30.03.2014 - Triumfalny powrót na Radziejową
: 2014-03-31, 09:07
Bardzo dawno temu, kiedy zaczynał tworzyć się węgiel, a wielu Chimalaistów wchodziło po drabinie na dywan, wybraliśmy się z żoną (wtedy nawet nie narzeczoną) na Radziejową. Stada much chciały nas zeżreć, szczyt okazał się całkowicie zalesiony.. dramat. Kiedy tylko usłyszałem, że od paru lat kokosi się tam wieża widokowa, nie było wątpliwości, że nadejdzie czas rewanżu.
Nadejszedł.
W sobotę zdjąłem z wozu zimowe buty, założyłem slicki, zgarnąłem z Miechowa rodziców, celem zapewnienia właściwej opieki dla latorośli.
W niedzielę pobudka o 5:30, na stary czas 4:30. Start spod domu 6:15, kawka na stacji, w Białej Wodzie meldujemy się o 7:45.
Słońce już całkiem wysoko, ale temperatura -2,5. Rześko. Na parkingu jesteśmy sami. Wciągamy bułę z kotletem i start ostry czerwonym szlakiem 8:15. Mijamy bazaltową skałkę, wytaczamy się na pierwszą polanę z jako takim widokiem. Trzy Korony już czekają.
Kawałek dalej szerszy kadr prezentuje się tak:
Widać też Radziejową. Żona nie wierzy, że to tak w pizdu stąd. od razu przypomina mi się reakcja Basi na widok Chatki na Potrójnej z drogi na Groń JPII
Parę kroków wzwyż i pojawiają się Himalaje:
W oczach rosną niemal..
Robi się na tyle ciepło, że krótki rękaw wystarcza. Do tego gorące widoki na Pieniny, Tatry, trawę i choinki:
Potem wkraczamy w las, następnie w bajoro.. Docieramy do Litawcowej i zmieniamy szlak na niebieski w stronę Wielkiego Rogacza. Widoki coraz dalsze, widoczność niestety coraz słabsza. Już wiemy, że na Tatry z Radziejowej raczej szans nie ma..
Zaczyna się strefa lodu i wiecznej zmarzliny.
Na północnych stokach śniegu trochę jest. Nie spodziewałem się go, a tymczasem wiele fragmentów trasy aż do Przełęczy Żłóbki leci po śnieżno-lodowych płatach.
Okazało się też, że halny zboczy Radziejowej nie oszczędził:
Potem jeszcze kawałek konkretnego podejścia na szczyt i oto lądujemy na Radziejowej. Wieża jest. Kobita nie czeka, tarabani się na górę:
Składam kije i podążam za Nią z nadzieją, że mnie stamtąd nie zrzuci. Tak jak się spodziewałem Tatr już w zasadzie nie widać. Ale panorama na cztery strony świata i tak robi wrażenie
Zejście przez Obidzę i Białą Wodę. Zdjęcia z Białej Wody były w relacji z sierpnia, więc nie dubluję Ludzi w rezerwacie naprawdę sporo, na szlakach bardzo niewielu. Niestety lody u Jacaka zamknięte, więc popas w Szczawnicy zaliczam do nieudanych. O 18 lądujemy z powrotem w domu i cieszymy się radosnym Małym Zawodnikiem
Nadejszedł.
W sobotę zdjąłem z wozu zimowe buty, założyłem slicki, zgarnąłem z Miechowa rodziców, celem zapewnienia właściwej opieki dla latorośli.
W niedzielę pobudka o 5:30, na stary czas 4:30. Start spod domu 6:15, kawka na stacji, w Białej Wodzie meldujemy się o 7:45.
Słońce już całkiem wysoko, ale temperatura -2,5. Rześko. Na parkingu jesteśmy sami. Wciągamy bułę z kotletem i start ostry czerwonym szlakiem 8:15. Mijamy bazaltową skałkę, wytaczamy się na pierwszą polanę z jako takim widokiem. Trzy Korony już czekają.
Kawałek dalej szerszy kadr prezentuje się tak:
Widać też Radziejową. Żona nie wierzy, że to tak w pizdu stąd. od razu przypomina mi się reakcja Basi na widok Chatki na Potrójnej z drogi na Groń JPII
Parę kroków wzwyż i pojawiają się Himalaje:
W oczach rosną niemal..
Robi się na tyle ciepło, że krótki rękaw wystarcza. Do tego gorące widoki na Pieniny, Tatry, trawę i choinki:
Potem wkraczamy w las, następnie w bajoro.. Docieramy do Litawcowej i zmieniamy szlak na niebieski w stronę Wielkiego Rogacza. Widoki coraz dalsze, widoczność niestety coraz słabsza. Już wiemy, że na Tatry z Radziejowej raczej szans nie ma..
Zaczyna się strefa lodu i wiecznej zmarzliny.
Na północnych stokach śniegu trochę jest. Nie spodziewałem się go, a tymczasem wiele fragmentów trasy aż do Przełęczy Żłóbki leci po śnieżno-lodowych płatach.
Okazało się też, że halny zboczy Radziejowej nie oszczędził:
Potem jeszcze kawałek konkretnego podejścia na szczyt i oto lądujemy na Radziejowej. Wieża jest. Kobita nie czeka, tarabani się na górę:
Składam kije i podążam za Nią z nadzieją, że mnie stamtąd nie zrzuci. Tak jak się spodziewałem Tatr już w zasadzie nie widać. Ale panorama na cztery strony świata i tak robi wrażenie
Zejście przez Obidzę i Białą Wodę. Zdjęcia z Białej Wody były w relacji z sierpnia, więc nie dubluję Ludzi w rezerwacie naprawdę sporo, na szlakach bardzo niewielu. Niestety lody u Jacaka zamknięte, więc popas w Szczawnicy zaliczam do nieudanych. O 18 lądujemy z powrotem w domu i cieszymy się radosnym Małym Zawodnikiem