Jałowiecki chaszczing...
: 2014-11-09, 21:45
Kilka zdjęć z ostatniej wycieczki w góry, która z racji fatalnego stanu szlaków zamieniła się w mega-chaszczing we mgle
młody jeszcze nie wie co go czeka... ja też nie
lokals
dedykacja dla córki - wielkiej miłośniczki koni, która wolała iść z żonką do pracy zamiast jechać w góry... a potem tego żałowała
tu jeszcze szlak całkiem przyzwoity
największa atrakcja żółtego szlaku
gdzieś w lesie
te okazy uratowaliśmy
skończyły w naszych brzuchach
młody dzielnie zasuwa do góry
kraina grzybów
płonnik pospolity
o kalorie trzeba dbać
martwa natura inaczej
młody wyraźnie zmęczony
zaczyna przychodzić mgła
leśna biżuteria
pajęczyna też może być piękna
uzbrojony i niebezpieczny
zmęczony ale zadowolony
zmasakrowany przez gąsienice szlak
dzieci dzielą się na te czyste i na te szczęśliwe
tam idziemy - szczyt - Jałowiec - odpuściliśmy
jest w końcu chatka
godzinka w chatce, gorący posiłek sprawiły, że nie chciało się nam wracać do domu...
... a mgła zrobiła się tak gęsta, że w pewnym momencie stojąc przy drzewie ze znakiem szlaku nie wiedziałem dokładnie gdzie idziemy...chciałem nawet wracać do chatki na nocleg...i schodząc do chatki... zeszliśmy do auta...
a na drugi dzień młody zapytał kiedy znowu pojedziemy w góry...
no i jedziemy za dwa dni
młody jeszcze nie wie co go czeka... ja też nie
lokals
dedykacja dla córki - wielkiej miłośniczki koni, która wolała iść z żonką do pracy zamiast jechać w góry... a potem tego żałowała
tu jeszcze szlak całkiem przyzwoity
największa atrakcja żółtego szlaku
gdzieś w lesie
te okazy uratowaliśmy
skończyły w naszych brzuchach
młody dzielnie zasuwa do góry
kraina grzybów
płonnik pospolity
o kalorie trzeba dbać
martwa natura inaczej
młody wyraźnie zmęczony
zaczyna przychodzić mgła
leśna biżuteria
pajęczyna też może być piękna
uzbrojony i niebezpieczny
zmęczony ale zadowolony
zmasakrowany przez gąsienice szlak
dzieci dzielą się na te czyste i na te szczęśliwe
tam idziemy - szczyt - Jałowiec - odpuściliśmy
jest w końcu chatka
godzinka w chatce, gorący posiłek sprawiły, że nie chciało się nam wracać do domu...
... a mgła zrobiła się tak gęsta, że w pewnym momencie stojąc przy drzewie ze znakiem szlaku nie wiedziałem dokładnie gdzie idziemy...chciałem nawet wracać do chatki na nocleg...i schodząc do chatki... zeszliśmy do auta...
a na drugi dzień młody zapytał kiedy znowu pojedziemy w góry...
no i jedziemy za dwa dni