Stary wypad z wiosny 2013 roku - specjalnie dla Buby - kilka wiat po drodze.
Na ruszt poszedł tym razem brakujący w kolekcji odcinek Głównego Szlaku Beskidzkiego między Kolaninem a Kątami. Na starcie pod sklepem spożywczym w Kątach zameldowali się: Gosia i ja, Krzysiek, oraz Kama – psina moich rodziców, dla której ten szlak również był jeszcze dziewiczy.
No to wio. Nasza obszczekana przez wszystkie kątowskie Burki i Azory czwórka opuściła wieś Kąty szlakiem prowadzącym na górę Kamień. Pierwszy odcinek prowadzi polną drogą wśród łąk ku głównemu grzbietowi Kamienia, widoki dookoła całkiem ciekawe, z lewej zakończona wierzą widokową Grzywacka Góra, z prawej gdzieś majaczy tęcza nad Nowym Żmigrodem. Dookoła zielone krzewy, buki i na biało kwitnące drzewa owocowe świadczą, że tutaj panuje już wiosna.
Kama z przodu, my z tyłu dochodzimy do granicy Magurskiego Parku Narodowego i rezerwatu Kamień. Psiak ląduje teraz na smyczy – zgodnie z regulaminem parku. Choć w sumie i tak zagrożenia dla zwierzyny miejscowej nasz czworonóg nie stanowi. Ciele z niej większe niż pies myśliwski (choć przecież z domieszką krwi beagla), zamiast węszyć, szukać myszy czy innych stworzeń, Kama najpierw przechodzi nad padalcem, by potem na łące w spokoju oddać się obgryzaniu trawy. Zaiste super bezpiecznie się czujemy z takim psem na niedźwiedzie. :
Ruszamy na Kamień. Jak to w Niskim, ostro, krótko i przyjemnie. Stromym bukowym lasem, wśród skał i głazów zdobywamy szczyt, bo zaraz znów staczać się w dół na Przełęcz Hałbowską. Przypięta do plecaka Kama ciągnie mnie do góry i w dół tak szybko, że co chwilę gubimy pozostałych daleko z tyłu. Czasy tniemy o niemal połowę.
Gdy wychodzimy więc z rezerwatu na chwilę pozwalam się jej wyszaleć.
Szybko dobijamy do przełęczy przed Kolaninem. Tutaj wita nas wiosenny deszczyk, który przeczekujemy w małej ciasnej wiacie. Tymczasem 300 metrów dalej przy szlaku stoi nowiutka, jeszcze pachnąca drewnem wielka, wygodna wiata ! By to szlag! Widać, że MPN nie szczędzi kasy na odnowę szlaków, bo znaki wydają się być odmalowane wczoraj, a w każdym miejscu postoju stoją nowe ławeczki, wiaty, tablice informacyjne.
Na zdjęciu stara i nowa wiata na Przełęczy Hałbowskiej:
Tymczasem atakujemy Kolanin. Prawie na kolanach – podejście znów ostre jak brzytwa, do tego w strugach deszczu, ale znów, jak to w Niskim, pół godziny i po sprawie. Kolanin padł nam do kolan. Teraz 15 minut i już jesteśmy na kolejnej przełęczy przed Świerzową, gdzie odcinek skończyliśmy rok temu. I tutaj znów nowiutka pachnąca jeszcze wiata ,tak spora, że spokojnie można w niej przenocować.
Robimy popas, odpalamy maszynkę i zamieniamy miejsce w bar serwujący pyszne zupki chińskie. Kama wciąga nasze kanapki przegryzając je makaronem. Na wędrujące drogą ślimaki winniczki nie ma specjalnie ochoty. Przeczekujemy tu kolejny półgodzinny opad i powoli schodzimy w dół leśną drogą w stronę Jaworza i Desznicy.
Tam czeka nas najgorszy odcinek dnia. Kilka km asfaltem przez wieś w towarzystwie lokalnych burków od małych kundli po wielkie owczarki. W najgorszym przypadku trzeba było użyć kijków trekkingowych by odgonić wilczura chcącego chyba zjeść mojego psa. Zdecydowanie nie polecam takich wędrówek z pupilami. Już lepiej spokojnie obejść wioski polami.
W końcu, trochę zmęczeni tym asflatingiem dobijamy do autka. Kama zalicza matę na podłodze 10 sekund po wejściu do samochodu. My parę godzin później w domu. To była dobra, beskidzka tura!
(oczywiście nie muszę mówić, że na szlaku nie spotkaliśmy ani jednej osoby)
Kilka fotek z trasy:
https://picasaweb.google.com/1014740746 ... KolaninGSB
Beskid Niski - Polowanie na czerwony GSB
Beskid Niski - Polowanie na czerwony GSB
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez BesKid, łącznie zmieniany 2 razy.
Widzisz Sokół, bo tak to jest w tym Beskidzie Niskim. Tam się chodzi po dolinach gdzie kiedyś były wioski, w lesie odnajduje się stare cmentarze z I wojny światowej a góry są - tylko że niskie stąd nazwa. Taki to urok mają te górki
Maciek, świetna relacja, fajnie było sobie przypomnieć tą wycieczkę.
Maciek, świetna relacja, fajnie było sobie przypomnieć tą wycieczkę.
N.p. taka Świerzowa (obok Świątkowej), coś co na prawdę robi wrażenie i działa na wyobraźnie.
Niski jest idealny dla wypadów z dziećmi, co możesz Sokół wziąć pod uwagę, bo pomimo iż spod chodzi się dolinami to one sa jednak w dużej części inne niż u nas w Beskidach. Są szerokie, rozległe i, zabrzmi dziwnie, widokowe
Przynajmniej w tym rejonie który znam.
Trudno to określić ale tam jest specyficzny nastrój, nie powtarzalny.
Niski jest idealny dla wypadów z dziećmi, co możesz Sokół wziąć pod uwagę, bo pomimo iż spod chodzi się dolinami to one sa jednak w dużej części inne niż u nas w Beskidach. Są szerokie, rozległe i, zabrzmi dziwnie, widokowe
Przynajmniej w tym rejonie który znam.
Trudno to określić ale tam jest specyficzny nastrój, nie powtarzalny.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Coldman i 40 gości