21-22.07.2015 "Chodzące nieszczęście" w lotnym naw
ziaro pisze:A mnie tam jeszcze nie było. :-D
To powinieneś to jak najszybciej nadrobić. Beskid Sądecki jest przepiękny, niektóre szlaki mega widokowe , a polany , na których można poleżeć, poleniuchować... Już się rozmarzyłam.
Ostatnio zmieniony 2015-07-27, 21:07 przez Majka, łącznie zmieniany 1 raz.
nes_ska pisze:Chociaż nie wiem, jak będą wyglądały wydrukowane, bo nie próbowałam...
Odbiłem 4 ( 10 x 15 cm ). Wyszły bardzo ładnie, zamieszkają w albumie nr 57.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
Sądecki , tylko ciut z innej strony to był mój pierwszy w życiu wyjazd w góry i ostatni samotny.Ale wyglądał mniej więcej jak na Twych fotkach
Jak czytam Twe relacje to zawsze ciśnie mi się pytanie ... hmmm .. młoda , ładna , bogata (tu rzuca telefonem do rzeki ) ale w góry sama , sama sama ?
Bardzo ładne niektóre fotki w świetle jakby magic moments , świetny nastrój .
A buty odlotowe , na pewno wymagają specjalnych umiejętności od chodzącej po górach w nich osoby , ja bym miał po pierwszych godzinach poobijane paluchy.
Jak czytam Twe relacje to zawsze ciśnie mi się pytanie ... hmmm .. młoda , ładna , bogata (tu rzuca telefonem do rzeki ) ale w góry sama , sama sama ?
Bardzo ładne niektóre fotki w świetle jakby magic moments , świetny nastrój .
A buty odlotowe , na pewno wymagają specjalnych umiejętności od chodzącej po górach w nich osoby , ja bym miał po pierwszych godzinach poobijane paluchy.
Krzyś66 pisze:Jak czytam Twe relacje to zawsze ciśnie mi się pytanie ... hmmm .. młoda , ładna , bogata (tu rzuca telefonem do rzeki ) ale w góry sama , sama sama ?
Rodzina kompletnie nie podziela pasji. Nie hamują, ale nie dołączą. Próbowałam z bratem, ale okazało się, że rower wygrywa. Najbliżsi znajomi wolą koncerty i imprezy, przed ruchem na świeżym powietrzu raczej się bronią. Ewentualnie blokuje ich praca, mąż, żona, dzieci i sto tysięcy innych powodów
Luźne propozycje wśród dalszych znajomych kończą się zazwyczaj tym, że ostatecznie kończę sama Pewnie też dlatego, że zazwyczaj proponuję "z czwartku na piątek" (zresztą wiele rzeczy robię "z czwartku na piątek" ;P). W związku z tym przyzwyczaiłam się, że często po prostu pakuję plecak i jadę. Jeżeli na więcej niż jeden dzień, to raczej nie zdarza mi się, żebym nie miała jakiegoś sympatycznego towarzystwa w schronisku
Ale uwielbiam wypady z kimś! Jako zwierzę społeczne ciągnę do ludzi
Krzyś66 pisze:A buty odlotowe , na pewno wymagają specjalnych umiejętności od chodzącej po górach w nich osoby , ja bym miał po pierwszych godzinach poobijane paluchy.
Ja wcześniej chodziłam tylko w trekach, ale później stwierdziłam "co mi tam" ;P ... Tutaj przebrałam buty na zejście, bo sandały się niezbyt sprawdzały w dół, ale w górę było ok
Jestem tu gdzie stoję, ale jeśli się ruszę, to mogę się zgubić.
Krzyś66 pisze:Jak czytam Twe relacje to zawsze ciśnie mi się pytanie ... hmmm .. młoda , ładna , bogata (tu rzuca telefonem do rzeki ) ale w góry sama , sama sama ?
Też tak miałam jak byłam w wieku Nes-ki (no może bogata to nigdy nie byłam).
Jak nie mogłam znaleźć towarzystwa to się pakowałam i jechałam w góry.
Zdarzało się, że sypiałam sama po szałasach.
Potem mi to trochę przeszło, najpierw poznałam swojego męża i sporo jeździliśmy razem, potem niestety różne obowiązki rodzinne, dotyczące pracy itd. itd. sprawiły, że nie miałam tyle czasu. Potem żal mi było zostawiać dzieci samych, więc bardzo dużo jeździłam z dziećmi (zarówno z mężem jak i ja sama z dziećmi).
Potem jak dzieci już wyrosły z jeżdżenia z mamą (dość późno, gdyż jeszcze jako 17-latki jeździli ze mną) to zaczęłam jeździć w towarzystwie koleżanek, które mają podobną sytuację (to znaczy albo są bezdzietne, albo mają dorosłe dzieci).
Teraz to jeszcze przez jakieś najbliższe 2 miesiące jestem bardzo zajęta (nawet forum czytam tylko z doskoku), ale mam nadzieję że od października będę mieć więcej czasu. I słowo daję - jak nie znajdę towarzystwa to też się wybiorę sama w góry.
Mnie się kumple z którymi przez lata łaziłem po górach posypali. Brzuchy im urosły
Ale pojawiły się nowe osobniki z którymi gdzieś czasem wyskoczę i jest ok. Poza tym lubię też sam chodzić, fakt że człowiek gada wtedy do siebie, co może być nie zdrowym objawem ale ma to swoje zalety. No i jeszcze od jakiegoś czasu rodzinka jest, więc z nimi ale to już inna bajka, inny styl.
Z Basią, jak mówi, jej dzieci jeździły do 17 roku życia-bardzo bym też tak chciał. Albo przynajmniej jak już "stary" pójdzie w odstawkę, by nadal chciały góry poznawać a nie całkowicie je odpuściły.
Ale pojawiły się nowe osobniki z którymi gdzieś czasem wyskoczę i jest ok. Poza tym lubię też sam chodzić, fakt że człowiek gada wtedy do siebie, co może być nie zdrowym objawem ale ma to swoje zalety. No i jeszcze od jakiegoś czasu rodzinka jest, więc z nimi ale to już inna bajka, inny styl.
Z Basią, jak mówi, jej dzieci jeździły do 17 roku życia-bardzo bym też tak chciał. Albo przynajmniej jak już "stary" pójdzie w odstawkę, by nadal chciały góry poznawać a nie całkowicie je odpuściły.
Nesko apropos tego planowania z czwartku na piątek .Na forum niebieskim był fajny komentarz.Jedna z osób planowała swą turystyczną imprezę na ponad pół roku w przód na to jeden z forumków napisał ~~ ... " to wy planujecie wyjazd za pół roku z dokładnością co do środy , a ja nawet jeszcze nie wiem co będę robił w najbliższą sobotę "
Mój stan planowania jest często pośredni między Twym a osób bardzo zorganizowanych.
A co do braków kompanów .To na wyjeździe z którego wróciliśmy nawiązaliśmy rozmowę z sympatycznym tambylcem . Dziwił się , że płyniemy taką dużą grupą (14 osób ) i nie jesteśmy na jakiejś wykupionej imprezie czy z jakiegoś klubu , ot zwykła luźna zbieranina .
Mówił : ... jak ja zorganizowałem wspólny wyjazd z przyjaciółmi to : temu było za zimno , tamtemu za gorąco , dla tego biwak był zbyt dziki , dla tamtego zbyt cywilizowany ....etc etc
Mój stan planowania jest często pośredni między Twym a osób bardzo zorganizowanych.
A co do braków kompanów .To na wyjeździe z którego wróciliśmy nawiązaliśmy rozmowę z sympatycznym tambylcem . Dziwił się , że płyniemy taką dużą grupą (14 osób ) i nie jesteśmy na jakiejś wykupionej imprezie czy z jakiegoś klubu , ot zwykła luźna zbieranina .
Mówił : ... jak ja zorganizowałem wspólny wyjazd z przyjaciółmi to : temu było za zimno , tamtemu za gorąco , dla tego biwak był zbyt dziki , dla tamtego zbyt cywilizowany ....etc etc
Z przyjaciółmi jeżdżę zwykle w grupie od 4 do 10 osób - 1 lub 2 samochody, tak wygodniej ze względu na koszty dojazdu. A z kolei w większej grupie trudno się dograć czasowo tak aby wszystkim pasowało.
Chociaż czasem, kilka razy w roku zdarzają się imprezy typu "imieniny" lub "urodziny" kiedy to organizowane są "zloty gwiaździste" w formie rowerowej, pieszej, kajakowej.
Ludzie się zjeżdżają w mniejszych grupkach lub sami na określone miejsce i o określonej godzinie. Jest impreza na której pojawia się około 50 osób, grill, słodycze itd. a potem również się w różny sposób rozjeżdżają.
Co do planowania - czasem wymuszają to na mnie okoliczności, gdyż np. bilet na festiwal na który się wybieram musiałam kupić już w kwietniu, a czasem wybieram spontan i zdzwaniamy się w kilka osób w piątek wieczorem.
Jednak obecnie zwykle jest tak, że wiele terminów mam już zajętych znacznie wcześniej (np. w tej chwili ponad 50 % weekendów do końca listopada już mam zaplanowane)
Chociaż czasem, kilka razy w roku zdarzają się imprezy typu "imieniny" lub "urodziny" kiedy to organizowane są "zloty gwiaździste" w formie rowerowej, pieszej, kajakowej.
Ludzie się zjeżdżają w mniejszych grupkach lub sami na określone miejsce i o określonej godzinie. Jest impreza na której pojawia się około 50 osób, grill, słodycze itd. a potem również się w różny sposób rozjeżdżają.
Co do planowania - czasem wymuszają to na mnie okoliczności, gdyż np. bilet na festiwal na który się wybieram musiałam kupić już w kwietniu, a czasem wybieram spontan i zdzwaniamy się w kilka osób w piątek wieczorem.
Jednak obecnie zwykle jest tak, że wiele terminów mam już zajętych znacznie wcześniej (np. w tej chwili ponad 50 % weekendów do końca listopada już mam zaplanowane)
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 67 gości