Hala Krupowa z poślizgiem... :)
: 2014-03-07, 16:37
Witajcie !
Przyszedł czas na kolejną wycieczkę i... kolejną relację
Korzystając z ładnej pogody postanowiliśmy się wybrać na Halę Krupową.
Wybraliśmy się w składzie dwu - osobowym - czyli Magda (koleżanka niezrzeszona) i ja.
Plan był prosty - z samego rana szybko jedziemy i parkujemy w Zawoi i robimy pętelkę w Paśmie Policy.
Na początku szło dobrze i nic nie zapowiadało "dramatu". Najpierw startujemy zielonym szlakiem z centrum Zawoi. Pogoda ładna, ciepło jak na marzec trochę błotka ale nie jest źle. Po godzinie dochodzimy do rozejścia szlaków. Chwilę wcześniej taki widoczek:
I się zaczyna - ledwo wtaczamy się na niebieski szlak i zaczyna się lodek. I to jaki zaczyna się podejście typu - dwa kroki w przód jeden w tył. W wielkich bólach i przy użyciu kończyn dolnych, górnych a także zębów i pazurów osiągamy Halę Śmietanową:
Krótki odpoczynek i ruszamy dalej. Myślałem, że teraz pójdzie lekko - krótkie i łagodne podejście na Policę i jakieś 40 minut do schroniska. Nic z tych rzeczy mieciurze
Znowu natrafiamy na lodowisko i przejście pasma momentami przypomina znany z TV show "mieciury tańczą na lodzie" hmm to chyba jednak szło trochę inaczej...
A znowu jak się kończy lód to zaczynają się wiatrołomy i kluczymy między powalonymi drzewami jak w dobrym labiryncie.
Momentami podziwiamy widoki w stronę Babiej i Tatr:
Nareszcie docieramy na szczyt Policy. I tutaj mijamy pomnik ofiar katastrofy samolotu z 1969 r. Zagłębiłem się trochę w temat. Więc kilka zdań poniżej.
Była to druga co do wielkości katastrofa lotnicza w historii Polski. 2 kwietnia 1969 r samolot AN - 24 PLL LOT rejs z Warszawy do Krakowa rozbił się na północnych zboczach Policy 30 m od szczytu. Zginęły 63 osoby. Okoliczności wypadku do dzisiaj są owiane tajemnicą.
Była wtedy fatalna pogoda (opady śniegu) i jako pierwszą przyczynę podano błąd nawigacyjny załogi. Tyle tylko, że z Warszawy do Krakowa jest 200 km a załoga zboczyła z trasy o 80 km !
Pojawiły się też informacje, że kapitan chciał uciec za granicę. Tyle tylko, że tydzień wcześniej urodziła mu się córka, wątpliwe żeby chciał w takiej sytuacji zostawić rodzinę.
Kolejny znak zapytania, to że ofiar było więcej niż osób na liście pasażerów i załogi.
Pojawiły się również informacje o tajemniczym napisie szminką na szybie samolotu...
Do tego doszło to, że zwłoki ofiar wkładano do ołowianych trumien i na miejscu zalutowano tak żeby nie dało się ich otworzyć. A następnie były wysyłane w asyście wojska do rodzin. Natomiast żołnierze mieli rozkaz powrotu dopiero jak trumna spocznie w grobie...
Oczywiście rejestratory lotu uległy zniszczeniu...
Samolot ściął las w skosie co świadczyło o tym, że piloci próbowali ratować maszynę. Widok na miejscu katastrofy był makabryczny. Śnieg był różowy od krwi. Z maszyny w całości ocalał tylko ogon. A siedzenie z ciałem pilota wciąż przypiętego pasami znaleziono na... 6 metrowym kikucie jodły który dopiero po tygodniu można było ściąc i zabrać ciało...
Cała ta historia daje do myślenia. Ale wracamy na szlak.
Wreszcie docieramy na Halę Krupową:
Na Hali Krupowej znajdujemy takie coś: Iva, to chyba Twoje dzieło ?
Odwiedzamy jeszcze Kaplicę Matki Boskiej Opiekunki turystów:
Poszedłem pomodlić się o zdrowie bo o rozum to już za późno
Krótki popas w schronisku, podbicie pieczątki i ruszamy z powrotem do Zawoi. Tym razem wybieramy zielony szlak trawersujący północne zbocza Policy w nadziei, że tam lodu będzie mniej. Niestety było inaczej. Ehh ciężko było. Były 3 wywrotki. Ale jakoś w jednym kawałku udaje się dotrzeć do samochodu.
Dziękuję za uwagę
Przyszedł czas na kolejną wycieczkę i... kolejną relację
Korzystając z ładnej pogody postanowiliśmy się wybrać na Halę Krupową.
Wybraliśmy się w składzie dwu - osobowym - czyli Magda (koleżanka niezrzeszona) i ja.
Plan był prosty - z samego rana szybko jedziemy i parkujemy w Zawoi i robimy pętelkę w Paśmie Policy.
Na początku szło dobrze i nic nie zapowiadało "dramatu". Najpierw startujemy zielonym szlakiem z centrum Zawoi. Pogoda ładna, ciepło jak na marzec trochę błotka ale nie jest źle. Po godzinie dochodzimy do rozejścia szlaków. Chwilę wcześniej taki widoczek:
I się zaczyna - ledwo wtaczamy się na niebieski szlak i zaczyna się lodek. I to jaki zaczyna się podejście typu - dwa kroki w przód jeden w tył. W wielkich bólach i przy użyciu kończyn dolnych, górnych a także zębów i pazurów osiągamy Halę Śmietanową:
Krótki odpoczynek i ruszamy dalej. Myślałem, że teraz pójdzie lekko - krótkie i łagodne podejście na Policę i jakieś 40 minut do schroniska. Nic z tych rzeczy mieciurze
Znowu natrafiamy na lodowisko i przejście pasma momentami przypomina znany z TV show "mieciury tańczą na lodzie" hmm to chyba jednak szło trochę inaczej...
A znowu jak się kończy lód to zaczynają się wiatrołomy i kluczymy między powalonymi drzewami jak w dobrym labiryncie.
Momentami podziwiamy widoki w stronę Babiej i Tatr:
Nareszcie docieramy na szczyt Policy. I tutaj mijamy pomnik ofiar katastrofy samolotu z 1969 r. Zagłębiłem się trochę w temat. Więc kilka zdań poniżej.
Była to druga co do wielkości katastrofa lotnicza w historii Polski. 2 kwietnia 1969 r samolot AN - 24 PLL LOT rejs z Warszawy do Krakowa rozbił się na północnych zboczach Policy 30 m od szczytu. Zginęły 63 osoby. Okoliczności wypadku do dzisiaj są owiane tajemnicą.
Była wtedy fatalna pogoda (opady śniegu) i jako pierwszą przyczynę podano błąd nawigacyjny załogi. Tyle tylko, że z Warszawy do Krakowa jest 200 km a załoga zboczyła z trasy o 80 km !
Pojawiły się też informacje, że kapitan chciał uciec za granicę. Tyle tylko, że tydzień wcześniej urodziła mu się córka, wątpliwe żeby chciał w takiej sytuacji zostawić rodzinę.
Kolejny znak zapytania, to że ofiar było więcej niż osób na liście pasażerów i załogi.
Pojawiły się również informacje o tajemniczym napisie szminką na szybie samolotu...
Do tego doszło to, że zwłoki ofiar wkładano do ołowianych trumien i na miejscu zalutowano tak żeby nie dało się ich otworzyć. A następnie były wysyłane w asyście wojska do rodzin. Natomiast żołnierze mieli rozkaz powrotu dopiero jak trumna spocznie w grobie...
Oczywiście rejestratory lotu uległy zniszczeniu...
Samolot ściął las w skosie co świadczyło o tym, że piloci próbowali ratować maszynę. Widok na miejscu katastrofy był makabryczny. Śnieg był różowy od krwi. Z maszyny w całości ocalał tylko ogon. A siedzenie z ciałem pilota wciąż przypiętego pasami znaleziono na... 6 metrowym kikucie jodły który dopiero po tygodniu można było ściąc i zabrać ciało...
Cała ta historia daje do myślenia. Ale wracamy na szlak.
Wreszcie docieramy na Halę Krupową:
Na Hali Krupowej znajdujemy takie coś: Iva, to chyba Twoje dzieło ?
Odwiedzamy jeszcze Kaplicę Matki Boskiej Opiekunki turystów:
Poszedłem pomodlić się o zdrowie bo o rozum to już za późno
Krótki popas w schronisku, podbicie pieczątki i ruszamy z powrotem do Zawoi. Tym razem wybieramy zielony szlak trawersujący północne zbocza Policy w nadziei, że tam lodu będzie mniej. Niestety było inaczej. Ehh ciężko było. Były 3 wywrotki. Ale jakoś w jednym kawałku udaje się dotrzeć do samochodu.
Dziękuję za uwagę