11 listopada w 2024 roku wypada w poniedziałek. Wypada spożytkować ten długi weekend na jakiś fajny wyjazd, tym bardziej że ostatnimi laty pogoda w listopadzie dopisuje. To już nie jest ten szary, pochmurny i ponury miesiąc martwego sezonu turystycznego, ale słoneczny choć chłodny okres końca złotej polskiej jesieni. Mam taką obserwację, że jesień dłużej trzyma w Beskidzie Niskim niż w beskidzkich pasmach położonych bardziej na zachodzie, o czym mieliśmy okazję przekonać się m.in. dwa lata temu w Bardejowie, gdzie również pojechaliśmy na długi weekend, wtedy dla odmiany 11 listopada wypadał w piątek.
Myśląc o lokalizacji pierwsze, co mi przychodzi na myśl, to Wysowa - Zdrój właśnie w Beskidzie Niskim i potem już żadnego lepszego pomysłu nie mam. Decyzja podjęta. Byłem w Wysowej dwa razy na wycieczkach jednodniowych, teraz będzie okazja pokazać Renacie te tereny.
Dzień pierwszy - Cigelka, czyli widokowy Beskid Niski.
Robiona przeze mnie trzy lata temu trasa transgraniczna, o podobnej porze roku. To był ostatni weekend października, właśnie tydzień temu wróciliśmy z dwutygodniowych wakacji w Bieszczadach, a ja jeszcze nie miałem dość jesiennych kolorków, które tu w Niskim wybuchły niczym granat przeciwpancerny. Dziś ją powtarzamy razem, beż żadnych modyfikacji.
Rano w Wysowej-Zdrój mgła. Widoczność kiepska, zimno, wilgotno, mroczno, ale liczę na częstą o tej porze roku inwersję. O tym, że będzie dobrze, utwierdza mnie spojrzenie na kamery stacji narciarskiej w nieodległym Tyliczu.
Idziemy na Przełęcz Cigelka zielonym szlakiem. Z łąk znajdujących się na początku szlaku pięknie widać okolice Wysowej, ale nie dziś. Dziś jest klimat.
element cmentarny, nieozdowny w Niskim
Za skrętem drogi prowadzącym do kapliczki pod górą Jawor szlak wchodzi w las. Im wyżej, tym jest więcej błękitu na niebie. Dobrze. Słońce zaczyna ogrzewać szron na szczytach drzew.
Z przełęczy Cigelka idziemy na Polanę Pod Medvediu. To duża widokowa polana. Rano jej schowane w cieniu fragmenty jeszcze są oszronione, a wokół panują cudne warunki. Piękny listopadowy poranek, dobrze że się wyrwaliśmy z Krakowa na długi listopadowy weekend, bo w Krakowie będzie buro i ponuro przez jego wszystkie trzy dni. Tu jest wszystko: widoczki, kolorki, chmurki, mgiełki, szron na trawie, schroniska jedynie brakuje, musimy popijać herbatę z termosa.
Przekraczamy teraz granicę państwa i schodzimy nad wieś Cigelka. Po drodze wchodzimy na bezimienne wzgórze 611 metrów. Widać mgły spychane na słowacką stronę od Wysowej oraz spod góry Cigelka. Miejmy nadzieję, że nie spłyną do nas.
Wzgórze 611 jest świetnym miejscem widokowym.
Podobnie jak trzy lata temu, nie schodzimy do wsi, lecz idziemy w stronę niebieskiego szlaku łąkami nad zabudowaniami.
Przecinamy pastwiska, są pełne gnojówki. Dobrze, że jest zimno, temperatura pewnie niewiele powyżej zera, bo gnojówka jest twarda i nieśmierdząca, można po niej łatwo iść. Pasą się dwa stada krów, Renia boi się spotkania z bykiem (dlaczego?) więc schodzimy w dół centralnie między stadami, efekt jest taki, że na chwilę gubimy niebieski szlak i czeka nas chwila błądzenia po błotku. Na szczęście nie trwa to długo.
W miarę podchodzenia niebieskim szlakiem widzimy, jak coraz więcej mgły przelewa się na słowacką stronę. Na razie nie wygląda to źle, raczej interesująco. Oby tylko warunki się nie pogorszyły.
Jesteśmy już na Przełęczy Pod Hrbem. Przed nami zejście na łąki nad miejscowością Wyżny Twarożec, a naprzeciw nas szczyty, którym Słowakom nie chciało się nadać nazw. Pamiętam sprzed trzech lat to miejsce jako niezwykle urokliwe i takie lekko „nierealne". Dziś jest podobnie, kolorki są piękne a chmurki dodają klimatu. Ci, którzy uważają, że Beskid Niski to tylko lasy, cmentarze i cerkwie, muszą koniecznie tu przyjechać. Przy tym miejsce to ma taką lokalizację, że Słowacy tu raczej nie docierają, Polacy preferują w tym rejonie Lackową (KGP, wiadomo), albo czerwony szlak graniczny, żywego ducha ciężko tu spotkać. Szkoda, że na naszej drodze nie widzieliśmy żadnej zwierzyny.
Zastanawiam się, czy wejdziemy w te przewalające się przez grzbiet chmury, gdy będziemy wracać zielonym szlakiem na granicę polsko-słowacką i polanę znajdującą się przy przełęczy Wyżni Twarożec.
Jednak nie, na przełęczy czeka na nas piękna pogoda i spotkanie z Polakami wędrującymi szlakiem granicznym.
Nie wybieramy się na Płaziny, bezszlakowo schodzimy do Blechnarki. Tu co ciekawe, pogoda się psuje, jest pochmurno i ponuro aż do samego końca wycieczki. Miałem nadzieję na jakieś ładne jesienne widoki z Blechnarki, ale mam klimatyczne jesienne widoki z Blechnarki. Widać przebłyski świateł na niebie po słowackiej stronie, tam chyba utrzymuje się ładna pogoda. Tu jest kicha, czyżby sprawdziło się powiedzenie, że na Słowacji zawsze lepiej.
Chyba nie, bo nasza gospodyni mówi nam po powrocie, że w Wysowej było słonecznie, dopiero po 14 się zachmurzyło. Tak czy siak, pójście na Słowację w ten dzień było bardzo dobrym pomysłem.
A widok z balkonu mamy taki:
c.d.n.
Listopadowy weekend w Wysowej-Zdrój
Re: Listopadowy weekend w Wysowej-Zdrój
Bardzo ładnie ! Jesienny klimat nie zawiódł, kolorki i mgiełki były, żona była, zestaw na udany wyjazd był
Re: Listopadowy weekend w Wysowej-Zdrój
No masz, gdzies tam się nasze drogi przecinały !
Narzekasz na brak zwierzyny- a krowy i byk?
Narzekasz na brak zwierzyny- a krowy i byk?
Podróżnik widzi to, co widzi. Turysta widzi to, co przyszedł zobaczyć. (Gilbert Keith Chesterton).
Re: Listopadowy weekend w Wysowej-Zdrój
Darz Niski.
Klasyczna wycieczka łąkowo - pastwiskowa. Tak trzymać ! Nogi moje chodziły tam wiosną tego roku.
"Wzgórze 611 jest świetnym miejscem widokowym."
Prawie jak z filmu wojennego
Byliście za murem świątyni ? Mi tam w oczy rzuciło się drzewo, które jest rówieśnikiem ( starsze ? ) obecnego budynku.
Klasyczna wycieczka łąkowo - pastwiskowa. Tak trzymać ! Nogi moje chodziły tam wiosną tego roku.
"Wzgórze 611 jest świetnym miejscem widokowym."
Prawie jak z filmu wojennego
Byliście za murem świątyni ? Mi tam w oczy rzuciło się drzewo, które jest rówieśnikiem ( starsze ? ) obecnego budynku.
Decyzją administracji Dobromił otrzymał nagany :
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- za obraźliwą formę wypowiedzi oraz ironizowanie na temat innych użytkowników forum
- za niecytowanie w postach wypowiedzi, do których się odnosi
- za relację przypisaną do niewłaściwego działu
- sprocket73
- Posty: 5935
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Re: Listopadowy weekend w Wysowej-Zdrój
Mgiełki pierwsza klasa. Tereny również. Przypominam sobie, że jak ja ostatnio pokazałeś, to poczułem zew. Teraz też poczułem... ale co z tego wyjdzie zobaczymy. Ostatnio robię tylko jednodniówki, a to jednak poza zasięgiem.
SPROCKET
viewtopic.php?f=17&t=1876
viewtopic.php?f=17&t=1876
Re: Listopadowy weekend w Wysowej-Zdrój
Fajne te chmurki po stronie słowackiej.
Miałem nadzieję, na więcej zdjęć z Blechnarki - widok na zejściu też fajny
Miałem nadzieję, na więcej zdjęć z Blechnarki - widok na zejściu też fajny
Re: Listopadowy weekend w Wysowej-Zdrój
Dzień drugi - w sumie też widokowy.
Rano budzi nas mgła za oknem. Widoczność sięga kilkunastu metrów. Po śniadaniu ruszamy na spacer do Ropek.
Podobnie jak wczoraj, wystarczy odrobina podejścia w górę, za kościołem parafialnym w Wysowej-Zdrój, by pojawiło się słońce. Dziś prognoza zapowiada dużo więcej słońca i mniej chmurkowo-mgielnych szaleństw niż wczoraj.
Gdyby ktoś chciał kupić tu działkę:
Na Przełęczy Hutniańskiej sielanka. W cieniu lekki szron i chłodny wiaterek, w słońcu bardzo przyjemna temperatura. Obczajam z aparatem okolicę, potem robię użytek z kupionego w tym roku statywu Joby GorillaPod (tadam: darmowa reklama), fajny i lekki sprzęt na wycieczki, dający możliwość zaczepienia na przykład na gałęzi, poręczy czy oparciu ławki.
Schodzimy do Ropek. To chyba jedna z nielicznych wsi w Beskidzie Niskim, która po powojennych wysiedleniach wróciła do życia. Obecnie mieszka w niej na stałe ok. 40 osób, a oprócz tego znajdują się liczne domki i pokoje do wynajęcia. Z uwagi na krótki dzień i zamiar spędzenia go bez napinki postanawiamy nie robić pętli przez Hańczową, lecz wrócić tą samą trasą do Wysowej - Zdrój.
Na razie schodzimy lekko w dół. Oglądamy stare i nowe domy. Na szczęście nowa zabudowa jest stylowa i dobrze wpisana w krajobraz. W kilku miejscach zauważamy panele fotowoltaiczne - znak czasu. Co ciekawe, jest zasięg w telefonie, którego podczas mojej pierwszej wizyty w Ropkach na wiosnę 2021 roku nie było. Nowoczesność w domu i w zagrodzie. Nawet droga została odremontowana - na szczęście nie wylali tu asfaltu, ale tylko zasypali dziury i wyrównali powierzchnię, niemniej klimatu z każdym rokiem ubywa
W Ropkach na rozstaju dróg znajduje się stary cmentarz. Z poprzedniej wizyty pamiętam, że nad nim znajduje się duża polana z szerokim widokiem na tereny wsi, miejsce urokliwe i takie „oderwane od rzeczywistości". Idziemy tam najpierw, cmentarz poczeka.
Podobnie jak wtedy o wiosennej porze, to miejsce urzeka, choć jakby je rozebrać analitycznie na czynniki pierwsze to nic szczególnego tu nie ma. Ci, którzy twierdzą, że Niski to tylko cmentarze i las, powinni wejść na tę polanę.
Cmentarz oczywiście też zwiedzamy.
Wracamy tą samą drogą.
Na Przełęczy Hutniańskiej spotykamy miejscowego pasjonata Beskidu Niskiego i okolic. Spędzamy chwilę czasu na przyjemnej rozmowie, poleca nam zwiedzanie Bardejowa (byliśmy), Nieznajowej (byłem) oraz nowowybudowanego Miasteczka Galicyjskiego obok Sądeckiego Parku Etnograficznego w Nowym Sączu (nie byliśmy, rozważamy odwiedziny przy okazji). To rekonstrukcja galicyjskiego rynku z przyległościami, bardzo podobna do tej w skansenie w Sanoku.
Na koniec krótkiego listopadowego dnia idziemy obejrzeć Park Zdrojowy. Byłem w Wysowej-Zdrój już dwa razy, ale nigdy nie było okazji tu zajrzeć, za dziś takowa się nadarza. Poza tym Wysowa to uzdrowisko, są tu sanatoria, może warto zrobić rekonesans,
Park wygląda ładnie. Dywan z kolorowych liści, słońce nisko zawieszone nad górami, teren lekko pofalowany. Trochę osób przyjechało do Wysowej-Zdrój na długi weekend podobnie jak my, ale trudno mówić o tłumach, choć dzień wcześniej czekaliśmy w kolejce na wolny stolik w „Gościnnej Chacie". Dziś przezornie rezerwujemy miejsce wcześniej.
Park Zdrojowy zdradza objawy posezonowego zamknięcia: tężnia solankowa nie działa, nie działa też spora część barów i kawiarni. Działa Park Wodny, ale omijamy go z daleka biorąc pod uwagę jego kiepskie opinie: że słabo, że mało, że zimna woda.
Pijalnia wód zdrojowych oferuje trzy lokalne wody lecznicze, nie próbujemy, kończy się na obglądzie zewnętrza i niewielkiego wnętrza.
Czynna jest „włoska" pizzeria. Mam złe opinie o prowincjonalnych pizzeriach, często oferują one tzw. „pizzę po polsku", czyli raczej drożdżowy placek z dużą (za dużą) ilością dodatków a do tego keczup i sos czosnkowy, brrrrr. Niemniej Renata zakłada, że powinna być tam dobra kawa. Bum, jest bardzo kiepsko, kawa jest strasznie wodnista i kiepska w smaku. Trudno.
Wracamy też przez Park Zdrojowy, łapiąc ostatnie chwile słońca, które o godzinie 15 chowa się już za góry.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP ... authuser=0
Odrobina uduchowienia:
Potem coś dla ciała, czyli ponowny obiad w „Gościnnej Chacie".
Wieczorem idziemy na dwie godziny zregenerować się do SPA w ośrodku uzdrowiskowym Biawena. To taki duży obiekt o trójkątnym kształcie położony nad Wysową-Zdrój widoczny z daleka.
SPA jest takie raczej skromne, ale zawsze coś: są dwa jacuzzi (na zewnątrz i w środku), sucha i mokra sauna, grota solna i niewielki basen, raczej do moczenia niż pływania. Na dwie godziny wystarczy. Dodatkowo dla klientów jest darmowa miejscowa woda lecznicza, niestety bezalkoholowa.
c.d.n.
Rano budzi nas mgła za oknem. Widoczność sięga kilkunastu metrów. Po śniadaniu ruszamy na spacer do Ropek.
Podobnie jak wczoraj, wystarczy odrobina podejścia w górę, za kościołem parafialnym w Wysowej-Zdrój, by pojawiło się słońce. Dziś prognoza zapowiada dużo więcej słońca i mniej chmurkowo-mgielnych szaleństw niż wczoraj.
Gdyby ktoś chciał kupić tu działkę:
Na Przełęczy Hutniańskiej sielanka. W cieniu lekki szron i chłodny wiaterek, w słońcu bardzo przyjemna temperatura. Obczajam z aparatem okolicę, potem robię użytek z kupionego w tym roku statywu Joby GorillaPod (tadam: darmowa reklama), fajny i lekki sprzęt na wycieczki, dający możliwość zaczepienia na przykład na gałęzi, poręczy czy oparciu ławki.
Schodzimy do Ropek. To chyba jedna z nielicznych wsi w Beskidzie Niskim, która po powojennych wysiedleniach wróciła do życia. Obecnie mieszka w niej na stałe ok. 40 osób, a oprócz tego znajdują się liczne domki i pokoje do wynajęcia. Z uwagi na krótki dzień i zamiar spędzenia go bez napinki postanawiamy nie robić pętli przez Hańczową, lecz wrócić tą samą trasą do Wysowej - Zdrój.
Na razie schodzimy lekko w dół. Oglądamy stare i nowe domy. Na szczęście nowa zabudowa jest stylowa i dobrze wpisana w krajobraz. W kilku miejscach zauważamy panele fotowoltaiczne - znak czasu. Co ciekawe, jest zasięg w telefonie, którego podczas mojej pierwszej wizyty w Ropkach na wiosnę 2021 roku nie było. Nowoczesność w domu i w zagrodzie. Nawet droga została odremontowana - na szczęście nie wylali tu asfaltu, ale tylko zasypali dziury i wyrównali powierzchnię, niemniej klimatu z każdym rokiem ubywa
W Ropkach na rozstaju dróg znajduje się stary cmentarz. Z poprzedniej wizyty pamiętam, że nad nim znajduje się duża polana z szerokim widokiem na tereny wsi, miejsce urokliwe i takie „oderwane od rzeczywistości". Idziemy tam najpierw, cmentarz poczeka.
Podobnie jak wtedy o wiosennej porze, to miejsce urzeka, choć jakby je rozebrać analitycznie na czynniki pierwsze to nic szczególnego tu nie ma. Ci, którzy twierdzą, że Niski to tylko cmentarze i las, powinni wejść na tę polanę.
Cmentarz oczywiście też zwiedzamy.
Wracamy tą samą drogą.
Na Przełęczy Hutniańskiej spotykamy miejscowego pasjonata Beskidu Niskiego i okolic. Spędzamy chwilę czasu na przyjemnej rozmowie, poleca nam zwiedzanie Bardejowa (byliśmy), Nieznajowej (byłem) oraz nowowybudowanego Miasteczka Galicyjskiego obok Sądeckiego Parku Etnograficznego w Nowym Sączu (nie byliśmy, rozważamy odwiedziny przy okazji). To rekonstrukcja galicyjskiego rynku z przyległościami, bardzo podobna do tej w skansenie w Sanoku.
Na koniec krótkiego listopadowego dnia idziemy obejrzeć Park Zdrojowy. Byłem w Wysowej-Zdrój już dwa razy, ale nigdy nie było okazji tu zajrzeć, za dziś takowa się nadarza. Poza tym Wysowa to uzdrowisko, są tu sanatoria, może warto zrobić rekonesans,
Park wygląda ładnie. Dywan z kolorowych liści, słońce nisko zawieszone nad górami, teren lekko pofalowany. Trochę osób przyjechało do Wysowej-Zdrój na długi weekend podobnie jak my, ale trudno mówić o tłumach, choć dzień wcześniej czekaliśmy w kolejce na wolny stolik w „Gościnnej Chacie". Dziś przezornie rezerwujemy miejsce wcześniej.
Park Zdrojowy zdradza objawy posezonowego zamknięcia: tężnia solankowa nie działa, nie działa też spora część barów i kawiarni. Działa Park Wodny, ale omijamy go z daleka biorąc pod uwagę jego kiepskie opinie: że słabo, że mało, że zimna woda.
Pijalnia wód zdrojowych oferuje trzy lokalne wody lecznicze, nie próbujemy, kończy się na obglądzie zewnętrza i niewielkiego wnętrza.
Czynna jest „włoska" pizzeria. Mam złe opinie o prowincjonalnych pizzeriach, często oferują one tzw. „pizzę po polsku", czyli raczej drożdżowy placek z dużą (za dużą) ilością dodatków a do tego keczup i sos czosnkowy, brrrrr. Niemniej Renata zakłada, że powinna być tam dobra kawa. Bum, jest bardzo kiepsko, kawa jest strasznie wodnista i kiepska w smaku. Trudno.
Wracamy też przez Park Zdrojowy, łapiąc ostatnie chwile słońca, które o godzinie 15 chowa się już za góry.
https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP ... authuser=0
Odrobina uduchowienia:
Potem coś dla ciała, czyli ponowny obiad w „Gościnnej Chacie".
Wieczorem idziemy na dwie godziny zregenerować się do SPA w ośrodku uzdrowiskowym Biawena. To taki duży obiekt o trójkątnym kształcie położony nad Wysową-Zdrój widoczny z daleka.
SPA jest takie raczej skromne, ale zawsze coś: są dwa jacuzzi (na zewnątrz i w środku), sucha i mokra sauna, grota solna i niewielki basen, raczej do moczenia niż pływania. Na dwie godziny wystarczy. Dodatkowo dla klientów jest darmowa miejscowa woda lecznicza, niestety bezalkoholowa.
c.d.n.
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 37 gości