W ubiegły weekend znów wylądowałam w Gorcach, a to przez Gorczańskie Spotkanie Muzyczne, które odbywa się cyklicznie w Gorczańskiej Chacie. Jako, że dzień teraz krótki, a do Ochotnicy Górnej dotarłam o godzinie 14.30, postanowiłam tylko przytargać siebie i swoje rzeczy do chaty. Choć niestety to był dzień, w którym była chyba najładniejsza pogoda!
Szlak do chaty jest jednak mało ciekawy, bo najpierw w przeważającej części prowadzi asfaltem...
...a później już króciutko podchodzi się szeroką drogą leśną, która niestety chwilami była okrutnie rozjeżdżona i błotnista.
Do chaty dotarłam około godziny 15.00, więc postanowiłam zająć sobie dobrą miejscówkę do spania i poczekać na pozostałych ludzi, którzy mieli zjeżdżać się już w piątek.
Długo nie musiałam czekać, bo już kilkanaście minut później pojawiały się pierwsze osoby, więc przystąpiliśmy do rozmów, śpiewów, a niektórzy, ci zdolniejsi, do grania na gitarze ;P Wieczór zdecydowanie sprzyjał niespaniu, jednak następnego dnia postanowiłam ruszyć się chociaż na chwilę w góry.
W sobotę jednak najładniejsza pogoda była wtedy, kiedy ja jeszcze niespiesznie jadłam śniadanko. O zaplanowanej przeze mnie godzinie wyjścia, czyli 10.00, zaczęły pojawiać się chmury. Uznałam jednak, że nie mogę zrobić tego samego, co na śpiewankach złockich, czyli nie ruszyć w ogóle zada z miejsca, więc podreptałam kolejny raz na wieżę na Magurkach.
Najpierw, skrótem (tylko początkowo, bo później źle odbiłam ) wyszłam nad chatę, żeby dojść do kapliczki.
Pod chatą w ogóle prawie nie było śniegu. Później pojawiało się troszkę, ale to zdecydowanie jeszcze nie zima.
Odbiłam za wcześnie w lewo, więc dotarłam do szlaku nie w tym miejscu, w którym chciałam, a ciut niżej.
Żółtym szlakiem podeszłam do kapliczki, gdzie miałam zamiar odbić w kierunku Magurek.
Na polanie miałam już pierwsze widoki na okoliczne gorczańskie szczyty oraz Tatry.
W okolicach starej rozwalonej chaty zeszłam z łąki, aby odbić na leśną dróżkę.
Tą miałam dotrzeć do kolejnych starych, zniszczonych budynków...
...by znów poszukać leśnej drogi, którą miałam iść dalej.
Wychodząc z lasu, krętymi drogami, obok znajdujących się w pobliżu domów dochodziłam do osiedla Jaszcze Duże.
Co jakiś czas słońce wychodziło zza ciężkich chmur, które znajdowały się za moimi plecami.
Kiedy zeszłam już na dół, asfaltem doszłam do tej części szlaku, która najszybciej doprowadzi mnie na wieżę.
Po drodze minęłam raptem kilka osób, które też wyszły w góry. Niektóre z nich też były na GSM-ie, więc rano jeszcze widzieliśmy się w chacie.
Zdecydowanie aurze było daleko do zimowej
Szlak na Magurki jest bardzo przyjemny, więc warto się tam przejść.
Po drodze są liczne miejsca, w których można usiąść i popatrzeć na otaczające krajobrazy albo po prostu odpocząć.
Leci bardzo szybko i nie ma bardzo stromych podejść, a na ostatniej prostej teren się wypłaszcza i wycieczka zamienia się w spacer
Śniegu też nie pojawiło się bardzo dużo.
...a chwilami nawet znikał całkowicie z pola widzenia, mimo że byłam już tysiąc nad poziomem morza
Już zanim dojdzie się do wieży są ładne widoki, więc jest ona średnio potrzebna, ale skoro ktoś uznał, że ma być...
...to niech będzie
Zanim jednak wyjdzie się na wieżę można usiąść sobie na jednej z ławeczek i zjeść jakąś przekąskę w takich okolicznościach przyrody:
...co też oczywiście uczyniłam, zwłaszcza że spacer miałam naprawdę krótki i miałam mnóstwo czasu do zmroku.
Po postoju wyszłam jeszcze na wieżę...
Machnęłam sobie standardowe selfie z wieży ;P
...i schodziłam drogą w kierunku osiedla Ustrzyk w Ochotnicy, czyli najkrótszą możliwą
O 13.50 byłam już na przystanku w Ochotnicy, skąd oczywiście nic nie jechało
Spotkałam kilku chłopaków, którzy też wracali do Gorczańskiej... ale ja złapałam dwa stopy, więc o 14.30 byłam już w chacie, a oni dotarli 1,5 godziny później ;-p Kolejny wieczór upłynął na kolejnych koncertach, śpiewankach i integracji, a nad ranem zaczął sypać śnieg, który prószył aż do poranka.
Tym razem jednak zwlekliśmy się z łóżka o 10.00, zjedliśmy śniadanie przy dźwiękach gitary i postanowiliśmy zejść na dół, aby dotrzeć do domu. Czuć było zapach zimy
...a nasza droga powrotna przez Beskid Wyspowy wyglądała bajkowo! Aż nie chciało się wracać do bezśnieżnej rzeczywistości! Ciekawe, co zaserwuje nam nadchodzący weekend!
Wokół GSM-u
I niestety noga daje o sobie znać Dwa weekendy z rzędu to dla niej za dużo, a mam jeszcze dwa wolne weekendy, które mogę wykorzystać, więc jak pójdę jeszcze dwa razy, to całkiem zdechnie
24-26.11.2017 Przedzimie w Gorcach, czyli wokół GSM-u
24-26.11.2017 Przedzimie w Gorcach, czyli wokół GSM-u
Ostatnio zmieniony 2017-11-27, 21:45 przez nes_ska, łącznie zmieniany 1 raz.
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
Piotrek pisze:A z nogą to coś nie halo masz? Może do lekarza trza iść?
Pójdę, pójdę. Skierowanie już mam, tylko muszę jeszcze dotrzeć z nim do szpitala. Jestem na dobrej drodze. Dalej staw skokowy boli, a po kilkunastu kilometrach boli bardzo
Wiolciu, można albo podejść od osiedla Jaszcze Duże i tam wyznakowanym zielonym szlakiem przyrodniczym przejść na Magurki (jest na mapie) albo ewentualnie na Forędówki (widziałam, że tam na końcu drogi ludzie zostawiają samochody) dojść drogą do znaku, na którym jest opis Kurnytowej Koliby i z tego co kojarzę jakiś drewniany pomnik, tam odbić ścieżką pod górę, która wprawdzie nie jest znakowana na drzewach, ale co jakiś czas jest drewniana ławeczka albo słupek, sugerujące, że idziesz dobrze:) Duża część tej trasy jest w sumie zaznaczona na mapie jako jakaś droga leśna
Ostatnio zmieniony 2017-11-27, 21:44 przez nes_ska, łącznie zmieniany 1 raz.
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości