20.12. Pętelką z Rytra przez Przehybę i Radziejową
: 2014-12-20, 23:16
W związku z optymistycznymi prognozami pogody zaplanowałam na dzisiejszy piękny dzień jednodniówkę po B. Sądeckim.
Rano jednak pogoda nie była obiecująca. W Brzesku ładny wschód słońca, a po dojeździe do Rytra klops - szaro, buro i ponuro.
Trochę mnie to zniechęciło, zwłaszcza że wg prognoz miało się robić ładnie już ok. 8.00, a ja startowałam o 9.30. Początkowo trasa miała wyglądać zupełnie inaczej, ale jako że nie znalazłam szlaku, którym miałam wychodzić do góry (:D - moja standardowa przypadłość - gubienie się w terenie), poszłam ostatecznie tym, którym miałam schodzić, czyli niebieskim.
Stwierdziłam, że skoro nie będzie ładnych widoków, to będę fotografować strumyczki, listeczki i inne rzeczy mijane po drodze ;]
W pewnym momencie zaczęło się jednak rozpogadzać, więc i ja nabrałam trochę optymizmu
Pojawiają się też ochłapy zimy! Prawdopodobnie wczorajsze, bo widać, że świeże
Na Przehybę docieram wcześniej niż krzyczały do mnie tabliczki, dlatego na spokojnie siadam tam i jak zwykle zjadam żurek z jajkiem bez jajka, zastanawiając się jednocześnie, jaki wybrać szlak na zejście, skoro tym, który zaplanowałam - wychodziłam
Na Przehybie okazuje się też, że coś tam widać, więc decyduję się na czerwony szlak przez Radziejową i Wielki Rogacz do Rytra.
Tylko, cholera, daleko ta Radziejowa, a mnie się Leniuch włącza
Ostatecznie udaje mi się tam doczołgać. Spotykam turystę - sztuk jeden z wszystkich siedmiu napotkanych - i wybłaguję od niego zrobienie zdjęcia ;-p
Na wieży dosyć ślisko, ale skoro widoki są obiecujące, trzeba się poświęcić!
Zanim zrobię zdjęcia widoków, uskuteczniam selfie
...a później już podziwiam widoki i fotografuję, raz prosto, raz krzywo
Na zachód słońca nie zostaję, ponieważ niestety "trzymają" mnie autobusy, które dość wcześnie mają ostatni kurs z Sącza do Brzeska.
Wracając do Rytra zerkam jeszcze na widoki, które mam przed sobą i obok siebie.
.....i dzięki takiemu gapiostwu, oglądaniu się nie tam, gdzie trzeba, nadziewam się na drut kolczasty, robiąc sobie pięęękną ranę
Ogólnie rzecz biorąc wycieczka bardzo udana .
Udało się przedeptać ponad 27 km i to już koniec mojej górskiej jesieni
Album jak zwykle - na leniwca - bez opisów https://plus.google.com/photos/11771189 ... 4015572481
Rano jednak pogoda nie była obiecująca. W Brzesku ładny wschód słońca, a po dojeździe do Rytra klops - szaro, buro i ponuro.
Trochę mnie to zniechęciło, zwłaszcza że wg prognoz miało się robić ładnie już ok. 8.00, a ja startowałam o 9.30. Początkowo trasa miała wyglądać zupełnie inaczej, ale jako że nie znalazłam szlaku, którym miałam wychodzić do góry (:D - moja standardowa przypadłość - gubienie się w terenie), poszłam ostatecznie tym, którym miałam schodzić, czyli niebieskim.
Stwierdziłam, że skoro nie będzie ładnych widoków, to będę fotografować strumyczki, listeczki i inne rzeczy mijane po drodze ;]
W pewnym momencie zaczęło się jednak rozpogadzać, więc i ja nabrałam trochę optymizmu
Pojawiają się też ochłapy zimy! Prawdopodobnie wczorajsze, bo widać, że świeże
Na Przehybę docieram wcześniej niż krzyczały do mnie tabliczki, dlatego na spokojnie siadam tam i jak zwykle zjadam żurek z jajkiem bez jajka, zastanawiając się jednocześnie, jaki wybrać szlak na zejście, skoro tym, który zaplanowałam - wychodziłam
Na Przehybie okazuje się też, że coś tam widać, więc decyduję się na czerwony szlak przez Radziejową i Wielki Rogacz do Rytra.
Tylko, cholera, daleko ta Radziejowa, a mnie się Leniuch włącza
Ostatecznie udaje mi się tam doczołgać. Spotykam turystę - sztuk jeden z wszystkich siedmiu napotkanych - i wybłaguję od niego zrobienie zdjęcia ;-p
Na wieży dosyć ślisko, ale skoro widoki są obiecujące, trzeba się poświęcić!
Zanim zrobię zdjęcia widoków, uskuteczniam selfie
...a później już podziwiam widoki i fotografuję, raz prosto, raz krzywo
Na zachód słońca nie zostaję, ponieważ niestety "trzymają" mnie autobusy, które dość wcześnie mają ostatni kurs z Sącza do Brzeska.
Wracając do Rytra zerkam jeszcze na widoki, które mam przed sobą i obok siebie.
.....i dzięki takiemu gapiostwu, oglądaniu się nie tam, gdzie trzeba, nadziewam się na drut kolczasty, robiąc sobie pięęękną ranę
Ogólnie rzecz biorąc wycieczka bardzo udana .
Udało się przedeptać ponad 27 km i to już koniec mojej górskiej jesieni
Album jak zwykle - na leniwca - bez opisów https://plus.google.com/photos/11771189 ... 4015572481