02-04.07.2014 Od Małastowa po Mochnaczkę, czyli Beskid Niski
: 2015-07-04, 23:19
02.07. CZWARTEK
Dzisiaj ma być najlepsza pogoda! Nie za ciepło, nie za zimno, zero deszczu - idealnie. Z pracy dosłownie uciekam, bo okazuje się, że rada przeciąga się w nieskończoność i po 5 godzinach jeszcze nie zapowiada się jej szybkie zakończenie. Nie pozostaję niezauważona, ale trudno! Pędzę na autobus o 13.10 do Gorlic. Wszystko jest wycyrklowane! Złośliwość rzeczy martwych - docieram do Gorlic i widzę odjeżdżający do Małastowa bus No cóż! Trzeba zacząć swoją podróż z przytupem. Szybko udaję się na przystanek, żeby sprawdzić, czy coś nie dojeżdża w okolice, aby móc dalej dojść, ale... NIE Oznacza to, że mam 1,5 godziny czekania i ogromnego lenia, który sprawia, że postanawiam przeczekać na przystanku W związku z tym jestem zagadywana przez wszystkich przystankowych dziadków do momentu przyjazdu kolejnego busa
Dodatkowo zajeżdżam do Małastowa, i co?! I słońce za chmurami! W Małastowie wysiadam na ostatnim przystanku, więc szybko odbijam na Pętną, ponieważ dzisiaj moim jedynym celem jest dotarcie na nocleg. Cele dla leniuchów potrafię obierać doskonale
Po drodze mijam zakamuflowane budynki!
...różne krzyże i kapliczki...
...a także murowaną cerkiew z 1916 r. Obok niej stała cerkiew drewniana, jednak została rozebrana w 1935 r. Pozostała tylko drewniana dzwonnica, której nie udaje mi się sfotografować, bo stoi przed nią szpetny samochód jakiegoś kosiarza i to mi się bardzo nie podoba!
Idąc dalej mijam kolejne krzyże, jedne bardziej ukryte, drugie mniej.
I nareszcie wychodzi słońce! Przecież tak miało być! Jeszcze mi się przeje, ale obecnie zapotrzebowanie jest bardzo duże
Wprawdzie co jakiś czas chowa się za chmurami, ale najważniejsze, że jest!
Widoki po drodze są bardzo sielankowe. Bardzo to lubię W mojej okolicy jest coraz mniej tak uroczych gospodarstw
Jestem już blisko końca Pętnej, gdy zatrzymuje mi się jakiś pan i oferuje dojazd pod szlak. Czemu nie! Jako zawodowy leniuch nie mogę sobie odmówić. Podwozi mnie pod szlak niebieski zamiast żółtego, ale nie protestuję. Bartne sobie pooglądam innym razem. Dzisiaj dotrę jedynie do bacówki.
Zbliżając się do niej, mam przed sobą wieczorne słońce, które bardzo lubię
W sumie można by było tutaj przyjść za chwilę na zachód słońca, ale... NIEEEE;) Okazuje się, że w bacówce mam towarzystwo sympatycznych panów, którzy są w trakcie przejścia GSB, więc spędzamy blisko trzy godziny, po czym udajemy się do łóżek, bo każdy z nas ma obfite plany na następny dzień
Zdjęcia z 1 dnia:
"niskie" popołudnie
Dzisiaj ma być najlepsza pogoda! Nie za ciepło, nie za zimno, zero deszczu - idealnie. Z pracy dosłownie uciekam, bo okazuje się, że rada przeciąga się w nieskończoność i po 5 godzinach jeszcze nie zapowiada się jej szybkie zakończenie. Nie pozostaję niezauważona, ale trudno! Pędzę na autobus o 13.10 do Gorlic. Wszystko jest wycyrklowane! Złośliwość rzeczy martwych - docieram do Gorlic i widzę odjeżdżający do Małastowa bus No cóż! Trzeba zacząć swoją podróż z przytupem. Szybko udaję się na przystanek, żeby sprawdzić, czy coś nie dojeżdża w okolice, aby móc dalej dojść, ale... NIE Oznacza to, że mam 1,5 godziny czekania i ogromnego lenia, który sprawia, że postanawiam przeczekać na przystanku W związku z tym jestem zagadywana przez wszystkich przystankowych dziadków do momentu przyjazdu kolejnego busa
Dodatkowo zajeżdżam do Małastowa, i co?! I słońce za chmurami! W Małastowie wysiadam na ostatnim przystanku, więc szybko odbijam na Pętną, ponieważ dzisiaj moim jedynym celem jest dotarcie na nocleg. Cele dla leniuchów potrafię obierać doskonale
Po drodze mijam zakamuflowane budynki!
...różne krzyże i kapliczki...
...a także murowaną cerkiew z 1916 r. Obok niej stała cerkiew drewniana, jednak została rozebrana w 1935 r. Pozostała tylko drewniana dzwonnica, której nie udaje mi się sfotografować, bo stoi przed nią szpetny samochód jakiegoś kosiarza i to mi się bardzo nie podoba!
Idąc dalej mijam kolejne krzyże, jedne bardziej ukryte, drugie mniej.
I nareszcie wychodzi słońce! Przecież tak miało być! Jeszcze mi się przeje, ale obecnie zapotrzebowanie jest bardzo duże
Wprawdzie co jakiś czas chowa się za chmurami, ale najważniejsze, że jest!
Widoki po drodze są bardzo sielankowe. Bardzo to lubię W mojej okolicy jest coraz mniej tak uroczych gospodarstw
Jestem już blisko końca Pętnej, gdy zatrzymuje mi się jakiś pan i oferuje dojazd pod szlak. Czemu nie! Jako zawodowy leniuch nie mogę sobie odmówić. Podwozi mnie pod szlak niebieski zamiast żółtego, ale nie protestuję. Bartne sobie pooglądam innym razem. Dzisiaj dotrę jedynie do bacówki.
Zbliżając się do niej, mam przed sobą wieczorne słońce, które bardzo lubię
W sumie można by było tutaj przyjść za chwilę na zachód słońca, ale... NIEEEE;) Okazuje się, że w bacówce mam towarzystwo sympatycznych panów, którzy są w trakcie przejścia GSB, więc spędzamy blisko trzy godziny, po czym udajemy się do łóżek, bo każdy z nas ma obfite plany na następny dzień
Zdjęcia z 1 dnia:
"niskie" popołudnie