Przy sobocie po robocie...Potrójna - 08.02.2014
: 2014-02-09, 20:09
Kończymy pracę o 13.00 i idziemy z Olą na szybki obiad do knajpy.
13.30 -meldujemy się pod blokiem mojej siostry. Ewa i szwagier mają ochotę przejść się z nami.
Jedziemy do Rzyk Praciaków i o 13.50 ruszamy na szlak.
Miałem plan, że wyjedziemy na górę wyciągiem, ale zapomniałem ,że z dołu idzie tylko orczyk Dajemy z buta żółtym na "Anulę"
Resztki śniegu leżą gdzieniegdzie....Na szlaku błota nie ma.
Przy najwyższej stacji wyciągu pas dośnieżonego stoku kłuje bielą po oczach. A serce kłuje ,na widok marnotrawstwa.. Któryś już sezon, 6-osobowa kanapa marnieje na wniosek ekoterrorystów.
Idziemy dalej w stronę Potrójnej.Trochę nam miny zrzedły, bo zamiast słońca, na niebie pojawia się coraz więcej chmur. A planowałem jego piękny zachód ...
Mija nas grupa 4 samochodów terenowych jadących chyba do Chatki Studenckiej pod Potrójną. Najprawdopodobniej jej nowy gospodarz darzy sympatią zmotoryzowanych.
Sam z resztą, brusi swoim 4x4, obwożąc po okolicy swoich znajomków. Idziemy dalej, bo słońce zaczyna się przebijać i jest nadzieja...
Dziewczyny odbijają do chatki Ani i Rafała, bo głód kofeinowy się w nich odezwał
Krzysztof i ja idziemy twardo na obiecaną sesję. Na szczycie następny fan górskich przejażdżek Co za moda cholera ,że na nogach nie pójdą tylko autem...
Słońce robi nam psikusa i ledwo co prześwieca przez chmury...Dupa nie zachód
Idziemy do chatki trochę się ogrzać , bo piździ delikatnie i czegoś się napić. Kawa, herbata i inne przywracają krążenie. Żeby nie było,że mnie nie było postanowiłem zrobić fotkę z ...porożem I tu nasuwa się pytanie: jeleniem się jest czy się bywa ??
Na zewnątrz są 3'C, więc nie jest źle...
Ciemności zapadają dość szybko, więc wracamy do auta po ćmoku no nie całkiem bo mamy latarki...
Nikt z naszej czwórki , poza mną ,nie szedł nigdy w górach nocą. Kiedyś trzeba zacząć Mają przygodę jak trzeba, ale bez żadnych extreem , bo znam dobrze trasę.
Prowadzę skrótami, co robi dodatkowe wrażenie. Przy aucie jesteśmy ok.18.00. Jedziemy do domu, umawiając się na niedzielę, również w góry...
13.30 -meldujemy się pod blokiem mojej siostry. Ewa i szwagier mają ochotę przejść się z nami.
Jedziemy do Rzyk Praciaków i o 13.50 ruszamy na szlak.
Miałem plan, że wyjedziemy na górę wyciągiem, ale zapomniałem ,że z dołu idzie tylko orczyk Dajemy z buta żółtym na "Anulę"
Resztki śniegu leżą gdzieniegdzie....Na szlaku błota nie ma.
Przy najwyższej stacji wyciągu pas dośnieżonego stoku kłuje bielą po oczach. A serce kłuje ,na widok marnotrawstwa.. Któryś już sezon, 6-osobowa kanapa marnieje na wniosek ekoterrorystów.
Idziemy dalej w stronę Potrójnej.Trochę nam miny zrzedły, bo zamiast słońca, na niebie pojawia się coraz więcej chmur. A planowałem jego piękny zachód ...
Mija nas grupa 4 samochodów terenowych jadących chyba do Chatki Studenckiej pod Potrójną. Najprawdopodobniej jej nowy gospodarz darzy sympatią zmotoryzowanych.
Sam z resztą, brusi swoim 4x4, obwożąc po okolicy swoich znajomków. Idziemy dalej, bo słońce zaczyna się przebijać i jest nadzieja...
Dziewczyny odbijają do chatki Ani i Rafała, bo głód kofeinowy się w nich odezwał
Krzysztof i ja idziemy twardo na obiecaną sesję. Na szczycie następny fan górskich przejażdżek Co za moda cholera ,że na nogach nie pójdą tylko autem...
Słońce robi nam psikusa i ledwo co prześwieca przez chmury...Dupa nie zachód
Idziemy do chatki trochę się ogrzać , bo piździ delikatnie i czegoś się napić. Kawa, herbata i inne przywracają krążenie. Żeby nie było,że mnie nie było postanowiłem zrobić fotkę z ...porożem I tu nasuwa się pytanie: jeleniem się jest czy się bywa ??
Na zewnątrz są 3'C, więc nie jest źle...
Ciemności zapadają dość szybko, więc wracamy do auta po ćmoku no nie całkiem bo mamy latarki...
Nikt z naszej czwórki , poza mną ,nie szedł nigdy w górach nocą. Kiedyś trzeba zacząć Mają przygodę jak trzeba, ale bez żadnych extreem , bo znam dobrze trasę.
Prowadzę skrótami, co robi dodatkowe wrażenie. Przy aucie jesteśmy ok.18.00. Jedziemy do domu, umawiając się na niedzielę, również w góry...