Lysa Hora i zapora
: 2015-09-06, 00:51
W czeskich Sudetach byłem nie raz, choć to ode mnie dość daleko. W czeskich Beskidach, mimo iż są "za płotem" dopiero teraz pierwszy raz się pojawiłem.
Okazją była wycieczka Klubu Zdobywcy w której uczestniczył również, a jakże , Dobromił.
Frekwencja dopisała, bus pełny, 19 ludzi z zamiarem zdobycia Łysej Góry pojawiło się w Ostravicach. Zapora w tytule nie jest bez znaczenia, ponieważ to właśnie przy niej zaczynało się nasze wejście, dodam, dość upierdliwe jak na Beskidy. 860 m przewyższenia na odcinku 7 km i to za jednym podejściem, bo prócz krótkiego odcinka o z lekka płaskim charakterze, całość trasy to mozolne podejście. Tak więc wszystkich chętnym zdobycia tego szczytu polecam-pamiętajcie o zaporze
Idziemy. Z początku wiadomo-wszyscy razem, jednak jak to zawsze bywa wkrótce tworzą się pomniejsze grupki i każda idzie swoim tempem.
Poidło Jastrzębia Zdroju i być może też Wodzisławia (Mirek, jak to jest?)
Przyjemny krótki odcinek
Punkt zbiorczy przed atakiem szczytowym
W końcu pojawiają sie otwarte przestrzenie, przedtem tylko las i las...
W końcu szczytujemy.
Przyznam, że już na miejscu budynek/wieża/czy cokolwiek to jest, nie robi aż tak ogromnego wrażenia jak widziane z daleka. Ale małe to to nie jest
Kontemplacja, poezja i mistyka. Po lewej imć Dobromił i okulary szczęścia Na drugim planie od lewej Czech, Józek, Łukasz, fragment Tomtura i moje kabanosy.
A oto i sam szczyt szczytów.
Góra ma swoje plisy i minusy. Do plusów należą nie wątpliwie walory widokowe, bo jest na co popatrzeć (choć myśmy trafili na widoczność trochę rozmytą) i wrażenie, że jest się bardzo wysoko a gra ma tylko 1300 z hakiem). Do minusów panująca, odpustowa atmosfera i nie chodzi bynajmniej o tłum ludzi ale budki z piwem, chipsami i jakimś ichszym jedzeniem. Generalnie na szczycie jest burdel ale jak wyjaśnił kolega Tomtur to sytuacja przejściowa, ponieważ nowe schronisko jeszcze nieczynne, jakieś nowe obiekty budują, więc pewnie gdy wszystko ruszy te stragany znikną.
Na szczycie zasiedzieliśmy się prawie dwie godziny a gdy już ekipa sie odnalazła i zebrała ruszylismy w kierunku Ostravicy ale już innym szlakiem. Szlakiem zdecydowanie ładniejszym widokowo niż podejście od zapory.
W drodze powrotnej ku ojczyźnie (ale jeszcze w Czechach) przystanek przy pomniku Żwirki i Wigury.
Całość zdjęć-> http://www.zuziawdrodze-album.cba.pl/lysahora082015
Podsumowując-dla wszystkich to był ten pierwszy raz na tej górze, nowa pieczątka jeżeli ktoś zbiera i ogólnie całkiem udany wypad
Okazją była wycieczka Klubu Zdobywcy w której uczestniczył również, a jakże , Dobromił.
Frekwencja dopisała, bus pełny, 19 ludzi z zamiarem zdobycia Łysej Góry pojawiło się w Ostravicach. Zapora w tytule nie jest bez znaczenia, ponieważ to właśnie przy niej zaczynało się nasze wejście, dodam, dość upierdliwe jak na Beskidy. 860 m przewyższenia na odcinku 7 km i to za jednym podejściem, bo prócz krótkiego odcinka o z lekka płaskim charakterze, całość trasy to mozolne podejście. Tak więc wszystkich chętnym zdobycia tego szczytu polecam-pamiętajcie o zaporze
Idziemy. Z początku wiadomo-wszyscy razem, jednak jak to zawsze bywa wkrótce tworzą się pomniejsze grupki i każda idzie swoim tempem.
Poidło Jastrzębia Zdroju i być może też Wodzisławia (Mirek, jak to jest?)
Przyjemny krótki odcinek
Punkt zbiorczy przed atakiem szczytowym
W końcu pojawiają sie otwarte przestrzenie, przedtem tylko las i las...
W końcu szczytujemy.
Przyznam, że już na miejscu budynek/wieża/czy cokolwiek to jest, nie robi aż tak ogromnego wrażenia jak widziane z daleka. Ale małe to to nie jest
Kontemplacja, poezja i mistyka. Po lewej imć Dobromił i okulary szczęścia Na drugim planie od lewej Czech, Józek, Łukasz, fragment Tomtura i moje kabanosy.
A oto i sam szczyt szczytów.
Góra ma swoje plisy i minusy. Do plusów należą nie wątpliwie walory widokowe, bo jest na co popatrzeć (choć myśmy trafili na widoczność trochę rozmytą) i wrażenie, że jest się bardzo wysoko a gra ma tylko 1300 z hakiem). Do minusów panująca, odpustowa atmosfera i nie chodzi bynajmniej o tłum ludzi ale budki z piwem, chipsami i jakimś ichszym jedzeniem. Generalnie na szczycie jest burdel ale jak wyjaśnił kolega Tomtur to sytuacja przejściowa, ponieważ nowe schronisko jeszcze nieczynne, jakieś nowe obiekty budują, więc pewnie gdy wszystko ruszy te stragany znikną.
Na szczycie zasiedzieliśmy się prawie dwie godziny a gdy już ekipa sie odnalazła i zebrała ruszylismy w kierunku Ostravicy ale już innym szlakiem. Szlakiem zdecydowanie ładniejszym widokowo niż podejście od zapory.
W drodze powrotnej ku ojczyźnie (ale jeszcze w Czechach) przystanek przy pomniku Żwirki i Wigury.
Całość zdjęć-> http://www.zuziawdrodze-album.cba.pl/lysahora082015
Podsumowując-dla wszystkich to był ten pierwszy raz na tej górze, nowa pieczątka jeżeli ktoś zbiera i ogólnie całkiem udany wypad