22-27.02.2015 Beskid Żywiecki
- Malgo Klapković
- Posty: 2482
- Rejestracja: 2013-07-06, 22:45
22-27.02.2015 Beskid Żywiecki
W ramach wspomnień napiszę krótką relację z mojego zimowego urlopu w Beskidzie Żywieckim Nie było to łatwe, ale dostałam urlop - aż 5 dni! Także wiadomo, że kierunek będzie "Na południe". Była tylko kwestia wyboru między Tatrami a Beskidami. Jako, że ostatnio sama stwierdziłam, że zbeskidziałam, to długo się nie zastanawiałam (chociaż oczywiście Tatry i Krupówki kusiły mnie bardzo).
Dzień 1.
Po całonocnej podróży do Katowic i następnie do Rajczy, zakwaterowaliśmy się i po zjedzeniu śniadania udaliśmy na szlak Pogoda była wspaniała, bardzo ciepło, prażyło słońce, do tego stopnia, że wystarczyło iść w bluzie, nawet rękawiczki i czapka nie były potrzebne ...do czasu Wybraliśmy się na pobliską górę Hutyrów i dalej wciąż czerwonym szlakiem do Mładej Hory. Trasę tę znam z mojego powrotu z majowego wyjazdu z zeszłego roku i kojarzyłam go jako "neverending story", a tym razem szybko zleciał ten czas. Widoki pokazują się tutaj bardzo szybko, oto kilka z nich:
W przysiółku Młada Hora byliśmy po ok. 3 godzinach (i wielu przerwach), tam mogliśmy spędzić trochę więcej czasu, ale szyki popsuł nam jeden niewychowany koń, bo najpierw puścił bąka, a później zaczął mnie zaczepiać, nawet ugryzł mnie w ramię Także na miękkich nogach czym prędzej oddaliłam się stamtąd, szliśmy Dol. Danielki (cała droga asfaltem, zajęła nam chyba ok. 1,5h) do Ujsoł. Stamtąd autostopem dojechaliśmy do Rajczy marząc już o kolejnym dniu w górach
Dzień 2.
Pobudka ok. 5:30 i godzinę później jechaliśmy do Rycerki Kolonii, by żółtym szlakiem wejść na Wielką Raczę Poranek niestety był pochmurny i bardzo długo trwało zanim zaczęło się przejaśniać. Po 2,5h dotarliśmy na Wielką Raczę, weszliśmy na wieżę widokową i udaliśmy zmarznięci do schroniska, by jeszcze bardziej zmarznąć W schronisku właściwie nie było żywej duszy.
Jak już porządnie zmarzliśmy, udaliśmy się w dalszą drogę. Było widać, że słońce walczy cały czas z chmurami i w końcu wywalczyło swoje, bo przydały się nawet okulary przeciwsłoneczne.
Odcinek od Wielkiej Raczy do Przegibka nieźle dał mi w kość. Im później, tym śnieg stawał się coraz bardziej rozmokły, dlatego zapadałam się co krok. Z Wielkiej Raczy na Przegibek szliśmy aż 5h!
Początkowo mieliśmy jeszcze wejść na Będoszkę, ale po rozłożeniu się na Przegibku, spędziliśmy tam dobre 2h i już nie było w nas chęci na ubieranie się w stuptuty itd. i wchodzenie pod górę. Zjedliśmy pyszne pierogi i udaliśmy szybką drogą do przystanku autobusowego. Dotarliśmy tam tak szybko, że jeszcze dobre 7km szliśmy asfaltem do przodu, żeby nie marznąć czekając na busa.
Dzień 3.
Niestety pogodowa dupówa nadeszła... Plan na ten dzień był wspaniały (Hala Boracza - Rysianka - Złatna), wyszła jednak tylko Hala Boracza. Wchodziliśmy od Żabnicy Skałki, a wróciliśmy do Milówki. Ze 2h posiedzieliśmy w schronisku (znowu pustki i znowu zimno jak w psiarni) oczekując na polepszenie pogody, które niestety nie nastąpiło... Śnieg na szlaku zaczął się stawać mokrą ciapą.
Dzień 4.
Cały czas ambitnie, mimo dziadowskiej pogody, postanowiliśmy wychodzić na szlak. Tego dnia udaliśmy się... na obiad na Przegibek. Spędziliśmy tam chyba ze 3 godziny. Zauważyłam, że w schronisku przebywały 3 rodziny z dziećmi (nawet takimi około roku), wszyscy uczyli się/ jeździli na nartach na pobliskim stoku. Chciałabym tam kiedyś pojechać zimą i spędzić kilka dni w tym przemiłym miejscu - jedzenie pyszne, w schronisku ciepło, szlaki wokół wspaniałe. Oby tylko znaleźć chętnych na taki zimowy wyjazd
Dzień 5.
Co tu dużo mówić, weszliśmy tylko pod Hutyrów a wieczorem spotkaliśmy z Łukaszem z Ujsoł.
Dzień 6.
To już niestety był dzień powrotu do domu... W związku z tym, że w Rajczy zlokalizowaliśmy tylko jedną jadłodajnię, gdzie można kupić właściwie jedynie pizzę, to udaliśmy się na obiad na Przegibek. Tym razem jednak zdecydowaliśmy się atakować Będoszkę Dzień ku temu był bardzo dobry, bo w nocy spadł śnieg, robiąc wspaniałe kołderki na drzewach a i na niebie działy się ciekawe rzeczy
Z wielkim żalem trzeba było schodzić na dół. Jeszcze spędziliśmy trochę czasu na Przegibku. Zostaliśmy już rozpoznani przez obsługę, że tak nam się chce przychodzić tylko na obiad No cóż, są miejsca, gdzie człowieka ciągnie mimo wszystko A i ta droga z Rycerki Kolonii jakoś przesadnie się nie dłuży (dotarcie zajmowało nam ok. 50 minut). Bardzo mi było żal wracać z Przegibka a następnie opuścić Rajczę. Tego dnia był piękny zachód słońca, który obserwowałam już z pociągu do Katowic. Wspaniale prezentowało się Skrzyczne wśród pomarańczowych chmur...
Powrót do domu po tylu dniach w górach jest dla mnie zawsze jak dostanie obuchem w łeb, musiało zlecieć trochę czasu zanim doszłam do siebie
Gdyby ktoś miał chęć obejrzenia pozostałych zdjęć z wyjazdu, zapraszam do galerii: https://picasaweb.google.com/1018025537 ... idZywiecki
Dziękuję za uwagę i gratuluję tym, którzy doczytali do końca
Dzień 1.
Po całonocnej podróży do Katowic i następnie do Rajczy, zakwaterowaliśmy się i po zjedzeniu śniadania udaliśmy na szlak Pogoda była wspaniała, bardzo ciepło, prażyło słońce, do tego stopnia, że wystarczyło iść w bluzie, nawet rękawiczki i czapka nie były potrzebne ...do czasu Wybraliśmy się na pobliską górę Hutyrów i dalej wciąż czerwonym szlakiem do Mładej Hory. Trasę tę znam z mojego powrotu z majowego wyjazdu z zeszłego roku i kojarzyłam go jako "neverending story", a tym razem szybko zleciał ten czas. Widoki pokazują się tutaj bardzo szybko, oto kilka z nich:
W przysiółku Młada Hora byliśmy po ok. 3 godzinach (i wielu przerwach), tam mogliśmy spędzić trochę więcej czasu, ale szyki popsuł nam jeden niewychowany koń, bo najpierw puścił bąka, a później zaczął mnie zaczepiać, nawet ugryzł mnie w ramię Także na miękkich nogach czym prędzej oddaliłam się stamtąd, szliśmy Dol. Danielki (cała droga asfaltem, zajęła nam chyba ok. 1,5h) do Ujsoł. Stamtąd autostopem dojechaliśmy do Rajczy marząc już o kolejnym dniu w górach
Dzień 2.
Pobudka ok. 5:30 i godzinę później jechaliśmy do Rycerki Kolonii, by żółtym szlakiem wejść na Wielką Raczę Poranek niestety był pochmurny i bardzo długo trwało zanim zaczęło się przejaśniać. Po 2,5h dotarliśmy na Wielką Raczę, weszliśmy na wieżę widokową i udaliśmy zmarznięci do schroniska, by jeszcze bardziej zmarznąć W schronisku właściwie nie było żywej duszy.
Jak już porządnie zmarzliśmy, udaliśmy się w dalszą drogę. Było widać, że słońce walczy cały czas z chmurami i w końcu wywalczyło swoje, bo przydały się nawet okulary przeciwsłoneczne.
Odcinek od Wielkiej Raczy do Przegibka nieźle dał mi w kość. Im później, tym śnieg stawał się coraz bardziej rozmokły, dlatego zapadałam się co krok. Z Wielkiej Raczy na Przegibek szliśmy aż 5h!
Początkowo mieliśmy jeszcze wejść na Będoszkę, ale po rozłożeniu się na Przegibku, spędziliśmy tam dobre 2h i już nie było w nas chęci na ubieranie się w stuptuty itd. i wchodzenie pod górę. Zjedliśmy pyszne pierogi i udaliśmy szybką drogą do przystanku autobusowego. Dotarliśmy tam tak szybko, że jeszcze dobre 7km szliśmy asfaltem do przodu, żeby nie marznąć czekając na busa.
Dzień 3.
Niestety pogodowa dupówa nadeszła... Plan na ten dzień był wspaniały (Hala Boracza - Rysianka - Złatna), wyszła jednak tylko Hala Boracza. Wchodziliśmy od Żabnicy Skałki, a wróciliśmy do Milówki. Ze 2h posiedzieliśmy w schronisku (znowu pustki i znowu zimno jak w psiarni) oczekując na polepszenie pogody, które niestety nie nastąpiło... Śnieg na szlaku zaczął się stawać mokrą ciapą.
Dzień 4.
Cały czas ambitnie, mimo dziadowskiej pogody, postanowiliśmy wychodzić na szlak. Tego dnia udaliśmy się... na obiad na Przegibek. Spędziliśmy tam chyba ze 3 godziny. Zauważyłam, że w schronisku przebywały 3 rodziny z dziećmi (nawet takimi około roku), wszyscy uczyli się/ jeździli na nartach na pobliskim stoku. Chciałabym tam kiedyś pojechać zimą i spędzić kilka dni w tym przemiłym miejscu - jedzenie pyszne, w schronisku ciepło, szlaki wokół wspaniałe. Oby tylko znaleźć chętnych na taki zimowy wyjazd
Dzień 5.
Co tu dużo mówić, weszliśmy tylko pod Hutyrów a wieczorem spotkaliśmy z Łukaszem z Ujsoł.
Dzień 6.
To już niestety był dzień powrotu do domu... W związku z tym, że w Rajczy zlokalizowaliśmy tylko jedną jadłodajnię, gdzie można kupić właściwie jedynie pizzę, to udaliśmy się na obiad na Przegibek. Tym razem jednak zdecydowaliśmy się atakować Będoszkę Dzień ku temu był bardzo dobry, bo w nocy spadł śnieg, robiąc wspaniałe kołderki na drzewach a i na niebie działy się ciekawe rzeczy
Z wielkim żalem trzeba było schodzić na dół. Jeszcze spędziliśmy trochę czasu na Przegibku. Zostaliśmy już rozpoznani przez obsługę, że tak nam się chce przychodzić tylko na obiad No cóż, są miejsca, gdzie człowieka ciągnie mimo wszystko A i ta droga z Rycerki Kolonii jakoś przesadnie się nie dłuży (dotarcie zajmowało nam ok. 50 minut). Bardzo mi było żal wracać z Przegibka a następnie opuścić Rajczę. Tego dnia był piękny zachód słońca, który obserwowałam już z pociągu do Katowic. Wspaniale prezentowało się Skrzyczne wśród pomarańczowych chmur...
Powrót do domu po tylu dniach w górach jest dla mnie zawsze jak dostanie obuchem w łeb, musiało zlecieć trochę czasu zanim doszłam do siebie
Gdyby ktoś miał chęć obejrzenia pozostałych zdjęć z wyjazdu, zapraszam do galerii: https://picasaweb.google.com/1018025537 ... idZywiecki
Dziękuję za uwagę i gratuluję tym, którzy doczytali do końca
Przegibek to chyba najczęściej odwiedzane przeze mnie schronisko w życiu - jako bajtel często spędzałem wakacje czy ferie w Rycerce Kolonii i łaziło się tam oraz na Wielką Raczę (na Przegibek częściej, bo bliżej ).
PS>gdzie w końcu spałaś w Rajczy?
PS>gdzie w końcu spałaś w Rajczy?
Ostatnio zmieniony 2015-03-08, 16:42 przez Pudelek, łącznie zmieniany 1 raz.
- Malgo Klapković
- Posty: 2482
- Rejestracja: 2013-07-06, 22:45
Nocowaliśmy w Domu Wypoczynkowym Góral. Było bardzo ciepło, był też sympatyczny dozorca, który pozwolił nam zakwaterować się o 8 a wychodziliśmy po 15 także dosyć niestandardowo, ale opłacało mu się to Później dopiero uznaliśmy, że można było parę dni spać na Przegibku a parę dni gdzieś indziej, no ale nie wiedzieliśmy, że tam jest tak fajnie. Teraz to jest jedno z moich ulubionych miejsc
- Malgo Klapković
- Posty: 2482
- Rejestracja: 2013-07-06, 22:45
TNT'omek pisze:A co to za...koń i skąd go wytrzasnęłaś??
Wałęsały się takie dwa po przysiółku, jeden nawet dał się pogłaskać, ale ten drugi to był jakiś dzikus. Może ten zwariowany miał smaka na kabanosa, którego właśnie wcinałam (może wyczuł swojego kolegę ). My spędziliśmy tam może z kwadrans także nic nie wskazywało, że nagle do nas podejdą, ale zdecydowanie ja przypadłam mu do gustu, najpierw podgryzał moje etui za aparatem, a potem zabrał się za mnie Przyznam szczerze, że była przerażona
5 dni urlopu to ja mam, gdy Boże Narodzenie wypadnie z Nowym Rokiem i Trzema Królami w jednym tygodniu
Przegibek podobał mi się dawniej, rok temu dziwiłem się, że ludziom gusta szybko się zmieniają, to już bardziej schronisko na Wielkiej Raczy, ale i ono prędko mnie nie zobaczy ...
Na Hali Boraczej miła obsługa i smaczna kuchnia, ale jak to możliwe, że w każdym schronie było zimno?
Przegibek podobał mi się dawniej, rok temu dziwiłem się, że ludziom gusta szybko się zmieniają, to już bardziej schronisko na Wielkiej Raczy, ale i ono prędko mnie nie zobaczy ...
Na Hali Boraczej miła obsługa i smaczna kuchnia, ale jak to możliwe, że w każdym schronie było zimno?
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
- Malgo Klapković
- Posty: 2482
- Rejestracja: 2013-07-06, 22:45
ceper pisze:jak to możliwe, że w każdym schronie było zimno?
Na Wielkiej Raczy zimno jak w kostnicy, na Boraczej chyba jeszcze gorzej (w obu zero turysty oprócz oczywiście nas - prawdziwych turystów ), za to na Przegibku cudowna sielanka Można było się wygrzać, dobrze zjeść i poprzebywać w przytulnym wnętrzu.
ceper, jeżeli Twoje 5 dni urlopu przypada na okres świąteczny, to mogę Ci tylko współczuć, ale sama nie za często dostaję takie ilości urlopu... Teraz takie 5 dni, to mooooże uda mi się wziąć latem.
A wracając do tematu koni, to może szukały kobyłki
ja naprawdę nie potrafię zrozumieć dlaczego ZAWSZE na Wielkiej Raczy jest zimno! Od dawna, lata mijają a tam nadal bawią się w lodowy hotel. Czy dzierżawca tam tylko oszczędza czy po prostu uważają, że coś takiego jak ogrzewanie to luksus niedostępny zimą w schroniskach?
Najwyraźniej jednak komuś to nie przeszkadza, skoro dzierżawca ciągle się tam trzyma - a PTTK potrafiło wywalać ich z bardziej błahych powodów... Podejrzewam, że albo gospodarze zarabiają tyle latem, że w zimę mogą lać na frekwencję, albo nocują tam tylko sami nieświadomi, którzy nie wiedzą co ich czeka... przecież siedząc w samej jadalni można się przeziębić!
Najwyraźniej jednak komuś to nie przeszkadza, skoro dzierżawca ciągle się tam trzyma - a PTTK potrafiło wywalać ich z bardziej błahych powodów... Podejrzewam, że albo gospodarze zarabiają tyle latem, że w zimę mogą lać na frekwencję, albo nocują tam tylko sami nieświadomi, którzy nie wiedzą co ich czeka... przecież siedząc w samej jadalni można się przeziębić!
Można i spać nie marznąc, gdy na zewnątrz bywa mroźnie. To zależy, kto i jak jest ciepłolubnyPudelek pisze:przecież siedząc w samej jadalni można się przeziębić!
A może lubicie tropiki, no to nie ten klimat :O
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
śpiąc bym pewno nie zmarzł, bo mam śpiwór. Ale włażąc zimą zazwyczaj jestem spocony i mam chytry plan przesuszenia się w schronisku - na Raczy to jest niemożliwe, więc dalej siedzimy w mokrych ciuchach, ewentualnie przebieramy się w zimnym kiblu (jeśli ktoś na jeden dzień tacha zestawy na zmianę), co niewiele pomaga.
Kiedyś byłem tam w grudniu - w środku para leciała z ust i autentycznie miało się wrażenie, że jest zimniej niż na dworze Na wpół zamarznięty chleb i ciepława zupa absolutnie nie poprawiło temperatury...
Kiedyś byłem tam w grudniu - w środku para leciała z ust i autentycznie miało się wrażenie, że jest zimniej niż na dworze Na wpół zamarznięty chleb i ciepława zupa absolutnie nie poprawiło temperatury...
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
- Tępy dyszel
- Posty: 2924
- Rejestracja: 2013-07-07, 16:49
- Lokalizacja: Tychy
Malgo Klapković pisze:Jako, że ostatnio sama stwierdziłam, że zbeskidziałam
To straszne
Malgo Klapković pisze:jeden niewychowany koń, bo najpierw puścił bąka, a później zaczął mnie zaczepiać, nawet ugryzł mnie w ramię
Nie dziw się - w końcu ,,kobyłka" się mu trafiła.
Malgo Klapković pisze:Pobudka ok. 5:30
Dzień wolny od pracy a tu taka pora wstawania. Oj, ciężko być turystą
Poza tym relacja się nie liczy - brak wejścia na Kobyłkulę.
P.S. Pod względem śnieżnym bliżej do kolan czy do kostek ?
Sam czekam aż to białe zniknie......
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 59 gości