21.03.2015 r. - Zgubić siebie, aby znaleźć wiosnę
: 2015-03-21, 20:20
Zdanie odnośnie do dzisiejszego dnia zmieniałam mniej więcej... milion razy. Tyle samo, ile zmieniała się prognoza pogody w Internecie Początkowo był plan, żeby całą sobotę i niedzielę przeleniuchować w domu, ale kiedy okazało się, że jednak będzie słonecznie, szkoda było to zmarnować
Padło znów na Beskid Wyspowy. Tym razem Ćwilin i jeden z gorzej oznakowanych szlaków, jakie do tej pory spotkałam w Beskidach Pogubiłam się tam dzisiaj tyle razy, że nie jestem w stanie tego policzyć ... Także wycieczka polegała na ciągłym wracaniu się w poszukiwaniu właściwego szlaku, ale do celu dotrzeć się udało!
Wystartowałam z Mszany Dolnej.
Pierwszy raz pogubiłam się już za pierwszymi domostwami, bo za bardzo ciągnęło mnie w górę Dzięki temu miałam jednak lepsze widoki...
...ale ostatecznie i tak trzeba było wrócić na szlak, bo gdybym tego nie zrobiła, to pewnie - znając mnie - błąkałabym się tam do teraz
Na Grunwaldzie po raz kolejny się zgubiłam, ale dzierżąc w ręce mapę szłam prosto, czekając aż w końcu pojawi się jakiś znak. Pojawiła się również odrobina wiosny.
Wchodząc w las było trochę lepiej, bo i znaków było jakby więcej, ale nie zawsze. Było natomiast na pewno więcej zieleni.
Na jednej z polan zatrzymałam się na chwilę, żeby się powygrzewać w słonku, gdyż spodziewałam się, że może to byś ostatni bezśnieżny fragment trasy.
Za mną las, a przede mną...
Nic jednak nie trwa wiecznie. Trzeba było się w końcu ruszyć z miejsca, bo to przecież nie koniec. Pojawiło się też więcej śniegu.
Ale jest go już coraz mniej... Wiosna wisi w powietrzu
Znalazłam idealne okno na świat.
W międzyczasie wiosna wypierała zimę.
Widoki niestety były bardzo zamglone.
Widoki z Polany Michurowej
Na Ćwilinie dorwałam "rękę". Męską rękę! ;>
Ulepiłam sobie towarzysza...
...wzbudzając zainteresowanie dwóch panów i syna jednego z nich. Po krótkiej rozmowie chłopiec stwierdził, że "Bałwan jest najlepszym towarzyszem kobiety", po czym dodał: "Tato! Już wiem, czemu mama za ciebie wyszła!" I wszystko jasne...
Na Ćwilinie spędziłam około godziny i wcale nie chciało mi się stamtąd iść.
Pożegnałam się jednak z panem bałwanem...
...i ruszyłam dalej.
...bezszlakowo w dół, bo oczywiście zgubiłam szlak
Zapadając się w śniegu, robiąc dupojazdy, w końcu dotarłam do... Właśnie?! Dokąd?! Okazało się, że do Gruszowca, więc bardzo się nie zgubiłam, ale bar polecany przez darkheusha niestety ominęłam. Przynajmniej będzie motywacja, żeby wrócić.
Wracając z "zimy" ku "wiośnie", odnalazłam przystanek autobusowy i pojechałam do domu.
...a jutro błogie lenistwo i spanie do 12.00 Mniam
Wiosenny debiut na Ćwilinie
Padło znów na Beskid Wyspowy. Tym razem Ćwilin i jeden z gorzej oznakowanych szlaków, jakie do tej pory spotkałam w Beskidach Pogubiłam się tam dzisiaj tyle razy, że nie jestem w stanie tego policzyć ... Także wycieczka polegała na ciągłym wracaniu się w poszukiwaniu właściwego szlaku, ale do celu dotrzeć się udało!
Wystartowałam z Mszany Dolnej.
Pierwszy raz pogubiłam się już za pierwszymi domostwami, bo za bardzo ciągnęło mnie w górę Dzięki temu miałam jednak lepsze widoki...
...ale ostatecznie i tak trzeba było wrócić na szlak, bo gdybym tego nie zrobiła, to pewnie - znając mnie - błąkałabym się tam do teraz
Na Grunwaldzie po raz kolejny się zgubiłam, ale dzierżąc w ręce mapę szłam prosto, czekając aż w końcu pojawi się jakiś znak. Pojawiła się również odrobina wiosny.
Wchodząc w las było trochę lepiej, bo i znaków było jakby więcej, ale nie zawsze. Było natomiast na pewno więcej zieleni.
Na jednej z polan zatrzymałam się na chwilę, żeby się powygrzewać w słonku, gdyż spodziewałam się, że może to byś ostatni bezśnieżny fragment trasy.
Za mną las, a przede mną...
Nic jednak nie trwa wiecznie. Trzeba było się w końcu ruszyć z miejsca, bo to przecież nie koniec. Pojawiło się też więcej śniegu.
Ale jest go już coraz mniej... Wiosna wisi w powietrzu
Znalazłam idealne okno na świat.
W międzyczasie wiosna wypierała zimę.
Widoki niestety były bardzo zamglone.
Widoki z Polany Michurowej
Na Ćwilinie dorwałam "rękę". Męską rękę! ;>
Ulepiłam sobie towarzysza...
...wzbudzając zainteresowanie dwóch panów i syna jednego z nich. Po krótkiej rozmowie chłopiec stwierdził, że "Bałwan jest najlepszym towarzyszem kobiety", po czym dodał: "Tato! Już wiem, czemu mama za ciebie wyszła!" I wszystko jasne...
Na Ćwilinie spędziłam około godziny i wcale nie chciało mi się stamtąd iść.
Pożegnałam się jednak z panem bałwanem...
...i ruszyłam dalej.
...bezszlakowo w dół, bo oczywiście zgubiłam szlak
Zapadając się w śniegu, robiąc dupojazdy, w końcu dotarłam do... Właśnie?! Dokąd?! Okazało się, że do Gruszowca, więc bardzo się nie zgubiłam, ale bar polecany przez darkheusha niestety ominęłam. Przynajmniej będzie motywacja, żeby wrócić.
Wracając z "zimy" ku "wiośnie", odnalazłam przystanek autobusowy i pojechałam do domu.
...a jutro błogie lenistwo i spanie do 12.00 Mniam
Wiosenny debiut na Ćwilinie