W sobotę krótkie kombinowanie przy wsparciu kolegów, jakieś tam pomysły padły, jakieś propozycje padły … Dziękuje za pomoc, nie skorzystałem
Wstałem rano, była 7.00. Patrzę za okno, patrzę w telefon na pogodę, jest nadzieja … Ale nadal nie mam planu Znowu telefon w dłoń i patrzę, tym razem na mapę, czeska strona … Polska strona … Blisko i szybko jest tam gdzie kieruje się co rano (i nie tylko) mój wzrok, na Czantorię, na Małą Czantorię. Myślę sobie że można zrobić pętlę i w dodatku iść nowymi kawałkami szlaków, więc chyba całkiem dobrze wyszedł mi ten spontan
Trasa: https://en.mapy.cz/s/debatefudu
Staram się dojechać jak najszybciej na parking, ale prywatne odcinki drogi skutecznie mi to utrudniają i muszę zawracać i jechać na około, taka sytuacja proszę ja ciebie. Parking nie był wybrany bez powodu, gdyż jest przy nim niepozorna drewniana budka, a w niej różne zimne dobroci, które miałem zamiar zjeść i wypić, po powrocie z góry. Początek mam bez szlaku, idę lasem i po raz kolejny tabliczka "teren prywatny", ku.wa za chwilę nigdzie się człowiek nie ruszy, bo wszystko będzie sprzedane … Wkraczam na czerwony szlak, nie znam tego odcinka i bardzo się cieszę że go poznałem, bo jest bardzo przyjemny, idzie się przez polany z widokiem na pobliskie szczyty, ale coś czuję że za niedługo tamtędy nie przejdziemy, już po drodze są miejsca w których buduje się nowe, a tam gdzie już jest nowe, stoi np. brama przesówna, na szczęście otwarta, czuję się obserwowany przez mieszkańców, mimo że idzie tamtędy szlak.
Łączę się z zielonym szlakiem Rycerskim, który prowadzi do miejsca oznaczonego jako Mała Czantoria, ale wszyscy wiemy że nim nie jest, bo prawdziwy szczyt jest bardziej na prawo, taka sytuacja proszę ja ciebie
Dochodzę do kolejki na Poniwiec, myślę sobie że skoro tutaj jestem, a kolejka kursuje, jest ciepło i duszno, to skrócę sobie męki
Podchodzę do kasy i … widzę kilku gości kombinujących coś w małej budce, pytam czy kolejka czynna, w odpowiedzi słyszę że za 15 minut ruszy.
No to mam krótką przerwę żeby coś przekąsić i spokojnie sobie posiedzieć, kolejka rusza, za chwilę staje i tak kilka razy, w końcu wychodzi gość i mówi, że niestety nie dadzą rady uruchomić.
No trudno, bez zbędnych ceregieli zarzucam plecak na grzbiet i ruszam na górę.
O ku.wa, pot lał się po mnie strumieniami, a płuca chciały mi wyskoczyć, całe szczęście podejście jest krótkie, kiedy dochodzę na górę jestem calutki mokry i wykończony, tragedia.
Taka miała być milutka i spacerowa trasa, a zrobił się katorżnik morderca
Pot spłynął, więc ruszyłem dalej, ale nie poszedłem w stronę starej owczarni i bacówki, tylko zobaczyć co się dzieje na podejściu na Wielką Czantorię.
Powiem tylko tyle, morda się cieszyła od ucha do ucha, kiedy zobaczyłem stado owiec prowadzone przez bacę w moją stronę, a na dodatek wyszło słońce i ładnie podświetliło całe to wydarzenie.
Stoję tam dłuższą chwilę, cykając fotki … Przeszedł baca z owcami, poszedłem i ja
Napotykam parę starszych ludzi, którzy lekko się zgubili, pomagam im wrócić na dobre tory, a sam odbijam w prawo, w stronę bacówki, ta jest w sezonie odgrodzona siatką, więc muszę lekko obejść przybytki i niestety nie napiję się kawy pod bacówką, może innym razem się uda.
Mała Czantoria wita mnie pięknym widokiem na Poniwiec, gdzie baca spacerował ze swoim stadkiem
A z drugiej strony wzrok przyciągają spokojne dywany pól uprawnych, pofalowane jak wstążka na wietrze i jeden lotniarz czekający na odpowiednie podmuchy wiatru, a wokół szkwał.
Hyc jak diabli, nie ma się gdzie schować, uznaję że pójdę na "fałszywy" szczyt i tam spokojnie zaparzę świeżą kawkę przy przewróconym kikucie drzewa, które leży tam od lat.
Na miejscu okazuje się że wszystko w pełnym słońcu, no cóż …
Rozkładam majdan i krzesiwem odpalam maszynkę, chwila moment i woda bulgocze w kubku, domagając się żeby wsypać kawę i cukier.
Kawałek dalej w cieniu drzew odpoczywa grupka młodych ludzi z dziećmi, za wzniesieniem wylegują się kolejne osobniki, każdy ma swój kąt
Przerwa, to jest to, po co tam przyszedłem, wyjście miało być dla naładowanie baterii przed tygodniowym dyżurem … ( po przyjściu dzisiaj do pracy, okazało się prze dyżur z powodu urlopów mam za tydzień, a poniedziałek który miałem mieć wolny za sobotę, właśnie przepadł )
Tak czy siak, kto nie lubi iść w góry, żeby tam zaparzyć sobie świeżej kawy i zjeść kanapkę wśród traw i drzew
Przerwa ma to do siebie, że kiedyś się kończy …
Ruszyłem żółtym na parking z małym drewnianym bufetem z nadzieją że jeszcze coś zimnego zostało dla mnie do picia ?
Jakie było moje rozczarowanie, kiedy po przyjściu okazało się że bufet jest zamknięty, ale nie jest źle, do domu kawałek, a tam mnie czeka kebs, zimny Leszek i leżing na działce
Trochę opalania, trochę hamakowania i niedziela zakończyła się pełnym sukcesem !
I taka to była wycieczka.
To tylko Mała Czantoria
To tylko Mała Czantoria
Ostatnio zmieniony 2022-07-05, 06:54 przez Adrian, łącznie zmieniany 2 razy.
włodarz pisze:Widoki w Sudetach w niedalekiej przyszłości, niestety
Obrazek
Tak już nigdy nie będzie:
mój blog: http://sebastianslota.blogspot.com/
- sprocket73
- Posty: 5933
- Rejestracja: 2013-07-14, 08:56
- Kontakt:
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 56 gości