Z Łomnicy Zdroju na Halę Łabowską
: 2015-08-16, 22:57
Dzień święty świecić należy,więc wczoraj z samego rana wsiedliśmy w samochód i pognało nas do Łomnicy Zdroju.Celem wycieczki miała być Hala Łabowska.Na wejście wybraliśmy szlak niebieski, a nad zejściem był czas się jeszcze zastanowić.
Dojeżdżamy więc do parkingu przy ostatnim przystanku w Łomnicy. Zostawiamy auto i ruszamy w drogę. Słońce świeci na bezchmurnym niebie, robi się coraz cieplej. Początek szlaku bardzo przyjemny- szeroka droga, trochę lasu, fajny ośrodek rekreacyjny przy leśniczówce, znowu droga, las...
Od miejsca zwanego Piekiełkiem zaczyna robić się ciekawie. Przechodzimy po kamieniach przez potok Łomniczanka, który na szczęście przy obecnej suszy jest mały i dalej do góry wąską stromą leśną ścieżką po żwirze i osuwających się kamieniach. I tak z 40 minut. Z tak stromym szlakiem w Beskidzie Sądeckim spotkałam się po raz pierwszy.
Po przejściu tego diabelstwa robi się już bardzo przyjemnie. Szlak wznosi się łagodnie do góry na zmianę lasem i przez nieduże , malownicze polany.
Najciekawszym miejscem na szlaku jest Hala Skotarka, na której znajdują się dawne szałasy pasterskie. Zatrzymujemy się tam na dłuższą chwilę.
Po dwóch godzinach od wyjścia z Łomnicy docieramy do miejsca, gdzie szlak niebieski łączy się z czerwonym. Stamtąd już tylko kilka minut do schroniska.
Spotykamy tam coś, co wolę pozostawić bez komentarza.
I już po chwili jesteśmy w schronisku, gdzie rozsiadamy się wygodnie i czekamy na zasłużony obiad. Naleśniki z serem bardzo dobre, żurek z jajkiem i kiełbasą podobno też.Po zjedzeniu obiadu wychodzimy sobie przed schronisko i robimy zdjęcia. Widoki tego dnia niezbyt wyraźne, niestety, więc głównie koncentrujemy się na najbliższym otoczeniu.
Gdy tak sobie miło i beztrosko spędzamy czas, patrzymy na mapy, przymierzamy się do schodzenia żółtym szlakiem, który jest dość daleki, nagle zaczynają do nas docierać z daleka jakieś niewyraźne pomruki. Słonko zachodzi, nadciągają chmury, pomruki stają się coraz wyraźniejsze, pojawiają się błyski.Wchodzimy do schroniska, które w szybkim tempie zapełnia się turystami. Postanawiamy przeczekać.Po jakiejś godzinie pomruki nieco oddalają się, niebo nadal z jednej strony ciemne, z drugiej błękitne. Podejmujemy decyzję,że schodzimy szybkim szlakiem, szybkim to znaczy niebieskim. Im dalej od schroniska, tym dalej od grzmotów. Pomimo stromizny udaje nam się zajść szybko. W Łomnicy jest po deszczu, przyjemnie chłodno i słonecznie. Rozsiadamy się we wiacie w ośrodku rekreacyjnym. Popijamy colę, odpoczywamy. Stamtąd już blisko na parking. Do domu wracamy wieczorkiem. Mieliśmy sporo szczęścia. Nie spadła na nas ani jedna kropla deszczu. burza obeszła bokiem.
Dojeżdżamy więc do parkingu przy ostatnim przystanku w Łomnicy. Zostawiamy auto i ruszamy w drogę. Słońce świeci na bezchmurnym niebie, robi się coraz cieplej. Początek szlaku bardzo przyjemny- szeroka droga, trochę lasu, fajny ośrodek rekreacyjny przy leśniczówce, znowu droga, las...
Od miejsca zwanego Piekiełkiem zaczyna robić się ciekawie. Przechodzimy po kamieniach przez potok Łomniczanka, który na szczęście przy obecnej suszy jest mały i dalej do góry wąską stromą leśną ścieżką po żwirze i osuwających się kamieniach. I tak z 40 minut. Z tak stromym szlakiem w Beskidzie Sądeckim spotkałam się po raz pierwszy.
Po przejściu tego diabelstwa robi się już bardzo przyjemnie. Szlak wznosi się łagodnie do góry na zmianę lasem i przez nieduże , malownicze polany.
Najciekawszym miejscem na szlaku jest Hala Skotarka, na której znajdują się dawne szałasy pasterskie. Zatrzymujemy się tam na dłuższą chwilę.
Po dwóch godzinach od wyjścia z Łomnicy docieramy do miejsca, gdzie szlak niebieski łączy się z czerwonym. Stamtąd już tylko kilka minut do schroniska.
Spotykamy tam coś, co wolę pozostawić bez komentarza.
I już po chwili jesteśmy w schronisku, gdzie rozsiadamy się wygodnie i czekamy na zasłużony obiad. Naleśniki z serem bardzo dobre, żurek z jajkiem i kiełbasą podobno też.Po zjedzeniu obiadu wychodzimy sobie przed schronisko i robimy zdjęcia. Widoki tego dnia niezbyt wyraźne, niestety, więc głównie koncentrujemy się na najbliższym otoczeniu.
Gdy tak sobie miło i beztrosko spędzamy czas, patrzymy na mapy, przymierzamy się do schodzenia żółtym szlakiem, który jest dość daleki, nagle zaczynają do nas docierać z daleka jakieś niewyraźne pomruki. Słonko zachodzi, nadciągają chmury, pomruki stają się coraz wyraźniejsze, pojawiają się błyski.Wchodzimy do schroniska, które w szybkim tempie zapełnia się turystami. Postanawiamy przeczekać.Po jakiejś godzinie pomruki nieco oddalają się, niebo nadal z jednej strony ciemne, z drugiej błękitne. Podejmujemy decyzję,że schodzimy szybkim szlakiem, szybkim to znaczy niebieskim. Im dalej od schroniska, tym dalej od grzmotów. Pomimo stromizny udaje nam się zajść szybko. W Łomnicy jest po deszczu, przyjemnie chłodno i słonecznie. Rozsiadamy się we wiacie w ośrodku rekreacyjnym. Popijamy colę, odpoczywamy. Stamtąd już blisko na parking. Do domu wracamy wieczorkiem. Mieliśmy sporo szczęścia. Nie spadła na nas ani jedna kropla deszczu. burza obeszła bokiem.