Pokazałem Wam mój namiot, rano szybciutko się złożyłem i ruszyłem w dalszą drogę. Temperatura spadła to była dobra wiadomość. Minąłem ładny kościół w Jasieniu, i przemknąłem szybko przez Ustrzyki Dolne. Tutaj natrafiłem na zapory przeciwczołgowe (zęby smoka) z 2 wojny światowej.


Z drzew zaczęły spadać już pierwsze liście. To pierwsze oznaki jesieni. Dzisiaj się jechało o wiele lepiej, choć dupa i łydki twarde xD Trasa prowadziła pod granicę. Góry Sanocko-Turczańskie są bardzo urokliwe. Górki już były coraz mniej strome, to mnie cieszyło.

Cerkwie się jeszcze nie skończyły. Cerkiew w Liskowatem jest jedną z zaledwie trzech ocalałych cerkwi typu bojkowskiego w Polsce.


Pamiętacie jeszcze mój pierwszy dzień i upadek w lesie? W 4 dniu ślady były jeszcze widoczne, do tego szrama na ręce xD

Myślałem, że na drodze ciągnącej się przy granicy, ruch będzie mały, a mnie kurde mijały co chwila niezłe bryki. Szybko się zorientowałem, że jadę do hotelu w Arłamowie. Podjazd pod Arłamów był ciężki, miejscami bardzo stromo, musiałem znów zejść z rowera. Na szczęście wiatr szybko chłodził ciało.

Do hotelu trzeba było kawałek zjechać żeby go zobaczyć. W sumie to żadna atrakcja, po prostu człowiek o nim kilka razy słyszał, a nie zdawał sobie sprawę, gdzie on naprawdę leży. Trenowała tutaj Anita Włodarczyk, obejrzałem sobie stadion do rzutów. W tym miejscu opuściłem powiat Bieszczadzki i od jakiegoś czasu byłem już na Pogórzu Przemyskim.


Zaczął się długi zjazd, na którym mocno zachciałem słońca, bo tak zmarzłem. Dojechałem na obiad do wsi Huwniki. Menu to kiełbasa wiejska i gotowe bułki do hamburgerów. Na deser pawełki o różnych smakach. W posiłku towarzyszył mi psiak


Plan przewidział teraz Kalwarie Pacławską. Nigdy o tym miejscu nie słyszałem, ale po pierwszych wpisach dowiedziałem się, że jest to Częstochowa Podkarpacia. Okazało się, że klasztor położony jest na wzgórzu, więc zacząłem się wdrapywać. Na pieszo miałbym co się tutaj wdrapywać, a z rowerem było przerąbane.

Dobrze, że na górze czekała na mnie nagroda. Moje ulubione widoki z pogórzy. Pagórkowata łąka i rozległe widoki. Przypomniałem sobie teraz dlaczego tak bardzo mi się podobał szlak 3 Pogórzy. (mam już pewne plany na dalsze podbijanie tych rejonów)


Na miejscu pełno budek z zabawkami, restauracji, wielkie parkingi pełne samochodów. Niby tak tu jest zawsze

Szkoda, że parkingu dla rowerów brak, ale obszedłem wszystko w koło, nie zaglądając nigdzie do środka.



Jaki tu był ostry zjazd, hamulce pełen ogień.
Taka ciekawostka


Droga dalej prowadziła blisko granicy z Ukrainą, życie toczy się tutaj normalnie. Mi się jechało bardzo przyjemnie, zrobiło się w miarę płasko. Szukałem jakichkolwiek atrakcji.

Ruiny Zamku w Fredropolu


Żniwa w pełni. Ludzie się zatrzymywali samochodami i oglądali jak kombajn przegania bociany





Najgorsze było to, że mi złapało sieć ukraińską i mnie odcięło od świata. Dopiero gdy już byłem blisko Przemyśla to zacząłem szukać noclegu. Wjechałem do Przemyśla, początkowo ciekawą drogą mnie tu prowadziło. Mocno się rozbudowują granice miasta. Nocleg na bogato w jednoosobowym pokoju w akademiku za 100zł. Dobrze było się w końcu wykąpać

Mogłem zostawić sobie rower, obejść na spokojnie miasto i zjeść w środku restauracji





Nawet jakiś mini koncert na rynku się odbywał, ale szybko się stamtąd zwinąłem. Trzeba było korzystać z miękkiego łóżka.
Tak wyglądała moja trasa tego dnia:
https://mapa-turystyczna.pl/route/1195xTo był taki dzień przejściowy między górami a nizinami na które się kieruje.