Kiedy w wyższych partiach Beskidów zalega jeszcze śnieg i jest szaro buro, ja chciałem poczuć wiosnę, zobaczyć trochę zieleni i choć to jeszcze za wcześnie, żeby zieleń wybuchła, szedłem z optymistycznym nastawieniem.
Kuchenka jeszcze leży w schowku pod łóżkiem, więc w głowie jeszcze zimowe myślenie i mimo że miało być ciepło postanowiłem, że rozpoczęcie sezonu kuchenkowego zostawię sobie na kiedy indziej

Po drodze miałem dobrobyt chatkowy, bo aż trzy przybytki gastronomiczne, Chaty - Ostry, Kamenity i Kozubowa.
Zaczynam z parkingu Koszarzyska Milirz, szybko wychodzi się na siodło pod Ostrym, bardzo lubię to miejsce, ma pastwiskowy klimat i jest szałas, kawałek powyżej jest równie fajne miejsce w cieniu olbrzymich drzew (dęby lub buki, nie wiem ?) jest miejsce na ognisko i trzy huśtawki wiszą na jego gałęziach, fajnie tam, aż żałowałem że jednak nie zabrałem tej kuchenki

Idąc pod górę kolejny raz myślałem, że to właśnie dzisiaj wejdę na Ostry, ale mi przeszło jak sprawdziłem ile czasu mi to zajmie

Więc poszedłem prosto pod chatę, po drodze bardziej jesiennie niż wiosennie, ale i tak pięknie, wyszło na to że szedłem w towarzystwie wilków, bo znalazłem świeżą kupę na drodze !
Jak zawsze zaglądam jak się prezentuje chatka w oddali, a tym razem wyglądała obłędnie z tymi borowinami !
Pod chatą zjadam śniadanie, popijam herbatę i kawę, w między czasie przed chatkę wychodzi zaspany pan z obsługi, a może właściciel ? I tak obaj siedzimy wygrzewając się w słońcu

temu aniołku skrzydeło odpadło

a to je jo

a to je wisna !
a to jest walka wiosny z zimą !
Spodziewałem się sporego bagna, szczególnie na odcinku który był przede mną i dla tego zabrałem wysokie buty, a tu niespodzianka, po za tym że były miejsca z odrobiną śniegu, to w zasadzie brak błota na całej trasie.
Leśnymi zawijasami docieram do Kałużnego, to właśnie tam jest zawsze największe bagno, a tym razem jeszcze śnieg i lód …
Na skrzyżowaniu pod Babim wyrchem odbijam do chaty Kamenity z zamiarem zjedzenia tam czosnkowej z tworuszką, bo tam takową mają

Jest środa, więc w górach pusto, a mnie się udaje trafić na wycieczkę szkolną, trzeba mieć farta

Pani z każdym maluchem z osobna podchodzi do lady i kupuje gówniakowi co tam sobie chce i tak milion razy ! No może z dziesięć

Kupuję kofole i wspomnianą zupę, czekając na zupkę popijam napój i oglądam wnętrze chatki, ładnie tam, salka jadalna w ładnym myśliwskim stylu, w gablotkach na ścianach wisi mnóstwo scyzoryków i wiele innych rzeczy, które można oczywiście kupić, widziałem za barem nawet kilka rodzajów smaczków dla psów, można się tylko uczyć od naszych sąsiadów.
Zjadam zupę i ruszam dalej, najbliższy kawałek szlaku jest mocno pod górę, ale kawałek wyżej zaczynają się widoki, widać ładnie długą polanę pod Kamenitym (Niżni Kamenity) pojawiają się samotnie wystając kolosy Beskidu Śląsko-Morawskiego, Łysa góra -Smrk - Travny, a kawałek dalej jest widoczna Fatra !
W końcu na horyzoncie pojawia się kaplica na Kozubowej, tutaj to dopiero są widoki ! Beskidy i Fatra, widać pięknie Babią i Pilsko, jest Rysianka i Romanka, a w dole Jabłonków i okolice, bombowo!
Niestety chata zamknięta, a szkoda, miałem straszną chęć na frytki.
Siadam poniżej przy jakimś paśniku i popijam jeszcze ciepłą kawę.
Odcinek z Kozubowej do rozejścia nad Milikovem też bardzo lubię, są tam piękne widoki z polany, przy której jest spory szałas/budka i miejsce na ognisko.
Później już tylko krótkie zejście asfaltem, odbicie w leśną drogę i już prawie jestem na parkingu …
Zobaczyłem nadciągającą wielkimi krokami wiosnę, nawet ją poczułem na własnej skórze, wiosny nam trzeba !
I taka to była wycieczka.