22-27.02.2015 Beskid Żywiecki
: 2015-03-08, 16:04
W ramach wspomnień napiszę krótką relację z mojego zimowego urlopu w Beskidzie Żywieckim Nie było to łatwe, ale dostałam urlop - aż 5 dni! Także wiadomo, że kierunek będzie "Na południe". Była tylko kwestia wyboru między Tatrami a Beskidami. Jako, że ostatnio sama stwierdziłam, że zbeskidziałam, to długo się nie zastanawiałam (chociaż oczywiście Tatry i Krupówki kusiły mnie bardzo).
Dzień 1.
Po całonocnej podróży do Katowic i następnie do Rajczy, zakwaterowaliśmy się i po zjedzeniu śniadania udaliśmy na szlak Pogoda była wspaniała, bardzo ciepło, prażyło słońce, do tego stopnia, że wystarczyło iść w bluzie, nawet rękawiczki i czapka nie były potrzebne ...do czasu Wybraliśmy się na pobliską górę Hutyrów i dalej wciąż czerwonym szlakiem do Mładej Hory. Trasę tę znam z mojego powrotu z majowego wyjazdu z zeszłego roku i kojarzyłam go jako "neverending story", a tym razem szybko zleciał ten czas. Widoki pokazują się tutaj bardzo szybko, oto kilka z nich:
W przysiółku Młada Hora byliśmy po ok. 3 godzinach (i wielu przerwach), tam mogliśmy spędzić trochę więcej czasu, ale szyki popsuł nam jeden niewychowany koń, bo najpierw puścił bąka, a później zaczął mnie zaczepiać, nawet ugryzł mnie w ramię Także na miękkich nogach czym prędzej oddaliłam się stamtąd, szliśmy Dol. Danielki (cała droga asfaltem, zajęła nam chyba ok. 1,5h) do Ujsoł. Stamtąd autostopem dojechaliśmy do Rajczy marząc już o kolejnym dniu w górach
Dzień 2.
Pobudka ok. 5:30 i godzinę później jechaliśmy do Rycerki Kolonii, by żółtym szlakiem wejść na Wielką Raczę Poranek niestety był pochmurny i bardzo długo trwało zanim zaczęło się przejaśniać. Po 2,5h dotarliśmy na Wielką Raczę, weszliśmy na wieżę widokową i udaliśmy zmarznięci do schroniska, by jeszcze bardziej zmarznąć W schronisku właściwie nie było żywej duszy.
Jak już porządnie zmarzliśmy, udaliśmy się w dalszą drogę. Było widać, że słońce walczy cały czas z chmurami i w końcu wywalczyło swoje, bo przydały się nawet okulary przeciwsłoneczne.
Odcinek od Wielkiej Raczy do Przegibka nieźle dał mi w kość. Im później, tym śnieg stawał się coraz bardziej rozmokły, dlatego zapadałam się co krok. Z Wielkiej Raczy na Przegibek szliśmy aż 5h!
Początkowo mieliśmy jeszcze wejść na Będoszkę, ale po rozłożeniu się na Przegibku, spędziliśmy tam dobre 2h i już nie było w nas chęci na ubieranie się w stuptuty itd. i wchodzenie pod górę. Zjedliśmy pyszne pierogi i udaliśmy szybką drogą do przystanku autobusowego. Dotarliśmy tam tak szybko, że jeszcze dobre 7km szliśmy asfaltem do przodu, żeby nie marznąć czekając na busa.
Dzień 3.
Niestety pogodowa dupówa nadeszła... Plan na ten dzień był wspaniały (Hala Boracza - Rysianka - Złatna), wyszła jednak tylko Hala Boracza. Wchodziliśmy od Żabnicy Skałki, a wróciliśmy do Milówki. Ze 2h posiedzieliśmy w schronisku (znowu pustki i znowu zimno jak w psiarni) oczekując na polepszenie pogody, które niestety nie nastąpiło... Śnieg na szlaku zaczął się stawać mokrą ciapą.
Dzień 4.
Cały czas ambitnie, mimo dziadowskiej pogody, postanowiliśmy wychodzić na szlak. Tego dnia udaliśmy się... na obiad na Przegibek. Spędziliśmy tam chyba ze 3 godziny. Zauważyłam, że w schronisku przebywały 3 rodziny z dziećmi (nawet takimi około roku), wszyscy uczyli się/ jeździli na nartach na pobliskim stoku. Chciałabym tam kiedyś pojechać zimą i spędzić kilka dni w tym przemiłym miejscu - jedzenie pyszne, w schronisku ciepło, szlaki wokół wspaniałe. Oby tylko znaleźć chętnych na taki zimowy wyjazd
Dzień 5.
Co tu dużo mówić, weszliśmy tylko pod Hutyrów a wieczorem spotkaliśmy z Łukaszem z Ujsoł.
Dzień 6.
To już niestety był dzień powrotu do domu... W związku z tym, że w Rajczy zlokalizowaliśmy tylko jedną jadłodajnię, gdzie można kupić właściwie jedynie pizzę, to udaliśmy się na obiad na Przegibek. Tym razem jednak zdecydowaliśmy się atakować Będoszkę Dzień ku temu był bardzo dobry, bo w nocy spadł śnieg, robiąc wspaniałe kołderki na drzewach a i na niebie działy się ciekawe rzeczy
Z wielkim żalem trzeba było schodzić na dół. Jeszcze spędziliśmy trochę czasu na Przegibku. Zostaliśmy już rozpoznani przez obsługę, że tak nam się chce przychodzić tylko na obiad No cóż, są miejsca, gdzie człowieka ciągnie mimo wszystko A i ta droga z Rycerki Kolonii jakoś przesadnie się nie dłuży (dotarcie zajmowało nam ok. 50 minut). Bardzo mi było żal wracać z Przegibka a następnie opuścić Rajczę. Tego dnia był piękny zachód słońca, który obserwowałam już z pociągu do Katowic. Wspaniale prezentowało się Skrzyczne wśród pomarańczowych chmur...
Powrót do domu po tylu dniach w górach jest dla mnie zawsze jak dostanie obuchem w łeb, musiało zlecieć trochę czasu zanim doszłam do siebie
Gdyby ktoś miał chęć obejrzenia pozostałych zdjęć z wyjazdu, zapraszam do galerii: https://picasaweb.google.com/1018025537 ... idZywiecki
Dziękuję za uwagę i gratuluję tym, którzy doczytali do końca
Dzień 1.
Po całonocnej podróży do Katowic i następnie do Rajczy, zakwaterowaliśmy się i po zjedzeniu śniadania udaliśmy na szlak Pogoda była wspaniała, bardzo ciepło, prażyło słońce, do tego stopnia, że wystarczyło iść w bluzie, nawet rękawiczki i czapka nie były potrzebne ...do czasu Wybraliśmy się na pobliską górę Hutyrów i dalej wciąż czerwonym szlakiem do Mładej Hory. Trasę tę znam z mojego powrotu z majowego wyjazdu z zeszłego roku i kojarzyłam go jako "neverending story", a tym razem szybko zleciał ten czas. Widoki pokazują się tutaj bardzo szybko, oto kilka z nich:
W przysiółku Młada Hora byliśmy po ok. 3 godzinach (i wielu przerwach), tam mogliśmy spędzić trochę więcej czasu, ale szyki popsuł nam jeden niewychowany koń, bo najpierw puścił bąka, a później zaczął mnie zaczepiać, nawet ugryzł mnie w ramię Także na miękkich nogach czym prędzej oddaliłam się stamtąd, szliśmy Dol. Danielki (cała droga asfaltem, zajęła nam chyba ok. 1,5h) do Ujsoł. Stamtąd autostopem dojechaliśmy do Rajczy marząc już o kolejnym dniu w górach
Dzień 2.
Pobudka ok. 5:30 i godzinę później jechaliśmy do Rycerki Kolonii, by żółtym szlakiem wejść na Wielką Raczę Poranek niestety był pochmurny i bardzo długo trwało zanim zaczęło się przejaśniać. Po 2,5h dotarliśmy na Wielką Raczę, weszliśmy na wieżę widokową i udaliśmy zmarznięci do schroniska, by jeszcze bardziej zmarznąć W schronisku właściwie nie było żywej duszy.
Jak już porządnie zmarzliśmy, udaliśmy się w dalszą drogę. Było widać, że słońce walczy cały czas z chmurami i w końcu wywalczyło swoje, bo przydały się nawet okulary przeciwsłoneczne.
Odcinek od Wielkiej Raczy do Przegibka nieźle dał mi w kość. Im później, tym śnieg stawał się coraz bardziej rozmokły, dlatego zapadałam się co krok. Z Wielkiej Raczy na Przegibek szliśmy aż 5h!
Początkowo mieliśmy jeszcze wejść na Będoszkę, ale po rozłożeniu się na Przegibku, spędziliśmy tam dobre 2h i już nie było w nas chęci na ubieranie się w stuptuty itd. i wchodzenie pod górę. Zjedliśmy pyszne pierogi i udaliśmy szybką drogą do przystanku autobusowego. Dotarliśmy tam tak szybko, że jeszcze dobre 7km szliśmy asfaltem do przodu, żeby nie marznąć czekając na busa.
Dzień 3.
Niestety pogodowa dupówa nadeszła... Plan na ten dzień był wspaniały (Hala Boracza - Rysianka - Złatna), wyszła jednak tylko Hala Boracza. Wchodziliśmy od Żabnicy Skałki, a wróciliśmy do Milówki. Ze 2h posiedzieliśmy w schronisku (znowu pustki i znowu zimno jak w psiarni) oczekując na polepszenie pogody, które niestety nie nastąpiło... Śnieg na szlaku zaczął się stawać mokrą ciapą.
Dzień 4.
Cały czas ambitnie, mimo dziadowskiej pogody, postanowiliśmy wychodzić na szlak. Tego dnia udaliśmy się... na obiad na Przegibek. Spędziliśmy tam chyba ze 3 godziny. Zauważyłam, że w schronisku przebywały 3 rodziny z dziećmi (nawet takimi około roku), wszyscy uczyli się/ jeździli na nartach na pobliskim stoku. Chciałabym tam kiedyś pojechać zimą i spędzić kilka dni w tym przemiłym miejscu - jedzenie pyszne, w schronisku ciepło, szlaki wokół wspaniałe. Oby tylko znaleźć chętnych na taki zimowy wyjazd
Dzień 5.
Co tu dużo mówić, weszliśmy tylko pod Hutyrów a wieczorem spotkaliśmy z Łukaszem z Ujsoł.
Dzień 6.
To już niestety był dzień powrotu do domu... W związku z tym, że w Rajczy zlokalizowaliśmy tylko jedną jadłodajnię, gdzie można kupić właściwie jedynie pizzę, to udaliśmy się na obiad na Przegibek. Tym razem jednak zdecydowaliśmy się atakować Będoszkę Dzień ku temu był bardzo dobry, bo w nocy spadł śnieg, robiąc wspaniałe kołderki na drzewach a i na niebie działy się ciekawe rzeczy
Z wielkim żalem trzeba było schodzić na dół. Jeszcze spędziliśmy trochę czasu na Przegibku. Zostaliśmy już rozpoznani przez obsługę, że tak nam się chce przychodzić tylko na obiad No cóż, są miejsca, gdzie człowieka ciągnie mimo wszystko A i ta droga z Rycerki Kolonii jakoś przesadnie się nie dłuży (dotarcie zajmowało nam ok. 50 minut). Bardzo mi było żal wracać z Przegibka a następnie opuścić Rajczę. Tego dnia był piękny zachód słońca, który obserwowałam już z pociągu do Katowic. Wspaniale prezentowało się Skrzyczne wśród pomarańczowych chmur...
Powrót do domu po tylu dniach w górach jest dla mnie zawsze jak dostanie obuchem w łeb, musiało zlecieć trochę czasu zanim doszłam do siebie
Gdyby ktoś miał chęć obejrzenia pozostałych zdjęć z wyjazdu, zapraszam do galerii: https://picasaweb.google.com/1018025537 ... idZywiecki
Dziękuję za uwagę i gratuluję tym, którzy doczytali do końca