Buty mi się nie wysuszyły do końca, więc wziąłem zapasowe skarpetki z myślą, że będę zmieniał jak wszystko wyschnie samo.
Dzisiaj Lidka mi obmyśliła trasę
Tak ruszyłem tym czerwonym i jaki ten szlak jest tragiczny. Chyba nigdy w życiu nie chodziłem na takim bagnie. Buty się zrobiły jeszcze bardziej mokre

Rowerem się ujechać wcale nie dało. Nie ma nawet za bardzo jak to błota obchodzić. Dopiero na przełęczy Majdan zrobiło się normalnie.

Schron Majdan gdzie suszyłem stopy


Jak widzicie pogoda tam samo ponura, ale chociaż nie siąpiło i nie musiałem chować aparatu w reklamówkę. Co ważne na każdym potoku dzisiaj był most, pełna kulturka.


Dojechałem do kolejnej nieistniejącej wsi. Świerzowa Jej historia podobna do innych.
"Wieś ulokowana została prawdopodobnie w XVI w. jako wioska królewska. Była siedzibą parafii, którą przeniesiono później do Świątkowej Wielkiej. Ostatnia, drewniana cerkiew greckokatolicka została zbudowana w 1894, na pagórku. Tuż obok założono cmentarz parafialny, który zachował się do dziś. W XIX wieku w Świerzowej działała potażarnia i folwark w miejscu zwanym Majdan, którego właścicielem był Polak, Władysław Marek. Po wojnie, w roku 1945, większość Łemków wysiedlono do Ukraińskiej SSR, we wsi zostało 9 mieszkańców. Zostali oni w ramach akcji „Wisła” zesłani na Ziemie Odzyskane w 1947 roku."
Te mapki fajnie działają na wyobraźnie


Cerkwisko z miniaturą stającej tu kiedyś cerkwi.

Dzisiaj to miałem naprawdę luksusy na szlaku



Wjechałem do miejscowości Świątkowa Wielka. To był zwykły poniedziałek, tak szczerze to szukałem jakiegoś otwartego sklepu, bo moje zapasy jedzenia mi się skończyły


W tej miejscowości leży Cerkiew św. Michała Archanioła dawna łemkowska cerkiew greckokatolicka z 1757. Od 1986 rzymskokatolicki kościół filialny parafii Matki Bożej Niepokalanej w Desznicy." Jedyna na Łemkowszczyźnie pomalowana w całości na zewnątrz. Efekt powala :o
Niedaleko dalej w Świątkowej Małej kolejna cerkiew Michała Archanioła. Nie powiem, że trochę się już do nich przyzwyczaiłem. Zawsze jednak miałem nadzieję, że tym razem uda się wejść do środka. Niestety znowu się nie udało

Pies się przyplątał i tak mi towarzyszył kawał drogi, w końcu go na zjeździe z górki zgubiłem xD



Muzeum Magurskiego Parku Narodowego zamknięte w Poniedziałki, a miałem taką ochotę coś pozwiedzać i trochę się ugrzać.

Dojechałem do Krempnej. A tam duży plac, a na nim kościół katolicki, a za nim Cerkiew św. św. Kosmy i Damiana. Nareszcie otwarta, chociaż do środka nie można było wejść.


Udało się zrobić zakupy w sklepie i postanowiłem, że jeszcze jedna górka i czas na obiad. Podjazd pod Przełęcz Hałbowską dał w kość, jak zwykle miejscami musiałem prowadzić rower

Podjeżdżam pod tą przełęcz, rozglądam się i wspomnienia z GSB wróciły, pamiętam jak przekraczałem tą asfaltową drogę, po przejściu leśnego odcinka z Bartne. Myślałem wtedy, o tym, że niedługo czeka mnie pizza w Kątach, najniższym miejscu na trasie GSB.

Tak wyglądają zjazdy na hamulcu na błocie na szlaku

Cały las słyszy, że jadę.
https://youtube.com/shorts/iZQgGtsxqnIMoim oczom ukazała się piękna polanka, wokół same Łączki to coś co w Beskidzie Niskim kocham najbardziej. Moje ulubione widoki w górach. Od razu zsiadłem z rowera i tylko podziwiałem wszystko wokół. Cisza i spokój. Po to tu właśnie wracam.


Na końcu zjazdu natrafiłem na pięknie położoną cerkiew w Kotani z 1782r.

Szlak się zrobił naprawdę widokowy przez łąki, bez mapy bym się już dawno pogubił.



W Świątkowej Wielkiej wypatrzyłem fajna miejscówkę na wyjazd z ekipą, wokół bez zabudowań, cisza i ładne widoki.


Kółko zrobione, zacząłem wracać tym samym żółtym szlakiem.

Będąc w okolicy jednego z mostków usłyszałem stukot, zatrzymałem rower i skulony po cichu zbliżałem się, żeby przyjrzeć się co taki hałas robi.
Udało mi się pierwszy raz ustrzelić Dzięcioła Dużego


Buty miałem już suche, więc stwierdziłem, że nie pcham się znowu na błoto na czerwonym tylko zjadę do centrum Bartnego asfaltem i podjadę klasyczną drogą pod schronisko. To był świetny wybór


Tak wyglądała moja dzisiejsza trasa. Może mniej spektakularna i historyczna, za to bardziej przyjemna i widokowa.
https://mapa-turystyczna.pl/route/118soWieczór spędziłem przy książce, pogoda była jaka była, nie przyciągnęła turystów do bacówki. W pokoju wieloosobowym byłem sam.
Rano pogoda się nie zmieniła, więc stwierdziłem uciekam, może po drodze złapie coś ciekawego. Natrafiłem się na budowę cerkwi w Gładyszowie wzorującej się na nieistniejącej cerkwi w Nieznajowej.

Małe korki na trasie


To już ostatnie Cerkie na trasie:
- Cerkiew św. Paraskewy w Kwiatoniu

- Cerkiew św. Paraskewy w Ujściu Gorlickim


Tak myślę sobie, gdzie jeszcze nie byłem i trafiłem do Opactwa Benedyktynów w Tyńcu. Tyle o tym miejscu słyszałem, głównie za dzieciaka. Tak miałem takie złudne wrażenie, że będzie tu bardzo ciekawie. Ogólnie myślałem, że jest większe, wszedłem na plac główny pooglądałem co się dało. Restauracja, biblioteka, muzeum było zamknięte, więc wszedłem do kościoła i to było na tyle

Bardziej mi się podobała wycieczka wokół. Na pewno widoki z drugiej strony Wisły byłyby najlepsze.



Na zakończenie po wielu latach postanowiłem sobie na szybko odświeżyć Klasztor na Jasnej Górze.

Podsumowanie:
65.6 km na rowerze
10 km pieszo
Tak samo jak na wakacyjnym wyjeździe Bieszczady zachowały swój klimat, tak właśnie Beskid Niski dostarczył mi tego co tam szukam. Pierwszy mój wyjazd tam to było najdziksze zdobywanie Diademu Gór Polski, później przejście GSB, a teraz poznanie części historii Łemkowszczyzny.
Ciekawi mnie kiedy tu wrócę
