dalej.
Obrazek
Obrazek

Ostatnie spojrzenie na Rawki, które są daleko z tyłu.
Obrazek

Niespodziewanie zaczyna robić się tłoczno. Mijam jedną rodzinkę, drugą, kolejną. Ze dwie grupy wieloosobowe - jak komuś się chce łazić taką bandą??
Obrazek
Obrazek

Po ich minięciu ucinam sobie krótką rozmowę z jakąś parą, która chce wiedzieć jak dalej wygląda szlak. No cóż - 90% pod górę, choć delikatnie.
- Jeszcze? To gdzie się ta wysokość wytraca? - kręci głową facet. No właśnie wytraca się przy ostrzejszym zejściu, co nie spodobało się jego małżonce, która wybrała się na wędrówkę pierwszy raz po kontuzji.

Na szczęście po tej wymianie zdań tłum ludzi zostaje obcięty. W dole widać Wetlinę i inne wioski.
Obrazek

Pogoda, jak pisałem, rano była ładna lecz z każdą godziną pojawia się więcej chmur przysłaniających słońce. Smerek i przełęcz Orłowicza już nie taka oświetlona.
Obrazek

Kończą się polanki i na stałe wchodzę do lasu. Jest w nim jeden ostrzejszy odcinek i znów się wypłaszcza. Mijam kilka osób i nagle słyszę jakby jakieś pomruki. Patrzę do góry - niebo niebieskie, więc o co chodzi? Zdawało mi się.

Gdy ów pomruk powtarza się raz, drugi i trzeci przyspieszam kroku, bo ewidentnie nie są to złudzenia. Gdzieś czai się burza.

Wychodząc na drogę mijam budkę BdPN czekającą na dopływ łatwej gotówki.
Obrazek

Na asfalcie w Wetlinie widzę skąd było słychać grzmoty - Słowacja robi się ciemnawa.
Obrazek

Mnie to już zwisa ale ci co idą na Rawki mogli mieć bliskie spotkanie z wyładowaniami...

Ostatni odcinek do pierwszego czynnego przystanku autobusowego maszeruję w towarzystwie mijających mnie samochodów. Są też ciekawostki typu "zwierzyniec z pipy". Wole nie wiedzieć co to za zwierzaki z tej pipy...
Obrazek

Na Górnej Solince most kolejki Bieszczadzkiej...
Obrazek

...a przy drodze dawny budynek WOP-istów (zachował się skrót nad wejściem), potem SG a teraz w rozpierdusze.
Obrazek

Czekając na autobus mam jeszcze wizytę jegomościa z grubą kitą, którego początkowo wziąłem za psa wybiegającego z gospodarstwa :D
Obrazek

Pełna galeria z tego udanego krótkiego wypadu w Bieszczady:
https://flic.kr/s/aHskDeZoji
Ostatnio zmieniony 2016-09-12, 23:51 przez Pudelek, łącznie zmieniany 1 raz.
Mirek

Postautor: Mirek » 2016-09-13, 07:24

Zwierzyniec z pipy to specjał zwierzynieckiego browaru ,z pipy czyli lany z kurka z beczki,Voltów ile ma ? ok 6.Taka ciekawostka ,Piwo Zwierzyniec Pils rozlewane do charakterystycznych butelek 0,33 litra w slangu nazywane było popularnie handgranatem lub szpilką.Smacznego. :DD
Ostatnio zmieniony 2016-09-13, 07:29 przez Mirek, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8473
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2016-09-13, 10:27

aa, o to chodzi. No cóż, pamiętając produkty Zwierzyńca to cieszę się iż tam nie zajrzałem :D
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Mirek

Postautor: Mirek » 2016-09-13, 15:20

Pudelek pisze:aa, o to chodzi. No cóż, pamiętając produkty Zwierzyńca to cieszę się iż tam nie zajrzałem :D
Kiedyś tak, teraz się poprawiło,kwestia gustu. :DD A o gustach się nie dyskutuje, bo np, ja wolę placki ziemniaczane na słodko inni na słono. :usm
Awatar użytkownika
Pudelek
Posty: 8473
Rejestracja: 2013-07-08, 15:01
Lokalizacja: Oberschlesien

Postautor: Pudelek » 2016-09-13, 20:31

ale akurat Zwierzyniec jest takim piwem regionalnym jak Tyskie w Warszawie, więc nadal uważam tą reklamę "z pipy" :D
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 54 gości