Wtorkowy spacerek
: 2014-02-19, 10:41
Naszło mnie tak, by sobie zrobić wycieczkę spokojną, bez ciorania się po wertepach, czyli jak Pan Bóg przykazał- szlakiem, luźnym krokiem. Od początku do końca.
ICM zapowiadał ładną pogodę oraz poranne mgły więc nadzieja była, że się znów trafią tak piękne morza mgieł jak końcem zeszłego roku, a było wtedy co oglądać.
W busie mi się zdrzemnęło pierwszy raz na tej trasie co jest o tyle niebezpieczne, że cała podróż trwa ok..10-15 min i łatwo przejechać punkt wysiadkowy. Ocknąłem się i zerwałem na szczęście tuż przed wysiadką, zdziwiony z resztą że kierowca w końcu puścił jakąś fajną muzyczkę, i zdążyłem wysiąść w ostatnim momencie. Muzyczka nadal grała wiec to jednak nie zasługa kierowcy
Mgieł nie było więc już na starcie żal ale trudno, trza iść. Na początku przyczaiłem się za drzewem by podglądać ja Słońce z samiuśkiego rana głaszcze ramiona Królowej.
A potem poszło już z górki, czyli pod górkę . W lesie włączył mi się automatycznie szperacz i wyszperał maluteńkie tyci tyci wychodnieńki, tuż przy szlaku . I choć je mijałem tysiąc pińcet razy nigdy im zdjęcia nie zrobiłem a wiec teraz przyszła ta pora.
Pogoda ładna, mrozik ustępuje, idzie się przyjemnie. Śniegu brak, ewentualnie pojawiają się jakieś białe jęzory od czasu do czasu.
Na szczycie (a zapomniałem dodać że szedłem, a jakże znów na Skrzyczne) puściuteńko. Nowa kanapa śmiga sobie z dołu pusta, widoczność jako taka choć trochę przymglona więc, Tatry i inne słowackie ustrojstwa widać średnio, ogólny spokój.
Jako że postanowiłem tym razem zbojkotować schronisko, bo kto to widział skubać 8 zeta za kwaśną (pewnie Tchibo) kawę, toż to cena trzech przejazdów busem i jeszcze reszta będzie , rozkładam sie na szczycie wraz z towarzyszem wycieczki- uwaga Iva - termosem.
Jest on tu ze mną nie w związku z sesją zdjeciową, ale jako misternie utkany plan zbojkotowania owego schroniska i wychylenia kawy z własnego źródła.
Jeszcze tylko rzut oka na wychodnie które znajdują się na samiuśkim szczycie, bo wstyd nie zagladnąć i pojawia się problem , co dalej. W schronisku nie posiedzę, iść z powrotem za wcześnie, więc chyba puszczę się w strone Malinowskiej popatrzyć przynajmniej jak tamtejsza skała wygląda w bezleśnym już otoczeniu.
Ciepło się zrobiło, słonecznie, sielankowo.
(to za to że ostatnio nie miałem )
Skała na Malinowskiej zyskała teraz sporo na atrakcyjności, ładnie z daleka wygląda i ładne też z niej widoczki
Na żółtym szlaku i na okolicznych terenach pohalniakowy sajgon.
A potem już standard: Zimnik, bus, chata, szkoła, chata, Klan.
Zdjęcia wszystkie-> http://www.zuziawdrodze-galeria.cba.pl/skrzyczne022014
ICM zapowiadał ładną pogodę oraz poranne mgły więc nadzieja była, że się znów trafią tak piękne morza mgieł jak końcem zeszłego roku, a było wtedy co oglądać.
W busie mi się zdrzemnęło pierwszy raz na tej trasie co jest o tyle niebezpieczne, że cała podróż trwa ok..10-15 min i łatwo przejechać punkt wysiadkowy. Ocknąłem się i zerwałem na szczęście tuż przed wysiadką, zdziwiony z resztą że kierowca w końcu puścił jakąś fajną muzyczkę, i zdążyłem wysiąść w ostatnim momencie. Muzyczka nadal grała wiec to jednak nie zasługa kierowcy
Mgieł nie było więc już na starcie żal ale trudno, trza iść. Na początku przyczaiłem się za drzewem by podglądać ja Słońce z samiuśkiego rana głaszcze ramiona Królowej.
A potem poszło już z górki, czyli pod górkę . W lesie włączył mi się automatycznie szperacz i wyszperał maluteńkie tyci tyci wychodnieńki, tuż przy szlaku . I choć je mijałem tysiąc pińcet razy nigdy im zdjęcia nie zrobiłem a wiec teraz przyszła ta pora.
Pogoda ładna, mrozik ustępuje, idzie się przyjemnie. Śniegu brak, ewentualnie pojawiają się jakieś białe jęzory od czasu do czasu.
Na szczycie (a zapomniałem dodać że szedłem, a jakże znów na Skrzyczne) puściuteńko. Nowa kanapa śmiga sobie z dołu pusta, widoczność jako taka choć trochę przymglona więc, Tatry i inne słowackie ustrojstwa widać średnio, ogólny spokój.
Jako że postanowiłem tym razem zbojkotować schronisko, bo kto to widział skubać 8 zeta za kwaśną (pewnie Tchibo) kawę, toż to cena trzech przejazdów busem i jeszcze reszta będzie , rozkładam sie na szczycie wraz z towarzyszem wycieczki- uwaga Iva - termosem.
Jest on tu ze mną nie w związku z sesją zdjeciową, ale jako misternie utkany plan zbojkotowania owego schroniska i wychylenia kawy z własnego źródła.
Jeszcze tylko rzut oka na wychodnie które znajdują się na samiuśkim szczycie, bo wstyd nie zagladnąć i pojawia się problem , co dalej. W schronisku nie posiedzę, iść z powrotem za wcześnie, więc chyba puszczę się w strone Malinowskiej popatrzyć przynajmniej jak tamtejsza skała wygląda w bezleśnym już otoczeniu.
Ciepło się zrobiło, słonecznie, sielankowo.
(to za to że ostatnio nie miałem )
Skała na Malinowskiej zyskała teraz sporo na atrakcyjności, ładnie z daleka wygląda i ładne też z niej widoczki
Na żółtym szlaku i na okolicznych terenach pohalniakowy sajgon.
A potem już standard: Zimnik, bus, chata, szkoła, chata, Klan.
Zdjęcia wszystkie-> http://www.zuziawdrodze-galeria.cba.pl/skrzyczne022014