Czy piszecie o obiekcie zwanym "Chatką na samiuśkim szczycie Potrójnej ?'
Byłam tam dwa razy, świetne miejsce.
13-01-2014 Godzinkę temu na Potrójnej
- Tępy dyszel
- Posty: 2924
- Rejestracja: 2013-07-07, 16:49
- Lokalizacja: Tychy
Tępy Dyszel pisze:Basia Z. pisze:Czy piszecie o obiekcie zwanym "Chatką na samiuśkim szczycie Potrójnej ?'
Byłam tam dwa razy, świetne miejsce.
Tak. Mam na myśli to miejsce. Bo na innym forum swego czasu ,,obsmarowano" chatkę studencką pod Potrójną a w zasadzie jej ,,chatara" i ,,cmokającego" psa.
Nie wiem, nie czytałam.
Jak może pies "cmokać" ?
Tępy, zębami?
Ja byłam wprawdzie tylko raz pod Potrójną. I 'chatar' zrobił na mnie dobre wrażenie, i pies mnie nie 'cmoknął', cokolwiek to znaczy
Na Potrójną jeszcze nie doszłam. Obwinię o to Krisa i Darka
Ja byłam wprawdzie tylko raz pod Potrójną. I 'chatar' zrobił na mnie dobre wrażenie, i pies mnie nie 'cmoknął', cokolwiek to znaczy
Na Potrójną jeszcze nie doszłam. Obwinię o to Krisa i Darka
Ostatnio zmieniony 2014-01-14, 18:13 przez nes_ska, łącznie zmieniany 1 raz.
Basia Z. pisze:Byłam tam dwa razy, świetne miejsce.
mnie się kojarzy z agroturystyką. I kącikiem wzajemnej adoracji
Basia Z. pisze:Nie wiem, nie czytałam.
Jak może pies "cmokać" ?
hehehe - to dłuższa historia i dawna. Jeden z poprzednich chatkowych nie lubił, jak ktoś "zaczepia" jego psa - próbuje głaskać, cmokać na niego itp. - pies miał nie spoufalać się z obcymi, tylko pilnować przybytku (powody swoje miał dość konkretne).
No i ktoś tam kiedyś przyszedł i dostał zjebkę od Lucjana na rzekome cmokanie na psa - rzekome, bo ów typ twierdził, że wcale nie cmokał, a pies sam się do niego łasił.
Nie bardzo mu wierzyłem (jak i większość bywalców Potrójnej), bo pies do obcych się praktycznie nigdy sam nie łasił, a zresztą opisujący zdarzenie coś tam pisał w stylu "ma szczęście, że byliśmy trzeźwi, bo inaczej byśmy nie wytrzymali i dali po pysku". Potem chyba dostał opieprz za łażenie po chatce w butach, co też mu się nie spodobało - ogólnie typ "król wszechświata w górach". Ale oczywiście informacja poszła w świat, że pod Potrójną jest źle.
A naczelny krzyżowiec forum też miał z Pod Potrójną jakieś przygody, ale już z następnym chatkowym
Ostatnio zmieniony 2014-01-14, 19:05 przez Pudelek, łącznie zmieniany 2 razy.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
- Tępy dyszel
- Posty: 2924
- Rejestracja: 2013-07-07, 16:49
- Lokalizacja: Tychy
Ta prawie na szczycie chatka to na mnie wrażenie robi dobre, było miło i przyjemnie.
Natomiast pod Potrójną to wspomnienia mam mieszane. Do obecnego chatkowego (zdaje się że go kiedyś w Hawiarskiej widziałem ze dwa razy kiedys) nic nie mam natomiast jakiś czas temu trafiłem -a byłem zdaje się z TatąOjcem- na poranek poimprezowy. Że burdel nieziemski to nieważne, ale ciul co wtedy tam rządził nie mógł znaleźć swojego telefonu i wyraźnie sugerował, że my co nie dawno przyszliśmy mu go zwinęliśmy. Nic ino jebnąć takiego Pewnie pod pawiem gdzieś leżał
Natomiast pod Potrójną to wspomnienia mam mieszane. Do obecnego chatkowego (zdaje się że go kiedyś w Hawiarskiej widziałem ze dwa razy kiedys) nic nie mam natomiast jakiś czas temu trafiłem -a byłem zdaje się z TatąOjcem- na poranek poimprezowy. Że burdel nieziemski to nieważne, ale ciul co wtedy tam rządził nie mógł znaleźć swojego telefonu i wyraźnie sugerował, że my co nie dawno przyszliśmy mu go zwinęliśmy. Nic ino jebnąć takiego Pewnie pod pawiem gdzieś leżał
Kiedyś, kiedyś kiedy chatkowym był kolega bywałam na Potrójnej bardzo często, potem średnio raz w roku zwykle przy okazji jakichś imprez towarzyskich lub wyjazdów kursowych.
Ale jakieś 4 lub 5 lat temu, czyli jeszcze pewnie za poprzedniego lub wcześniejszego chatkowego trochę się zraziłam, bo przyszłam z kilkoma osobami późnym wieczorem (mieliśmy rezerwację) i byliśmy bardzo zmęczeni, a tam trwała totalna impreza. Mimo rezerwacji miejsc nie było, musiałam spać na podeście schodów, a tam ludzie biegali, ryczeli, za przeproszeniem rzygali (bałam się coby ktoś mnie nie obrzygał, ale na szczęście się obeszło bez takich zdarzeń). Oka nie zmrużyłam, a to musiał już być kosmiczny hałas, bo nie mam problemów z zaśnięciem kiedy ktoś normalnie gra na gitarze, nawet mnie to świetnie usypia.
Miałam żal do chatkowego, że chociaż trochę tych ludzi nie uciszył.
Ale pewnie się zmieniło, bo co chatkowy to zmiana.
A mam ogromny sentyment do skałki z oknem, bo tam otrzymałam swoją blachę trójkątną.
Ale jakieś 4 lub 5 lat temu, czyli jeszcze pewnie za poprzedniego lub wcześniejszego chatkowego trochę się zraziłam, bo przyszłam z kilkoma osobami późnym wieczorem (mieliśmy rezerwację) i byliśmy bardzo zmęczeni, a tam trwała totalna impreza. Mimo rezerwacji miejsc nie było, musiałam spać na podeście schodów, a tam ludzie biegali, ryczeli, za przeproszeniem rzygali (bałam się coby ktoś mnie nie obrzygał, ale na szczęście się obeszło bez takich zdarzeń). Oka nie zmrużyłam, a to musiał już być kosmiczny hałas, bo nie mam problemów z zaśnięciem kiedy ktoś normalnie gra na gitarze, nawet mnie to świetnie usypia.
Miałam żal do chatkowego, że chociaż trochę tych ludzi nie uciszył.
Ale pewnie się zmieniło, bo co chatkowy to zmiana.
A mam ogromny sentyment do skałki z oknem, bo tam otrzymałam swoją blachę trójkątną.
przez 5 lat to się tam już kilka razy chatkowi zmienili. W 2009 przyszedł Lucjan i pies do "nie cmokania". Byli tam z dwa lata. Potem był Olaf, ale urodziła mu się córka i zszedł. Potem zmiany nabrały tempa... Część ludzi się nie nadawała, a część zwyczajnie bała się, że którejś zimowej nocy dach mi spadnie na łeb (jest tajemnicą poliszynela, że właściciel chatki od lat zwleka z remontem dachu, licząc, że "jakoś to będzie").
Obecnie od niedawna są nowi chatkowi. Liczę, że na wiosnę ich poznam, bo nie byłem w chatce ponad 2 lata (a były okresy, że bywałem co 2 miesiące albo i częściej)!
Ciekawe na kogo Wyście trafili? Piotrek raczej na pewno nie trafił na Lucjana, bo on generalnie nie alkoholizował się do upadłego i telefon trzymał u siebie a za rzyganie na chatce wlepiał kary
Obecnie od niedawna są nowi chatkowi. Liczę, że na wiosnę ich poznam, bo nie byłem w chatce ponad 2 lata (a były okresy, że bywałem co 2 miesiące albo i częściej)!
Ciekawe na kogo Wyście trafili? Piotrek raczej na pewno nie trafił na Lucjana, bo on generalnie nie alkoholizował się do upadłego i telefon trzymał u siebie a za rzyganie na chatce wlepiał kary
Ostatnio zmieniony 2014-01-14, 20:21 przez Pudelek, łącznie zmieniany 2 razy.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Pudelek pisze:Ciekawe na kogo Wyście trafili? Piotrek raczej na pewno nie trafił na Lucjana, bo on generalnie nie alkoholizował się do upadłego i telefon trzymał u siebie a za rzyganie na chatce wlepiał kary
Oj za dużo czasu minęło, nie pamiętam imienia ale możemy przyjąć ksywę Głąb .
To jedno z trzech nie miłych sytuacji na chatkach. Na Rogaczu był fajny koncert, grało EKT Gdynia, i t p, fajna zabawa, winko. Wracam z dziewczyną do namiotu, wchodzimy a tu echo. Nawet karimat nie zostawili. Turystyczna brać cholera
Na Przysłopie Caryńskim, jeszcze w tej starej chacie trafiliśmy z TatąOjcem i jego małżowinką na paskudne cwanikaskie towarzystwo, wypackowani, ulalani na każdym kroku dawali do zrozumienia że mają tu balować i więc nie pośpimy, że różnie może być i.t.d. takie ściemnianie. Wyraźnie chcieli się nas pozbyć. W końcu mówimy że namiot sobie postawimy obok, to też mruczeli głupie teksty, że zimno, że w ogóle jakie mamy te namioty, Alpinusa czy Marabuta?
-K...a z Tesco. A jak nie rozumiesz to ci z liścia przyje..e- powiedział w końcu Tata
No ale to tyle tych nieprzyjemności, generalnie jednak miło chatki wspominam, z tego co pamiętam
Ostatnio zmieniony 2014-01-14, 22:08 przez Piotrek, łącznie zmieniany 1 raz.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 60 gości