Na wstępie chciałem się usprawiedliwić, bo kolory wielu zdjęć są przesycone - to oczywiście efekt Picassy, nie potrafię go zniwelować na tym kompie, z którego teraz korzystam. Za jakiś czas poprawię je na bardziej naturalne
Sobota zapowiadała się piękna, więc żal byłoby siedzieć w domu, a z kilku powodów musiała to być wycieczka w miarę krótka. Wybraliśmy się zatem z tatą w czeski Beskid Śląski.
Dość nietypowo docieramy do Herczawy (Hrčava) samochodem od Mostów koło Jabłonkowa - nietypowo, bo jednak większość drepta tam z Jaworzynki i trójstyku. Ten jednak odpuszczamy, a jedyną asfaltową drogą łączącą Herczawę z resztą kraju schodzimy w dół.
Asfalt nawet nie przeszkadza, gdyż droga jest wąska i ruch tutaj znikomy, a w godzinach przejazdu autobusu nawet zakazany (co w drodze powrotnej okazuje się fikcją, bo wpadamy na busa 20 minut przed czasem )
Po kilku zakrętach odbijamy na czerwony szlak (na mapie zaznaczony jako pieszy i tak na drzewach, a na tabliczce jako rowerowy) prosto w las. Momentami bardzo grząsko.
Dochodzimy do pomnika ostatniego wilka w Beskidach - konkretnie to ostatni wilk zastrzelony na polowaniu w tych regionach, bo przecież w Beskidach one nadal występują.
3 marca 1914 roku niejaki Antonín Bocek dwoma strzałami zabił w tym miejscu zwierzaka. Podobno był też drugi wilk, ale zdołał ujść na nieodległe Węgry.
Przy pomniku jest niewielka wiata i znak Komory Cieszyńskiej.
Do asfaltu wracamy nieco inaczej, na przełaj, ale dochodzimy do tego samego miejsca. Jeszcze kilka chwil i jesteśmy przy rozdrożu szlaków obok wiato-przystanku, służącego też jako skrzynki pocztowe
Tutaj zaczyna się zielony szlak na Girową (Gírová), najwyższy szczyt pasma. Na początku droga dojazdowa do przysiółka Bařiny...
...następnie polana, z której są pierwsze widoki m.in. na Pilsko i inne szczyty Beskidu Żywieckiego.
Potem znowu las, gdzie między drzewami można dotrzeć Małą Fatrę - niestety, wszystko to pod słońce
Widać, że na szczycie Wielkiej Raczy jeszcze jest śnieg, a w ośrodku narciarskim Oszczadnica już nie...
Następnie dość ostre podejście...
...i już Chata Gírová, wybudowana przez Klub Czechosłowackich Turystów w 1932 roku.
O ile na trasie do tej pory było pusto, to przy schronisku dziki tłum! Trudno się jednak dziwić przy tej pogodzie... najpierw jednak wchodzimy po ścianie płaczu na szczyt.
Kiedyś była stąd dookolna panorama, teraz prawie wszystko zasłoniły drzewa i jedyne miejsce skąd coś widać, to właśnie ta przecinka, którą tam przyszliśmy.
Liczyliśmy, że większość ludzi siedzi na zewnątrz chaty na słoneczku i w środku będzie pusto - faktycznie, miejsca wolne były, ale do bufetu ze 20 osób! Szkoda, że nie pomyślano o okienku dla piwoszy, bo to zajmowało najwięcej czasu (ten czeski styl rozlewania piwa...).
Kiedy się jednak doczekałem baru, to czosnkową dostaliśmy ekspresowo, kosztem kilku innych osób Mocno zajeżdżała, pyszna
A potem nagle ludzi kajś wywiało i tylko telewizja non stop przypominała, jak to Rosja jest zła na Polskę, że nie wpuściła Nocnych Wilków (a jednak wpuściła, jak się okazało...).
W latach 1938-39 obiekt na krótko znalazł się w granicach Polski, potem zaś przez kilka lat pod pieczą Beskidenverein. Mimo tłoku robi raczej dobre wrażenie, choć w kiblu nie było papieru!
Po napełnieniu brzuchów ruszamy dalej, w kierunku Komorowskiego Gronia (Komorovský Grúň). Ach, ten Bronek, przed wyborami nawet szczyty mu nazywają... w dodatku niedaleko jest wzgórze Kempa, co również nie brzmi zbyt smacznie
Przy szlaku mijamy kilka ładnych, zamkniętych domów...
Spod Komorowskiego Gronia polana z panoramą znów pod słońce - Żywiecki i Fatra.
Oraz bliższe okolice - budowa słowackiej autostrady do Zwardonia w końcu ruszyła z kopyta!
Za szczytem jest kolejna polana i przysiółek o tej samej nazwie co prezyd... góra. Niegdyś znajdowały się tutaj szańce wzniesione przez książąt cieszyńskich na granicy z Węgrami. Rosły gęste i nieprzebyte lasy, okolica była niezamieszkała o złej sławie - miały się tutaj odbywać sabaty czarownic i ukrywać zbójnicy. A dzisiaj...
...a dzisiaj EU na tablicach chwali się, że wysypała kamienie na drogę.
Z końca polany są w końcu widoki w drugą stronę - na szczyty polskiej części Beskidu Śląskiego łącznie z Kiczorą.
Na skrzyżowaniu Na Dílku byłem już w 2012 roku - jest tam dziwna wiata, nie bardzo wiadomo do czego przydatna - obecnie dorobili jej chociaż ławki.
Kawałek dalej jest już granica, biegnie przez dłuższy czas drogą - z polskiej strony Wawrzaczów Groń w Jaworzynce - Wawrzacz to bardzo popularne nazwisko po obu stronach słupków granicznych.
Tej góry nie sposób pomylić.
Dawne przejście graniczne...
W Herczawie mijamy knajpę z "herczawskim piwem" - no dobra, wchodzimy. Faktycznie, leją tam piwo z trójstyku - lekkie i smaczne, choć na etykiecie nie ma producenta, tylko dystrybutor
Widok z werandy zacny
Przy drewnianym kościele prawdopodobnie rozwiązuję zagadkę sprzed trzech lat - co oznaczają słupki ze znakami KH?
Teraz zauważamy, że ograniczają cały teren wokół kościoła, więc to najprawdopodobniej słupki graniczne posesji - Kostel Hrčava. Niby proste, a ile mi to zajęło?
Pomykamy między domami i wstepujemy jeszcze do hostinca na obiad.
Kiedyś dostałem tutaj tylko gulasz, dziś akurat gulaszu nie ma, ale jest inne żarcie, bardzo smaczne i w przyzwoitej cenie. A mimo dość wczesnej pory (przed 15-tą) w środku już nie jest pusto - to jacyś emeryci, jakaś rodzinka miejscowa itp. Czeskie knajpy cały czas tętnią życiem
Wycieczka krótka, ale przyjemna
https://picasaweb.google.com/1103445063 ... Girowej03#
Na Girową
Re: Na Girową
Pudelek pisze:Po napełnieniu brzuchów ruszamy dalej, w kierunku Komorowskiego Gronia (Komorovský Grúň). Ach, ten Bronek, przed wyborami nawet szczyty mu nazywają...
Byłam tam dokładnie w dzień II tury wyborów prezydenckich w roku 2010 !
Kurcze, to już 5 lat, jak ten czas leci.
Wtedy swój obowiązek wyborczy spełniłam w lokalu w Istebnej.
A qrsanci, którzy wtedy zaczynali obóz kursowy, już przeważnie są przewodnikami
Jeżeli poszłoby się z chaty pod Girową szlakiem grzbietowym na zachód to po około 15 minutach dochodziło się do gigantycznego osuwiska, skierowanego na południe. O ile się dowiedzieliśmy osuwisko powstało niewiele wcześniej niż my tam byliśmy - to znaczy w maju 2010.
Wtedy wyglądało tak:
Bardzo jestem ciekawa jak tam teraz wygląda.
Więcej zdjęć z tamtego bardzo sympatycznego wyjazdu mam tutaj:
https://picasaweb.google.com/1172704525 ... edirect=1#
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 45 gości