Pilsko - Krawców Wierch - Boracza
: 2014-05-28, 18:15
Plany są po ty, by się miało co skomplikować.
Tak też musiało być tym razem.
Relacja opatrzona jak zwyke sporą ilością fotek, większe można znaleźć tutaj: https://www.flickr.com/photos/114198437 ... 934218573/
W Piątek po pracy chciałem ruszyć do Żywca. Dalej plan był prosty. Wejście w okolice Mędralowej, nocleg. Babia z samego rana, i tego samego dnia dojście na Pilsko po ponad 30km marszu. Nocleg na szczycie i powrót przez Rysiankę na PKP.
W Żywcu mieliśmy pół godziny do busa, który zresztą był ostatni tego dnia 18:25 do Koszarawy. 10 minut po tym jak bus się nie pojawił, znalazłem info przy rozkładzie innego przewoźnika że z powodu remontu mostu w Żywcu busy stają pod TESCO. Nie na dworcu przy PKP. Więc plan się sypnął z góry na dół, trzeba było na szybko wymyślić gdzie jedziemy. Zaryzykowaliśmy dojście do TESCO gdzie okazało się że jedynym busem jaki jeszcze pojedzie jest ten do Korbielowa. Pasowało nam jak najbardziej, przynajmniej małą część planu uda się zrealizować.
Wysiedliśmy w Korbielowie Kamiennej, do zmroku było kilkanaście minut. W kompletnych ciemnościach wolnym tempem, dotarliśmy do schroniska na Hali Miziowej jest już po 23:00, uzupełnienie wody, szybki posiłek. I w końcu wyciągamy latarki, dalsza część szlaku (Żółty) jest już bardziej wymagająca, można sobie łatwo zrobić kuku i stoczyć się kilkadziesiąt metrów w dół.
Na Górze Pięciu Kopców (1542m) kwadrans drogi od szczytu, piękny widok na Wioski leżące po wschodniej i północnej stronie Pilska, widać zarysy szczytów B. Małego I Śląskiego. I leżące między nimi Bielsko. Co rzuca się w oczy to potężne światła na końcu nowej obwodnicy. Najjaśniejszy punkt na horyzoncie.
Na szczyt docieramy 10 minut później, rozbijamy się gdziekolwiek, byle było równiej i nie było kamieni. Trochę gadania, w końcu dawno się nie widzieliśmy. Piwko i jakaś kolacja. Wybiła 1:00 w nocy, czas chyba iść spać.
Kolega wstał na wschód słońca, podobno szału nie było. a tam wolę sobie pospać
Po otwarciu namiotu jedyne słowo jakie przyszło mi na myśl, to "K... Ale zajebisty widok" Tak wyszło że po otwarciu namiotu moim oczom ukazały się Tatry, na całej szerokości "drzwi"
Ciężko było się zebrać mając takie widoki, było wcześnie, Babią Górę oświetlały jeszcze pomarańczowe promienie słońca. Śniadanie bez pośpiechu, co kto lubi. Chleb ze smalcem przegryzany kiełbasą, ja zaś lekką słodziutką owsiankę na mleku (Zresztą polecam tej firmy, są pyszne i chyba najlepsze jakie jadłem).
Decyzja, ruszamy na Krawców Wierch, potem się zobaczy.
Jeszcze chwilka na podziwianie widoków, potem marsz przez Górę 5 Kopców. I kolejne świetne widoczki.
Bielsko-Biała między górami Beskidu Śląskiego i Małego, próbuje odsłonić swoją południową część.
Było ciepło, potem gorąco, zrobiło się duszno i momentami nie było czym oddychać. Trochę odpoczęliśmy przy strumyku przy szlaku. Ruszyliśmy dalej. Dosłownie 5 minut po przybyciu na Krawców Wierch, zerwała się burza z potężnym deszczem i chwilami gradem. Jak szybko i niespodziewanie przyszła, tak samo szybko znikła. Polało może z pół godziny.
Ruszamy na Halę Boraczą. Jeszcze kilka kilometrów... Upal wykończył trochę nas, psy. Do tego błędna decyzja by wsadzić wilgotne (maczane wcześniej w strumyku) stopy do butów, spowodowała odparzenia i obtarcia na piętach. Ale jakoś dotarliśmy. Zdążyłem rozbić namiot i walnęło ulewą. Ale podobnie jak wcześniej, przestało po pół godziny. Zarzuciliśmy wuszt nad malutkie ognisko, byle zjeść coś treściwego i było ciepłe. I do spania. Dziś w nogach 26km, ale jestem kompletnie wymęczony, to chyba upał bo nie pamiętam nawet po 33km po górach w zimę i przy potężnym wietrze i śniegu po pas, takiego zmęczenia.
Niedziela to niestety czas powrotu. Idziemy niebieskim szlakiem do Żabnicy, poranna wilgoć i widoczność do kilkuset metrów szybko się rozeszła, i przywitał nas słoneczny i upalny dzień. 3h, i jesteśmy w Węgierskiej. Koniec, weekend jest zbyt krótki
Większe zdjęcia: https://www.flickr.com/photos/114198437 ... 934218573/
Babia już 5 raz w tym roku nie pozwala mi na wejście na nią, a to bus ucieknie, a to nie przyjedzie. Zerowa wręcz widoczność i trzeba było zawrócić, burze i ulewy też skłoniły do zmiany planów. Może następnym razem się uda, a może to jakiś znak?
Tak też musiało być tym razem.
Relacja opatrzona jak zwyke sporą ilością fotek, większe można znaleźć tutaj: https://www.flickr.com/photos/114198437 ... 934218573/
W Piątek po pracy chciałem ruszyć do Żywca. Dalej plan był prosty. Wejście w okolice Mędralowej, nocleg. Babia z samego rana, i tego samego dnia dojście na Pilsko po ponad 30km marszu. Nocleg na szczycie i powrót przez Rysiankę na PKP.
W Żywcu mieliśmy pół godziny do busa, który zresztą był ostatni tego dnia 18:25 do Koszarawy. 10 minut po tym jak bus się nie pojawił, znalazłem info przy rozkładzie innego przewoźnika że z powodu remontu mostu w Żywcu busy stają pod TESCO. Nie na dworcu przy PKP. Więc plan się sypnął z góry na dół, trzeba było na szybko wymyślić gdzie jedziemy. Zaryzykowaliśmy dojście do TESCO gdzie okazało się że jedynym busem jaki jeszcze pojedzie jest ten do Korbielowa. Pasowało nam jak najbardziej, przynajmniej małą część planu uda się zrealizować.
Wysiedliśmy w Korbielowie Kamiennej, do zmroku było kilkanaście minut. W kompletnych ciemnościach wolnym tempem, dotarliśmy do schroniska na Hali Miziowej jest już po 23:00, uzupełnienie wody, szybki posiłek. I w końcu wyciągamy latarki, dalsza część szlaku (Żółty) jest już bardziej wymagająca, można sobie łatwo zrobić kuku i stoczyć się kilkadziesiąt metrów w dół.
Na Górze Pięciu Kopców (1542m) kwadrans drogi od szczytu, piękny widok na Wioski leżące po wschodniej i północnej stronie Pilska, widać zarysy szczytów B. Małego I Śląskiego. I leżące między nimi Bielsko. Co rzuca się w oczy to potężne światła na końcu nowej obwodnicy. Najjaśniejszy punkt na horyzoncie.
Na szczyt docieramy 10 minut później, rozbijamy się gdziekolwiek, byle było równiej i nie było kamieni. Trochę gadania, w końcu dawno się nie widzieliśmy. Piwko i jakaś kolacja. Wybiła 1:00 w nocy, czas chyba iść spać.
Kolega wstał na wschód słońca, podobno szału nie było. a tam wolę sobie pospać
Po otwarciu namiotu jedyne słowo jakie przyszło mi na myśl, to "K... Ale zajebisty widok" Tak wyszło że po otwarciu namiotu moim oczom ukazały się Tatry, na całej szerokości "drzwi"
Ciężko było się zebrać mając takie widoki, było wcześnie, Babią Górę oświetlały jeszcze pomarańczowe promienie słońca. Śniadanie bez pośpiechu, co kto lubi. Chleb ze smalcem przegryzany kiełbasą, ja zaś lekką słodziutką owsiankę na mleku (Zresztą polecam tej firmy, są pyszne i chyba najlepsze jakie jadłem).
Decyzja, ruszamy na Krawców Wierch, potem się zobaczy.
Jeszcze chwilka na podziwianie widoków, potem marsz przez Górę 5 Kopców. I kolejne świetne widoczki.
Bielsko-Biała między górami Beskidu Śląskiego i Małego, próbuje odsłonić swoją południową część.
Było ciepło, potem gorąco, zrobiło się duszno i momentami nie było czym oddychać. Trochę odpoczęliśmy przy strumyku przy szlaku. Ruszyliśmy dalej. Dosłownie 5 minut po przybyciu na Krawców Wierch, zerwała się burza z potężnym deszczem i chwilami gradem. Jak szybko i niespodziewanie przyszła, tak samo szybko znikła. Polało może z pół godziny.
Ruszamy na Halę Boraczą. Jeszcze kilka kilometrów... Upal wykończył trochę nas, psy. Do tego błędna decyzja by wsadzić wilgotne (maczane wcześniej w strumyku) stopy do butów, spowodowała odparzenia i obtarcia na piętach. Ale jakoś dotarliśmy. Zdążyłem rozbić namiot i walnęło ulewą. Ale podobnie jak wcześniej, przestało po pół godziny. Zarzuciliśmy wuszt nad malutkie ognisko, byle zjeść coś treściwego i było ciepłe. I do spania. Dziś w nogach 26km, ale jestem kompletnie wymęczony, to chyba upał bo nie pamiętam nawet po 33km po górach w zimę i przy potężnym wietrze i śniegu po pas, takiego zmęczenia.
Niedziela to niestety czas powrotu. Idziemy niebieskim szlakiem do Żabnicy, poranna wilgoć i widoczność do kilkuset metrów szybko się rozeszła, i przywitał nas słoneczny i upalny dzień. 3h, i jesteśmy w Węgierskiej. Koniec, weekend jest zbyt krótki
Większe zdjęcia: https://www.flickr.com/photos/114198437 ... 934218573/
Babia już 5 raz w tym roku nie pozwala mi na wejście na nią, a to bus ucieknie, a to nie przyjedzie. Zerowa wręcz widoczność i trzeba było zawrócić, burze i ulewy też skłoniły do zmiany planów. Może następnym razem się uda, a może to jakiś znak?