Wypad był typowo saneczkarski w składzie mocnym, bo z kumplem Józkiem i jego synem z którymi sporo się po górkach plączemy.
O ile na dole było szaro od brudnego miejskiego śniegu to już w rejonach podszcztowych i na samej górze moc zimy w pełni
Od czasu do czasu przewalały się chmury i robiło się mrocznie ale to chwilowe braki w odbiorze obrazu. Przeważnie pogoda była piękna, lasy bajeczne a po górach przechadzały się zwały chmur.
W schronisku ludzi moc, same roboty-czyli narciarze. Chodzą w tych butach mechanicznie rozlewając pewnie połowę napojów niesionych na tacach
Ale pieczątki klepnęliśmy podczas krótkiego pobytu w tym przybytku
A później już kierunek Małe Skrzyczne.
I oczywiście zjazdy...
...oraz Śnieżne Wojny
A dookoła bajkowa sceneria
Sama wycieczka pod kątem przejścia to był istny chaos, łaziliśmy tam i z powrotem bo co się jakiś zjazd trafił to trza było wracać by znów zjechać
Rozczarowany jestem trochę Szczyrkiem. Kiedyś chwaliłem, że miejscowość ciekawie i skutecznie rozwiązała problem z parkowaniem robiąc ciąg parkingów wzdłóż głównej ulicy (wszak miejscowość turystyczna, ludziska przyjeżdżają to gdzieś stanąć muszą) a tu plama na całego. Zimą, gdy ludzi najwięcej bo się narciarze zjeżdżają z połowy Polski to parkingi służą jako miejsca składowania śniegu zgarniętego z ulicy. No totalna porażka
Zdjęcia wszystkie-> http://www.zuziawdrodze-album.cba.pl/skrzyczne022015/
