Przygodowy Beskid Wyspowy
: 2015-04-22, 22:04
W ostatni weekend wzięłam udział w zjeździe forum Góry Szlaki, który to został zorganizowany w Beskidzie Wyspowym. Na zjazd jechałam prosto z pracy, wszystko wydawało się zapięte na ostatni guzik: 15:25 wyszłam z pracy, 16:25 wsiadłam do pociągu do Krakowa, 19:30 wsiadłam do busa do Kasinki Małej. W Kasince byłam umówiona z Krzyśkiem i Jędralem, że odbiorą mnie z przystanku, bo baza noclegowa znajdowała się na szlaku na Lubogoszcz, około 20 minut m. in. ciemnym lasem, a do tego jeszcze wcześniejszy dojazd do parkingu. Sama mogłabym po ciemku nie trafić No i miałam rację, bo kierowca busa, mimo mojej gorącej prośby, nie powiedział mi, kiedy mam wysiąść, zawiózł mnie dalej do Mszany Dolnej, tam zorientowałam się, że chyba przejechałam przystanek Kierowca oczywiście uważał, że wszystko jest w porządku, że był pewny, że już wysiadłam a potem powiedział, że myślał o Kasince Wielkiej itp., itd., w każdym razie o 20:30 znalazłam się w czarnej "d", ale na szczęście znaleźli się dobrzy ludzie, którzy podrzucili mnie z powrotem do Kasinki Małej. Potem jeszcze pół godziny minęło zanim Krzysiek z Jędralem mnie znaleźli a wydawało się, że miejsce pod kościołem to taki dosyć dobry punkt orientacyjny Potem już wszystko wskoczyło na właściwe tory Ze szlaku do bazy pod Lubogoszczem co jakiś czas odsłaniały się widoki na rozświetlone małe miasteczka, wyraźnie też było widać Szczebel, oprócz tego prawie zdeptałam śliczną, żółto-czarną jaszczurkę. Następnego dnia rano wspomniane widoki prezentowały się tak, Szczebel:
Natomiast te miasteczka tak:
Jadąc na ten zjazd zupełnie nie wiedziałam na jaki szlak się wybiorę "może ten, a może tamten", uzależniałam wszystko od tego, czy będę mogła liczyć na kogoś w kwestii dojazdu pod szlak. Już w piątek wieczorem udało mi się znaleźć chętnych na zdobycie najwyższego szczytu Beskidu Wyspowego - Mogielicy W 11 osób udaliśmy się do Półrzeczek skąd przez Krzystonów i Polanę Stumorgową weszliśmy na Mogielicę. Na dole widać było zalążki wiosny, ale im bliżej szczytu, tym więcej szronu i śniegu. Mimo, że pogoda nie była specjalnie sprzyjająca, jak dla mnie, widoki były wspaniałe:
A tak prezentowała się Mogielica, z której niestety nie za wiele było widać:
Z Mogielicy zeszliśmy żółtym szlakiem (trasą podobno znanej drogi krzyżowej), to było jak zejście na drugą stronę mocy, bo było więcej zieleni, lepsza pogoda i widoki bardziej wiosenne. Z polan Wyżnikówka i Cyrla rozciągały się równie ciekawe krajobrazy:
A na Mogielicy wciąż się kotłowało:
Jak tylko doszliśmy do Jurkowa i wsiedliśmy do samochodów, to rozszalała się niezła ulewa (przez większość dnia padała z nieba taka "śnieżna kaszka" i wiał silny, zimny wiatr), ale już przyzwyczaiłam się, że podczas tego wyjazdu mam farta i tym razem także szczęście mi dopisywało, bo padało tylko w samochodzie podczas drogi do parkingu. W drodze do ośrodka odsłoniły się już piękne widoki Wieczorem jak to na takich spotkaniach - rozmowy przy napojach i pokarmach, było bardzo wesoło
Nie wiedziałam co będę robić następnego dnia, wiedziałam, tylko, że o 18 mam pociąg do Warszawy, a wcześniej chciałam się spotkać z btonem i jego małżonką Znów miałam masę szczęścia, bo Janek (tatromaniak) zaproponował mi wyjście na Ćwilin, drugi szczyt Beskidu Wyspowego Pamiętałam z forum, że jest to bardzo widokowy szczyt. W związku z tym, że nie mieliśmy nikogo "do pary", to byliśmy zmuszeni odbyć trasę w tę i z powrotem. Startowaliśmy z przełęczy Gruszowiec, a dokładniej spod Baru pod Cyckiem (ciekawa nazwa). Najpierw dosyć głębokim błotkiem, wśród stromizn, a potem znów zrobiło się zimowo. Na szlaku było trochę wiatrołomów i przez to do Polany Michurowej doszliśmy właściwie "nie wiadomo jak" wśród drzew przypudrowanych śniegiem i szronem
Widok na Mogielicę bardzo mnie zaskoczył, nie spodziewałam się, że jest taka stożkowata:
Pod Ćwilinem, gdy na ołtarzu zrobiliśmy sobie "wieczerzę" usłyszeliśmy głosy, okazało się, że to osoby ze zjazdu i dzięki temu nie musieliśmy schodzić tym samym szlakiem (dosyć stromym i miejscami zalodzonym), więc mogłam poznać inną trasę z Ćwilina Zeszliśmy razem w wesołym towarzystwie do Jurkowa
Ostatnie zerknięcia na Mogielicę:
i okolicę:
Kiedy czekałam na Janka, by wrócił z grupą po swój samochód, okazało się, że Góral znalazł dla mnie transport do Krakowa, także po raz kolejny uśmiechnęło się do mnie szczęście Już o 14 byłam u btona pod drzwiami Po wymianie górskich doświadczeń z soboty udaliśmy się we trójkę do Gruzina na obiad i następnie przed 18 każde poszło w swoją stronę. O 20:30 byłam już w Warszawie, tak to można podróżować Weekend wykorzystałam w 200%, nawet nie spodziewałam się, że wszystko się tak idealnie ułoży.
Moje wrażenia z Beskidu Wyspowego... Cudnie tam! Nie spodziewałam się takich urokliwych, stożkowatych pagórków, które czynią krajobraz niepowtarzalnym. Jeszcze nie wiem kiedy tam wrócę, ale na pewno nie był to mój ostatni raz w okolicach Kasinki
Pozostałe zdjęcia znajdują się w galeriach:
https://picasaweb.google.com/1018025537 ... yMogielica
https://picasaweb.google.com/1018025537 ... owyCwilin#
Dziękuję za uwagę
Natomiast te miasteczka tak:
Jadąc na ten zjazd zupełnie nie wiedziałam na jaki szlak się wybiorę "może ten, a może tamten", uzależniałam wszystko od tego, czy będę mogła liczyć na kogoś w kwestii dojazdu pod szlak. Już w piątek wieczorem udało mi się znaleźć chętnych na zdobycie najwyższego szczytu Beskidu Wyspowego - Mogielicy W 11 osób udaliśmy się do Półrzeczek skąd przez Krzystonów i Polanę Stumorgową weszliśmy na Mogielicę. Na dole widać było zalążki wiosny, ale im bliżej szczytu, tym więcej szronu i śniegu. Mimo, że pogoda nie była specjalnie sprzyjająca, jak dla mnie, widoki były wspaniałe:
A tak prezentowała się Mogielica, z której niestety nie za wiele było widać:
Z Mogielicy zeszliśmy żółtym szlakiem (trasą podobno znanej drogi krzyżowej), to było jak zejście na drugą stronę mocy, bo było więcej zieleni, lepsza pogoda i widoki bardziej wiosenne. Z polan Wyżnikówka i Cyrla rozciągały się równie ciekawe krajobrazy:
A na Mogielicy wciąż się kotłowało:
Jak tylko doszliśmy do Jurkowa i wsiedliśmy do samochodów, to rozszalała się niezła ulewa (przez większość dnia padała z nieba taka "śnieżna kaszka" i wiał silny, zimny wiatr), ale już przyzwyczaiłam się, że podczas tego wyjazdu mam farta i tym razem także szczęście mi dopisywało, bo padało tylko w samochodzie podczas drogi do parkingu. W drodze do ośrodka odsłoniły się już piękne widoki Wieczorem jak to na takich spotkaniach - rozmowy przy napojach i pokarmach, było bardzo wesoło
Nie wiedziałam co będę robić następnego dnia, wiedziałam, tylko, że o 18 mam pociąg do Warszawy, a wcześniej chciałam się spotkać z btonem i jego małżonką Znów miałam masę szczęścia, bo Janek (tatromaniak) zaproponował mi wyjście na Ćwilin, drugi szczyt Beskidu Wyspowego Pamiętałam z forum, że jest to bardzo widokowy szczyt. W związku z tym, że nie mieliśmy nikogo "do pary", to byliśmy zmuszeni odbyć trasę w tę i z powrotem. Startowaliśmy z przełęczy Gruszowiec, a dokładniej spod Baru pod Cyckiem (ciekawa nazwa). Najpierw dosyć głębokim błotkiem, wśród stromizn, a potem znów zrobiło się zimowo. Na szlaku było trochę wiatrołomów i przez to do Polany Michurowej doszliśmy właściwie "nie wiadomo jak" wśród drzew przypudrowanych śniegiem i szronem
Widok na Mogielicę bardzo mnie zaskoczył, nie spodziewałam się, że jest taka stożkowata:
Pod Ćwilinem, gdy na ołtarzu zrobiliśmy sobie "wieczerzę" usłyszeliśmy głosy, okazało się, że to osoby ze zjazdu i dzięki temu nie musieliśmy schodzić tym samym szlakiem (dosyć stromym i miejscami zalodzonym), więc mogłam poznać inną trasę z Ćwilina Zeszliśmy razem w wesołym towarzystwie do Jurkowa
Ostatnie zerknięcia na Mogielicę:
i okolicę:
Kiedy czekałam na Janka, by wrócił z grupą po swój samochód, okazało się, że Góral znalazł dla mnie transport do Krakowa, także po raz kolejny uśmiechnęło się do mnie szczęście Już o 14 byłam u btona pod drzwiami Po wymianie górskich doświadczeń z soboty udaliśmy się we trójkę do Gruzina na obiad i następnie przed 18 każde poszło w swoją stronę. O 20:30 byłam już w Warszawie, tak to można podróżować Weekend wykorzystałam w 200%, nawet nie spodziewałam się, że wszystko się tak idealnie ułoży.
Moje wrażenia z Beskidu Wyspowego... Cudnie tam! Nie spodziewałam się takich urokliwych, stożkowatych pagórków, które czynią krajobraz niepowtarzalnym. Jeszcze nie wiem kiedy tam wrócę, ale na pewno nie był to mój ostatni raz w okolicach Kasinki
Pozostałe zdjęcia znajdują się w galeriach:
https://picasaweb.google.com/1018025537 ... yMogielica
https://picasaweb.google.com/1018025537 ... owyCwilin#
Dziękuję za uwagę