8-10.08. Bieszczadzki parter
: 2016-08-12, 13:19
Miałam jechać w Sudety, a wyszło... jak zwykle Spakowałam się i pojechałam w kierunku Bieszczadów.
W poniedziałkowe popołudnie dotarłam do Wołkowyi, wsi typowo letniskowej, więc było tam mnóstwo ludzi. Trzeba było szybko wiać! Zrobiłam tylko zakupy, zjadłam coś na ciepło i pomaszerowałam w kierunku Górzanki.
Tutaj już zrobiło się zdecydowanie spokojniej. Wprawdzie co jakiś czas przejeżdżały samochody (na które później miałam nadzieję i ochotę :p, idąc w kierunku woli Górzańskiej), ale nie było tłoku i człowieka na człowieku. Słońce mocno prażyło, bo wstrzeliłam się akurat w moje ulubione upały.
Na wzgórzu w miejscowości znajduje się drewniana cerkiew greckokatolicka pw. św. Paraskewy, obecnie używana jako kościół.
Obok cerkwi znajduje się murowana parawanowa dzwonnica.
Na mapie od Górzanki do odbicia w kierunku Tyskowej nie były zaznaczone żadne atrakcje turystyczne oprócz wodospadu, więc postanowiłam łapać stopa wśród nielicznych przejeżdżających samochodów. W końcu się udało! Pan jechał sobie na zakupy do Baligrodu, więc podwiózł mnie dokładnie do odbicia.
Na samym początku starej, nieistniejącej już wsi, znajduje się miejsce, w którym jest wypalane drewno na węgiel.
Niewiele się w niej zachowało po drugiej wojnie światowej. Jest jednak zielono i przyjemnie.
Znajdują się tutaj dwa drewniane, powojenne, niszczejące już baraki.
Wyżej, w kierunku łopienki stoi cmentarz Budzińskich, na którym są cztery nagrobki.
Obok cmentarza jest miejsce po cerkwi, z której zachowała się podmurówka.
Wyżej, miedzy drzewami znajduje się rekonstrukcja murowanej kapliczki z XVIII w., pod którą odpoczywali pielgrzymi, chodząc na łopieńskie odpusty.
...a tuż za nią wiata, w której usiadłam na chwileczkę, aby się posilić
Tuż przy wiacie zaczął się też szlak, więc teoretycznie nie miałam już szansy się zgubić Szlakiem tym dotarłam do cerkwi w Łopience.
Tymczasem słońce chyliło się ku zachodowi, więc trzeba było uciekać w stronę bazy na Łopience.
Na miejscu usłyszałam hasła "Sama? Dzielna dziewczyna", "Niedźwiedzie chodzą po drodze", "Kiedyś widziałam błysk niedźwiedzich oczu w jeżynach". Hm.. Bądź tu człowieku zdrowy i spokojny!:P Jedna z bazujących bała się iść sama drogą, którą ja miałam iść następnego dnia, więc jeszcze bardziej mnie nastraszyła, ale ostatecznie żadnego niedźwiedzia nie spotkałam, a wtorek był super!
CDN. później
W poniedziałkowe popołudnie dotarłam do Wołkowyi, wsi typowo letniskowej, więc było tam mnóstwo ludzi. Trzeba było szybko wiać! Zrobiłam tylko zakupy, zjadłam coś na ciepło i pomaszerowałam w kierunku Górzanki.
Tutaj już zrobiło się zdecydowanie spokojniej. Wprawdzie co jakiś czas przejeżdżały samochody (na które później miałam nadzieję i ochotę :p, idąc w kierunku woli Górzańskiej), ale nie było tłoku i człowieka na człowieku. Słońce mocno prażyło, bo wstrzeliłam się akurat w moje ulubione upały.
Na wzgórzu w miejscowości znajduje się drewniana cerkiew greckokatolicka pw. św. Paraskewy, obecnie używana jako kościół.
Obok cerkwi znajduje się murowana parawanowa dzwonnica.
Na mapie od Górzanki do odbicia w kierunku Tyskowej nie były zaznaczone żadne atrakcje turystyczne oprócz wodospadu, więc postanowiłam łapać stopa wśród nielicznych przejeżdżających samochodów. W końcu się udało! Pan jechał sobie na zakupy do Baligrodu, więc podwiózł mnie dokładnie do odbicia.
Na samym początku starej, nieistniejącej już wsi, znajduje się miejsce, w którym jest wypalane drewno na węgiel.
Niewiele się w niej zachowało po drugiej wojnie światowej. Jest jednak zielono i przyjemnie.
Znajdują się tutaj dwa drewniane, powojenne, niszczejące już baraki.
Wyżej, w kierunku łopienki stoi cmentarz Budzińskich, na którym są cztery nagrobki.
Obok cmentarza jest miejsce po cerkwi, z której zachowała się podmurówka.
Wyżej, miedzy drzewami znajduje się rekonstrukcja murowanej kapliczki z XVIII w., pod którą odpoczywali pielgrzymi, chodząc na łopieńskie odpusty.
...a tuż za nią wiata, w której usiadłam na chwileczkę, aby się posilić
Tuż przy wiacie zaczął się też szlak, więc teoretycznie nie miałam już szansy się zgubić Szlakiem tym dotarłam do cerkwi w Łopience.
Tymczasem słońce chyliło się ku zachodowi, więc trzeba było uciekać w stronę bazy na Łopience.
Na miejscu usłyszałam hasła "Sama? Dzielna dziewczyna", "Niedźwiedzie chodzą po drodze", "Kiedyś widziałam błysk niedźwiedzich oczu w jeżynach". Hm.. Bądź tu człowieku zdrowy i spokojny!:P Jedna z bazujących bała się iść sama drogą, którą ja miałam iść następnego dnia, więc jeszcze bardziej mnie nastraszyła, ale ostatecznie żadnego niedźwiedzia nie spotkałam, a wtorek był super!
CDN. później