Bieszczady dla koneserów.
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Rabe są dwa w Bieszczadach. W czasach LO pojechaliśmy do rodziny jednego kolegi i okazało się, że "to nie to Rabe". Nieporozumienie takie
Pudel, czemu czepiasz się ludzi, którzy sobie przechodzą GSB? Ja to bym chciał takie przejście zrobić. Może jak pójdę na emeryturę. Dobry plan
Pudel, czemu czepiasz się ludzi, którzy sobie przechodzą GSB? Ja to bym chciał takie przejście zrobić. Może jak pójdę na emeryturę. Dobry plan
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Pudelek pisze:dobrze wiesz, że dla mnie Tatry nie istnieją
Można wiedzieć czemu? Dla mnie też nie są to góry pierwszego wyboru, ale jednak kilka razy w roku tam bywam.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
sprocket73 pisze:Pudel, czemu czepiasz się ludzi, którzy sobie przechodzą GSB?
właściwie to nie czepiam się ludzi przechodzących GSB, ale ideę, jaka temu towarzyszy. Łażenie jednym wyznaczonym szlakiem i to w jak najktótszym czasie kojarzy mi się z zawodami, a nie turystyką górską. I faktycznie tak to wygląda, jak się spotyka ludzi go akurat robiących - zazwyczaj na nic nie mają czasu i nic innego ich nie interesuje
sprocket73 pisze:Może jak pójdę na emeryturę
ale tam nie ma chaszczowania
Sebastian pisze:Można wiedzieć czemu?
* zbyt tłoczne
* zbyt skomercjalizowane
* zbyt drogie
* zbyt dużo tam ludzi, którzy chodzą tylko po Tatrach
* typ gór, który mnie akurat specjalnie nie kręci - zdecydowanie wolę góry z lasami, a nie skałami
* nigdy nie czułem tam klimatu takiego, jak chociażby w Beskidach (dotyczy to zwłaszcza potencjalnych noclegów)
* zbytnio otoczone aurą "jedynych prawdziwych gór" i tym podobnych ideologii wyznawców "Taterek"
* jako, że jestem człowiekiem, który lubi robić różne rzeczy na opak, to tym bardziej jak nieustannie słyszę i czytam zachwyty nad Tatrami, to tym bardziej mnie one odrzucają
Co nie znaczy, że już nigdy się w Tatry nie wybiorę. W końcu Dobromił zapraszał nie raz Ale fakt faktem - jak myślę o górach w Polsce, to zamiast Tatr jest dziura
Ostatnio zmieniony 2022-08-08, 22:15 przez Pudelek, łącznie zmieniany 3 razy.
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Pudelek pisze:* zbyt tłoczne
* zbyt skomercjalizowane
* zbyt drogie
* zbyt dużo tam ludzi, którzy chodzą tylko po Tatrach
* typ gór, który mnie akurat specjalnie nie kręci - zdecydowanie wolę góry z lasami, a nie skałami
Może nie dałeś sobie szansy na poznanie miejsc w Tatrach, których powyższe oceny nie dotyczą. Jest ich wbrew pozorom całkiem sporo, nawet na znakowanych szlakach.
Pudelek pisze:właściwie to nie czepiam się ludzi przechodzących GSB, ale ideę, jaka temu towarzyszy. Łażenie jednym wyznaczonym szlakiem i to w jak najktótszym czasie kojarzy mi się z zawodami, a nie turystyką górską. I faktycznie tak to wygląda, jak się spotyka ludzi go akurat robiących - zazwyczaj na nic nie mają czasu i nic innego ich nie interesuje
Bo łatwo jest iść jednym szlakiem. Człowiek nie zastanawia się rano, w którą stronę, tylko szuka tego czerwonego0 paska i już Ja nie miałam limitu czasowego, łaziłam na boczki i jedyny powód, dla którego czasem się spieszyłam , to był deszcz
Bazę prowadzi Warszawa, a mimo to brak tu dziwnych zakazów i nakazów znanych z innych stołecznych obiektów beskidzkich
to są te fantastyczne wyjątki
Podróżnik widzi to, co widzi. Turysta widzi to, co przyszedł zobaczyć. (Gilbert Keith Chesterton).
Z ciekawości wklepałem sobie w wyszukiwarkę kolejową pociągi z Opola do Zagórza no i okazuje się, że aż takiej tragedii to nie ma żeby się tam dostać 2 razy dziennie z jedną przesiadką w Krakowie, a w weekendy kursuje nawet bezpośredni z Kłodzka przez Nysę ( o nim wiedziałem już wcześniej). Tyle, że to dzienne pociągi, jeden na miejscu jest po 13, a w przypadku tego drugiego w Zagórzu jest praktycznie w nocy, więc mało praktycznie. Niemiej rozważam kiedyś pojechać w Bieszczady pociągiem, parę lat temu jechałem nocnym autobusem z Katowic niby bez przesiadek, a z przesiadką, miejsca na nogi nie było, spać się tam nie dało, czy przedrzeć w nocy się do kibla między fotelami to była masakra... Powiedziałem sobie nigdy więcej
Zaczynałeś z Komańczy, ja właśnie wtedy kończyłem w Komańczy idąc ze znajomymi fragment GSB. Więc początek twojej wycieczki to odwrotność naszej, tyle, że my szliśmy z bacówki pod Honem, a nie zielonym. Tam rzeczywiście nikogo się nie spotyka. Wtedy też zaciekawił mnie drogowskaz przy szlaku na bazę namiotową Rabe. Wtedy pierwszy raz zetknąłem się pojęciem baza namiotowa. Widzę że to fajne miejsce, to odwiedzenia na przyszłość. Bar w Duszatynie uratował nas bo dzień był upalny i brakło wody, a tam oprócz wody mogliśmy napić się też zimnego piwka
a co do idei przechodzenia GSB, nie wiem skąd ta krytyka tych co szlak przechodzą. Moim zdaniem to jest świetna przygoda, która gdzieś ciągle mi się marzy i obiecuję sobie że w końcu go przejdę (po GSS który pokonałem 4 lata temu). Wędrować sobie 3 tygodnie po górach z plecakiem, porzucić codzienne życie, odciąć się nieco od świata, ten szlak daje takie możliwości Idąc tą trasą każdy obmyśla sobie strategię plan, który może wynikać z charakteru człowieka. Niektórzy pędzą tylko po szlaku na rekord kilometrów i czasu, by strzelić sobie fotkę i pochwalić się na fb niektórzy walczą z czasem bo np. brakuje im urlopu, inni zaś szlak potrafią iść ponad miesiąc, zbaczając z niego do najciekawszych miejsc, czy nawet omijając jego najnudniejsze odcinki, zachwycać się przyrodą, widokami, historią. Więc nie należy wszystkich wrzucać do jednego wora. Owszem takie przejścia zrobiły się popularne i pewnie większość idących jest z tych byleby zaliczyć, ale np. mi by było dziwnie gdyby ktoś nazwał mnie ślepo idącym za znakami tylko dlatego, że chcę przejść GSB, bo ja staram się zawsze chłonąć piękno natury na takich przejściach...
Zaczynałeś z Komańczy, ja właśnie wtedy kończyłem w Komańczy idąc ze znajomymi fragment GSB. Więc początek twojej wycieczki to odwrotność naszej, tyle, że my szliśmy z bacówki pod Honem, a nie zielonym. Tam rzeczywiście nikogo się nie spotyka. Wtedy też zaciekawił mnie drogowskaz przy szlaku na bazę namiotową Rabe. Wtedy pierwszy raz zetknąłem się pojęciem baza namiotowa. Widzę że to fajne miejsce, to odwiedzenia na przyszłość. Bar w Duszatynie uratował nas bo dzień był upalny i brakło wody, a tam oprócz wody mogliśmy napić się też zimnego piwka
a co do idei przechodzenia GSB, nie wiem skąd ta krytyka tych co szlak przechodzą. Moim zdaniem to jest świetna przygoda, która gdzieś ciągle mi się marzy i obiecuję sobie że w końcu go przejdę (po GSS który pokonałem 4 lata temu). Wędrować sobie 3 tygodnie po górach z plecakiem, porzucić codzienne życie, odciąć się nieco od świata, ten szlak daje takie możliwości Idąc tą trasą każdy obmyśla sobie strategię plan, który może wynikać z charakteru człowieka. Niektórzy pędzą tylko po szlaku na rekord kilometrów i czasu, by strzelić sobie fotkę i pochwalić się na fb niektórzy walczą z czasem bo np. brakuje im urlopu, inni zaś szlak potrafią iść ponad miesiąc, zbaczając z niego do najciekawszych miejsc, czy nawet omijając jego najnudniejsze odcinki, zachwycać się przyrodą, widokami, historią. Więc nie należy wszystkich wrzucać do jednego wora. Owszem takie przejścia zrobiły się popularne i pewnie większość idących jest z tych byleby zaliczyć, ale np. mi by było dziwnie gdyby ktoś nazwał mnie ślepo idącym za znakami tylko dlatego, że chcę przejść GSB, bo ja staram się zawsze chłonąć piękno natury na takich przejściach...
MOJA STRONA O GÓRACH OPAWSKICH: http://www.goryopawskie.eu/
Prezes pisze:Może nie dałeś sobie szansy na poznanie miejsc w Tatrach, których powyższe oceny nie dotyczą. Jest ich wbrew pozorom całkiem sporo, nawet na znakowanych szlakach.
z pewnością, ale jeśli na początku się czymś zrazisz, to potem ciężko się przebijać dalej, aby znaleź coś, co mnie zadowoli, zwłaszcza jeśli w innych miejscach jest o to łatwiej
opawski1 pisze:Z ciekawości wklepałem sobie w wyszukiwarkę kolejową pociągi z Opola do Zagórza no i okazuje się, że aż takiej tragedii to nie ma żeby się tam dostać 2 razy dziennie z jedną przesiadką w Krakowie, a w weekendy kursuje nawet bezpośredni z Kłodzka przez Nysę ( o nim wiedziałem już wcześniej). Tyle, że to dzienne pociągi, jeden na miejscu jest po 13, a w przypadku tego drugiego w Zagórzu jest praktycznie w nocy, więc mało praktycznie. Niemiej rozważam kiedyś pojechać w Bieszczady pociągiem, parę lat temu jechałem nocnym autobusem z Katowic niby bez przesiadek, a z przesiadką, miejsca na nogi nie było, spać się tam nie dało, czy przedrzeć w nocy się do kibla między fotelami to była masakra... Powiedziałem sobie nigdy więcej
mimo wszystko ja jeżdżę autobusem z tego powodu, że jesteś na miejscu wcześnie rano i cały dzień przed człowiekiem. A jakąlinią jechałeś? Brzmi jak Neobus z tą niby przesiadką (bo w Niebylcu), ale reszta się nie zgadza, bo to normalne duże autobusy, gdzie nogi się zmieszczą, a przejśćie do kibla musi być z tego prostego powodu, że - w przeciwieństwie do pociągu - oni nie wezmą więcej pasażerów niż mają miejsc. Tylko bilety im tak poszły ostatnio w górę, że szkoda gadać
opawski1 pisze:ale np. mi by było dziwnie gdyby ktoś nazwał mnie ślepo idącym za znakami tylko dlatego, że chcę przejść GSB
więc byłbyś w gronie tej wyjątkowej części, który grzeszy i odbija ze szlaku Wyobraź sobie, że wiele osób zaliczających GSB nie zejdzie do bazy na nocleg, bo to już jest odbicie i niezgodne z ideą przejścia I to nie moje słowa, ale m.in. obsługi bazy.
Wtedy pierwszy raz zetknąłem się pojęciem baza namiotowa
to aż dziwne, chodzisz sporo po Beskidach, więc i koło baz namiotowych powinieneś już się kiedyś kręcić. Zresztą na lato to chyba najlepsza opcja do spania
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Pudelek pisze:mimo wszystko ja jeżdżę autobusem z tego powodu, że jesteś na miejscu wcześnie rano i cały dzień przed człowiekiem. A jakąlinią jechałeś? Brzmi jak Neobus z tą niby przesiadką (bo w Niebylcu), ale reszta się nie zgadza, bo to normalne duże autobusy, gdzie nogi się zmieszczą, a przejśćie do kibla musi być z tego prostego powodu, że - w przeciwieństwie do pociągu - oni nie wezmą więcej pasażerów niż mają miejsc. Tylko bilety im tak poszły ostatnio w górę, że szkoda gadać
Tak to na pewno plus żeby nie tracić dnia, my tak samo wtedy dlatego wybraliśmy autobus, tyle, że do Katowic mój ojciec poodwodził nas autem w nocy, więc ekonomicznie też tanio nie było Wracałem sam pociągiem (znajomi poszli dalej cały GSB, ja chciałem tylko kilka dni) przez Rzeszów i było o wiele bardziej komfortowo. Tak to był chyba Neobus, piętrowy, ja miałem ciasne miejsce na górze, kibel był na dole. Po drodze w przejściu wszędzie leżały toboły, w nocy po ciemku i przy trzęsącym się na drodze autobusie dostać się do kibla było ciekawie, a rano zafundowali nam przesiadkę i rzucanie plecakami z jednego autobusu do drugiego.
Pudelek pisze:więc byłbyś w gronie tej wyjątkowej części, który grzeszy i odbija ze szlaku Wyobraź sobie, że wiele osób zaliczających GSB nie zejdzie do bazy na nocleg, bo to już jest odbicie i niezgodne z ideą przejścia I to nie moje słowa, ale m.in. obsługi bazy.
aaa.. to rzeczywiście niektórzy może mają jakąś obsesję, to ja na GSS grzeszyłem bardzo bo wyszło mi 60 km więcej niż szlak ma oficjalnie. ale nie wyobrażam sobie nie odbić gdzieś ze szlaku do jakiegoś ciekawego miejsca tylko dla zasady że ze szlaku nie można schodzić
Pudelek pisze:to aż dziwne, chodzisz sporo po Beskidach, więc i koło baz namiotowych powinieneś już się kiedyś kręcić. Zresztą na lato to chyba najlepsza opcja do spania
To było 5 lat temu, wtedy po Beskidach praktycznie się jeszcze nie kręciłem, albo byłem w takich miejscach gdzie baz nie było. Teraz już wiem co to, a nawet kilka dni temu nocowałem po raz pierwszy na bazie - na Głuchaczkach
Ostatnio zmieniony 2022-08-09, 11:39 przez opawski1, łącznie zmieniany 2 razy.
MOJA STRONA O GÓRACH OPAWSKICH: http://www.goryopawskie.eu/
Niestety w górach przybywa zaliczaczy, ale nie można wszystkich wrzucać do jednego worka. Mam świadomość, że Opawski każdy szlak przechodzi "świadomie", ale dużo osób pędzi po górach byle więcej. Miałem takie zdarzenie kilka lat temu i to właśnie w Tatrach, gdzie tych lansiarzy rzeczywiście jest najwięcej. Szliśmy jesienią na na Kopę Kondracką i Kasprowy Wierch. Zapowiadał się piękny zachód słońca na Kasprowym, ale niektórzy polecieli na Beskid, żeby "być na dwóch tysiącach". Ich zabawa, ich klocki.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
opawski1 pisze:Tak to był chyba Neobus, piętrowy, ja miałem ciasne miejsce na górze, kibel był na dole. Po drodze w przejściu wszędzie leżały toboły, w nocy po ciemku i przy trzęsącym się na drodze autobusie dostać się do kibla było ciekawie, a rano zafundowali nam przesiadkę i rzucanie plecakami z jednego autobusu do drugiego.
to na bank był Neobus Ale to jednak dość dziwne, nigdy się nie spotkałem, aby tak zatarasowane przejście było, to jacyś koczownicy jechali czy co? Do niedawna był problem na odcinku Katowice - Rzeszów, bo zdarzało się, że 90% pasażerów to byli Ukraińcy, część z nich nie nadająca się nawet do stajni, a u autobusie nie mówiąc, ale jak jechałem w czerwcu, to poznikali.
Szkoda, że nie zatrzymuje się on w Opolu, ale ja zawsze robię tak, że jadę wieczorem do Katowic, tam wypijam piwko albo dwa i akurat mam potem o 1 w nocy połączenie, idealnie
opawski1 pisze:po raz pierwszy na bazie - na Głuchaczkach
i jak bylo? Pewno fajnie
Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód!
Sebastian pisze:....szlak przechodzi "świadomie", ale dużo osób pędzi po górach byle więcej. ...
Ale może właśnie dla innych szybko albo na ilość, albo tylko nocą, albo w butach od chińczyka to jest świadomie. Tyle że ich świadome chodzenie różni się od świadomego w Twoim, moim, innych forumowiczów wydaniu
Jak by się każdemu tu na forum przeglądnąć, to co najmniej kilka typów/form łażenia po górach można by wyodrębnić.
Ja na ten przykład coraz bardziej lubię chodzić krótko i niezbyt męcząco
Ostatnio zmieniony 2022-08-09, 21:41 przez Piotrek, łącznie zmieniany 1 raz.
Piotrek pisze:Ale może właśnie dla innych szybko albo na ilość, albo tylko nocą, albo w butach od chińczyka to jest świadomie. Tyle że ich świadome chodzenie różni się od świadomego w Twoim, moim, innych forumowiczów wydaniu
Jak by się każdemu tu na forum przeglądnąć, to co najmniej kilka typów/form łażenia po górach można by wyodrębnić.
Ja na ten przykład coraz bardziej lubię chodzić krótko i niezbyt męcząco
Toż piszę "ich zabawa, ich klocki". Niech sobie łażą jak chcą, byleby nie przekonywali wszystkich o jedynej słuszności ich podejścia do gór.
Mam też świadomość, że jakaś część ludzi uważa mnie za debila, który na wakacjach wstaje o 3 rano i łazi po ciemku po górach, zamiast się wyspać i wyjść o normalnej porze (tzn. o 10 rano)
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Bo powinno się chodzić od rana do nocy... i z pieskiem.
Wszyscy co myślą inaczej to debile. Amen.
Wszyscy co myślą inaczej to debile. Amen.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 61 gości