Nie ważne gdzie... ważne z kim :)
- sprocket73
- Posty: 5934
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Zbiornik Dziećkowice - dość spory akwen o urozmaiconej linii brzegowej, odległy zaledwie 12 minut jazdy od naszego mieszkania. Obeszliśmy go sobie dookoła. Wyszła całodzienna wycieczka, oczywiście wliczając siedzenie i moczenie
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
- sprocket73
- Posty: 5934
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
W sobotę powłóczyliśmy się po Jurze.
Zaparkowaliśmy w Kwaśniowie przy miejscu pamięci. W ogóle te strony obfitują w miejsca pamięci, począwszy od powstań, na obu wojnach skończywszy.
Szliśmy lasem pełnym jagód. Zjedliśmy ich ogromne ilości.
No a potem Ruskie Góry. To takie góry, gdzie nawet miłośnik chaszczowania na już dość, szczególnie o tej porze roku, w środku lata.
W każdym razie doszliśmy na jakieś skałki.
A potem do ruin zamku w Ryczowie, gdzie Tobi uczył się kiedyś przełamywać lęk przeskakując nad głęboka na 5 metrów szczeliną. Tym razem pokonywał ją bez lęków. Natomiast co ciekawe ja byłem w stanie tylko w górę - starzeję się.
Potem dłuuuuugo szliśmy w kierunku Ogrodzieńca, omijając zamek szerokim łukiem.
Zamek, a właściwie to co pod nim, jest chyba najbrzydszym miejscem na Jurze.
Doszliśmy do Góry Birów, nigdy tu nie byłem, a to była trzecia próba. Do tej pory zawsze zatrzymywał nas zamek, dlatego teraz go obeszliśmy. Góra Birów najlepiej prezentuje się z dołu.
Wewnątrz grodu jest, powiedziałbym, bardzo skromnie. No niech będzie, że jest to jakaś tam atrakcja dla dzieci.
Dużo ciekawiej prezentują się skały, od tyłu oblegane przez wspinaczy.
Pora wracać... znowu czeka nas dłuuuuuga droga. W Żelazku pod skałą Grochowiec jest ciekawy dom. Na pewno sporo kosztował i budzi skrajne odczucia estetyczne.
Tu mi się bardzo podoba... ale to tylko pół domu.
Łąki pożółkły. Susza. Pięknie pachną dojrzałe zboża.
Zaparkowaliśmy w Kwaśniowie przy miejscu pamięci. W ogóle te strony obfitują w miejsca pamięci, począwszy od powstań, na obu wojnach skończywszy.
Szliśmy lasem pełnym jagód. Zjedliśmy ich ogromne ilości.
No a potem Ruskie Góry. To takie góry, gdzie nawet miłośnik chaszczowania na już dość, szczególnie o tej porze roku, w środku lata.
W każdym razie doszliśmy na jakieś skałki.
A potem do ruin zamku w Ryczowie, gdzie Tobi uczył się kiedyś przełamywać lęk przeskakując nad głęboka na 5 metrów szczeliną. Tym razem pokonywał ją bez lęków. Natomiast co ciekawe ja byłem w stanie tylko w górę - starzeję się.
Potem dłuuuuugo szliśmy w kierunku Ogrodzieńca, omijając zamek szerokim łukiem.
Zamek, a właściwie to co pod nim, jest chyba najbrzydszym miejscem na Jurze.
Doszliśmy do Góry Birów, nigdy tu nie byłem, a to była trzecia próba. Do tej pory zawsze zatrzymywał nas zamek, dlatego teraz go obeszliśmy. Góra Birów najlepiej prezentuje się z dołu.
Wewnątrz grodu jest, powiedziałbym, bardzo skromnie. No niech będzie, że jest to jakaś tam atrakcja dla dzieci.
Dużo ciekawiej prezentują się skały, od tyłu oblegane przez wspinaczy.
Pora wracać... znowu czeka nas dłuuuuuga droga. W Żelazku pod skałą Grochowiec jest ciekawy dom. Na pewno sporo kosztował i budzi skrajne odczucia estetyczne.
Tu mi się bardzo podoba... ale to tylko pół domu.
Łąki pożółkły. Susza. Pięknie pachną dojrzałe zboża.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
sprocket73 pisze:Zbiornik Dziećkowice
Ja pierdziele, ile ja się rok temu nakombinowałem, żeby tam wejść z rowerem. Za pierwszym razem się poddałem, całkiem. Objechałem cały dookoła i wejścia nie znalazłem. Za drugim razem od strony autostrady A4 dopiero udało mi się jakąś dziurę w płocie znaleźć, pomimo, że przyjechałem od strony Chełmka, czyli drugiej strony zbiornika.
sprocket73 pisze:Doszliśmy do Góry Birów, nigdy tu nie byłem, a to była trzecia próba. Do tej pory zawsze zatrzymywał nas zamek, dlatego teraz go obeszliśmy. Góra Birów najlepiej prezentuje się z dołu.
A mi na Birów akurat już trzykrotnie udało się trafić i pierwszy raz był zanim trafiłem na Zamek w Ogrodzieńcu. Jeszcze pomiędzy Ogrodzieńcem a górą Birów, jest taka fajna skałka, do której mam sentyment. Tam udało mi się trafić jeszcze wcześniej i jest to moje ulubione miejsce w tamtych okolicach. W jedną stronę ładnie widać Birów właśnie:
A w drugą już mniej ładnie zamek...
Ostatnio zmieniony 2019-07-22, 23:06 przez Vision, łącznie zmieniany 1 raz.
- sprocket73
- Posty: 5934
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Vision pisze:ile ja się rok temu nakombinowałem, żeby tam wejść z rowerem
Aż tak ciężko nie jest. Płot jest od wschodniej i częściowo południowej strony, z tym że są w nim dziury i otwarte bramy. Od całej zachodniej i północnej jest dojście na całej długości, z wyjątkiem kilkuset metrów, gdzie jest yacht club.
Kadr na zamek mamy ten sam... tylko u Ciebie plac pod zamkiem jeszcze nie został zabudowany tym zooparkiem.
Ostatnio zmieniony 2019-07-22, 23:05 przez sprocket73, łącznie zmieniany 1 raz.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
sprocket73 pisze:Od całej zachodniej i północnej jest dojście na całej długości, z wyjątkiem kilkuset metrów, gdzie jest yacht club.
Tak, tylko jak się jedzie rowerem od strony A4 tą zachodnią stroną i się jest tam za płotem czy murem, to potem droga intuicyjnie jakoś prowadzi trochę z dala od zbiornika i dopiero właśnie potem jakoś skręca pod ten yacht club. Za drugim razem już normalnie wzdłuż całego zbiornika jechałem.
sprocket73 pisze:Kadr na zamek mamy ten sam...
Edytowałem i na ostatnim zdjęciu widać wyraźnie o którą skałkę mi chodzi, tam jest jeszcze taka barierka, coś jak punkt widokowy, to widocznie też tam wszedłeś, jak masz ten sam kadr. Ale właśnie ta niepozorna skałka zawsze mi się najbardziej tam podobała, bo mało kto tam wchodził, przynajmniej jak ja tam bywałem, w widoki były przednie.
Ostatnio zmieniony 2019-07-22, 23:21 przez Vision, łącznie zmieniany 2 razy.
- sprocket73
- Posty: 5934
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Pewnie tak, bo można było wyjść na ten najwyższy punkt, a teraz wszystko pozagradzane i monitorowane.sokół pisze:lepiej było
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
- sprocket73
- Posty: 5934
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Mogą, ale po pionowej ścianie. Od strony grodu mógłby amator spróbować, z psem
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
- sprocket73
- Posty: 5934
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Kolejny weekend z ładną, ale burzową pogodą.
Znajomy namówił nas na Zamek Tenczyn, gdzie miała być impreza o nazwie "rekonstrukcja obrony zamku przed Szwedami".
Zamiast podjeżdżać po sam zamek, wymyśliłem oczywiście nieco ciekawszą trasę po widokowych terenach.
Natrafiliśmy na kanie - zostały pożarte na obiad w formie "kotletów".
Z mojej autorskiej trasy byłem bardzo zadowolony
A to "zielona" dzika róża. Chyba pierwszy raz zwróciłem uwagę na taką.
Zbliżamy się do zamku.
Faktycznie jest jakaś impreza. Kręcą się żołnierze i niewiasty.
Na początek przedstawianie - kto jest kto. Przede mną Szwedzi, korciło mnie, żeby zaatakować od tyłu, byłyby większe szanse na zwycięstwo.
Trochę tych wojsk się zgromadziło. Byli goście z Litwy, Węgier, Czech i Słowacji. No i oczywiście wiele drużyn z Polski.
Fajnie to wyglądało, niektóre stroje naprawdę na bogato - szlachectwo pełną gębą.
Była też artyleria. Chociaż to chyba przesada, armatki mieli takie śmieszne małe, kieszonkowe. Prowadzący zapowiedział, że będą strzelać i żeby publiczność zatkała uszy i otworzyła usta. Wyśmiałem tą prośbę w duchu.
Strzelali pojedynczo. Po pierwszym BUM byłem w szoku. Po drugim rzuciłem się pomagać Ukochanej trzymać Tobiego, na szczęście był na smyczy. Strzałów było w sumie może z 10. Tak głośnych dźwięków nie doświadczyłem nigdy wcześniej. Było dosłownie widać falę uderzeniową, która nadchodzi z wielką prędkością od strony armaty i w ułamku sekundy ogarnia wszystko. Tobi oszalał, uciekliśmy stamtąd czym prędzej... a ja jeszcze długo czułem ból w uszach. Właściwie to wciąż czuję. Masakra. Sylwestrowe fajerwerki to przy tym pierdnięcia ślimaka.
Znowu jesteśmy na spokojnych łąkach.
Pełno kwiatów.
Jakiś stawek, Tobi pływa, Ukochana się opala.
Pałka - dla Cepra, na obiad
Zgodnie z planem przyszła popołudniowa burza i wygoniła nas do domu.
Znajomy namówił nas na Zamek Tenczyn, gdzie miała być impreza o nazwie "rekonstrukcja obrony zamku przed Szwedami".
Zamiast podjeżdżać po sam zamek, wymyśliłem oczywiście nieco ciekawszą trasę po widokowych terenach.
Natrafiliśmy na kanie - zostały pożarte na obiad w formie "kotletów".
Z mojej autorskiej trasy byłem bardzo zadowolony
A to "zielona" dzika róża. Chyba pierwszy raz zwróciłem uwagę na taką.
Zbliżamy się do zamku.
Faktycznie jest jakaś impreza. Kręcą się żołnierze i niewiasty.
Na początek przedstawianie - kto jest kto. Przede mną Szwedzi, korciło mnie, żeby zaatakować od tyłu, byłyby większe szanse na zwycięstwo.
Trochę tych wojsk się zgromadziło. Byli goście z Litwy, Węgier, Czech i Słowacji. No i oczywiście wiele drużyn z Polski.
Fajnie to wyglądało, niektóre stroje naprawdę na bogato - szlachectwo pełną gębą.
Była też artyleria. Chociaż to chyba przesada, armatki mieli takie śmieszne małe, kieszonkowe. Prowadzący zapowiedział, że będą strzelać i żeby publiczność zatkała uszy i otworzyła usta. Wyśmiałem tą prośbę w duchu.
Strzelali pojedynczo. Po pierwszym BUM byłem w szoku. Po drugim rzuciłem się pomagać Ukochanej trzymać Tobiego, na szczęście był na smyczy. Strzałów było w sumie może z 10. Tak głośnych dźwięków nie doświadczyłem nigdy wcześniej. Było dosłownie widać falę uderzeniową, która nadchodzi z wielką prędkością od strony armaty i w ułamku sekundy ogarnia wszystko. Tobi oszalał, uciekliśmy stamtąd czym prędzej... a ja jeszcze długo czułem ból w uszach. Właściwie to wciąż czuję. Masakra. Sylwestrowe fajerwerki to przy tym pierdnięcia ślimaka.
Znowu jesteśmy na spokojnych łąkach.
Pełno kwiatów.
Jakiś stawek, Tobi pływa, Ukochana się opala.
Pałka - dla Cepra, na obiad
Zgodnie z planem przyszła popołudniowa burza i wygoniła nas do domu.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Pewnie powtarzali kilka razy, by zatkać uszy, a Ty im na złość. Twardziel z Ciebie.
Dziękuję za pałki, ale kolację jadam o godz. 18. Smażona kania lepsza od pałek i schabowego?
Gdzie te kąpiele słoneczne, o których piszesz? I ta burza...
Dziękuję za pałki, ale kolację jadam o godz. 18. Smażona kania lepsza od pałek i schabowego?
Gdzie te kąpiele słoneczne, o których piszesz? I ta burza...
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Bardzo ładnie ten zamek prezentuje się z dalszej perspektywy.
A impreza ciekawa. W Żywcu co roku przy zamku jest coś podobnego, ale bez tego rozmachu i raczej o piknikowym charakterze. No i nie na zasadzie inscenizacji a raczej słowiańskie wioski.
A impreza ciekawa. W Żywcu co roku przy zamku jest coś podobnego, ale bez tego rozmachu i raczej o piknikowym charakterze. No i nie na zasadzie inscenizacji a raczej słowiańskie wioski.
Ostatnio zmieniony 2019-07-27, 21:21 przez Piotrek, łącznie zmieniany 1 raz.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 63 gości