Szybka Potrójna - 17.07.2015
: 2015-07-21, 22:41
Długo po Luboniu nie odpoczywamy. Pomysł szybkiej akcji tak nam się spodobał, że dnia następnego znów atakujemy. Tym razem nacieramy pod Czarny Groń, żółtym na Łamaną Skałę, dalej na Potrójną i po popasie czarniutkim z powrotem na parking.
Jest dobrze. Mokro. Nie ma patelni. Do czasu. Pojawia się ok.11 i nie puszcza. Ukrop okrutny. Ale jest forma, są chęci i cola w plecaku. Wystarczy.
Szlak najpierw łagodny, ale rozkręca się uczciwie. Na Łamanej mały popas, ale kobita ucieka czym prędzej, więc i na mnie pora..
Widoków szałowych brak. Raczej wygląda to na podziwianie Beskidu Małego z perspektywy Beskidu Małego.
Na Potrójnej miła pogawędka z Anią, do tego dla uprawnionej piwo, dla nieuprawnionego kawucha robotnicza.
Dalej w miłych okolicznościach przyrody (nie licząc psów, które albo mijamy szerokim łukiem, albo traktujemy bardziej bezpośrednio) podążamy w stronę lasu, tudzież lasem.
Nagle szok. Okazało się, że dzień wczorajszy odcisnął piętno nie tylko na mnie, ale przede wszystkim na biednej wystraszonej sarnie, która w szale ucieczki spod Lubonia przed moim nadlatującym cielskiem dotarła aż pod Potrójną. Jej przerażenie ustąpiło miejsca zdziwieniu na widok swojego prześladowcy.
Dalej już bez ekscesów. Milutko, fajniutko.
Jest dobrze. Mokro. Nie ma patelni. Do czasu. Pojawia się ok.11 i nie puszcza. Ukrop okrutny. Ale jest forma, są chęci i cola w plecaku. Wystarczy.
Szlak najpierw łagodny, ale rozkręca się uczciwie. Na Łamanej mały popas, ale kobita ucieka czym prędzej, więc i na mnie pora..
Widoków szałowych brak. Raczej wygląda to na podziwianie Beskidu Małego z perspektywy Beskidu Małego.
Na Potrójnej miła pogawędka z Anią, do tego dla uprawnionej piwo, dla nieuprawnionego kawucha robotnicza.
Dalej w miłych okolicznościach przyrody (nie licząc psów, które albo mijamy szerokim łukiem, albo traktujemy bardziej bezpośrednio) podążamy w stronę lasu, tudzież lasem.
Nagle szok. Okazało się, że dzień wczorajszy odcisnął piętno nie tylko na mnie, ale przede wszystkim na biednej wystraszonej sarnie, która w szale ucieczki spod Lubonia przed moim nadlatującym cielskiem dotarła aż pod Potrójną. Jej przerażenie ustąpiło miejsca zdziwieniu na widok swojego prześladowcy.
Dalej już bez ekscesów. Milutko, fajniutko.