Najpiekniejszy kilometr tej zimy.
: 2016-02-20, 22:28
Dla mnie to jeden z ciekawszych "Kolumbowych" wypadów (miała być dwójka Kolumbów ale znów nam się nie zgrało ). Nie jedną skałę już widziałem ale tym razem to coś wyjątkowego, niesamowitego i to wcale nie z powodu wysokości.
Wyobraźcie sobie, że od pierwszej skały idzie się wzdłuż skalnego muru...kilometr Potęga
Dzień nie był zbyt przyjemny, deszcz przechodzący w mokry śnieg i paskudnie ślisko, szczególnie gdy mokra, biała papka pokryła bukowe liście. Ale z drugiej strony mglisty las i nastrój panujący idealnie pasuje do skalnego krajobrazu.
Jest mrok
Po pokonaniu potoków trafiam na okazały zwiastun całej akcji. Wysoka i masywna wychodnia, póki co odosobniona.
Następnie z 15 minut pnę się w górę stoku pośród niewielkich, pojedynczych głazów. Jest stromo ale bez przesady, podczas chaszczowania nie raz prawie pionowe odcinki pokryte wszelakiego rodzajem bałaganem trza było pokonywać, więc tutaj jest wręcz sielankowo
W końcu dochodzę do kolejnych skałek, które śpią sobie w mglistym lesie na grzbiecie góry. Nie są wielkie i w żaden sposób nie zapowiadają dalszych wydarzeń.
Dość szybko jednak pojawiają się skały coraz większe i wyższe...
...a w mgle, w dali majaczą kolejne. Czyli jednak trafiłem
Że jest w tym rejonie długi mur skalny słyszałem ale wcześniej się nim nie zainteresowałem skupiony na rejonie Skrzyczne-Barania. A tu się okazuje, że jest on faktem i że do niego trafiłem. Niby nic wielkiego ale gdybym poniżej tuż za potokiem odbił trochę w lewo i piął się w górę nie ta stroną zbocza przeszedł bym nieświadom istnienia tego skarbu.
Dla mnie i dla Dobromiła taki widok (wychodni) to coś co podnosi ciśnienie i powoduje, że człowiek czuje się jak odkrywca
Przezornie na początku skał włączyłem GPS, zaznaczyłem punkt. W dalszej części przy większych skałach zaznaczałem kolejne punkty tak by (w założeniu) na końcu mieć zarys przebiegu skał. A ponieważ łaziłem raz górą, raz dołem, czasem wracałem by znaleźć lepsze wyjście ślad nie był by w tym momencie pomocny, wyglądał by raczej jak spacer nawalonego gościa .
Co do łażenia to wcale nie było takie hop siup, ponieważ trza było szukać przesmyków w murze by wyjść na górę/zejśc na dół.
Urwisie, tu byś pożywcował
Były momenty, gdy myślałem że całość się kończy, ściany stawały się mniejsze ale po wkrótce pojawiały się jeszcze wyższe ściany.
W najwyższym miejscu dochodziły do 10 m wysokości. Ogromu i takiej wysokości nie da sie ująć na zdjęciu tak, by widoczny był rzeczywisty efekt ale daję słowo, że wrażenie jest spore
Jak widać powyżej właśnie zaczął padać śnieg i zrobiło się nieprzyjemnie ślisko Poza tym spodnie miałem mokre od deszczu już powyżej kolan, w butach chlupało, fajki rozmiękły.
A oto i kres, koniec pięknego skalnego muru. Jak policzyłem, łącząc 14 wykonanych pkt GPS, wyszło 1005 m, czyli....kilometr
Z pewnością będę tu jeszcze raz, może dla odmiany przy słonecznej pogodzie i oczywiście żeby poszperać coś po okolicy, bo ma ona potencjał
Więcej zdjęć-> http://www.zuziawdrodze-foto.cba.pl/malyzar022016/
Wyobraźcie sobie, że od pierwszej skały idzie się wzdłuż skalnego muru...kilometr Potęga
Dzień nie był zbyt przyjemny, deszcz przechodzący w mokry śnieg i paskudnie ślisko, szczególnie gdy mokra, biała papka pokryła bukowe liście. Ale z drugiej strony mglisty las i nastrój panujący idealnie pasuje do skalnego krajobrazu.
Jest mrok
Po pokonaniu potoków trafiam na okazały zwiastun całej akcji. Wysoka i masywna wychodnia, póki co odosobniona.
Następnie z 15 minut pnę się w górę stoku pośród niewielkich, pojedynczych głazów. Jest stromo ale bez przesady, podczas chaszczowania nie raz prawie pionowe odcinki pokryte wszelakiego rodzajem bałaganem trza było pokonywać, więc tutaj jest wręcz sielankowo
W końcu dochodzę do kolejnych skałek, które śpią sobie w mglistym lesie na grzbiecie góry. Nie są wielkie i w żaden sposób nie zapowiadają dalszych wydarzeń.
Dość szybko jednak pojawiają się skały coraz większe i wyższe...
...a w mgle, w dali majaczą kolejne. Czyli jednak trafiłem
Że jest w tym rejonie długi mur skalny słyszałem ale wcześniej się nim nie zainteresowałem skupiony na rejonie Skrzyczne-Barania. A tu się okazuje, że jest on faktem i że do niego trafiłem. Niby nic wielkiego ale gdybym poniżej tuż za potokiem odbił trochę w lewo i piął się w górę nie ta stroną zbocza przeszedł bym nieświadom istnienia tego skarbu.
Dla mnie i dla Dobromiła taki widok (wychodni) to coś co podnosi ciśnienie i powoduje, że człowiek czuje się jak odkrywca
Przezornie na początku skał włączyłem GPS, zaznaczyłem punkt. W dalszej części przy większych skałach zaznaczałem kolejne punkty tak by (w założeniu) na końcu mieć zarys przebiegu skał. A ponieważ łaziłem raz górą, raz dołem, czasem wracałem by znaleźć lepsze wyjście ślad nie był by w tym momencie pomocny, wyglądał by raczej jak spacer nawalonego gościa .
Co do łażenia to wcale nie było takie hop siup, ponieważ trza było szukać przesmyków w murze by wyjść na górę/zejśc na dół.
Urwisie, tu byś pożywcował
Były momenty, gdy myślałem że całość się kończy, ściany stawały się mniejsze ale po wkrótce pojawiały się jeszcze wyższe ściany.
W najwyższym miejscu dochodziły do 10 m wysokości. Ogromu i takiej wysokości nie da sie ująć na zdjęciu tak, by widoczny był rzeczywisty efekt ale daję słowo, że wrażenie jest spore
Jak widać powyżej właśnie zaczął padać śnieg i zrobiło się nieprzyjemnie ślisko Poza tym spodnie miałem mokre od deszczu już powyżej kolan, w butach chlupało, fajki rozmiękły.
A oto i kres, koniec pięknego skalnego muru. Jak policzyłem, łącząc 14 wykonanych pkt GPS, wyszło 1005 m, czyli....kilometr
Z pewnością będę tu jeszcze raz, może dla odmiany przy słonecznej pogodzie i oczywiście żeby poszperać coś po okolicy, bo ma ona potencjał
Więcej zdjęć-> http://www.zuziawdrodze-foto.cba.pl/malyzar022016/