Wstać o 2 w nocy, spóźnić się na wschód i zaliczyć wycof...
Wstać o 2 w nocy, spóźnić się na wschód i zaliczyć wycof...
... z Koskowej Góry, to potrafię tylko ja :
Widoki z polany pod Bryndzówką
Mapa Beskidu Wyspowego nie obejmuje Koskowej Góry, mapy Beskidu Makowskiego nie mam (a kto ma?), więc musiało wystarczyć zdjęcie z Atlasu Gór. Chciałem z Bieńkówki wejść niebieskim, nawigacja mnie doprowadziła do celu, ale nie widziałem oznaczeń szlaku. Wbiłem kolejną lokalizację – Koskowa Góra, licząc, że poprowadzi mnie do dróżek przy masztach telekomunikacyjnych. Dojechałem do Makowskiej Góry, zobaczyłem szlak i szybkim truchtem ruszyłem pod górę żeby nadrobić stracony czas. Jakieś maszty z parkingu wiedziałem, szlak jest, azymut się zgadza, więc co może iść nie tak? Po 25 minutach znalazłem połączenie z żółtym szlakiem – zgadza się, gdzieś w okolicy powinna być polana i szczyt. Biegam po leśnych dróżkach, robi się coraz jaśniej i nigdzie nie widzę nadajników. Sporo czasu zajęło mi błądzenie i chaszczowanie w coraz mniej logicznych miejscach, po raz kolejny postanawiam wrócić kawałek i… w świetle słonecznym orientuję się, że jestem na czarnym, a nie niebieskim szlaku. SIC.
No ale skoro już jestem w okolicy to wrócę do auta i podjadę w okolice Koskowej Góry. Zanim doszedłem do samochodu musiałem urwać gałąź z drzewa żeby się odgonić od jakiegoś kundla który już się obudził. Oprócz tego była sarna, jakiś wielki ptak, nietoperz, wiewióry, zając… ale dzikie zwierzęta są bardziej pacyfistyczne niż te udomowione przez człowieka.
Sporo chmur od rana
Dojeżdżam do Bogdanówki, najwyżej jak droga puszcza. Masztów w dalszym ciągu nie widzę, ale w dzień dużo łatwiej połapać się w topografii. Idę kawałek na pałę, za plecami odsłania się coraz szersza panorama, niestety już wszystko mocno paruje.
Widok z okolic Koskowej Góry w stronę Lubonia Wielkiego
Wchodzę do lasu pod szczytem i nagle budzi mnie lepiej niż poranna kawa, dzik przy szlaku. Szybka ewakuacja na pobliskie drzewo, chwilę siedzę, dzik buszuje w krzakach przy szlaku i wydaje odgłosy zdecydowanie potwierdzające, że nie uciekł. Zaczynam krzyczeć do niego żeby sobie grzecznie poszedł, później próbowałem innych dźwięków, ale miał mnie gdzieś. Po jakimś czasie, postanawiam podjąć kolejną próbę ataku szczytowego, natomiast teraz idę wolniej i patrzę po drzewach przy szlaku na co w razie czego da się szybko wejść. O dziwo, nie tak łatwo znaleźć takie drzewo w lesie. Jestem tuż przed szczytem i znowu chrumkanie, i znowu na drzewo, i znowu wydzieranie się i przechodzenie przez różne odgłosy. Wycieczka trwa już godzinę, przeszedłem ledwo 4 kilometry, zwiedziłem drzewa w lesie – niektórzy w Himalajach zawracają 30 metrów od szczytu, więc ja w kapuścianych górach też mogę. W pojedynkę wystarczy już tych przygód. Koskowa Góra nie zaliczona, wschodu nie oglądnąłem, nie wyspałem się… to po powrocie do domu zrobiliśmy sobie maraton rowerowy żeby wykorzystać piękną pogodę przynajmniej w ten sposób.
Widoki z polany pod Bryndzówką
Mapa Beskidu Wyspowego nie obejmuje Koskowej Góry, mapy Beskidu Makowskiego nie mam (a kto ma?), więc musiało wystarczyć zdjęcie z Atlasu Gór. Chciałem z Bieńkówki wejść niebieskim, nawigacja mnie doprowadziła do celu, ale nie widziałem oznaczeń szlaku. Wbiłem kolejną lokalizację – Koskowa Góra, licząc, że poprowadzi mnie do dróżek przy masztach telekomunikacyjnych. Dojechałem do Makowskiej Góry, zobaczyłem szlak i szybkim truchtem ruszyłem pod górę żeby nadrobić stracony czas. Jakieś maszty z parkingu wiedziałem, szlak jest, azymut się zgadza, więc co może iść nie tak? Po 25 minutach znalazłem połączenie z żółtym szlakiem – zgadza się, gdzieś w okolicy powinna być polana i szczyt. Biegam po leśnych dróżkach, robi się coraz jaśniej i nigdzie nie widzę nadajników. Sporo czasu zajęło mi błądzenie i chaszczowanie w coraz mniej logicznych miejscach, po raz kolejny postanawiam wrócić kawałek i… w świetle słonecznym orientuję się, że jestem na czarnym, a nie niebieskim szlaku. SIC.
No ale skoro już jestem w okolicy to wrócę do auta i podjadę w okolice Koskowej Góry. Zanim doszedłem do samochodu musiałem urwać gałąź z drzewa żeby się odgonić od jakiegoś kundla który już się obudził. Oprócz tego była sarna, jakiś wielki ptak, nietoperz, wiewióry, zając… ale dzikie zwierzęta są bardziej pacyfistyczne niż te udomowione przez człowieka.
Sporo chmur od rana
Dojeżdżam do Bogdanówki, najwyżej jak droga puszcza. Masztów w dalszym ciągu nie widzę, ale w dzień dużo łatwiej połapać się w topografii. Idę kawałek na pałę, za plecami odsłania się coraz szersza panorama, niestety już wszystko mocno paruje.
Widok z okolic Koskowej Góry w stronę Lubonia Wielkiego
Wchodzę do lasu pod szczytem i nagle budzi mnie lepiej niż poranna kawa, dzik przy szlaku. Szybka ewakuacja na pobliskie drzewo, chwilę siedzę, dzik buszuje w krzakach przy szlaku i wydaje odgłosy zdecydowanie potwierdzające, że nie uciekł. Zaczynam krzyczeć do niego żeby sobie grzecznie poszedł, później próbowałem innych dźwięków, ale miał mnie gdzieś. Po jakimś czasie, postanawiam podjąć kolejną próbę ataku szczytowego, natomiast teraz idę wolniej i patrzę po drzewach przy szlaku na co w razie czego da się szybko wejść. O dziwo, nie tak łatwo znaleźć takie drzewo w lesie. Jestem tuż przed szczytem i znowu chrumkanie, i znowu na drzewo, i znowu wydzieranie się i przechodzenie przez różne odgłosy. Wycieczka trwa już godzinę, przeszedłem ledwo 4 kilometry, zwiedziłem drzewa w lesie – niektórzy w Himalajach zawracają 30 metrów od szczytu, więc ja w kapuścianych górach też mogę. W pojedynkę wystarczy już tych przygód. Koskowa Góra nie zaliczona, wschodu nie oglądnąłem, nie wyspałem się… to po powrocie do domu zrobiliśmy sobie maraton rowerowy żeby wykorzystać piękną pogodę przynajmniej w ten sposób.
A ten dzik jakos cie atakowal, byl agresywny? Bo zwykle do czynienia mialam tylko z dzikami bytomskimi, ktore ryja na osiedlu, biegaja miedzy autami na parkingu i spotyka sie je czesto na spacerach do lasu. Ale te nasze sa lagodne, tzn calkowicie maja ludzi w d... i trzymaja dystans.
Szkoda ze nie masz foty z dzikiem! Moze uratujesz ta z telefonu?
Szkoda ze nie masz foty z dzikiem! Moze uratujesz ta z telefonu?
Ostatnio zmieniony 2018-08-01, 19:52 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Telefon niestety padł na amen amenów. Poszły zdjęcia z drzewa, wcześniejsza wycieczka na Czantorie, sporo fotek rodzinnych... ech.
Agresywny chyba nie był. Ale uciekać też nie chciał, a ja kroku w jego stronę wolałem nie robić. Darowałem sobie sprawdzanie czy boi się ludzi, czy nie, lepiej wybrać się w przyszłości jeszcze raz na Koskową Górę.
Agresywny chyba nie był. Ale uciekać też nie chciał, a ja kroku w jego stronę wolałem nie robić. Darowałem sobie sprawdzanie czy boi się ludzi, czy nie, lepiej wybrać się w przyszłości jeszcze raz na Koskową Górę.
sokół pisze:buba pisze:Ale te nasze sa lagodne, tzn calkowicie maja ludzi w d... i trzymaja dystans.
No nie wiem, Magdę kiedyś goniły od Stolarzowic aż do stacji Bytom Północ. Pedałowała jak Majka.
Gonił? Oj to mocno niefajnie... Mnie kiedys sarna goniła kolo osrodka Wędrowiec az do lesniczowki, nie wiem czy byla jakas chora czy wsciekła ale spierdzielalam ostro! Jakby to ktos zobaczyl to by umarł ze smiechu - buba na rowerze a za nią sarna galopem A najgorzej ze gorke mialam po drodze
A co do dzikow to wczoraj bylam z kabakiem na spacerze w rejonie miedzy ul. Chłopską a knajpą "Pod Dębem" i cale stado nam przez droge myknelo - z 25 sztuk, małe duze, kabak zachwycony! Nawet sie na nas nie obejrzały, biegly wpatrzone w ogon poprzednika! Nie wiem, moze powinnam zaczac bardziej podchodzic do dzikow z rezerwa ale jakos tak przywykłam od dziecka do ich widoku i ciaglych spotkan (np. przy smietniku) ze to jest dla mnie troche jak wiewiórka albo gołąb na parapecie.
Ostatnio zmieniony 2018-08-02, 16:54 przez buba, łącznie zmieniany 4 razy.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
sokół pisze:Buba to Ty w Bytomiu siedzisz i nic?
Bylam tydzien na poczatku lipca a teraz 3 dni tylko, dzis wrocilam. Rozwazalam do ciebie pisac bo pojezdzilam troche rowerem roznymi zaułkami i byloby glupio, jakby sie okazalo ze smigam pod twoim oknem. Tylko ze zazwyczaj na te wycieczki jezdzilam w godzinach porannych ze wiekszosc ludzi jest w pracy.
Pewnie w pazdzierniku tez na tydzien pojade i raczej bede uderzac na wycieczkach w strone centrum (a jak dobrze pamietam to ty gdzies w centrum mieszkasz?) - to moze wtedy uda sie na jakis browarek spotkac?
Ostatnio zmieniony 2018-08-02, 20:35 przez buba, łącznie zmieniany 1 raz.
"ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam ta mniej uczęszczaną. Cała reszta jest wynikiem tego, że ją wybrałam"
na wiecznych wagarach od życia..
na wiecznych wagarach od życia..
Sąsiad sokoła nie zaleje...buba pisze:jakby sie okazalo ze smigam pod twoim oknem
Sokół jeździ raczej na taśmociągu, rzadko na rowerze.
Bo kto ma, temu będzie dodane, i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. /Mt 13,12/
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Enjoy your life-never look back. Jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości