20.12. Pętelką z Rytra przez Przehybę i Radziejową
20.12. Pętelką z Rytra przez Przehybę i Radziejową
W związku z optymistycznymi prognozami pogody zaplanowałam na dzisiejszy piękny dzień jednodniówkę po B. Sądeckim.
Rano jednak pogoda nie była obiecująca. W Brzesku ładny wschód słońca, a po dojeździe do Rytra klops - szaro, buro i ponuro.
Trochę mnie to zniechęciło, zwłaszcza że wg prognoz miało się robić ładnie już ok. 8.00, a ja startowałam o 9.30. Początkowo trasa miała wyglądać zupełnie inaczej, ale jako że nie znalazłam szlaku, którym miałam wychodzić do góry (:D - moja standardowa przypadłość - gubienie się w terenie), poszłam ostatecznie tym, którym miałam schodzić, czyli niebieskim.
Stwierdziłam, że skoro nie będzie ładnych widoków, to będę fotografować strumyczki, listeczki i inne rzeczy mijane po drodze ;]
W pewnym momencie zaczęło się jednak rozpogadzać, więc i ja nabrałam trochę optymizmu
Pojawiają się też ochłapy zimy! Prawdopodobnie wczorajsze, bo widać, że świeże
Na Przehybę docieram wcześniej niż krzyczały do mnie tabliczki, dlatego na spokojnie siadam tam i jak zwykle zjadam żurek z jajkiem bez jajka, zastanawiając się jednocześnie, jaki wybrać szlak na zejście, skoro tym, który zaplanowałam - wychodziłam
Na Przehybie okazuje się też, że coś tam widać, więc decyduję się na czerwony szlak przez Radziejową i Wielki Rogacz do Rytra.
Tylko, cholera, daleko ta Radziejowa, a mnie się Leniuch włącza
Ostatecznie udaje mi się tam doczołgać. Spotykam turystę - sztuk jeden z wszystkich siedmiu napotkanych - i wybłaguję od niego zrobienie zdjęcia ;-p
Na wieży dosyć ślisko, ale skoro widoki są obiecujące, trzeba się poświęcić!
Zanim zrobię zdjęcia widoków, uskuteczniam selfie
...a później już podziwiam widoki i fotografuję, raz prosto, raz krzywo
Na zachód słońca nie zostaję, ponieważ niestety "trzymają" mnie autobusy, które dość wcześnie mają ostatni kurs z Sącza do Brzeska.
Wracając do Rytra zerkam jeszcze na widoki, które mam przed sobą i obok siebie.
.....i dzięki takiemu gapiostwu, oglądaniu się nie tam, gdzie trzeba, nadziewam się na drut kolczasty, robiąc sobie pięęękną ranę
Ogólnie rzecz biorąc wycieczka bardzo udana .
Udało się przedeptać ponad 27 km i to już koniec mojej górskiej jesieni
Album jak zwykle - na leniwca - bez opisów https://plus.google.com/photos/11771189 ... 4015572481
Rano jednak pogoda nie była obiecująca. W Brzesku ładny wschód słońca, a po dojeździe do Rytra klops - szaro, buro i ponuro.
Trochę mnie to zniechęciło, zwłaszcza że wg prognoz miało się robić ładnie już ok. 8.00, a ja startowałam o 9.30. Początkowo trasa miała wyglądać zupełnie inaczej, ale jako że nie znalazłam szlaku, którym miałam wychodzić do góry (:D - moja standardowa przypadłość - gubienie się w terenie), poszłam ostatecznie tym, którym miałam schodzić, czyli niebieskim.
Stwierdziłam, że skoro nie będzie ładnych widoków, to będę fotografować strumyczki, listeczki i inne rzeczy mijane po drodze ;]
W pewnym momencie zaczęło się jednak rozpogadzać, więc i ja nabrałam trochę optymizmu
Pojawiają się też ochłapy zimy! Prawdopodobnie wczorajsze, bo widać, że świeże
Na Przehybę docieram wcześniej niż krzyczały do mnie tabliczki, dlatego na spokojnie siadam tam i jak zwykle zjadam żurek z jajkiem bez jajka, zastanawiając się jednocześnie, jaki wybrać szlak na zejście, skoro tym, który zaplanowałam - wychodziłam
Na Przehybie okazuje się też, że coś tam widać, więc decyduję się na czerwony szlak przez Radziejową i Wielki Rogacz do Rytra.
Tylko, cholera, daleko ta Radziejowa, a mnie się Leniuch włącza
Ostatecznie udaje mi się tam doczołgać. Spotykam turystę - sztuk jeden z wszystkich siedmiu napotkanych - i wybłaguję od niego zrobienie zdjęcia ;-p
Na wieży dosyć ślisko, ale skoro widoki są obiecujące, trzeba się poświęcić!
Zanim zrobię zdjęcia widoków, uskuteczniam selfie
...a później już podziwiam widoki i fotografuję, raz prosto, raz krzywo
Na zachód słońca nie zostaję, ponieważ niestety "trzymają" mnie autobusy, które dość wcześnie mają ostatni kurs z Sącza do Brzeska.
Wracając do Rytra zerkam jeszcze na widoki, które mam przed sobą i obok siebie.
.....i dzięki takiemu gapiostwu, oglądaniu się nie tam, gdzie trzeba, nadziewam się na drut kolczasty, robiąc sobie pięęękną ranę
Ogólnie rzecz biorąc wycieczka bardzo udana .
Udało się przedeptać ponad 27 km i to już koniec mojej górskiej jesieni
Album jak zwykle - na leniwca - bez opisów https://plus.google.com/photos/11771189 ... 4015572481
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez nes_ska, łącznie zmieniany 3 razy.
sokół pisze:Lubisz sama chodzić? Nie boisz się?
Neska zawsze kogoś przyciągnie jak idzie sama - przecież nawet tutaj był jakiś pan fotograf
sokół pisze:I chyba bym musiał gadać sam do siebie, żeby nie zwariować.
ja gadam do siebie regularnie, nie tylko w górach
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
ceper pisze:I napykać 241 zdjęć - tyle to ja robię w 7 dni
Napykałam 340, ale trochę wyrzuciłam Nie lubię usuwać zdjęć, bo nigdy się nie mogę zdecydować, które... Z kilkudniówki w Bieszczadach miałam 1500
sokół pisze:Lubisz sama chodzić? Nie boisz się?
Nie na dłuższą metę, ale lubię. Jednodniówki, góra dwu-. Na dwudniówkach zazwyczaj w schronisku już nie jestem sama. Zawsze się jakieś towarzystwo znajdzie. Na jednodniówkach też często okazywało się, że ktoś do mnie dołączał i miałam kompanów Muszę mieć odpowiedni humor na łażenie samej, a że ostatni raz sama byłam w czerwcu, to mi to zupełnie wczoraj nie przeszkadzało
Na początku się bałam w Beskidach, ale wcześniej chodziłam sama po Tatrach, więc stwierdziłam, że podołam Teraz zdecydowanie się nie boję, chociaż pierwszy raz szłam sama po zmroku
Pudelek pisze:przecież nawet tutaj był jakiś pan fotograf
Pan fotograf był bardzo fajny
Pudelek pisze:ja gadam do siebie regularnie, nie tylko w górach
Ja idąc sama dużo śpiewam Jedyny taki moment, kiedy mogę sobie na to pozwolić, nie narażając innych na słuchanie tego
Ostatnio zmieniony 2014-12-21, 12:25 przez nes_ska, łącznie zmieniany 1 raz.
O 19:30 z Sącza (a tam trzeba jeszcze dotrzeć z Rytra). Ja jednak będąc sama czułam się trochę niepewnie, bo nie wiedziałam, jak dużo czasu zajmie mi zejście (czasem się strasznie wlokę ;-)). Okazało się, że gdybym została na zachodzie, zdążyłabym pewnie bez problemu, bo w Rytrze byłam ok. 17:10
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
sokół pisze:Lubisz sama chodzić? Nie boisz się?
Ja tam w górach uważam, że jest bezpieczniej niż w nocy w mieście.
Co do bania, to parę lat temu jak lazłem samemu w listopadzie z Krawcowa na Rycerzową, jak nikogo nie spotkałem na szlaku, to kawałek za Oszasem jest las bukowy, w nim miałem pietra, ale samo podchodzenie pod bacówkę, już po ciemku bez stresu.
Kiedyś myślę o pójściu samemu zimą w nocy.
Kurcze nie wszystkie zdjęcia mi się otworzyły, okolice Rytra są fajne widokowo. Ciekawe, gdzie tam kręcili Obławę?
edit. Otworzyły się w końcu. Ja lazłem w drugim kierunku, teraz zajarzyłem.
Ostatnio zmieniony 2014-12-21, 22:24 przez laynn, łącznie zmieniany 1 raz.
a co w tym lesie bukowym było nie tak?
ja czasem biegam późnym wieczorem, mam taką trasę do kumpla przez las - jak nic nie jedzie to ciemno jak w d..e u narodowca, do tego ciągle coś trzaska i się rusza, bo tam sporo zwierzyny... bardzo to dopingujące
ja czasem biegam późnym wieczorem, mam taką trasę do kumpla przez las - jak nic nie jedzie to ciemno jak w d..e u narodowca, do tego ciągle coś trzaska i się rusza, bo tam sporo zwierzyny... bardzo to dopingujące
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 47 gości